…Poradzić władzom Warszawy i innych postępowych miast, które przyjęły z biciem w bębny Karty LGBT+, żeby nie zapomniały o otworzeniu dodatkowych dużych oddziałów, a nawet może i nowych szpitali chorób zakaźnych
Pan Paweł Rabiej i pan Biedroń mogą przecinać wstęgi w nowych oddziałach szpitalnych.
A po „doświadczenia” można jeździć do Wielkiej Brytanii i do Niemiec. Tam syfilis z rzeżączką przeżywają swój „renesans”.
pink-panther
Temat Karty LGBT + dla Warszawy oraz innych miast postępowych po rytualnych protestach rządu i organizacji katolickich „zszedł z wokandy” i panowie Trzaskowski & Rabiej – robią swoje a media grzeją temat pana Broniarza, który bez jakiegokolwiek ryzyka dla swoich dochodów „trzęsie gruszą”, czyli szkolnictwem Ojczyzny naszej.
A tymczasem warto się chwilę zatrzymać nad niektórymi stronami życia społeczności LGBT, które są bardzo precyzyjnie opisane przez urzędy Unii Europejskiej zajmujące się zdrowiem obywateli UE i współpracujące z nimi agendy jak np. Robert Koch Institute w Berlinie czy analogiczne urzędy od zdrowia w USA.
Suche liczby opisujące ostatnie lata „na odcinku chorób przenoszonych drogą płciową” w państwach stojących na czele postępu w dziedzinie promowania „społeczności LGBT” są wręcz szokujące.
I każą postawić dość elementarne pytanie na temat tego, czy prezydent Trzaskowski jest zwyczajnie „wyedukowany lecz cyniczny” czy też bardziej „niewyedukowany lecz też cyniczny”.
Bo już pierwsza strona osławionej „Karty LGBT+” czyli „Deklaracja. Warszawska Polityka Miejska na Rzecz Społeczności LGBT+” podpisana przez prezydenta Trzaskowskiego zawiera już w drugim akapicie informację w rodzaju statystyk podawanych przez towarzysza Gomułkę w jego długich przemówieniach.
A chodzi konkretnie o następujące stwierdzenie:”… Wśród prawie 2 milionów ludzi, którzy tworzą wspólnotę mieszkanek i mieszkańców Warszawy , nawet 200 tysięcy osób to członkowie społeczności LGBT + …”
Nie wiem, skąd wielce szanowny pan prezydent zarządzający dwumilionową społecznością wziął liczbę „200 tysięcy członków społeczności LGBT+”.
Bo na przykład Raport będący częścią Projektu Unii Europejskiej ESTICOM (European Surveys and Training to Improve MSM Community Health) [Europejskie Badania i Szkolenia w celu Poprawy Zdrowia Środowiska MSM – homoseksualistów] wydany jako dokument „D1:Przegląd chorób HIV i innych przenoszonych drogą płciową przez mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami (MSM) w Europie” z marca 2017r. na stronie 33 w tabeli 2-1 pt.”Porównanie szacunków krajowych wielkości populacji MSM (homoseksualistów przyp. mój) i występowania HIV w środowisku MSM w krajach europejskich” podaje w pozycji „Polska” liczbę MSM, czyli „mężczyzn uprawiających seks z innymi mężczyznami” – 134.981 dla roku 2013, a szacunki wg różnych metod dla tzw. Deklaracji Dublińskiej z 2016 na poziomie 331.000.
Powtarzam: w całej Polsce w roku 2013 poważna instytucja Koch Institute w Berlinie szacowała liczbę homoseksualistów na 134.981 a w 2017 na „w porywach” 331 tysięcy.
Ale pan Trzaskowski ma jakieś lepsze źródła albo sam prowadził badania i wyszło mu, że „geje, lesbijki i Ania Grodzka razem” w samej Warszawie sięgają 200 tysięcy.
Tymczasem w w/w tabeli w krajach tzw. Rady Europy obejmujących kraje UE oraz Rosję, Turcję, Szwajcarię, Ukrainę, Serbię, Macedonię, Mołdawię i Bośnię i Hercegowinę szacuje się łączną liczbę MSM 4,8 mln osób na ogólną liczbę ludności 803,6 mln, co daje 0,597% a nie 10%, jak sobie rzucił od niechcenia pan Trzaskowski. A 0,597% od 2 mln daje 11,94 tysiące osób. Tak jakby 188,06 tysięcy mniej. [od tych skłamanych 200 tysięcy]
Czyli już widzimy „fundamenty programowe”.
A potem jest już tylko lepiej, bo generalnie chodzi o to, że „wszyscy mają kochać gejów i lesbijki, a kto spróbuje szemrać, to będzie miał się z pyszna”.
I aby Warszawa rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej, to już maluchy w podstawówkach, a może i w przedszkolach mają być przymusowo uczone przyjemności korzystania z organów płciowych indywidualnie oraz w grupach. Zaś weterani tych zabaw będą mieli zapewnione miejsce w przytułku, co ja mówię, hotelu na koszt podatników. Heteroseksualnych w co najmniej 90%.
A kto będzie stawał na drodze nieubłaganego postępu, to tym się zajmie pan prokurator, a z czasem może i pan komornik.
Skoro jednak widzimy pewne rozbieżności w dość podstawowych danych określających tę radosną społeczność w deklaracji pana Trzaskowskiego i w Raporcie Koch Institute dla UE z roku 2017, to może zajrzyjmy do takich danych, których w Karcie LGBT+ nie znajdziemy.
A chodzi o choroby, które w dawnych czasach były związane z przemarszami wojsk, wojnami i starą dobrą rozpustą w sąsiedztwie koszar wojskowych jak Europa długa i szeroka.
Wojny w Europie i USA nie ma, a i wynalazek penicyliny i innych antybiotyków te choroby ograniczył po II WW niemal do zera.
Ale Raport Koch Institute pokazuje zupełnie zaskakujące statystyki tych chorób z ostatnich kilku lat i to w najbogatszych i najbardziej postępowych krajach UE.
Oto statystyki zaledwie dwóch chorób wenerycznych, przed którymi kiedyś pielęgniarki i lekarze szkolni przestrzegali lekkomyślną młodzież, opisując straszne objawy tych chorób i ich dalsze skutki (choroby wrodzone).
Teraz nie ma w szkole pielęgniarek i lekarzy, a mają się pojawić tzw. latarnicy. Tacy, jakich tysiące plączą się po szkołach francuskich, niemieckich, brytyjskich, holenderskich i oczywiście amerykańskich.
No i statystyki są dla UE nieubłagane.
Jak podaje Koch Institute na str. 37 Raportu z 2017 r. w tabeli 2-17 w okresie 2009-2014 w przypadku syfilisu w grupach mężczyzn heteroseksualnych i kobiet rocznie liczba przypadków chorobowych jest ustabilizowana z tendencją lekkiego spadku na poziomie: mężczyźni ok. 3 tysięcy, a kobiety ok. 2 tysięcy rocznie. Natomiast w grupie określanej jako MSM, czyli „mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami” statystyki te wyglądają odmiennie..
W grupie tej w roku 2009 wystąpiło ok. 5 tysięcy przypadków syfilisu i liczba ta rosła tak, że w 2013 przekroczyła 8 tysięcy przypadków, a w 2014 już 11 tysięcy. Czyli w ciągu 6 lat wzrost o 120%.
I nic się nie zmieniło po roku 2014. Jak podaje w swoim raporcie niezależna agencja Unii Europejskiej – European Centre for Disease Prevention and Control z siedzibą w Sztokholmie, w roku 2016 wystąpiło łącznie w 28 krajach UE 29.365 przypadków syfilisu, z tego 66% czyli ok. 20 tysięcy przypada na grupę MSM, czyli mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami.
Tymczasem w roku 2012 było tych przypadków 21.269.
Od kilku lat najwięcej przypadków tej choroby odnotowywane jest w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Tam „latarników” nie brakuje, a specjaliści twierdzą, że anonimowe znajomości zawierane szybko przez internet są jedną z głównych przyczyn tej potwornej dynamiki. No a rodzicom i oczywiście Kościołowi nie wolno się oczywiście wtrącać.
I wtedy efekty są takie:
Tabela 1. Dynamika przypadków syfilisu w krajach UE w latach 2012-2016
Lp. Kraj /Rok 2012 2013 2014 2015 2016 %
1 Niemcy 4.414 5.324 5.821 6.688 7.175 +62,5
2 Wielka Brytania 3.347 3.631 4.740 5.768 6.470 +93,3
3 Francja 865 1.014 1.405 1.755 1.742 +101,4
4 Polska 961 1.324 1.147 1.239 1.291 +34,3
5 Pozostałe 11.682 12.342 11.858 12.465 12.687 +8,6
6 Razem UE 28 21.269 23.635 24.971 27.915 29.365 +38,1
Jak widać, w roku 2016 46,5% wszystkich przypadków syfilisu wystąpiło łącznie w tylko dwóch krajach: Niemczech i Wielkiej Brytanii.
Jeśli dodamy, że w USA w latach 2013-2017 ilość przypadków syfilisu wzrosła z 57.329 w 2013 do 102.540 w 2017 r., to widać, że postęp ma się dobrze. Na czele kroczy stan Kalifornia: z 9.973 wzrost do 21.804. Na końcu wlecze się Wyoming z ilościami odpowiednio 2013 – 9 do 2017 – 19 przypadków.
Druga stara i zapomniana choroba wojen, biedy, prostytucji i rozpusty to rzeżączka, czyli Gonorrhea.
I tutaj też kraje Unii Europejskiej w okresie 2012-2016 odnotowały dynamiczny wzrost zachorowań, bo z 51.940 w roku 2012 do 75.349 przypadków w roku 2016. A udział środowiska MSM, czyli „mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami” wynosi wg Raportu Epidemiologicznego za rok 2016 Europejskiego Centum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób – 46%. Udział tej populacji w społeczeństwie ogółem – szacunkowo wg najbardziej „optymistycznych” metod nie przekracza 6%.
Występuje ona głównie w krajach Europy Zachodniej, a więc bogatych i nie odczuwających skutków wojen i „transformacji”.
Tab. 2. Dynamika przypadków rzeżączki w krajach UE w latach 2012 – 2016
Lp Kraj/Rok 2012 2013 2014 2015 2016 %
1 Wielka Brytania 30.090 34.230 40.519 45.224 40.166 +33,5
2 Francja 3.935 4.885 5.211 6.228 7.757 +97,1
3 Hiszpania 3.044 3.315 4.562 5.006 6.816 +123,9
4 Holandia 3.996 4.171 4.632 5.420 6.129 +53,4
5 Polska 733 549 495 500 437 -40,4
6 Pozostałe 10.142 11.779 11.596 13.473 14.044 +38,5
7 Ogółem UE 28 51.940 58.929 67.015 75.851 75.349 +45,1
Panowie homoseksualiści z grupy MSM załapali się nawet na damską „chlamydię” i tworzą tam „mocną grupę’ – 10%.
Pomijam zupełnie kwestię HIV, bo to temat znany, ale ignorowany przez entuzjastów gender i ‘edukacji seksualnej w szkołach”.
Reasumując, mogę jedynie poradzić władzom Warszawy i innych postępowych miast, które przyjęły z biciem w bębny Karty LGBT +, żeby nie zapomniały o otworzeniu dodatkowych dużych oddziałów a nawet może i nowych szpitali chorób zakaźnych.
Jeśli uda się przymusowe „rycie beretów” dzieci w szkołach podstawowych i średnich, to nieunikniony będzie wzrost chorób przenoszonych drogą płciową. A nie będzie w szkołach pielęgniarek czy lekarzy, którzy ostrzegliby dzieci przed nieprzewidzianymi skutkami przypadkowego seksu z nieznanymi „z internetu” czy innej „gejowskiej wieczorynki”. Będą tylko „latarnicy”. Oni nie powiedzą o skutkach syfilisu wrodzonego, czy zakażeniu tą chorobą kobiety w ciąży.
Pan Paweł Rabiej i pan Biedroń mogą przecinać wstęgi w nowych oddziałach szpitalnych.
A po „doświadczenia” można jeździć do Wielkiej Brytanii i do Niemiec. Tam syfilis z rzeżączką przeżywają swój „renesans”.
ŹRÓDŁA:
https://mnw.org.pl/app/uploads/2019/02/warszawska-deklaracja-lgbt.pdf
https://ecdc.europa.eu/sites/portal/files/documents/AER_for_2016-syphilis.pdf
https://ecdc.europa.eu/sites/portal/files/documents/AER_for_2016-gonorrhoea.pdf
https://www.cdc.gov/std/stats17/tables/24.htm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejskie_Centrum_ds._Zapobiegania_i_Kontroli_Chor%C3%B3b
==============================
valser @pink-panther | |
18 marca 2019 21:01 |
MSM i tzw. choroby przenoszone drogą płciową to jest tylko część problemu, bo reszta znajduje się w części pt. choroby układu pokarmowego. Dlaczego tak? Ano dlatego, ze finalną częścią jelita grubego jest kanał odbytu i według anatomicznej klasyfikacji nie jest „narządem płciowym”. Z racji tego podziału nie klasyfikuje się wszystkich chorób, które w wyniku MSM się przenoszą. A są to na przykład wirusowe zapalenie wątroby czy żóltaczka, która może być kojarzona i klasyfikowana w innych kategoriach nie mających związku z MSM. Poza tym idzie cala seria dolegliwości i dysfunkcji wynikająca z mechanicznych uszkodzeń kanału odbytu – takie jak szczelina odbytu, stany zapalne, itp.
Nie wdając się w szczegóły techniczne, bo są one dla mnie mało atrakcyjne – chciałbym zobaczyć statystyki dotyczące stanu „dystalnej części układu pokarmowego” po 40 letnim okresie niestandardowego użytkowania MSM i do tego statystyki zachorowań na raka odbytu osób w przedziale 40-60 lat aktywnych MSM w stosunku do heteroseksualnej populacji.