Prezes Kaczyński i jego Kujdy

0
1268
[bsa_pro_ad_space id=5]

Do Prezesa przyszedł Kujda. Kujda Kazimierz.
Dla przyjaciół – Ryszard, Dokładniej – TW Ryszard.
TW, oznacza trefnie… tfu! Trafnie Wybrany – jak to z przyjaciółmi bywa.

[bsa_pro_ad_space id=8]

Ja nie jestem przyjacielem Kujdy, o czym później, toteż dla mnie Kujda to jest kapusta. Odmiana Nowogrodzka ewentualnie Srebrna – jak to z warzywami bywa.

Kujda zaprzecza, że u Prezesa był, ale kapusty tak mają (że zaprzeczają).

Fachowcy z wp.pl twierdzą, że mają potwierdzenie z dwóch źródeł – nie mówiłem, że fachowcy?

Kujda przyszedł do Prezesa z teczką (to u Trafnie Wybranych wyposażenie obowiązkowe) pełną dokumentów, wspomniani fachowcy zdjęcia mu zrobili  – że kolekcjoner taki.

Inna sprawa, że jak się brało kasę za (jak twierdzi matuszka Wiki) bycie prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w latach 2000–2002, 2006–2008 i 2015–2019 (znaczy, ekologiem zawodowym bycie), a w latach 1995–1998 oraz 2008–2015 za pełnienie funkcji prezesa zarządu spółki Srebrna ( i to jest smaczek, bo to ta właśnie spółka Srebrna jest, co to Państwo wiecie, a jak nie wiecie, to może i lepiej, bo smaczek smaczkiem, ale pachnie brzydko), a w wolnych chwilach Ryszard (Trafnie Wybrany) zarabiał zasiadając dodatkowo w zarządzie Fundacji Prasowej „Solidarność” i zarządzie spółki Słowo Niezależne  (co za sempiternę trzeba mieć, by tyle stołków obsiąść!), … by w październiku 2015 zostać powołanym przez Andrzeja Dudę w skład Narodowej Rady Rozwoju, to –  wracając do Kujdowej teczki – było co kolekcjonować!

***

I wszystko byłoby ślicznie, gdyby nie IPN, który wygrzebał w aktach SB, że Kujda w  latach 1979–1987 był zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Ryszard”

I tam też się kolekcja uzbierała:

Materiały z teczki Kazimierza Kujdy liczą aż dwa tomy. Pierwszy to teczka personalna. Są tam informacje o okolicznościach podjęcia współpracy i o jej przebiegu. Drugi to teczka pracy. Zawiera 105 stron raportów i donosów. Część materiałów pisał własnoręcznie Kujda.

Ajajaj… a taki był ładny, amerykański, szkoda

***

Kujda się nie poddaje:

pamięć mu nie dopisuje –  być może podpisał jakieś dokumenty, gdy ubiegał się o paszport.

I rezolutnie Zapowiedział też, że wystąpi do IPN o „autolustrację” i opublikuje dokumenty. Sprawa – jak ustaliła Wirtualna Polska – od ubiegłego roku praktycznie stoi w miejscu. Postępowanie w kwietniu 2019 r. wszczął w tej sprawie Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sprawa stoi w miejscu, choć od sądu stosowne dokumenty

 IPN otrzymał 17 kwietnia 2019 r. Aktualnie Sąd oczekuje na stanowisko Instytutu – informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie.

Pytany o sprawę IPN milczy.

***

Cóż, milczy, bo co ma zrobić?

Wszak sam Prezes Kaczyński udzielił wskazówek.
A nawet precyzyjnych wytycznych, dosłownie  Kujdę zaszeregowując:

prawdopodobnie był agentem pięciorzędnym.

A mógł przecież tak bardziej ogólnie, w swoim stylu: że Kujda był  agentem gorszego sortu.

No i teraz chłopaki z IPNu mają problem:

co zrobić z agentem pięciorzędnym, skoro ustawa takiej kategorii nie wyszczególnia – ale nad ustawą, jak wiadomo, jest Prezes?!

Napisać do sądu, że kapusta, to Prezes się rozsierdzi, a wtedy kredyty hipoteczne niespłacone zostać mogą …

podpisać się pod kwitem, że wprawdzie kapusta, ale pięciorzędna, no po prostu kapustka taka  – sąd biegłego botanika nie daj Bóg powoła i wyjdzie obciach na całą branżę warzywną.

Tak źle – i tak niedobrze.

To i cicho siedzą.

***

Z tymi paszportami Trafnie Wybranych przyjaciół Prezesa Kaczyńskiego, to jakaś seria:

TW „Wolfgang” to Przyłębski Andrzej, prywatnie mąż szefowej Trybunału Konstytucyjnego Przyłębskiej Ewy (Julii – przyp. red.) – prywatnie odkrycia towarzyskiego Prezesa Kaczyńskiego.

A zarabia na życie jak ambasador powstałej z kolan Rzeczypospolitej Polskiej w jakimś nieistotnym Berlinie

Ma (jak Kujda) bidulek kłopoty z paszportową pamięcią:

Niewykluczone, że szantażowany na okoliczność niewydania paszportu, mogłem podpisać jakieś zobowiązanie.

***

Przeglądam z Mamą w IPN dokumenty, z donosami na nią.
Sąsiedzi, uczniowie (Mama była przez wieeeele lat nauczycielką historii), uczniów rodzice – kawał naszego, rodzinnego życia, opisany z perspektywy skurwysynów (nie poprawiać – skurwysynów).

A przy okazji jest i coś o mnie.

Notatka sporządzona przez esbeka, por. Pałczyńskiego (swoją drogą nazwisko jak znalazł), który na opiece nad naszą rodziną gwiazdki się dorobił.

No, u nich to tradycja była – porucznik Gałązka,  który od lat 50 do października 1989 się o nas troszczył, dorobił się aż pułkownika i szefa otwockiej bezpieki.

Ale wracamy do notatki, którą towarzysz (tak w odręcznym komentarzu na notatce szef go zatytułował) Pałczyński sporządził  2 lutego 1987 roku, gdy przyszedłem do biura paszportowego oddać paszport po powrocie z zagranicy i pani z okienka zaprosiła mnie do pokoju obok.

Esbek podsumował rozmowę tak, że gdyby nie to, iż za całokształt zasługuje na danie mu po mordzie, to  pierwsze zdanie jest takie, jakbym to ja mu płacił za bycie moim biografem, a nie Kiszczak:

„Fedorowicz Ewaryst jest młodym człowiekiem bardzo pewnym siebie i jednocześnie aroganckim.”

Taki komplement z ust – pardon – mordy esbeka!

Ale potem, już było niestety niemiło:

„W związku z powyższym uważam, że poprzez wydz. ochraniający PTTK należałoby uniemożliwić w/w uprawianie zawodu przewodnika (ze względu na jego stosunek do zasadniczej słuzby wojskowej jak również działalność jego ojca).

Należy również wyjaśnić sprawy związane z rożnym miejscem zamieszkania rozmówcy i jego żony – osobiście wydaje mi się, że jego wyjaśnienia co do tego tematu są fikcyjne.

Jednocześnie należy ustalić po przez (pisownia oryginalna) Wydz III SUSW bezpośredniego kierownika rozmówcy, w celu wykorzystania go do obserwacji Fedorowicza Ewarysta w miejscu jego pracy.”

Jego szef, płk Gałązka, odręcznie dopisał:

„O postawie Fedorowicza i jego planach związanych z PTTK poinformować wydz III SUSW. Najlepiej będzie przesłać kopię notatki i pismo informujące o postawie ojca,
87 02 05″

Prezes Kaczyński i jego Kujdy Webp.net resizeimage 73 2

No tak, nie mogli mi darować, że  prawie 5 lat wcześniej wymknąłem się im z łap (a konkretnie z Aresztu Śledczego w Białołęce, gdzie siedziałem oskarżony z dekretu o stanie wojennym) dzięki 3 wspaniałym, odważnym lekarkom: Barbarze Czajkowskiej, śp. Marii Czerwińskiej- Sienkiewicz (mamie Kuby Sienkiewicza – tego od Elektrycznych Gitar) i Marii Buksowicz.

Ale ja – to przy teczce Ojca pikuś: nie mogli mu darować konspiracji okupacyjnej i poakowskiej, działalności w niekomunistycznym harcerstwie, w czasie krótkiej odwilży 1956, zorganizowania w latach 70 zatomizowanego środowiska partyzantów 25 p.p. AK (wtedy miałem honor poznać Bolesława Jabłońskiego – “Billa”, Antoniego Hedę – “Szarego” , Kazimierza Załęskiego – “Bończę” – ten wiózł do chrztu mojego pierworodnego syna), Aleksandra Arkuszyńskiego – “Maja” i wielu , wielu innych), założenia Solidarności we wszystkich poprawczakach, bycia w stanie wojennym obrońcą (i to broniącym z sukcesami) nauczycieli stawianych przed komisjami dyscyplinarnymi.

***

Kiedy czytam o tych Kujdach, Przyłębskich,  rozumiem,  że gdybym, zamiast zachowywać się arogancko, dał  się wtedy esbekowi skujdzić albo sprzyłębszczyć, to moja kariera zawodowa przebiegałaby gładko, jak po  – za przeproszeniem – wazelinie, ja i moja żona nie bylibyśmy inwigilowani, mieszkanie kupiłbym wieeele lat wcześniej za kasę ze stypendium na Zachodzie, a nie za zarobione dopiero  w latach 90 r. w wielkich, zachodnich korporacjach, pieniądze.

No i dziś pewnie byłbym w PiSie.

Tfu!

Ewaryst Fedorowicz

za: dzienniknarodowy.pl

[bsa_pro_ad_space id=4]