Zanim Amerykanie dostali świąteczne, internetowe życzenia szczęśliwego Dnia Niepodległości (4 lipca) od prezydenta Trumpa, otrzymali także zaproszenie na wieczór poprzedzający Independence Day do miejscowości Keystone w Południowej Dakocie. Keystone nie leży na szlakach turystycznych, ale zna je prawie każde amerykańskie dziecko. W Mount Rushmore, górze wznoszącej się nad miastem wyryte zostały w skale popiersia czterech amerykańskich prezydentów, nazywanych ojcami amerykańskiej wolności – George’a Washingtona, Thomasa Jeffersona, Theodora Roosevelta i Abrahama Lincolna.
Taki scenariusz dla swojego przemówienia mógł tylko wymyślić Donald Trump (podobno zrobił to sam). W czasach tumultu, zamieszek, marszów, bijatyk, rozbijanych pomników, grabionych sklepów i palonych domów i samochodów, odwołał się do tych Wielkich, którzy ten kraj tworzyli, budowali jego jedność i niepodległość. Stał sam na mównicy, na pewno bardzo dobrze strzeżony, otoczony flagami i tłumem gości, którzy przybyli z wielu stanów. Słuchałam ich wypowiedzi, jakże inne były od tego, co słyszymy w programach telewizyjnych. Bez strachu, bez zasłaniania twarzy, mówili o tym, jak bardzo chcieli tu być właśnie teraz, właśnie na spotkaniu z tym prezydentem, żeby pokazać mu, że ma ich poparcie, że nie cała Ameryka płonie i że są zorganizowani w swoich osadach i miasteczkach. Przywieźli swoje dzieci i robili mnóstwo zdjęć. Piętnaście osób, które przybyły z zamiarem protestu wyłowiono z tłumu i wydalono.
Zanim prezydent przemówił, zapowiedziano przelot legendarnej eskadry samolotów U.S. Navy Blue Angels. Wyleciały rycząc zza głów wyrzeźbionych w skale prezydentów i przez chwilę przykryły jakby kopułą Trumpa. Po ich przelocie zrobiło się cicho z wrażenia i głos Trumpa zabrzmiał mocno i głośno.
“Ten monument nigdy nie będzie zbezczeszczony. Ci bohaterowie nigdy nie zostaną oszpeceni. Pamięć o nich nigdy nie zostanie zniszczona. Ich osiągnięcia nigdy nie zostaną zapomniane. Mount Rushmore będzie tu stała zawsze i będzie wiecznym hołdem dla naszych przodków i dla naszej wolności “.
Aplauz zgromadzonych towarzyszył każdemu zdaniu. Prezydent po chwili odniósł się do pomników amerykańskich ojców wolności, zburzonych, rozwalonych, poprzecinanych i rozdartych w amerykańskich miastach przez członków ruchu “Black Lives Matter“ (BLM).
“Nasz naród jest świadkiem bezlitosnej kampanii wymazania naszej historii, ośmieszenia naszych bohaterów, usunięcia naszych wartości i indoktrynacji naszych dzieci. Wściekłe tłumy usiłują zniszczyć pomniki założycieli naszego państwa, zamazać nasze kroniki i memoriały i wywołać falę gwałtownych aktów zbrodniczych w naszych miastach “.
Reakcją były niekończące się brawa.
Trump po chwili stwierdził, że
”ostatnie masowe ataki na pomniki związane z amerykańską kulturą i rosnącą marksistowską ideologią Black Lives Matter są symptomami lewackiej kulturalnej rewolucji, która zagraża obaleniu Amerykańskiej Rewolucji. BLM wyraźnie promuje destrukcję komórki rodzinnej, która jest podstawą amerykańskiego życia”
– dodał.
“My klękamy tylko przed Wszechmocnym Bogiem”,
przypomniał zebranym zachowanie sportowców przed meczami,
”i nie damy się zastraszyć przez złych ludzi.”
Prezydent skupił się także na haśle BLM zaprzestania finansowania policji. Ponieważ hasło to wyszło ze środowisk akademickich związanych z lewicującymi uniwersytetami, wiele osób z państwowych uniwersytetów zostało zwolnionych. W dużych miastach nie jest tajemnicą, że demokraci i struktury BLM szybko zastąpiłyby zwolnionych policjantów “swoimi“ policjantami i oczywiście spowodowałoby to dyskusje nad punktem II Konstytucji dającym prawo do posiadania broni. Jest to temat w Ameryce nie do dyskusji, bo zakończyć się może tylko wojną domową.
Trump mówił także o totalitaryzmie i celach Black Lives Matter i o nieprzyjaznej mu od początku kadencji prasie i mediach. Większość Amerykanów prasy nie czyta, bo poza krytyką Trumpa i republikanów i artykułami o sporcie rzadko można tam coś ciekawego znaleźć. Internetem posługują się młode pokolenia, dla osób starszych zostaje telewizja. Jest to źródło niekończących się ataków na prezydenta, bez względu na to, co zrobi. Najgorsze chyba jest to, że ataki np. CNN emitowane są na cały świat i na ich bazie tworzona jest opinia o Trumpie. Fakt, że prezydent będzie przemawiał z Mount Rushmore trzymany był w tajemnicy bardzo długo. Ale na kilka godzin przed jego wystąpieniem, CNN, za The New York Times, przypomniała widzom, że Mount Rushmore jest monumentem posiadaczy niewolników i że znajduje się na terenach ukradzionych ludności Lakota. Gazeta zapomniała tylko, że siedziba The New York Times też została ukradziona ludności tubylczej i to samo dotyczy siedziby CNN.
Trump dowiedział się o tym wystąpieniu CNN będąc w Mount Rushmore i publicznie stwierdził
“Ten ruch (BLM) otwarcie atakuje dziedzictwo każdego przywódcy Ameryki – George’a Washingtona, Thomasa Jeffersona, Theodore’a Roosevelta i Abrahama Lincolna. Miejmy to na uwadze”.
Obchody 4 lipca Dnia Niepodległości odbyły się jak zawsze w Waszyngtonie, były ”poprawne politycznie “ mimo braku zgody czarnoskórej burmistrz miasta.
Margaret Wirkus
fot. dnyuz.com