WPŁYW BITWY WARSZAWSKIEJ 1920 ROKU NA KAMPANIĘ WRZEŚNIOWĄ 1939 ROKU

0
1372

Bitwa warszawska była dla polskiego wojska wielkim, wojennym doświadczeniem. Ale z doświadczenia tego Polska w niedostateczny sposób skorzystała. Istotnym skutkiem tej bitwy dla polskiego wojska było umocnienie władzy Piłsudskiego nad wojskiem – a to spowodowało z biegiem czasu zdezorganizowanie i częściowe zniszczenie polskiej siły zbrojnej, oraz uczynienie jej nie przygotowaną do czekającej ją wielkiej wojny z Niemcami.

Cytowaliśmy wyżej [NIECH PRZEMÓWIĄ ŚWIADKOWIE 1920 ROKU] niektóre teksty, świadczące o tym jak bardzo niszczycielska była rola Piłsudskiego jako polskiego wodza naczelnego już po zakończeniu wojny z Rosją bolszewicką, a już zwłaszcza po zamachu majowym 1926 roku. W szczególności, ogłosiliśmy tu rozważania na ten temat pułkownika Kędziora, a także niektóre informacje ogłoszone przez generała Kukiela. Tekstów takich moglibyśmy zacytować więcej. Ograniczymy się tu jednak do zacytowania w całości przedmowy do wydania londyńskiego książki generała Władysława Sikorskiego pt. „Nad Wisłą i Wkrą”, napisanej w roku 1940, a zawierającej szczególnie cenne, a mało znane informacje.

„Zdala od Polski, z którą złączeni jesteśmy każdym fibrem swej duszy, dochodzi do skutku czwarte wydanie tej książki. Jej treścią jest wojna z Rosją, zakończona naszym tryumfem, pomimo, że armia polska była podówczas w stanie organizacji. Błędem w tej wojnie był, z polskiej strony, system kordonowy, zastosowany na froncie przy braku odpowiednich sił i środków, w jej pierwszej fazie. Poszukując wszędzie siły, byliśmy wszędzie słabi. Toteż następstwem tej fałszywie pojętej obrony biernej, było to, że bolszewicy stanęli z początkiem sierpnia 1920 r. pod murami Warszawy. Zaapelowano wtedy do całego narodu. Zwrócono się również wprost do żołnierza. Zastosowano odmienny system prowadzenia operacji, przechodząc po przegrupowaniu dywizji, do przeciwnatarcia w wielkim stylu. Zwycięstwo, i to zupełne, było wynikiem tych zmienionych po naszej stronie metod wojowania.

Dają się dzisiaj słyszeć głosy, które stwierdzają, że ten niełatwy, lecz stosunkowo szybki sukces stal się źródłem naszej gwałtownej klęski w 1939 r. Że wywołał u nas wiarę nadmierną w siły moralne przy równoczesnym zbagatelizowaniu materialnych środków walki. Tak więc fałszywe wnioski, wysnute przez nas z doświadczeń 1920 roku miały jakoby zaciążyć ujemnie na uzbrojeniu i wyekwipowaniu armii.

Nie podzielam wcale tego poglądu. W latach 1923-1926 wojsko polskie nastawiano w sposób zdecydowany i świadomy na drogę śmiałego i odpowiadającego duchowi czasu postępu. Nie lekceważyliśmy wtedy technicznego sprzętu bojowego. Wprawdzie na manewrach wołyńskich w r. 1925 jazda nasza okazała się najsilniejszą kawalerią świata, ale i ta broń, odpowiadająca warunkom i potrzebom polskich obszarów operacyjnych, była modernizowana stopniowo i metodycznie. Rozbudowę broni pancernej planowano wtedy na wielką skalę. Zreorganizowano artylerię, zakupując we Francji około 900 dział. Polskie siły powietrzne natomiast, składające się z 6 pułków, rozporządzały z końcem 1925 roku poważniejszą ilością samolotów, aniżeli w momencie niemieckiej na Polskę napaści. Zamówienia, dokonane i zapłacone przez nas podówczas we Francji, zapewniały tej broni, która odegrała w ostatniej wojnie polsko-niemieckiej rolę decydującą, rozwój potężny. I tylko zaślepienie późniejsze, nie uznające wcale lotnictwa, ani broni pancernej, doprowadziło do całkowitego zmarnowania tego tak celowego początkowo wysiłku. Dotyczy to również polskiej marynarki wojennej, której program ustalony przez nas, a uchwalony przez sejm w 1924 r., przewidywał o wiele poważniejszą ilość morskich jednostek bojowych, aniżeli ich posiadamy obecnie.

Wspominam o tych faktach jedynie dlatego, ażeby uchylić fałszywe sądy, które mogłyby zepchnąć na bezdroża i doprowadzić do zlekceważenia sil moralnych na wojnie. Jak natomiast żołnierz owiany najlepszym duchem, lecz pozbawiony broni nowoczesnej, musi przegrywać walkę z przeciwnikiem, uzbrojonym należycie – tak i najlepiej nawet zaopatrzona w sprzęt bojowy armia rozsypie się w pewnym momencie w gruzy, gdy nie ożywia jej wielka idea i gdy za nią nie stoi naród, świadomy swej misji, zwarty i solidarny. To prawda, że maszyna zastępuje dzisiaj często na polu bitwy człowieka. To też wielkość i siła państwa oraz jego potencjał obronny zależą wprost od trafnie ujętej syntezy moralnych i materialnych czynników zwycięstwa, polegają na harmonii techniki wojennej z duchowymi wartościami narodu i jego wojska.

I jeżeli dzisiejsze naloty na Londyn i inne miasta angielskie, wyróżniające się nieznanym w dziejach świata barbarzyństwem, nie dają pożądanego przez Trzecią Rzeszę rezultatu – zawdzięczamy to faktowi, że taki właśnie jest naród brytyjski. Naloty te nękają ludność cywilną, siejąc wśród niej zniszczenie i śmierć. Lecz Niemcy nie wygrają w tej płaszczyźnie wojny, gdyż nie złamią ducha Brytyjczyków, których wzorowa oraz zdyscyplinowana postawa i wola walki aż do zupełnego zwycięstwa odniesie wreszcie tryumf ostateczny. Inaczej zachowują się w okresie ciężkiej próby narody rządzone przez dyktatorów, którzy zrabowali im wolność. Nie wytrzymują one psychicznie wojny długotrwałej, chociażby rozporządzały jak najbogatszym uzbrojeniem.

Naród polski wykazuje w tej niebywałej w historii ludzkości katastrofie bohaterstwo niezłomne, które znajduje coraz większe zrozumienie i uznanie świata. Jest on źródłem niewyczerpanych sił moralnych, a te odegrają jeszcze w okresie przełomowym toczącej się wojny rolę rozstrzygającą”.

(Władysław Sikorski, Londyn 10 grudnia 1940 roku, przedmowa do czwartego wydania książki „Nad Wisłą i Wkrą. Studium z polskiej wojny 1920 roku”, Londyn 1940, M. I. Kolin (Publishers) Ltd., str. IX-XI).

Przedrukowałem tę przedmowę w całości, by nie stworzyć wrażenia, że dobieram z niej w sposób tendencyjny niektóre tylko wyjątki. Końcowe partie tej przedmowy są jednak z pewnością niesłuszne: także i kraje pod rządami dyktatorskimi, Niemcy hitlerowskie, Rosja pod rządami Stalina i Japonia, biły się do upadłego, nie dlatego, by były przywiązane do swoich ustrojów, ale dlatego, że chodziło im o ich ojczyznę. A losy Polski potoczyły się w sposób mniej pomyślny, niż to sobie generał Sikorski w sposób optymistyczny wyobrażał.

Cennym uzupełnieniem wypowiedzi generała Sikorskiego jest pamiętnik majora Kyci.

„Ze sprawą (…) odrzucenia projektu przeniesienia do Polski Zakładów Skody z Pilzna łączą się także i sprawy następujące.

Po skończonej w r. 1920 zwycięskiej wojnie z bolszewikami gen. Rozwadowski przedłożył marszałkowi Piłsudskiemu projekt w formie memoriału, w którym uzasadnia konieczność unowocześnienia i utechnicznienia Armii Polskiej.

Reorganizacja armii według jego planu polegała:

1) na przekształceniu kawalerii w 10 pułków czołgów. Plan przewidywał ewentualne utworzenie przy ówczesnych ‘Deogenach’ (Dowództwach Okręgów Generalnych – J.G.) szwadronów kawalerii dla celów reprezentacyjnych, dla Warszawy zaś dywizjon kawalerii;

2) na zorganizowaniu 10 pułków lotniczych;

3) na użyciu ‘Fordsonów’ (ciągników) dla artylerii. ‘Fordsony’ odpowiednio rozmieszczone i konserwowane mogłyby być użyte w czasie pokoju jako siła pociągowa (traktory) dla celów rolnictwa (szybsze zoranie pól, przy zbiorach itd.);

4) utworzenie wojsk samochodowych

a) dla przewożenia wojsk w czasie pokoju na plac ćwiczeń, w czasie zaś operacji wojennych dowożenie wypoczętych, a więc nie przemęczonych marszami wojsk do frontu.

b) stworzenie kolumn samochodowych – amunicyjnych, sanitarnych, łączności, saperskich, intendenckich i innych dla potrzeb wojska, np. dla lotnictwa.

W projekcie powyższym, gen. Rozwadowski przedstawił koszta. Podał np. cyfry, udowadniające, że koszta utrzymania 30 pułków kawalerii są wyższe niż 10 pułków czołgów.

Marszałek Piłsudski, będąc przeciwnikiem unowocześnienia i zmotoryzowania armii, projekt gen. Rozwadowskiego odrzucił. Wykluczał bowiem w przyszłości naszą wojnę z Niemcami, natomiast przewidywał tylko rozprawę z Rosją i uważał za konieczność tylko tworzenie kawalerii.

W latach dwudziestych, w czasie, kiedy marszałek Piłsudski był przy władzy, Ford-Senior zaproponował Państwu Polskiemu zbudowanie własnym kosztem fabryki czołgów i samochodów w Polsce, w zamian za tę koncesję zobowiązał się również własnym kosztem rozbudować główne drogi w Polsce. Propozycję tę Rząd Polski od rzucił.

Gdyby wykorzystano i zrealizowano ww. projekt gen. Rozwadowskiego i przyjęto propozycję ‘Skody’ jak i Forda, inaczej wyglądałaby nasza wojna z Niemcami w r. 1939. [Zob. 1920-2020 – Niech przemówią świadkowie (6) GRZECHY POLITYCZNE PIŁSUDSKIEGO, POLITYCZNIE NIE WYBACZALNE]

Plan gen. Rozwadowskiego powoli realizował gen. Sikorski jako Minister Spraw Wojskowych (Starachowice – fabryka armat. Radom – fabryka karabinów. Pionki – amunicja; zakup armat we Francji, łodzie podwodne, Gdynia itp.)

Po wypadkach majowych Piłsudski ograniczył kompetencje Sztabu Generalnego, a oficerów Sztabu Generalnego lekceważył i nie lubił. – Po śmierci marszałka Piłsudskiego przywrócono Sztab Generalny (pod nazwą Sztabu Głównego) do właściwej jego roli i zadań”

(Marceli Kycia „Notatki z pamiętnika: o niedoszłym do skutku przeniesieniu zakładów Skody do Polski” op. cit., str. 410).

Komentarz J. Giertych:

W latach 1919-1920 armia polska była w znacznym stopniu armią zaimprowizowaną, ale była to armia dobra i mocna, zdolna do stoczenia zwycięskiej wojny z potężnym przeciwnikiem. Także i w pierwszych latach po wojnie armia ta rozwijała się dobrze. Ale armia ta została w znacznym stopniu zniszczona przez Piłsudskiego z chwilą jego dojścia w 1926 roku do dyktatorskiej władzy. Piłsudski nie uznawał roli broni zmotoryzowanej i pancernej, oraz lotnictwa, natomiast był urzeczony potęgą kawalerii, która pod postacią nieprzyjacielskiej armii konnej Budiennego w znacznym stopniu przyczyniła się do unicestwienia jego planów, które znalazły wyraz w wyprawie kijowskiej. Nie liczył się on z możliwością wojny z Niemcami, natomiast marzył o nowej wojnie z Rosją. Sposób w jaki armię polską przeorganizował oznaczał w znacznym stopniu zniszczenie siły tej armii.

WPŁYW BITWY WARSZAWSKIEJ 1920 ROKU NA KAMPANIĘ WRZEŚNIOWĄ 1939 ROKU NAC 1929 Pilsudski Beck z ambasadorem WlochPrzegraliśmy kampanię wrześniową z dwóch przyczyn: z przyczyny politycznej, to znaczy w wyniku polityki zagranicznej Becka, która zburzyła w Europie z takim trudem zbudowany system wersalski, oraz w wyniku przebudowania polskiej armii w taki sposób, że przestała się ona nadawać do prowadzenia nowoczesnej wojny, a już zwłaszcza wojny z potęgą niemiecką.

Jest zabawne: propaganda obozu piłsudczyków po dziś dzień twierdzi, że zostaliśmy w roku 1939 pokonani przez Rosję, to znaczy w wyniku polityki Stalina, który zawarł w sierpniu 1939 roku pakt z Hitlerem i którego wojska wkroczyły do Polski 17 września 1939 roku, podczas gdy faktem oczywistym jest, że zostaliśmy zmiażdżeni przez Niemców w pierwszych dwóch tygodniach, a nawet po prostu po kilku dniach września 1939 roku, zaś wkroczenie Rosji w siedemnastym dniu naszej wojny i bitwy z Niemcami było tylko aktem hieny, która chce wziąć udział w dzieleniu się łupem.

Jędrzej Giertych (z książki „Rozważania o Bitwie Warszawskiej 1920 roku).

PDF CAŁOŚCI PONIŻEJ

Loader Loading...
EAD Logo Taking too long?

Reload Reload document
| Open Open in new tab

Download [3.45 MB]

fot. Zamach majowy 1926 roku

fot. w tekście: Ambasador włoski Alberto Martin Franklin na audiencji u marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Widoczni m.in.: szef Gabinetu Ministra Spraw Wojskowych Józef Beck (pierwszy z lewej), Józef Piłsudski, ambasador włoski Albert Martin Franklin (pierwszy z prawej). NAC