Sprawa Romana Kluski odsłoniła ogrom zła gnieżdżącego się w postkomunistycznym wymiarze „sprawiedliwości”. Powszechność tego rodzaju działań spowodowała, że na ich bazie nakręcono wręcz makabryczny film „Układ zamknięty”. Charakterystyczne, że aktorzy bali się w nim występować a III. RP odmówiła finansowania. Film został jednak zrealizowany. Dzisiaj trzeba by go pokazywać raz po raz w telewizji, by uświadomić ofiarom propagandy III.RP (a dzisiaj TVN-u), czym był w istocie ten „demokratyczny” raj utracony Platformy „Obywatelskiej” i jej „państwo prawa”.
O niezlustrowanych sferach prokuratorsko-sądowniczych mówi się od dawna, że są bastionem postkomuny. Takim jest też dzisiejszy Trybunał Konstytucyjny, stojący na drodze naprawiania państwa polskiego.
Warto przypomnieć jak ważny był wymiar „sprawiedliwości” w bolszewizmie. Nie tylko o znany nam terror tu chodziło. W czasach NEP-u, czyli urynkowienia komunizmu (a nasza transformacja ustrojowa mocno go przypomina) zastanawiano się jak utrzymać kontrolę nad przywróconymi do życia przedsiębiorstwami prywatnymi. Lenin uspakajał zaniepokojonych towarzyszy komentując punkt 4. NEP-owskiej ustawy koncesyjnej, który brzmiał:
Rząd RFSRR gwarantuje, że zainwestowane w przedsiębiorstwie mienie koncesjonariusza nie zostanie ani znacjonalizowane, ani skonfiskowane, ani zarekwirowane.
I tu następuje komentarz Lenina:
A nie zapomnieliście, że pozostaje nam sąd? Jest to zdanie przemyślane, byliśmy w tym mocno zainteresowani.
Początkowo chcieliśmy to powiedzieć, potem jednak zastanowiliśmy się, przemyśleli jeszcze raz i postanowili, że raczej należy milczeć. Mowa jest srebrem, lecz milczenie – złotem. Ani konfiskaty ani rekwizycji nie będzie, ale sąd pozostaje, a sąd jest nasz, i – o ile mi wiadomo – u nas sąd składa się z ludzi obranych przez rady. Jeśli chodzi o moje zdanie, to w ogóle nie podzielam owej ponurej opinii, że nasz sąd jest kiepski. Potrafimy go wykorzystać (17).
Tyle lat minęło od czasów Lenina a bolszewickie sądowe narzędzie jak ulał pasuje do III. RP.
Sądy mają nie tylko rozsądzać i karać, ale również wychowywać. Jak jednak mają wychowywać przestępcy przybrani w sędziowskie togi? Za czasów Stalina parali się w Polsce sądowymi morderstwami. Dzisiaj ich spadkobiercy zajmują się niszczeniem uczciwie prowadzonych polskich przedsiębiorstw – przedsiębiorstw będących poza postkomunistyczno-neoliberalnym „Układem zamkniętym”.
10. Sprawdzona etyka u podstaw zdrowej ekonomii
a. Max Weber
Znany niemiecki socjolog Max Weber scharakteryzował początki kapitalizmu w sposób, który może przyprawić o udar mózgu niejednego członka elity III. RP oraz jej pośledniejszego entuzjasty:
Popęd do zarobku, dążenie do zysku, do zdobycia pieniędzy, do możliwie wysokiego zysku finansowego nie mają jako takie nic wspólnego z kapitalizmem. Dążenie to istniało i istnieje wśród kelnerów, lekarzy, stangretów, artystów, kokot, przekupnych urzędników, żołnierzy, rozbójników, krzyżowców, klientów jaskiń gry i żebraków, krótko mówiąc, wśród ludzi wszelkiego rodzaju i wszelkiej kondycji, we wszystkich epokach i we wszystkich krajach, gdziekolwiek istniała czy istnieje jakakolwiek obiektywna możliwość zysku. Porzucenie raz na zawsze tego naiwnego pojęcia kapitalizmu należy do elementarnych zasad wykształcenia w zakresie historii kultury.
Autor wykazuje, że punktem startowym europejskiego kapitalizmu była (jak napomykaliśmy) protestancka etyka gospodarcza, w szczególności jej kalwińska wersja.
b. Stanisław Szczepanowski
Okazuje się, że jeszcze przed Weberem fundamentalne znaczenie etyki gospodarczej w kapitalizmie wysunął jeden z twórców naszej narodowej filozofii czynu a zarazem twórca przemysłu naftowego w Galicji – Stanisław Szczepanowski. Oto jego diagnoza:
Nie ma pospolitszej i grubszej myłki jak ta, która przypuszcza, że rozwój sił ekonomicznych jest wyłącznie wpływem egoizmu, łakomstwa i chciwości. (…) Chciwość i łakomstwo mogą prowadzić do lichwy, do gry giełdowej, do stolika z kartami, do polowania za posagami, za synekurami, do sprzedawania nazwiska na parawan brudnych interesów, ale przenigdy do rozwoju ekonomicznego. (…) Rozwój ekonomiczny nigdzie na świecie jeszcze się nie pojawił bez współudziału przynajmniej rzetelności, uczciwości, pracowitości i umiejętności.
I dalej:
…nie rozumiałem nigdy, dlaczego człowiek szlachetny miałby być z przyrodzenia niedołężnym i nieobrotnym i nie mógł sobie przyswoić (…) śmiałości rozbójnika, umiejętności spekulanta i wytrawności wyzyskiwacza, tym się tylko od nich różniąc, żeby owoce swego działania obracał nie na niegodne i daremne zadanie nasycenia własnych wilczych apetytów, ale aby cząstkę swej duszy zostawił w dziele, którego rdza nie dotknie, a mól nie zniszczy i które służyć będzie późnym pokoleniom! (18)
To odpowiedź, cytowanemu wcześniej, panu Przemysławowi K. z Kuriera Czytelniczego oraz pomylonym elitom III.RP.
Max Weber wraz ze Stanisławem Szczepanowskim odsyłają etykę Baumana ze sfery ekonomii i z polskiego rynku idei, tam gdzie jest jej miejsce – na intelektualny śmietnik.
c. Promotorzy polskiej ekonomii
Czy kapitalizm Szczepanowskiego-Webera może istnieć? Nie tylko może, ale inaczej nie może się w pełni rozwinąć. Tak właśnie powstał – jak wspominaliśmy – na Zachodzie i działał sprawnie, póki nie zaczął go nadwyrężać fundamentalizm liberalny i neoliberalny, sprowadzający go do szachrajstwa.
Kolejne pytanie to: czy mamy w Polsce przykłady przedsiębiorców działających według zasad Szczepanowskiego-Webera? Oczywiście, że tak. Byli nimi, wymieniając najbardziej znanych:
Hipolit Cegielski – prekursor polskiego przemysłu maszynowego
sam Stanisław Szczepanowski – twórca polskiego przemysłu naftowego
Marian Wieleżyński – twórca polskiego przemysłu gazowego oraz twórca pierwszej polskiej spółki pracowniczej
Ignacy Mościcki – twórca polskiego przemysłu chemicznego
No i współcześnie nieoceniony Robert Kluska – pionier polskiego przemysłu komputerowego, którego dokonania i przeżycia czynią automatycznie patronem odradzającego się polskiego przemysłu z prawdziwego zdarzenia.
11. Powrót do normalności bez Zygmunta Baumana
Przez wiele lat transformacji ustrojowej słyszeliśmy, że powracamy do normalności. Tymczasem pogrążaliśmy się w anormalności – w kłamstwie, korupcji, renegactwie, kompradorstwie, i generalnie w nihilizmie.
Czas powrócić do faktycznej normalności; do tradycyjnych zasad cywilizacji europejskiej, do jej głównych kanonów prawdy i dobra.
Postmodernistyczne nawarstwienia, łącznie z ich warstwą najnowszą – patologicznymi koncepcjami Zygmunta Baumana, powinny być bezwzględnie odrzucone.