Lech Jęczmyk
Początek XX wieku to próba opanowania i urządzenia świata przez organizacje masońskie. To bardzo ciekawe, że mówimy o rewolucji rosyjskiej, meksykańskiej czy chińskiej, udając, że nie widzimy ich wspólnego korzenia i wspólnej ideologii. Jej podstawą jest odrzucenie religii jako siły wyznaczającej ramy życia społecznego, w związku z czym pojawia się potrzeba zadekretowania nowej, wymyślonej formy organizacji, żeby świat się nie rozsypał.
Tworzono nowe kalendarze, ujednolicano miary i wagi (z czego do dziś korzystamy), wymyślano nowe imiona: w Rosji Wil – z inicjałów Lenina, Marlen (Marks-Lenin), Traktor itp.
No i, oczywiście, na miejsce dziesięciorga przykazań, wymyślono konstytucje: w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Polsce, w państwach Ameryki Południowej.
W roku 1911 wybuchła w Chinach pod wodzą Sun Jat-sena rewolucja, która obaliła cesarstwo i ogłosiła republikę. Jej przywódca studiował w Stanach Zjednoczonych, gdzie został masonem. Był kimś w rodzaju chińskiego Kiereńskiego, zapoczątkował okres wrzenia wewnętrznego, zakończony dojściem do władzy komunistów i Mao Ze-donga, który masonem nie był, ale podobnie jak Stalin szerzył zło i cierpienie. Masoneria utorowała mu drogę do władzy, którą chytry prostak przyjął.
W roku 1917 w Meksyku wprowadzono w życie nową konstytucję, w której ogłoszono rozdział kościoła od państwa, usunięto naukę religii ze szkół i zastosowano sekularyzację (czyli rabunek) dóbr kościelnych. Odpowiedzią na prześladowanie chrześcijan było powstanie tzw. Cristeros. Masoni meksykańscy nie ukrywali swoich fascynacji satanistycznych i dwukrotny prezydent Calles nadał swoim synom (niewątpliwie w świeckich ceremoniach) imiona Lucyfer, Belzebub i Lenin. Podczas krwawego tłumienia powstania katolickich Indian, przyjechał do Meksyku z inspekcją wysłannik masonerii europejskiej Józef Retinger, późniejszy mentor generała Sikorskiego i założyciel Klubu Bilderberg. Podczas wizyty Jana Pawła II prezydent Meksyku zwracał się do niego per „panie Wojtyła”. Podobno, podający się za katolicki „Tygodnik Powszechny”, ufundował ku czci Retingera tablicę pamiątkową. So it goes, powiedziałby Kurt Vonnegut.
*
O rewolucji rosyjskiej 1917 roku mówimy zwykle „rewolucja bolszewicka”, chociaż początkowo przewagę we władzach mieli mieńszewicy. Rzadko lub wcale nie wspomina się o jej korzeniach masońskich. Na czele rewolucji lutowej stanął mason wysokiego stopnia Kiereński (właściwie Adler). Przekazał on władzę Trockiemu (Bronsztein) i Leninowi. Ten ostatni przywiózł z Niemiec dwudziestu paru masonów żydowskiego pochodzenia, Trocki zaś przywiózł z USA dwustu siedemdziesięciu masonów żydowskich. Trocki był masonem najwyższego, trzydziestego trzeciego stopnia i przypłynął do objętej rewolucją Rosji dzięki osobistemu wstawiennictwu prezydenta Wilsona, wówczas najważniejszego masona na świecie, który z dnia na dzień nadał Trockiemu amerykańskie obywatelstwo.
Mówimy o wojnie 1920 roku jako o „najeździe hord bolszewickich”, podczas gdy na czele tej armii stał mason i obywatel amerykański. Walka z religią – jak w Meksyku, Turcji i potem w Hiszpanii, zamordowanie rodziny carskiej wraz z dziećmi, usunięcie nazwy Rosja i utworzenie Związku Republik, który miał być zalążkiem przyszłego państwa światowego, wszystko to układało się w plany masonerii. Plany pokrzyżował (co za słowo!) niejaki Dżugaszwili, który zajmował kluczowe stanowisko w partii ale nie w masonerii. Ambitny Gruzin uznał, że nie mogą rządzić dwie organizacje i wystrzelał wszystkich masonów. Plan masoński był nadal realizowany, ale już nie przez masonów.
*
W Turcji po klęskach I wojny światowej na czele ruchu odrodzenia narodowego stanął Mustafa Kemal Pasza zwany Ata Turkiem, czyli ojcem Turków. W latach 1921-1922 wypędził Greków, którzy uszli z życiem w przeciwieństwie do Ormian, kilka lat wcześniej wypędzonych na tamten świat metodami podobnymi do ukraińskich, stosowanych wobec Polaków pod koniec II wojny światowej.
Kemal Pasza, urodzony w Salonikach, a więc w Macedonii, był zawziętym masonem i nacjonalistą. Wówczas było to możliwe, prezydent Wilson głosił zasadę samostanowienia narodów, na czym skorzystała też Polska, a czego mu nie mogą wybaczyć dzisiejsi masoni. Ata Turk ustanowił w mahometańskiej Turcji państwo świeckie i na straży tej świeckości stała armia, jakby nowocześni janczarzy, pilnujący ludu.
Bezwzględna świeckość objawiła się nawet w walce z tradycyjnymi nakryciami głowy. Otóż pobożny muzułmanin pięć razy dziennie bije czołem o podłoże. Kapelusze z rondem i czapki z daszkiem uniemożliwiają tę praktykę, a głowa bez nakrycia się nie liczy. Nowa, masońska władza zakazała więc turbanów, dostosowanych do bicia czołem i dodatkowo chroniących przed wstrząsem mózgu. Trwało to przez wiele dziesięcioleci, w razie potrzeby do akcji wkraczało wojsko, stojące na straży świeckości, ostatnio jednak Islam doszedł do głosu w myśl zasady, że im więcej demokracji, tym więcej Islamu. Głupkowaci politycy zachodni nie wiedzieli, co robią, zachęcając Turcję do demokracji. W roku 2015 po raz pierwszy od objęcia władzy przez tureckich masonów zezwolono na modły w świętym Hagia Sofia, niegdyś chrześcijańskiej, potem muzułmańskiej a w końcu zamienionej w muzeum, niczym w Związku Sowieckim.
W Polsce modna wśród elit masoneria, podobnie jak później w Ameryce Południowej, na pięć minut przed dwunastą ustanowiła konstytucję, która – ze względu na polską specyfikę – zaczynała się od odwołania do Boga, osiemnastowieczni masoni dopuszczali bowiem istnienie Boga jako stworzyciela świata, który jednak nie wtrąca się w jego dalsze funkcjonowanie. Zbudował ten zegar i zajął się innymi sprawami. Masoneria – zwana w Polsce farmazonerią – miała duże wpływy w okresie międzywojennym i odżyła zaraz po 1956 roku: Klub Krzywego Koła, Komitet Obrony Robotników, Pen Club, Polska Akademia Nauk firmująca „Sztukę królewską” i wielka uciecha, bo wieczny członek Biura Politycznego PZPR tow. Kazimierz Barcikowski okazał się po śmierci wielkim mistrzem loży „Jutrzenka”.
Ostatnie rewolucje masońskie w Europie miały miejsce w Portugalii i Hiszpanii. Obie miały wyraźne ostrze antykatolickie, co ujawnia prawdziwe oblicze masonerii, słusznie zwanej anty kościołem. W Portugalii wypędzono z kraju wszystkich biskupów, a w Hiszpanii masowo rozstrzeliwano księży i seminarzystów, pastwiono się nad zakonnikami.
Dzisiaj masoni działać nie przestali, tylko zmienili metody na – jak się okazuje – skuteczniejsze. Idą przez instytucje, podobnie jak Polska Zjednoczona Partia Robotnicza zapewniają swoim członkom przyśpieszony awans i stabilizację na stanowisku, na którym już przekroczyli swoje kompetencje. Szkoda, że nie mamy w Polsce tzw. dziennikarzy śledczych, bo można by zrobić listę osób, które nie pchając się do telewizji, zajmują istotne stanowiska niezależnie od zmieniających się rządów i dobrych czy gorszych zmian. Może tajemnicę ich sukcesów ujawnią dopiero nekrologi, tak jak w przypadku towarzysza Kazimierza Barcikowskiego.
Foto: Brytyjska misja wojskowa w Coetquidan. Widoczni cywilni goście i por. Zbigniew Korfanty. Z lewej Józef Retinger (1940).
Autor: Datka Czesław, źr. NAC