pink-panther
Wraz z odejściem Donalda Trumpa z urzędu prezydenta w USA zakończyła się krótka kontrrewolucja. Kontrrewolucja otwarcie odwołująca się do wartości chrześcijańskich, usiłująca ratować to, co zostało z dawnej potęgi USA.
Na scenę polityczną znów wkroczyli „stypendyści lewicowych miliarderów – ateistów”, czyli kongresmani demokratyczni i republikańscy, otwarcie sponsorowani przez największe firmy jak Intel, Microsoft, Facebook, Goldman Sachs, Amazon, JP Morgan i tym podobne.
Z cienia wychodzą ich patroni, czyli miliarderzy, niejednokrotnie dorobkiewicze w pierwszym pokoleniu, od dekad przeprowadzający w USA rewolucję ekonomiczną i obyczajową kosztem chrześcijaństwa i klasy średniej.
Owi miliarderzy – sponsorzy rewolucji nie wieszają w gabinetach portretów Marksa, Engelsa, Lenina, bo ci towarzysze po ujawnieniu „dokonań” rewolucji październikowej, chińskiej czy kambodżańskiej już nie są 'cool’. Ale swojego ideologa i ideologię mają od lat i stają się prać mózgi ciemnemu amerykańskiemu ludowi, pozornie logicznymi a nawet atrakcyjnymi wywodami swojego idola, który w czasach New Dealu mówił otwartym tekstem w ich interesie to, czego miliarderom chwilowo nie wypadało.
Zwycięskim ideologiem obecnie panującej w USA i w świecie Zachodu oligarchii miliarderów jest Ayn Rand (Alissa Zinowiewna Rosenbaum) rodem z ZSRR oraz zbiór jej pomysłów sprzedawanych z sukcesem jako „filozofia obiektywizmu”.
Zamiast więc wieszać na ścianach portrety Marksa i Lenina, miliarderzy i ci co aspirują do klasy prawdziwych ludzi sukcesu – stawiają sobie na półkach książki Ayn Rand, których eleganckie okładki projektowane są w stylu art deco. Art deco to styl ludzi sukcesu I połowy XX w. Na okładkach książek Ayn Rand wydawcy zamieszczają obrazy Tamary Łempickiej. W tym dwa kultowe: „Autoportret w zielonym bugatti” i „Tadeusz Łempicki”.
W Polsce niepostrzeżenie rośnie grono wielbicieli Ayn Rand i jej książek. Otwarcie przyznają się do wyznawania „filozofii obiektywizmu” Tyrmand Jr i Gowin Młodszy, a dyskretnie książkę „Atlas Zbuntowany” pochwalił sam pan Rafał Ziemkiewicz.
Co jest o tyle ciekawe, iż wśród znanych postaci zainspirowanych ideami Ayn Rand widzimy nie tylko szefa Rezerwy Federalnej Alana Greenspana, ale Antona LaVeya autora „Biblii Szatana” i założyciela kościoła satanistycznego.
Fenomenem sukcesu Ayn Rand i jej wpływu na bieg wydarzeń w USA zainteresował się w pierwszej dekadzie XXI wieku chiński ekonomista Song Hongbing i poświęcił Ayn Rand kilka stron w „Wojnie o pieniądz 2. Świat władzy pieniądza” .
Na stronach 299-305 pisze on m.in.:
”…Jeśli ktoś nie zna imienia Ayn Rand, z pewnością nie może być uznany za znawcę Ameryki. Jej prace od lat pięćdziesiątych wywierają wielki wpływ na ten kraj i na poglądy całej zachodniej elity. Urodziła się w ZSRR w rodzinie o żydowskich korzeniach. W młodości wyemigrowała do USA. Utrzymywała bardzo bliskie i szczególne kontakty z europejskimi i amerykańskimi bankierami. Najbardziej znana książka Rand, zatytułowana „Atlas Zbuntowany” (Atlas Shrugged , licząca 1168 stron) opublikowana została w 1957 r. i od tego czasu jej wznowienia osiągnęły łączny nakład prawie osiemdziesięciu milionów egzemplarzy, zajmując pod tym względem w świecie Zachodu drugą pozycję, tuż za Biblią (…) Książka „Atlas Zbuntowany” jest obowiązkową lekturą w amerykańskich szkołach. Któż o tym zadecydował ? Rzecz jasna rządzący – poprzez nadzór nad systemem edukacyjnym i związkami nauczycielskimi, włączając w to wybór materiałów dydaktycznych. Kolejne roczniki uczniów zapoznają się z tą powieścią. Osiemdziesiąt milionów sprzedanych egzemplarzy nie tworzy sukcesu wydawcy i księgarzy, lecz władzy, która przeprowadziła wśród obywateli z rozmachem zaplanowaną akcję promocyjną w postaci prania mózgów. To jest prawdziwy powód tak wielkiej popularności tej pozycji , nie zaś nazwisko autorki…”.
Co jeszcze zauważył uważny chiński obserwator? A m.in. to, że książka „Atlas Shrugged” została wydana w 1957 r., a w roku 1952 r. do Ayn Rand zgłosił się młody błyskotliwy ekonomista lat 26 Alan Greenspan i nie tylko „został jej wyznawcą”, ale przez lata spotykał się z nią co tydzień na kilkugodzinne posiedzenia. Biorąc pod uwagę to, że Ayn Rand nie znała się zupełnie na ekonomii (studiowała w ZSRR przez 3 lata przedmiot o nazwie pedagogika społeczna w tym wyrywki z historii i filozofii i uczyła się pisać scenariusze filmowe), te spotkania mogły być dla Ayn Rand korepetycjami z ekonomii. Z tym, że oficjalnie Alan Greenspan przedstawiał ją jako swoją przewodniczkę duchową i na zaprzysiężenie w 1974 r. na szefa FED zaprosił tylko matkę – i Ayn Rand. Jest zdjęcie.
Ayn Rand nie umiała wyłożyć swoich poglądów w formie zdyscyplinowanej pracy naukowej, ale świetnie znała się na pisaniu działających na wyobraźnię masową – fabułek. Fabułek przetykanych długimi przemówieniami bohaterów jej książek, będącymi faktycznie prezentacją jej poglądów filozoficznych, ekonomicznych, moralnych i politycznych.
Fabułek bardzo atrakcyjnych tak w purytańskim świecie Ameryki lat 40-tych i 50-tych XXw. jak i w dzisiejszych college’ach.
Nastolatek z buzującymi hormonami dostaje cegłę reklamowaną jako „dzieło filozoficzne” i doznaje pozytywnego „szoku” od tych wszystkich erotycznych „momentów”, „trójkątów” a podobno i „czworokątów” z udziałem „pięknych, bogatych, genialnych, aroganckich i napalonych”. I w dodatku wszystkie te dramaty w miliarderskich dekoracjach. Za wyjątkiem powieści „Red Pawn”, która toczy się w dekoracjach „na wyspie Strasnoy gdzieś w północnej Rosji Radzieckiej w klasztorze przerobionym na więzienie”. Czyli tak jakby na Wyspach Sołowieckich.
Ayn Rand pisała Harlequiny na granicy soft- porno, przemycające wśród złotych myśli takie, jak to, że:
egoizm jest cnotą, altruizm/współczucie jest złem, wiara jest szkodliwa, wybitna jednostka nie powinna być ograniczana przez szary tłum nieudaczników pasożytów, państwo niech się nie wtrąca, własność bardzo bogatych jest święta, bogatym i utalentowanym wolno więcej.
W rzeczywistości jej książek jest wiele romansów jedno- i dwupłciowych, ale nie ma małżeństw i prawie nie widać dzieci. Dzieci to przypadłość tłumów nieudaczników, którzy sobie nie radzą i nie zasługują ani na szacunek, ani na litość. Co najwyżej na pogardę i szydercę.
Wedle jej wyznawców impulsem dla powstania tych idei miały być traumatyczne przeżycia dorastającej Alissy Rosenbaum, córki aptekarza z Sankt Petersburga w dobie instalowania się władzy bolszewików w Rosji. Którzy właścicielowi jednej z największych aptek w Sankt Petersburgu znacjonalizowali biznes w najlepszym punkcie, a do luksusowego mieszkania dokwaterowali obcych ludzi z niższych sfer zapewne.
Problem z „inspiracjami” w przypadku Ayn Rand polega na tym, że Alissa Rosenbaum bardzo oszczędnie dawkuje swoje wspomnienia z czasów życia w Rosji, skupiając się na krzywdzie tatusia względem apteki oraz na znajomości z koleżanką z czasów prywatnej podstawówki z rodziny słynnego po latach w USA Vladimira Nabokova.
Co do innych fragmentów swojej biografii w tych bardzo burzliwych czasach w Rosji jest ona bardzo dyskretna.
Oficjalna wykładnia jest taka, że Ayn Rand była najbardziej zaciekłą przeciwniczką kolektywizmu, socjalizmu i rozbudowanej biurokracji państwowej w ogólności, a Rosji Sowieckiej w szczególności.
Problem polega na tym, że jej poglądy w podstawowych punktach są dziwnie zbieżne z tymi, które stały się podwalinami Rosji Sowieckiej. I tak: Ayn Rand uważała religię za „szkodliwą”, a przecież wiara prawosławna i katolicka były postrzegane przez bolszewików jako szczególnie niebezpieczne i szkodliwe dla budowy państwa robotników i chłopów.
Ayn Rand uważała altruizm nie za cnotę, ale za rzecz naganną, bowiem stojącą w sprzeczności z dążeniem do szczęścia osobistego. No a spróbujmy oskarżyć o altruizm przywódców Rosji Sowieckiej wprowadzających komunizm wojenny i dokonujących rekwizycji milionów ton ziarna do spożycia i na siew od rosyjskich chłopów, w efekcie czego zmarło kilka milionów rolników w południowej Rosji, na Ukrainie i w Kazachstanie. Żeby to zrealizować, trzeba było być bardzo daleko od altruizmu.
Wcześniej na Krymie w latach 1918/19 -1921, gdzie Alissa Rosenbaum mieszkała i uczyła się w prywatnym liceum w Eupatorii też miały miejsce wydarzenia mrożące krew w żyłach.
Najpierw gromadzenie się białych uchodźców, którzy oczekiwali na okazję wyjazdu do Konstantynopola i Francji.
Następnie w dniach 13-16 listopada 1920 r. ewakuacja na statkach z portów w Jałcie, Sewastopolu, Kerczu, Feodozji i właśnie Eupatorii – ok. 145 tysięcy białych na 126 statkach w ramach operacji przeprowadzonej przez generała Piotra Wrangla. Nie wiadomo, z jakich powodów rodzina Rosenbaumów postanowiła zostać w Rosji ze świadomością, że wejdą do Eupatorii czerwoni.
Pozostanie na Krymie oznaczało, że Alisa Rosenbaum była świadkiem „czerwonego terroru” na zlecenie Trockiego, a w wykonaniu słynnej Rozalii Ziemlaczki i Beli Kuna. Biali oficerowie na apel słynnego bolszewika Michaiła Frunze, który obiecywał im amnestię w razie poddania, masowo ujawnili się i zarejestrowali, po czym wraz z innym „niepożądanym klasowo elementem” byli mordowani na różne sposoby: od wieszania na latarniach przez rozstrzeliwanie z karabinów maszynowych po topienie w morzu w bieliźnie z obciążeniem. Liczba ofiar do dzisiaj nieznana, ale samych oficerów było ok. 60 tysięcy.
Ayn Rand dla tej epoki w swoim życiu ma określenie „pole bitwy”, na zasługującą na uwagę uznała sytuację, kiedy w szkole (już „czerwonej”) rozdawano ubrania skonfiskowane białym, a żadna z koleżanek „nie chciała tej sukienki”.
Można zrozumieć zobojętnienie na krzywdę jednostki wobec gigantycznej skali zbrodni i liczby pokrzywdzonych, ale pytanie, czy trzeba do tego dorabiać teorię filozoficzną.
Ale warto zwrócić uwagę na fakt, że kiedy Łotewska Czerwona Dywizja weszła do Eupatorii 14 listopada 1920 r., matka Alissy Rosenbaum pani Anna Borisowna Rosenbaum z domu Kaplan z wykształcenia pomocnica dentystyczna po kursach, najpierw utrzymywała rodzinę ze sprzedaży biżuterii, a następnie dokonała wyboru. Została nauczycielką czytania i pisania w szkole wieczorowej, głównie dla czerwonoarmiejców. Z innych dokumentów wynika, że owa szkoła wieczorowa działała w skonfiskowanym budynku zlikwidowanej właśnie prywatnej szkoły dla dziewcząt, do której uczęszczały jej trzy córki.
W Państwowym Archiwum Krymu w Symferopolu znaleziony został kwestionariusz wypełniony przez nią w grudniu 1920 r. – została nauczycielką czytania i pisania w sowieckiej wieczorowej szkole dla dorosłych (głównie żołnierzy Armii Czerwonej), prowadzonej pod zarządem Komitetu Rewolucyjnego Krymu przez Publiczny Departament Edukacji.
Oznaczało to lepsze kartki na żywność niż te, do których miał prawo bezrobotny i pozbawiony apteki małżonek Zinowi.
Anna Borysowna Rosenbaum była kobietą uspołecznioną i już w 1918 r. w Piotrogrodzie wstąpiła do Związku Lekarzy, a w lecie 1920 r. w Eupatorii do Związku Nauczycieli.
Wszystko to i jeszcze więcej zostało opisane przez Ludmiłę Nikiforową i Michaiła Kizliłowa w książce pt. „Eupatoria Pages of the Biography of the American Writer Ayn Rand (Alisa Rosenbaum, 1905-1982)”.
Jak widać z powyższego, rodzinie Rosenbaumów do bolszewików nie było daleko ani w teorii (obiektywizmu), ani w praktyce. Zwyciężyła potrzeba przetrwania w nowych bardzo trudnych warunkach.
Po powrocie do Petersburga w grudniu 1921 r. Alissa zapisała się na uniwersytet na kierunek pedagogiki społecznej. We wspomnieniach pisze o studiowaniu Arystotelesa i Platona, a nic o naukach Marksa, Engelsa i Lenina, które były wówczas obowiązkowe. Podobno miała być wyrzucona z uniwersytetu za burżuazyjne pochodzenie, co chyba ma oznaczać, że studiów nie ukończyła. Za to przez rok uczyła się pisać scenariusze filmowe w zupełnie nowym Państwowym Technikum Sztuk Filmowych (Ekranu) w Leningradzie. Jak wiadomo, Lenin przywiązywał wielką wagę do sztuki filmowej w propagandzie. Przygotowywała się zatem do pracy w samym jądrze propagandy sowieckiej, której symbolem został Sergiej Eisenstein i jego kłamliwy film o zdobyciu Pałacu Zimowego.
Trudno uznać to za prześladowania. Chyba raczej za znakomite umiejętności przystosowywania się do nowej władzy.
Na przełomie roku 1925/26 opuszcza Rosję Sowiecką na zawsze i wyjeżdża przez Berlin do USA. Wg oficjalnej wersji na zaproszenie rodziny matki w Chicago. W ciągu 6 miesięcy uczy się angielskiego i wyjeżdża do Hollywood, gdzie już w drugim dniu pobytu wpada przypadkiem na samego Cecila B. DeMille’a, wybitnego reżysera i producenta wytwórni Paramount Pictures, który akurat kręcił niemy film pod tytułem The Volga Boatman o przygodach jednej księżniczki rosyjskiej w czasie rewolucji bolszewickiej. Film został oceniony jako „sympatyczny obraz rewolucji bolszewickiej”. A Cecille DeMille w roku 1931 wybrał się w podróż do ZSRR aby „wymienić doświadczenia z filmowcami radzieckimi”, a szczególnie z Sergiejem Eisensteinem.
Zaraz potem Cecille DeMille kręcił wysokobudżetowy „Król Królów” i Alissa Rosenbaum zagrała w nim jako statystka.
A Sergiej Eisenstein przyjechał do Hollywood w 1931 r. na zaproszenie wspólnika Cecila DeMille’a – Jessego L. Lassky, aby nakręcić tam jakiś film. Paramount Pictures proponowało nakręcenie coś Theodore Dreisera a Eisenstein chciał nakręcić historię handlarza bronią Basila Zacharoffa.
Jak widać klimat w Hollywood dla komunizmu sowieckiego był bardzo przychylny i trudno wręcz sobie wyobrazić, jak sobie tam radziła jedyna antykomunistka Ayn Rand.
Aż rodzi się podejrzenie, że jej wyjazd w 1926 r. z Rosji Sowieckiej mógł być związany z faktem, iż w tym czasie powołana została do życia instytucja pod nazwą „Wsiesojuznoje Obszczestwo Kulturnoj Swiazi s zagranicej”, czyli Wszechzwiązkowe Towarzystwo Kulturalnych Więzi z Zagranicą, mająca na celu „promocję międzynarodowych kontaktów kulturalnych pomiędzy pisarzami, kompozytorami, muzykami, filmowcami, nauczycielami i atletami z ZSRR z ich odpowiednikami z innych krajów. Kierowała tą instytucją sama Olga Kamieniewa z domu Bronsztejn, żona wiceprzewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych Lwa Kamieniawa i siostra samego Lwa Trockiego. Instytucja ta oczywiście pracowała również dla wywiadu i kontrwywiadu sowieckiego.
Nie ma oczywiście żadnych śladów na współpracę Alissy Rosenbaum z tą firmą, ale w historii tej firmy poza nazwiskami przewodniczących nie ma żadnych nazwisk.
Natomiast seria przypadków w życiu Ayn Rand stawiająca na jej drodze ludzi tak przyjaźnie nastawionych do ZSRR jak Cecille DeMille, producent filmowy i reżyser czy architekt Frank Lloyd Wrigh,t legendarny architekt modernistyczny, autor tych potwornych bloków cementowych układanych w różnych konfiguracjach – skłania do zadumy nad rolą przypadku w życiu człowieka. Frank Lloyd Wright też jeździł do ZSRR w latach 30-tych i w dodatku jego trzecia żona Olgivanna Hinzenberg była rodem z Czarnogóry, ale wychowywana w Rosji i zamężna z obywatelem Rosji Władimirem Hinzenbergiem.
Frank Lloyd Wright był podobno inspiracją do jej pierwszej wielkiej powieści „Fountainhead” (Źródło”). Bohater powieści Howard Roark niezależny i pełen wizjonerskich pomysłów architekt projektuje komuś wieżowca, ale ostateczny wynik odbiega od pierwotnego projektu. Roark w imię swoich praw do pomysłu projektu wysadza „niedoskonały budynek” i staje przed sądem, przed którym broni w imię swojego geniuszu prawa do zniszczenia. Fakt, iż budynek powstał za cudze pieniądze i był cudzą własnością jakoś umyka autorce i czytelnikom. Sąd uniewinnia geniusza, w co tym łatwiej uwierzyć, że w ekranizacji powieści w roku 1949 rolę architekta zagrał Gary Cooper.
Ale zanim doszło do pierwszej powieści, pierwszego filmu na dużym ekranie i do naprawdę dużych pieniędzy, Ayn Rand wchodziła na rynek z dziełami przedstawianymi jako „osnute na jej przeżyciach w ZSRR”, czyli jako prawie- biograficznymi.
Jest to ciekawe w tym sensie, że w swoich wspomnieniach i wywiadach zeznawała, że w czasie kolacji pożegnalnej wydanej przez rodziców dla rodziny i bliskich przyjaciół w owej komunałce w Leningradzie jeden z gości przy deserach szeptem błagał ją, aby, kiedy już pojawi się na Zachodzie, „powiedziała całą prawdę o tym, co jest tutaj”.
Dwa pierwsze i jedyne dzieła nawiązujące do życia w pierwszych latach Rosji Sowieckiej: „Red Pawn” (Czerwona marionetka?) i „We the Living” (My, którzy żyjemy) jednakże trudno uznać za choćby w najmniejszym stopniu oddające realia. Za to pojawił się obowiązkowy w jej powieściach wątek trójkątów i czworokątów miłosnych czy raczej erotycznych.
Pierwsze dzieło było scenariuszem filmowym, którego akcja działa się w monasterze przekształconym w więzienie polityczne na wyspie leżącej przy wybrzeżach północnej Rosji. Bohaterka w celu zorganizowania ucieczki dla swojego męża – więźnia politycznego pojawia się na wyspie z kwitami wydanymi przez władze, że jest „żoną przydzieloną komendantowi obozu”. Komendant oczywiście zakochuje się w niej bez pamięci, a ona przenika do celi swojego męża Michaiła, aby go przekonać, żeby nie ulegał złudzeniu, że ona tak naprawdę z tym komendantem, trzymał ich małżeństwo w tajemnicy i wyjawia mu prawdziwy cel swojego przyjazdu: zorganizowanie mu ucieczki. Ma do niego dotrzeć następnym statkiem za 6 miesięcy. Bo on tam co 6 miesięcy przypływał.
Po tej porcji „realizmu” następuje poważna wpadka, albowiem w projekcie ucieczki jest potrzeba wynajęcia podwody „od farmera okolicznego” celem dojazdu do „niedalekiego miasteczka”, którym okazuje się być miejscowość w wersji angielskiej „Nijni Kolimsk”. Dowcip polega na tym, że Niżni Kołymsk założony w 1644 r. leży w okolicy koła podbiegunowego nad słynną rzeką Kołymą, gdzie można spotkać białe niedźwiedzie, ale nie „farmerów”. W dodatku jedyne w owym czasie znane więzienie przerobione z monastyra leżącego na wyspie to były słynne Sołowki na Morzu Białym w odległości 900 km od Leningradu. A Niżni Kołymsk zdecydowanie bliżej do Cieśniny Beringa niż do Uralu.
Widać, że pani Ayn Rand miała wyobraźnię niemal nieograniczoną i w tych okolicznościach propozycja bohaterki dla obu panów w niej „strasznie zakochanych”, czyli więźnia politycznego i komendanta więzienia/gułagu, aby „żyli razem we troje” w pięknym trójkącie miłosno-erotycznym po dokonaniu udanej ucieczki (dokąd?) to już był mały pikuś.
Dzięki tej rozszalałej wyobraźni świetnie jej wychodziły dzieła fantasy, inaczej utopijne, a wątki zakazanych w realiach USA różnych trójkątów erotycznych w dekoracjach milionerskich dzieła sprzedawały się jak świeże bułki.
Podobnie rzecz się miała z pierwszą „prawdziwą powieścią” „My, żyjący”, w której bohaterka rozgrywa symultanicznie romanse z dwoma mężczyznami na raz: agentem służb specjalnych, z którym „prowadzi długie interesujące dyskusje”, ale nie tylko i mężczyzną, w którym się zakochała na zabój i którego zdrowie ratuje płacąc sanatoria pieniędzmi wyrwanymi od agenta Czeki. Panowie się dowiadują o sobie i agent popełnia samobójstwo.
I chyba warto w tym momencie zwrócić uwagę na wielkie kłamstwo, jakie uprawiała Ayn Rand na temat realiów Rosji Sowieckiej i ZSRR „w temacie” relacji męsko –damskich. Fabuły scenariusza i powieści toczą się w czasach, gdy święciła triumfy polityka „seksu jako szklanki wody” i wolnej miłości autorstwa towarzyszki Aleksandry Kołłątaj, a w warunkach potwornego głodu i zubożenia wszystkich prostytucja urosła do wymiarów kosmicznych. Nowi czerwoni władcy utrzymywali prawdziwe haremy, zmieniali małżonki jak rękawiczki, nie licząc tabunów kochanek. Kiedy alternatywą jest śmierć głodowa, wiele kobiet wybierało drogę „grażdańskiej żeny”, czyli konkubiny czerwonego aparatczyka. O molestowaniu robotnic w fabrykach na masową skalę przez czerwonych nadzorców i lansowaniu mody na nudyzm i wolny seks w Komsomole nawet nie warto wspominać.
W warunkach totalnej inwigilacji i systemu rozstrzeliwania co dziesiątego albo i co piątego żołnierza Armii Czerwonej wprowadzonego przez wodza nad wodzami Leona Trockiego, warunków do namiętnej patetycznej miłości doprowadzającej do samobójstwa raczej nie było, podobnie jak nie było warunków do odwiedzania męża w gułagu, bowiem rodzina więźnia nigdy nie znała miejsca jego pobytu, a o śmierci dowiadywała się pośrednio, kiedy w okienku nie przyjmowano już paczek. Z czasem informacją była sentencja wyroku: ”10 lat bez prawa do korespondencji”.
Z pewnością Ayn Rand była skazana na sukces w USA, bo nie brakowało jej bezczelności, z jaką konstruowała te wszystkie kłamstwa, raczej wybielające system przemysłowej śmierci i masowego prostytuowania kobiet niż pokazujące jego prawdziwe okrucieństwo.
Trudno ocenić, czy Ayn Rand miała świadomość tego, co działo się naprawdę w Rosji Sowieckiej, ale nigdy nie pisała wprost, że jest antykomunistką, czy że Rosja Sowiecka jest systemem zła.
Ona pisała, że jest przeciwko kolektywizmowi, nacjonalizacji dóbr, gospodarce planowej i że najfajniejszy jest kapitalizm. I że jest za pełnym indywidualizmem w gospodarce i za systemem politycznym, który zminimalizowałby władzę aparatu państwowego na rzecz swobodnej władzy genialnych liderów gospodarki, swoim bogactwem dowodzącym niezwykłej wartości dla społeczności „tych zwykłych, szarych, mało utalentowanych ludzi”, a najlepiej do kierowania nimi.
I tak dochodzimy do przewodniego wątku w tzw. filozofii (niektórzy twierdzą, że „religii”) Ayn Rand: roli wybitnej, choć wyalienowanej ze społeczeństwa jednostki i jej prawa do zmieniania świata i do urządzania życia innym ludziom.
Jest to główny motyw jej głównego dzieła „Atlas Zbuntowany”, w którym grupa bardzo zdolnych, bardzo bogatych, bardzo atrakcyjnych seksualnie właścicieli kopalń, linii kolejowych i rafinerii ropy naftowej, zmęczonych nieudolną biurokracją państwową, która „ich kosztem” obdziela różnymi dobrami całe masy nieudaczników, którym nic w życiu nie wychodzi, udają się „na emigrację wewnętrzną” do wyizolowanej doliny gdzieś w Kolorado, żeby pokazać tym przeciętniakom, że dosłownie NIC nie potrafią bez nich, geniuszy zrobić z otaczającą rzeczywistością. A kiedy już się okaże, jak wszystko się wali, to sami przyjdą błagać ich na kolanach, żeby przejęli całą władzę i urządzali świat, jak należy.
W oczekiwaniu na poddanie się szarych czy też czarnych mas prowadzą długie rozmowy, w trakcie których wygłaszają długie deklaracje filozoficzno-polityczne oraz w przerwach nawiązują relacje erotyczne z główną bohaterką, która nie ma nic przeciwko temu. Jednakowoż na końcu wysadzają te swoje aktywa.
Ten wątek „wysadzania” został zauważony przez profesora literatury rosyjskiej na Wellesley College pana Adama Weinera, który w 2016 r. wydał w Bloomsbury Academic książkę pod tytułem „How Bad Writing Destroyed the World: Ayn Rand and the Literary Origins of the Financial Crisis.” (Jak złe pisarstwo zniszczyło świat: Ayn Rand i literackie korzenie kryzysu finansowego).
Autor zajął się w szczególności zadziwiającymi podobieństwami pomiędzy kultową powieścią rosyjskiego filozofa, pisarza i rewolucjonisty Nikołaja Czernyszewskiego z roku 1863 pod tytułem „Co robić?”, która była powszechnie znana trzem pokoleniom rosyjskich (i polskich) czytelników. I to ta książka jest odpowiedzialna za powstanie w Rosji całej armii rosyjskich buntowników, socjalistów, ateistów, głównie zajmujących się spiskowaniem i rzucaniem bomb. W pokoleniu Ayn Rand znali ją wszyscy.
Pan Adam Weiner dla portalu Politico Magazine obszernie omówił podobieństwo głównych wątków „Co robić” Czernyszewskiego i „Atlas Zbuntowany” Ayn Rand w artykule „The Most Politically Dangerous Book You’ve Never Heard Of” (Najgroźniejsza politycznie książka, o której nigdy nie słyszałeś).
Przede wszystkim zwraca uwagę, że to Czernyszewski wprowadza do dyskursu politycznego termin „racjonalnego egoizmu” jako wyznawca teorii Adama Smitha „niewidzialnej ręki” oraz idei, że bycie samolubnym w skali społecznej prowadzi do sukcesu całego społeczeństwa. A przecież „racjonalny egoizm” był jednym z fundamentów programu Ayn Rand.
Promował też w ślad za Feuerbachem zastąpienie Boga – „bogiem człowiekiem”, czyli lansował agresywny ateizm. Ayn Rand też uważała wszelką religię za szkodliwą a już w szczególności chrześcijaństwo, które uważała za „przedszkole dla komunizmu”.
Czernyszewski lansował też komuny-falanstery, zwłaszcza krawieckie, które stały się bardzo popularne wśród socjalistek z dobrych domów w Rosji. Natomiast działalność charytatywną uważał za szczególnie szkodliwą.
Ayn Rand nie propaguje falansterów, natomiast fabuła „Atlasa Zbuntowanego” opiera się na dwóch wątkach znanych z powieści Czernyszewskiego.
Jeden dotyczy wolnej miłości i perypetii erotyczno-matrymonialnych dwóch par szlachetnych buntowników, którzy w finale lądują w ménage a quatre.
Drugi to postać tajemniczego „radykalnego socjalisty” Rachmetowa. Rachmetow jest „silnym rycerzem” na wzór mitycznych bojarów i jednocześnie surowym „jak święci z ruskich hagiografii”. Unika kobiet i ćwiczy swe ciało lub wręcz umartwia dla tajemniczych celów. Czytelnicy Czernyszewskiego zinterpretowali ten cel jako REWOLUCJĘ i rzucanie bomb oraz likwidowanie zdrajców w ich ruchu i odtąd setki, a może i tysiące studentów, niedoszłych popów i pomocników aptekarzy w Imperium Rosyjskim porzucało rodziny i wiarę w Boga, sypiało na podłodze, konstruowało bomby i drukowało zakazaną prasę.
W powieści Ayn Rand „Atlas Zbuntowany” mamy i ateizm bohaterów i wolną miłość i brak rodzin i dzieci wokół bohaterów. Za to mamy zastosowanie przemocy dla osiągnięcia ostatecznego egoistycznego celu – wysadzanie różnych obiektów.
Pan Weiner zwraca uwagę, że architekt Howard Roarke bohater „Fountainhead” czuje się uprawniony do wysadzenia budynku „swojego dzieła”, ale cudzej własności. Zaś bohaterowie „Atlasa Zbuntowanego” też przypominają Rachmetowa i działają jak Rachmetow: wysocy, szczupli, surowi, samotni, tyle że multimilionerzy. Ellis Wyatt potentat w wydobyciu ropy wysadza swoje szyby naftowe, Francisco D’Anconia niszczy swoje kopalnie rudy miedzi i wywołuje panikę na giełdzie. Dla zdobycia władzy i pieniędzy.
Tak twórczo zaadaptowała do warunków amerykańskich dzieło ojca socjalizmu i terroryzmu rosyjskiego Ayn Rand. Teraz mamy w USA prawdziwy wysyp miliarderów ateistów egoistów, którzy w krótkim czasie przejęli całe gałęzie przemysłu i przenieśli je do miejsc, gdzie siła robocza jest śmiesznie tania, a drogą sztucznie napędzanych baniek spekulacyjnych przejęli w krótkim czasie olbrzymie ilości nieruchmości, tak domów jak i ziemi, likwidując faktycznie w USA klasę średnią oraz pauperyzując klasę pracowników najemnych. I nie muszą się wstydzić, że ktoś ich nazwie chorymi z chciwości socjopatami, bo mają intelektualne alibi w postaci teorii obiektywizmu i racjonalnego egoizmu Ayn Rand.
W dodatku uciekają z olbrzymimi bogactwami przed progresywnym podatkiem dochodowym i spadkowym (50 %), czego zwykli ludzie zrobić nie mogą.
Oczywiście zwolennicy Ayn Rand gwałtownie protestują przeciwko możliwości plagiatu czy choćby inspiracji książką Czernyszewskiego „Co robić?”, idola wszystkich rewolucjonistów, socjalistów i komunistów rosyjskich (i polskich), a w szczególności Lenina, który też popełnił dzieło pod tytułem „Co robić?”. Życiorysy Lenina, Stalina, Trockiego, „surowych egoistów terrorystów i ateistów” porzucających normalne życie dla konspiracji to kopie postaci Rachmetowa. Aż się boję przypominać życiorysy „naszych”: Dzierżyńskiego czy Piłsudskiego.
Wszystko to opisał w trzech tomach „Socjalizm i śmierć” Gabriel Maciejewski, który proroczo zapowiada też nadejście falansterów i niszczenie średniej klasy w Polsce, czyli turystyki i rolnictwa przez wielkie korporacje przy gorliwej pomocy „naszystów”.
Warto też zwrócić uwagę na gwałtowny wzrost liczby fundacji w III RP.
Co do słynnego „antykomunizmu Ayn Rand”, to chyba jest on mocno przereklamowany w świetle jej publicznej krytyki uczestnictwa USA w wojnach w Korei i w Wietnamie prowadzonymi PRZECIWKO komunizmowi.
Jeszcze ciekawsza jest jej gwałtowna kampania przeciwko zaciągowi do wojska (military draft) na wojnę w Wietnamie w 1967 r. W dniu 16 kwietnia 1967 r. wystąpiła z płomienną przemową przed dużą publicznością w Bostonie. W przemowie tej, nazwanej „Ruina konsensusu” dowodziła, że jedynie ochotniczy zaciąg do armii jest uzasadniony, bowiem pobór obowiązkowy to zamach na życie jednostki, w dodatku młodego człowieka, którego „osobowość się kształtuje”.
A jeszcze w 1966 r. wynajęła adwokata „dla młodego człowieka z jej wewnętrznego kręgu” niejakiego Davida Bradley’a Wooda, który otrzymał kartę powołania, stawił się w bazie wojskowej w Bostonie i oświadczył, że nie będzie służył. Został zamknięty w wojskowych kazamatach i groziło mu do 5 lat więzienia i 10 tysięcy USD grzywny. Rozpętała kampanię prasową i sądową, a w ambasadzie sowieckiej otwierali szampana. Tak skutecznego kreta nie wymyśliłoby całe KGB i komunistyczna międzynarodówka.
Co ciekawe, o ile Ayn Rand nie zalecała obrony świata przed komunizmem z użyciem armii amerykańskiej w imię „racjonalnego egoizmu”, to gorąco zalecała obronę Izraela m.in. przed Palestyńczykami, którzy „są dzikimi prymitywami”.
Wracając do miliarderów „racjonalnych egoistów”.
Jak opisuje to pan Song Hongbing na stronach 271-287 książki „Wojna o pieniądz 2. Świat władzy pieniądza” już w 1910 r. najchciwszy człowiek na świecie, czyli Rockefeller akurat wtedy, gdy większość stanów przyjęła szesnastą poprawkę do Konstytucji o podatku progresywnym, upchnął część biznesów do fundacji i został „filantropem”. Fundacje nie podlegają kontroli ksiąg, nie płacą podatku dochodowego ani spadkowego, a na prawdziwą działalność charytatywną płacić muszą zaledwie 5% daniny.
Zaś:
”… Raport amerykańskiego Kongresu stwierdza, że w wyniku istnienia tych form prawnych fiskusowi wymyka się ponad 2/3 uzyskiwanych w USA dochodów. Jednocześnie towarzyszy temu rosnąca presja podatkowa wywierana na klasę średnią. Majątek superbogaczy namnaża się niczym komórki rakowe, czerpiąc składniki odżywcze i energię od pozostałych grup społecznych. (…) Zgodnie ze statystykami w 1969 roku zysk netto pięciuset dziewięćdziesięciu sześciu amerykańskich fundacji był DWUKROTNIE WIĘKSZY od zysku pięćdziesięciu największych działających w Stanach Zjednoczonych banków. (…) W latach 1950-1959 było 2.839 fundacji a po roku 2002 było ich już 62.000…”.
Z 5%-ej obowiązkowej daniny fundacji „na rzecz projektów charytatywnych” można pieniądze przeznaczać na cele, które jeszcze bardziej umocnią władzę: projekty edukacyjne w szkołach, całe szkoły wyższe, kontrolowanie świata nauki i sztuki.
W sumie, jak pisze pan Song Hongbing, „sytuacja przypomina przekładanie pieniędzy z lewej kieszeni do prawej”.
Fundacje ma Bill Gates, Jeff Bezos, Soros, Cukierberg i setki innych. I drenują USA i świat z kasy aż furczy. Przecież po coś są te raje podatkowe.
Kiedyś wymuszenia kasy były dokonywane na „kup pan cegłę”, a teraz na „globalne ocieplenie”, „zrównoważony rozwój”, a ostatnio na „coronawirusa”.
Postscriptum.
Fragment z książki Songa Honbibga Str.284 „Wojna o pieniądz 4. Cisza przed burzą”:
„…Dlaczego istnieje konieczność przeprowadzenia tak szczegółowej autopsji i wiwisekcji Stanów Zjednoczonych? Albowiem są one wciąż światowym hegemonem, jak również żywym i naocznym przykładem procesu powstawania, budowy i upadku imperium. Jeśli przyjąć, że w XVIII wieku USA były w okresie dzieciństwa, to w XIX stuleciu weszły w wiek młodzieńczy, w XX wieku weszły w średni i dojrzały, a obecnie, w XXI stuleciu przeżywają swoją starość, która zakończy się, tak jak zawsze- śmiercią.
Starzenie się organizmu rozpoczyna się od zwolnienia metabolizmu, a upadek imperium rozpoczyna się od skostnienia mobilności klas społecznych. Szansa awansu klasowego jest źródłem energii, związana z nią nadzieja wyzwala ludzką inwencję, kiedy więc takich szans nie ma, kiedy zostają utracone, gdy własność przestaje płynąć w kierunku klas średniej i niższej, oznacza to, że imperium w swoim życiu doszło już do punktu zwrotnego. Po przejściu przez ten punkt rozpoczyna się okres schyłkowy: szanse awansu zanikają. a wraz z tym wytwarzanie dóbr zmniejsza się, podział własności ulega scementowaniu. CHCIWOŚĆ BOGATEJ MNIEJSZOŚĆI BEZWZGLĘDNIE NISZCZY PRAGNIENIE SZCZĘŚCIA BIEDNEJ WIĘKSZOŚCI, której opór tym samym wzrasta, ostatecznie pojawia się przemoc, rozlew krwi oraz wojny. Wszystko to ostatecznie prowadzi do rozpadu. …”.
A tymczasem miliarderzy racjonalni egoiści na czas pandemii udali się do swoich bunkrów-schowanek, które sobie wyrychtowali głównie w Nowej Zelandii, ale nie tylko. Taki miliarderski bunkier jest bardzo skromny za jedyne 8 mln USD. Posiada taki m.in. Peter Thiel, prawie główny obiektywista oraz współzałożyciel Paypala i finansowy cień stojący za Facebookiem. Nie wiem gdzie ma bunkier Bill Gates, ale on skupował grunta w Patagonii, zapewne po załamce finansowej Argentyny. Jeszcze im tylko brakuje działki na Marsie i przedłużenia życia do 200 lat. Bo z tymi miliardami szkoda umierać, nawet po 9 przeszczepach serca od nieszczęśników, u których tzw. lekarze stwierdzili „niski komfort życia” po zawale.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Impeachment_Donalda_Trumpa_(2021)
https://www.facebook.com/obiektywizm/posts/695228660579305/
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_people_influenced_by_Ayn_Rand
https://www.atlassociety.org/post/the-persuasion-of-nixon
http://aynrandlexicon.com/lexicon/draft.html
POWIĄZANE:
Ayn Rand i amerykańska “biblia” libertarianizmu (cz.II). Greenspan i duchowa przewodniczka.
Ayn Rand, czyli Alissa Zinowjewna Rosenbaum (cz.III). Wielkie BUM, czyli Wielki Krach
Ayn Rand i amerykańska “biblia” libertarianizmu (cz.IV). “Święta” księga masonerii