Foto: AP
W dniu 14 maja odbędą się w Izraelu uroczystości związane z otwarciem ambasady Stanów Zjednoczonych w Jerozolimie. USA planowały przeniesienie ambasady z Tel Awiwu od 1995 roku, jednak dopiero Trump wprowadził ten plan w życie. Decyzja prezydenta wywołała niekończące sie protesty i niemal kryzys polityczny. Zaś sam Trump zdecydował, ze nie będzie członkiem amerykańskiej delegacji, co z uwagi na liczne protesty i marsze protestujące jest decyzja dobrą. Mało kto się łudzi, że otwarcie ambasady przebiegnie spokojne i że zapewnienie prezydentowi bezpieczeństwa będzie w pełni możliwe. Jerozolima jest terytorium spornym. a Palestyńczycy uważają, ze jej część wschodnia należy do nich , a w przyszłości miałaby zostać stolicą państwa palestyńskiego. Obecność Donalda Trumpa mogłaby zwiększyć fale protestów, wiec głową delegacji Białego Domu będzie zastępca sekretarza stanu John Sullivan, a wśród członków delegacji znajdzie się córka Trumpa Ivanka oraz jego zięć Jared Kushner.
W tym samym czasie administracja Trumpa będzie dopinać propozycję traktatu pokojowego. Ma ona obejmować oddanie Palestynie czterech arabskich dzielnic Jerozolimy, z których utworzona zostanie stolica niepodległej Palestyny. Obszar sporny Starego Miasta zostałby objęty międzynarodową kuratelą. Entuzjazmu dla tego planu wśród Izraelczyków brak, mimo iż USA obiecała pełne wsparcie w rozwiązaniu kryzysu irańskiego. ..Wiele osób martwi los mieszkańców żydowskich dzielnic, które po wyprowadzeniu się ludzi straci kontakt z resztą miasta. Nieobecność Trumpa na inauguracji może oznaczać także, iż poparcie Amerykanów nie jest bezwarunkowe i że Izrael powinien pójść na ustępstwa w ważnych dla Ameryki sprawach.
Z ostatniej chwili – w protestach wzdłuż granicy Izraela ze Strefą Gazy wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy Palestyńczyków. Wojsko izraelskie otworzyło ogień do protestujących. 41 Palestyńczyków zostało zabitych, a około 1700 Palestyńczyków zostało rannych.