Dyskusja redakcyjna Polityki Polskiej przeprowadzona na krótko przed wyborami A.D. 2015. Jak się skończyły wiemy. Obyśmy tym razem byli mądrzejsi. Zaangażujemy się, jak kto może (w kandydowanie, zbieranie podpisów, zasiadanie w komisjach wyborczych, informowanie o ruchu społecznym Jedność Narodu w internecie czy sieciach społecznościowych, wpłaty na kampanię wyborczą).
Romuald Starosielec: Trzech rzeczy możemy być pewni wobec zbliżających się wyborów (2015 – przyp. red.): pierwsza to ta, że bez względu na wynik jaki będzie, będzie on oczekiwany i akceptowany przez elity Unii Europejskiej, druga, że połowa Polaków nie pójdzie do urny wyborczej, trzecia to ta, że olbrzymia część wyborców pójdzie głosować z przymusu moralnego, który nakazuje wziąć udział w wyborach nawet wówczas, gdy nie ma zaufania do żadnej startującej w wyborach partii.
Tomasz Bartel: Powiadam, że jest jeszcze gorzej, dlatego że z tej połowy, która pójdzie głosować, część, przyzwyczajona do hazardu, będzie głosowała na chybił trafił, a część zrozpaczonych wyborców z obowiązku bycia na wyborach, wybierze głosowanie poprzez oddanie głosów nie ważnych. (…) To jest swoista patologia, bo mamy przecież rozprawiać o patologiach wyborczych. Jest to patologia gdzieś głęboko ukryta w sumieniach obywatelskich ludzi. W tym miejscu pragnę odwołać się do Wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia, w krytycznym momencie 1981 roku, kiedy Polska już po wybuchu Solidarności, zaczęła się budzić do życia obywatelskiego, do życia wspólnotowego jako naród. 6 stycznia 1981 roku w Katedrze Warszawskiej z okazji Objawienia Pańskiego Kardynał Stefan Wyszyński odwołał się do sumień obywatelskich, że właściwą odnowę życia narodowego, bo o taką nam chodzi, mogą tylko uczynić sumienia prawe, to znaczy działające z kardynalnymi regułami: roztropności, sprawiedliwości, męstwa i umiarkowania, które decydują o postawie obywatelskiej.
Andrzej Zapałowski: Bardzo duży wpływ na postawy wyborcze obywateli mają media. Fakty mówią same za siebie. Ponad 80% prasy lokalnej jest w rękach zagranicznych, głównie niemieckich. Podobnie jest na rynku prasy ogólnopolskiej i w mediach elektronicznych. W pewnym sensie utraciliśmy kontrolę nad bezpieczeństwem w zakresie kreowania postaw społecznych zgodnych z interesami narodowymi. Zachowania podczas wyborów są tylko konsekwencją presji medialnej. Jeżeli chcemy to zmienić, to należy prawnie uregulować procentowy wpływ kapitału obcego na polskim rynku w przestrzeni mediów.
Romuald Starosielec: Uważam że najpoważniejszą patologią wyborczą, ukształtowaną w ostatnim 25-cioleciu, jest powstanie systemu politycznego, który nazywam partyjno-wodzowskim. To leży u podstaw większości patologii wyborczych. Mamy w nim do czynienia z wodzem stojącym na czele partii otoczonym dworem serwilistycznych działaczy, który decyduje kto, gdzie i na jakim miejscu na liście weźmie udział w wyborach, a kto w nich udziału nie weźmie. Mamy do czynienia z systemem w którym wódz może wyciągać – jak króliki z kapelusza – ludzi, którym nadaje byt polityczny, i może również unicestwiać niewygodnych sobie działaczy, inaczej myślących, rzeczywistych bądź urojonych konkurentów do władzy lub mających inne poglądy na bieg spraw publicznych. W partiach wodzowskich nie ma, tak potrzebnego dla zdrowego rozwoju, odważnego ścierania się poglądów, pomysłów i programów politycznych, rodzi się za to serwilizm i donosicielstwo. Jeżeli nie ma oddolnego, logicznego i racjonalnego systemu wyłaniania kandydatów do parlamentu, to jak mamy liczyć na to, że Sejm i Senat będzie odzwierciedlał i reprezentował poglądy Polaków?
Tomasz Bartel: No właśnie!, chciałbym zapytać Romualda o jego doświadczenia, dlatego że zgodnie z ideą partii Jedność Narodu, próbował zjednoczyć różnego typu środowiska, które chciały wystartować do sejmu, trochę w fazie entuzjazmu po wyborach prezydenckich, kiedy okazało się że tzw. partie anty-systemowe mogą stanowić jakąś nową alternatywę, a przynajmniej mogą stanowić języczek u wagi stosunków społecznych, politycznych w Polsce, że mogą stworzyć jakąś nową jakość. Jaką? to jest pytanie, mieliśmy nadzieję, że można te mniejsze ugrupowania, w myśl jakichś wspólnych celów, właśnie jednoczących, sformować tak, aby one stanęły w jednolite szranki do wyborów. Czy właśnie te doświadczenia pokazały nam pewien charakter ugrupowań i ich liderów, czy to raczej dotyczy tylko naszego charakteru narodowego, poszczególnych osób, ambicji tych ugrupowań. Jakie były faktycznie przyczyny, że proces jednoczenia się, mimo że w tak krótkim okresie, ale jednak można uznać za nieudany.
Romuald Starosielec: Przyczyn braku współpracy wyborczej partii i ugrupowań anty-systemowych jest wiele. Jedną z podstawowych jest to, że tworzące się anty-systemowe partie przyjmują postać kopii istniejących partii wodzowskich. Proszę zauważyć, jak wiele powstaje w Polsce partii mających w swej nazwie nazwisko wodza. Mamy tu do czynienia z turanizmem w czystej postaci, systemem całkowicie obcym polskiej kulturze i łacińskiej cywilizacji. Nowoczesny ruch społeczny czy polityczny powinien przecież skupiać się wokół pewnego kanonu wartości, programów, które chce realizować, celów jakie chce osiągnąć, a nie wokół mniej lub bardziej przytomnego politycznie wodza. Gdy wódz się myli, cała partia schodzi na manowce, gdy wódz odchodzi, znika partia. Polska ma przed sobą tak wielkie wyzwania, w tak newralgicznym miejscu w Europie jest położona, że powinniśmy wytwarzać mocne, głębokie i trwałe nurty polityczne, będące punktem odniesienia przynajmniej dla jednego pokolenia, a nie jednego sezonu wyborczego. Współpraca wyborcza partii anty-systemowych nie mogła się powieść, gdyż wodzowie nie są mentalnie przygotowani do współpracy: dominujące są postawy i chęć podporządkowania sobie innych. Nie było również prób poważniejszych dyskusji programowych, które przecież powinny być podstawą każdych twórczych i trwałych aliansów. Dominowała dyskusja bieżąca, kto z kim przeciw komu, parytety wyborcze i nerwowe działania organizacyjne. I na tym polu anty-systemowcy powielali patologie partii głównego nurtu – nie wyłaniano oddolnie kandydatów, nie stworzono otwartej, publicznej dyskusji na tematy ustrojowe, gospodarcze czy społeczne. Rzucane hasła to za mało, aby zmobilizować wyborców i twórczo zagospodarować ich energię. (…)
Jacek Kędzierski: Dodałbym do tego kolejną patologię, zrodzoną przez taki, a nie inny system finansowania partii politycznych. Otóż, partie, od wielkich po mniejsze, swoje poczynania podejmują przez pryzmat pieniędzy, które mogą, a jeszcze bardziej chcą otrzymać z budżetu. Kierują się pożądaniem, prymitywnym instynktem otrzymania pieniędzy dla siebie… Wodzowski charakter partii jest również tego następstwem. Takie kwestie jak reprezentowanie Narodu (wyborców), czy program i jego realizacja schodzą w cień. W patologicznych sytuacjach programem wyborczym partii staje się po prostu ta budżetowa dotacja. Na tę i inne patologie wskazał Przewodniczący Episkopatu abp. Gądecki, określając panujący w Polsce system partyjno-wyborczo-polityczny jako system chroniący wielkie partie pieniędzmi z budżetu i 5% progiem (albo 3% progiem, jak niektórzy planują od lat – przyp. red.).
Wojciech Turek: Nie dziwią mnie gorzkie doświadczenia Romualda Starosielca, po ofiarnych próbach zjednoczenia środowisk antysystemowych. Stan beznadziejnego rozproszkowania środowisk patriotycznych utrzymuje się od wielu lat. Jak to naprawić? Powtarzam od dawna: trzeba budować środowisko w oparciu o „Myśl, która jest bronią” (czyli program, wspólnota ugruntowanych, a nie chwilowych przekonań). I po drugie: nie spieszyć się – pomimo, że sytuacja Polski jest dramatyczna – ponieważ w warunkach stabilizacji nie da się zbudować partii antysystemowej w ciągu kilku miesięcy. Minimalny horyzont to kilka lat, a „Polityka Polska” powstała zaledwie w maju br. (2015 – przyp. red.)!
(…)
Paweł Połanecki: Chciałbym ponadto zwrócić uwagę na inne równie dolegliwe i antydemokratyczne wady, choć niezauważalne, bo ukryte w gąszczu regulacji naszej ordynacji wyborczej. Wśród nich na czoło wysuwa się, moim zdaniem, blokada możliwości tworzenia Koalicji komitetów wyborczych wyborców. W odróżnieniu od partii politycznych w świetle przepisów Kodeksu Wyborczego nie dopuszcza się do powoływania koalicji komitetów wyborczych wyborców.
Po zgłoszeniu do PKW i podjęciu prób zbierania podpisów poparcia gwarantujących udział w podziale bezpłatnego czasu antenowego, co wymaga rejestracji danej inicjatywy wyborczej (komitetu uprzednio zgłoszonego w PKW) w co najmniej 21 okręgach wyborczych i uzyskania premii w postaci tzw. „listy krajowej” – zwykle okazuje się, że większość małych komitetów nie jest w stanie spełnić tego warunku, choć niejednokrotnie są bardzo blisko. (przykładowo zarejestrowały swój komitet w 18 okręgach).
!!! Gdyby kodeks wyborczy zezwalał na koalicje takich komitetów przed upływem terminu ostatecznej rejestracji w okręgach, to zaistniała by możliwość połączenia ich przy wykorzystaniu kapitału podpisów poparcia zebranych przez każdego koalicjanta. Ale Kodeks Wyborczy nie dopuszcza takiej możliwości. Powód? Taki wspólny komitet miałby szanse na osiągniecie znaczącego wyniku zagrażającego partiom systemu władzy. !!!
Romuald Starosielec: Przełomu w Polsce nie dokonamy, bez określenia na nowo kryteriów tego, co nazywamy kulturą polityczną. Musimy nagiąć, twarde w tym zakresie karki naszych polityków do tak elementarnych pojęć jak: kultura słowa, szacunek dla przeciwnika jako osoby, umiejętność słuchania cudzych racji i wyciągania z nich odpowiedzialnych wniosków. (…) . To ten polityczny prymitywizm jest jednym z głównych powodów tak wysokiej absencji w wyborach. Ręce opadają, gdy słyszy się w politycznej dyskusji słowa: pan mija się z prawdą, na co interlokutor odpowiada równie merytorycznie: nie, to pan mija się z prawdą. Obecność w życiu publicznym jest prawem i obowiązkiem tych, którzy chcą służyć dobru wspólnemu, natomiast zainteresowanie życiem publicznym, aż do świadomego aktu wyborczego, powinno być również prawem i obowiązkiem każdego Polaka. Uczestnictwo w życiu publicznym powinno budzić zainteresowanie i być również przyjemnością, co można osiągnąć stawiając kulturę polityczną na najwyższym poziomie. Wówczas Polska będzie szczyciła się największą w Europie frekwencją w wyborach.
(…)
Myślę, że niezbędne w dalszym procesie lepszego rozumienia otaczającego nas świata jest stwierdzenie, że monteskiuszowski trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, nie jest już aktualny. Doszły nam dwie nowe władze: władza medialna i władza finansowa. Nie wywodzą się one nawet z czysto formalnych z wyborów, jak trzy poprzednie, nie mamy najmniejszego na nie wpływu, a to one zdominowały otaczający nas świat. Są tacy, którzy twierdzą, ze władza mediów i pieniądza podporządkowała sobie władze pochodzące z wyborów. Nawet jeżeli nie jest tak do końca, to musimy mieć tego świadomość w nadchodzących wyborach (aktualne zarówno w 2015, jak i teraz w 2019 – przyp. red).
Wojciech Turek: Choć zazwyczaj jestem pesymistą, to w odniesieniu do dokonujących się w dzisiejszej Polsce przeobrażeń sceny politycznej, jestem umiarkowanym, ale jednak optymistą. Przeczekałem długie 8 lat rządów kameleonów i błaznów z Platformy Obywatelskiej i trwające od 2002 roku zabetonowanie sceny politycznej na tzw. „POPiS”. Pamiętam, że powszechne zaczadzenie umysłów było tak głębokie, że jakakolwiek próba racjonalnego dyskursu o polityce, spotykała się z odpowiedzią w postaci: zwrotu w tył na pięcie lub gestu palcem wskazującym w czoło. W 2015 roku, wraz ze zwycięstwem Andrzeja Dudy (i dlatego warto było na niego zagłosować!), rozpoczął się bardzo szybki proces demontażu dualizmu PO i PiS. Przed wyborami parlamentarnymi rozpada się PO, zaś po wyborach nastąpi demontaż PiS. Po wyborczym sukcesie Prawa i Sprawiedliwości w październiku br., (2015 – przyp. red.) rozpocznie się czas weryfikowania obietnic. I wtedy okaże się, że PiS nie stanowi żadnej alternatywy, że to tylko zafarbowany status quo. Powstanie wolna przestrzeń. To będzie doskonały moment, by zacząć nagłaśniać to wszystko, co pulsuje w umysłach ludzi myślących niezależnie i „po polsku”.
Skróty od redakcji Polityki Polskiej
Dyskusja odbyła się przed wyborami A.D. 2015 i została opublikowana w numerze 6/2015 Polityki Polskiej
MOŻE CIĘ TEŻ ZAINTERESUJE: