Kresowiacy. Najwięksi polscy pisarze i uczeni.

0
9463
[bsa_pro_ad_space id=5]

Stanisław Srokowski

[bsa_pro_ad_space id=8]

KRESOWIACY. NAJWIĘKSI POLSCY PISARZE I UCZENI

Niemal od zarania polskich dziejów na Kresach jawiły się nietuzinkowe talenty i postaci. Z Kresów wywodzi się, poza geniuszami poetyckimi, Mickiewiczem i Słowackim, myśl twórcza ojca polskiej mowy, Mikołaja Reja. Urodził się on w bogatej rodzinie szlacheckiej w Żurawnie, niedaleko Lwowa, na Podolu. Wprowadził i upowszechnił w literaturze pojęcie „człowieka poczciwego” i stał się twórcą znanego dziś powiedzenia: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.”

Na Kresach rodzili się, wyrastali, działali, tworzyli bądź czerpali z Kresów motywy twórcze wielcy poeci, prozaicy, uczeni, politycy, mężowie stanu, wodzowie i kardynałowie. Zaznaczali swoje miejsce bądź to na Kresach północnych bądź na południowych. O ileż uboższa byłaby nasza tradycja literacka bez takich postaci jak dawni znakomici poeci i prozaicy: Jan Kochanowski, który poznawał polskie dwory, podróżował po Rzeczypospolitej, służył u Zygmunta II Augusta i opisywał ważne wydarzenia kresowe, jak choćby unię Korony i Litwy. Dla Kresów zasłużyli się: Mikołaj Sęp Sarzyński (renesans/barok), Franciszek Karpiński (oświecenie, autor m.in. kolęd, modlitw, „Kiedy ranne wstają zorze”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, „Bóg się rodzi, moc truchleje”…), Julian Ursyn Niemcewicz, autor wielu wierszy, powieści i dramatów, późniejszy sekretarz Tadeusza Kościuszki, Józef I. Kraszewski (studiował w Wilnie), Aleksander Fredro (Lwów), Antoni Malczewski, Seweryn Goszczyński, Józef Bohdan Zaleski, Kornel Ujejski, Wincenty Pol, Henryk Sienkiewicz, Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa, Zofia Nałkowska, Jan Kasprowicz, Kazimierza Iłłakowiczówna, Leopold Staff, Jan Brzechwa, Maria Rodziewiczówna, Józef Conrad Korzeniowski, Tadeusz Breza, Jan Parandowski, Maryla Wolska, Leopold Buczkowski, Melchior Wańkowicz, Teodor Parnicki, Stanisław Wincenz, Bruno Schulz, Artur Sandauer, Marian Hemar, Kornel Makuszyński, Anna Kowalska, Tadeusz Boy – Żeleński, Karol Irzykowski, Andrzej Kuśniewicz, Stanisław Lem, Józef Mackiewicz, Mieczysław Jastrun, Jarosław Iwaszkiewicz, Władysław Bełza („Kto ty jesteś? Polak mały…”), Julian Stryjkowski, czy dziesiątki znakomitości literackich bliższych naszej epoki: Czesław Miłosz, Tadeusz Konwicki, Zbigniew Herbert, Jerzy Broszkiewicz, Tymoteusz Karpowicz, Tadeusz Śliwiak, Adam Zagajewski i wielu innych.

Jakby wyglądałaby polska literatura bez tych nazwisk? Naturalnie, przynajmniej po części znamy te nazwiska, wiemy o autorach sporo. W wielu przypadkach ich dzieła się wydaje, czyta, ale czy potrafimy uzmysłowić sobie w całości, jakby w pełni, jaką potęgą intelektualną i duchową stanowiły Kresy? Dopiero, gdy się wielkich twórców kultury zbierze razem, zestawi jedno nazwisko obok drugiego, gdy się na nie spojrzy w syntetycznym ujęciu, można zrozumieć całe bogactwo, wielkość i różnorodność tej krainy, owe bezkresne zasoby kulturowe utraconej części Rzeczypospolitej.

Powiedzmy jeszcze krótko, że owa wielka polska literatura, to nie tylko znak piękna, kunsztu pisarskiego, ale przede wszystkim intelektualny i duchowy pokarm dla kolejnych pokoleń Polaków, którzy wyrastali w jej aurze i chłonęli jej idee. A jakież to były idee? Najkrócej mówiąc: umiłowanie wolności, szacunek dla mądrości i roztropności ludzkiej, poczucie honoru, godności i dumy narodowej, poszanowanie człowieka i kult wiary, poszukiwanie wartości wyższych, transcendentnych, zmaganie z Absolutem i sensami nadrzędnymi. Rzecz jasna polska literatura to nieogarniona, ogromna rzeka dzieł, języków, stylów i konwencji artystycznych. Jednak ogarnięcie choćby cząstki, pokazuje wielkość i potęgę duchową Kresów.

Gdybyśmy chcieli spytać, czy po siedemdziesięciu latach od odebrania nam tej ziemi, wydała ona jakichś geniuszy, wielkich twórców, znakomitych pisarzy, artystów, ludzi sztuki, niezwykle trudno byłoby nam ich wskazać. Po prostu nie ma takich. Jest bowiem coś takiego jak geniusz miejsca i geniusz czasu. Genius loci i genius saeculi. Duchy opiekuńcze jakiegoś miejsca lub czasu czuwają nad rozwojem powierzonego sobie terytorium. Tak było np. w starożytnej Grecji między V a IV w. p. n. e, gdy oba duchy się zjednoczyły i ziemia grecka wydała w ciągu stu lat znanych później geniuszy świata, których umysł zawładnął wieloma krajami i całymi epokami. Mam na myśli: Sokratesa, Platona, Arystotelesa, Sofoklesa, Ajschylosa, Eurypidesa, Arystofanesa, wielkiego rzeźbiarza, Fidiasza i bliską tego okresu Safonę. A potem przez stulecia duch wielkiej Grecji odpoczywał. Podobnie było na Kresach. Sześć wieków i setki wybitnych postaci. Niemal w każdym mieście, miasteczku. A potem cisza.

A wracając do Rzeczypospolitej, to przecież poza literaturą istniała na Kresach lub z Kresów czerpała całymi garściami polska sztuka, malarstwo, muzyka, teatr, pieśń, stowarzyszenia twórcze, organizacje kulturalne, muzea, szkoły artystyczne…

Ossolineum, Panorama Racławicka, słynni malarze: Artur Grottger, Leon Chwistek, Jan Matejko („Unia Lubelska”, „Rejtan”), Julian Kossak („Stadnina na Podolu”), Wojciech Kossak („Kulig na Wołyniu”, portrety Piłsudskiego, ze Styką – „Panorama Racławicka”, „Orlęta Lwowskie”) Henryk Rodakowski (portret Mickiewicza), Eugeniusz Geppert (pierwszy rektor PWSSP we Wrocławiu), Maria Dawska. Niemało u nich motywów kresowych.

A nauka, stowarzyszenia oświatowe, uniwersytety, kościoły, żydowskie bożnice, cerkwie, wielka architektura sakralna, a rozkwit wielu dziedzin poznania naukowego. Czy to mało? Tradycje uniwersyteckie Lwowa sięgają kolegium jezuickiego z XVI wieku. Uczeni lwowscy stanowili po Krakowie najpotężniejszą grupę w kształtowaniu Akademii Umiejętności, która powstała w 1872 r. Lwów stanowił poważny i silny ośrodek nauk historycznych. W 1886 roku powstało Towarzystwo Historyczne, które wydawało bezcenny wówczas „Kwartalnik Historyczny”. Rodziły się rozliczne muzea. Słynne Muzeum Lubomirskich w 1827 roku przeniesione zostało z Przeworska do Lwowa. Rozwojowi sztuk sprzyjało Muzeum Przemysłowe, otwarte w 1874 r. Powstały: Muzeum Historyczne, Muzeum Przyrodnicze.

Trzeba pamiętać o poważnej roli polskiego ziemiaństwa w ochronie zabytków kultury. To właśnie na dworach szlacheckich, w pałacach i zamkach magnackich przetrwały w trudnych czasach wojen i bitew bogate zbiory polskiego i europejskiego malarstwa, portrety sarmackie, militaria, rzemiosło artystyczne, kobierce, itd., itp. Stamtąd w różnych okresach najważniejsze skarby polskiej kultury przenoszono do muzeów we Lwowie. Powstawała służba konserwatorska. Rozwijały się katedry sztuki. Katedra Historii Sztuki Uniwersytetu Lwowskiego powstała w 1869 roku, a Katedra Sztuki Polskiej i Wschodnioeuropejskiej ustanowiona została w 1919 r. Pisze o tym pięknie prof. Adam Mankowicz.

Wyjątkową rolę odegrała w skali światowej słynna lwowska szkoła matematyczna, na czele której stał znakomity uczony, Stefan Banach, zwany geniuszem Lwowa, wywodzący się zresztą z dość ubogiej rodziny, twórca „teorii przesileń liniowych”, o którym do dziś krążą legendy. Jedna z nich powiada, że gdy jego teorie matematyczne dotarły do europejskich i światowych centrów wiedzy i zrewolucjonizowały naukę, pewien amerykański uczony zaprosił na stałe Banacha do Stanów Zjednoczonych, a Banach miał spytać, za jaką sumę. Wtedy przedstawiono mu czek, na którym widniała cyfra „1” i wielki matematyk mógł sobie dopisać tyle zer, ile chciał. Ale on kwaśno się uśmiechnął i odpowiedział, że nie da się kupić. Bo tu jest Lwów. A nigdzie indziej takiego drugiego Lwów nie będzie. I pozostał w ukochanym mieście. Bo to było jego miasto i dla Lwowa chciał pracować. Co za postawa?! Jakże dzisiaj już rzadka. A kosztowało go to wiele, zdrowie i życie. Bo poddany został później faszystowskiej eksterminacji. Ale stworzył nową dziedzinę nauki, zwaną „analizą funkcjonalną”. I był nazywany Freudem matematyki albo drugim Nielsem Bohrem. Kontynuował potem pracę Banacha, już we Wrocławiu, prof. Hugon Steinhaus, przenosząc w części ocalałą lwowską szkołę matematyczną. Do wielkich uczonych tego okresu należeli też: Stanisław Ulam, matematyk i Jan Łukasiewicz, logik, matematyk. A także niemal w Polsce nieznany Paul Baran, jeden z najgenialniejszych twórców podstaw teoretycznych dla najnowszych urządzeń cywilizacyjnych, takich jak Internet, komórka itp. Urodzony na Kresach, wyjechał do Ameryki i tam jego dzieła naukowe zostały docenione i wykorzystane w praktyce.

Gdy niedawno w Japonii zapytano tamtejszych profesorów i artystów, kogo najbardziej znają i cenią z polskiej nauki i kultury, odpowiedzieli, że Chopina i wspomnianego już Jana Łukasiewicza. A kto z nas wie, kim był Jan Łukasiewicz? By nie zadawać dalszych kłopotliwych pytań, od razu odpowiem. To był na swoją epokę gigant myśli logicznej, matematyk i filozof (1878 -1956). Pełnił funkcję ministra w rządzie Paderewskiego, ale nie to jest najistotniejsze. Ceni go świat matematyków za coś innego. Mianowicie za to, że jego dzieło „O zasadzie sprzeczności u Arystotelesa” stało się źródłem dla następnych pokoleń intensywnego rozwój logiki matematycznej, w szczególności tzw. logiki trójwartościowej, z której rozwinęły się m.in. specjalistyczne dziedziny logiki, tzw. logika modalna, probabilistyczna i rozmyta. Dzięki jego osiągnięciom, szczególnie w sposobie zapisywania wyrażeń arytmetycznych, współczesna informatyka może się tak szybko rozwijać. Dzięki niemu, rzecz upraszczając, matematyka pozbywa się nawiasów w tworzeniu w sporej ilości języków programowania i kalkulatorów naukowych. To dość skomplikowane, by ciągnąć dalej. W każdym razie wpływ myśli logicznej prof. Łukasiewicz na naukę światową jest duży. I ma praktyczne zastosowanie w elektronice.

Uczonych tej miary było na Kresach wielu, zarówno w naukach ścisłych, przyrodniczych, jak i humanistycznych.

Strona autorska: www.srokowski.art.pl

Artykuł ukazał się w miesięczniku Polityka Polska Nr 12/2015.

[bsa_pro_ad_space id=4]