Środowe lekcje o pieniądzu: Chroniczny brak siły nabywczej. Dywidenda społeczna

0
1403
[bsa_pro_ad_space id=5]

Środowe lekcje o pieniądzu: Chroniczny brak siły nabywczej. Dywidenda społeczna 20tkaW tym roku mija 126 lat od encykliki Rerum Novarum (Rzeczy Nowe). W 1891 roku rzeczy nowe oznaczały fabryki przemysłowe, statki parowe, elektryczność zamiast świec, ale także pracę niewolniczą ojców, matek i dzieci za głodowe pensje. Przemysł był wówczas niezmiernie pracochłonny. Współcześnie fabryka Nissana w Japonii, produkuje 1300 samochodów dziennie przy pomocy tylko 67 osób. Jest to więcej niż 19 samochodów dziennie na osobę. Tak więc bezrobocie technologiczne jest faktem bezsprzecznym.

[bsa_pro_ad_space id=8]

Jeśli płaca wciąż pozostaje jedynym źródłem dochodu we współczesnym świecie, to mamy, jako wspólnota narodowa, do wyboru zasadniczo dwa kierunki:

  • Mnożenie liczby urzędników otrzymujących płace, będących producentami nieskończonej liczby regulacji i przepisów, a także egzekutorami kontroli urzędniczych na obywatelach i przedsiębiorcach – w tym scenariuszu wielkość sumaryczna płac w gospodarce zwiększy się, ale nie przyczynia się to do budowy zaufania i kapitału społecznego,
  • Uzupełnienie braku siły nabywczej dywidendą, pochodzącą oczywiście z pieniądza społecznego. W tym przypadku nie musimy tworzyć niepotrzebnej armii urzędniczej, a kapitał społeczny będzie mógł być odbudowywany.

Jako projekty pilotażowe niech posłużą Finlandia i Dania, gdzie od tego roku rozpoczną się projekty dotyczące dywidendy obywatelskiej (gwarantowanego dochodu podstawowego).

Zachęcamy do zapoznania się z kolejną lekcją Alaina Pilota:


Nie wystarczy produkcji sfinansować, ale trzeba ją jeszcze upłynnić: produkty muszą dotrzeć do tych, którzy ich potrzebują. Celem bowiem produkcji jest zaspokajanie potrzeb. Produkcja musi być dostarczona. W jaki sposób rozdziela się produkty dzisiaj, a w jaki sposób to by się odbywało w systemie Kredytu Społecznego?

Produkty są oferowane dzisiaj po pewnej cenie. Klienci, którzy mają pieniądze, kupują te produkty, płacąc za nie odpowiednią sumę przy kasie. Ta metoda pozwala ludziom posiadającym pieniądze, zakupić produkty, których chcą i potrzebują. Kredyt Społeczny nie zmieniłby niczego w obecnej metodzie rozdziału produktów, która jest elastyczna i dobra, oczywiście, jeżeli ludzie, którzy mają potrzeby, dysponują też odpowiednią siłą nabywczą, żeby wybrać i zakupić produkty, które zaspokoją te potrzeby.

Siła nabywcza w rękach tych, którzy mają potrzeby: to tu dokładnie obecny system finansowy wykazuje braki, które by usunął Kredyt Społeczny. Pieniądz rozprowadzany w formie płac, zysków i dywidend przemysłowych, stanowi siłę nabywczą tych, którzy te pieniądze otrzymują. Ale jest kilka wad obecnego systemu:

  1. Przemysł nigdy nie rozdziela siły nabywczej z tą samą szybkością, z jaką ustala ceny.
  2. System produkcyjny nie rozprowadza siły nabywczej do każdego. Przydziela on ją tylko tym, którzy są zatrudnieni w produkcji.

Nawet gdyby banki nie pobierały odsetek, w danym momencie, ilość dostępnych dla społeczeństwa pieniędzy jako siła nabywcza nigdy nie jest wystarczająca do wykupienia całkowitej produkcji przemysłowej. Ekonomiści utrzymują, że produkcja automatycznie finansuje konsumpcję, to znaczy, że pensje i płace rozdzielane wśród konsumentów wystarczają na zakup wszystkich dostępnych dóbr i usług. Fakty jednak dowodzą czegoś wręcz przeciwnego. Szkocki inżynier Clifford Hugh Douglas był pierwszym, który zademonstrował ten chroniczny brak siły nabywczej [nazywany też luką nabywczą – przyp. red.]. Wyjaśnił to w następujący sposób:

A nie może kupić A + B

Producent musi włączyć w cenę produktu wszystkie koszty. Zarobki rozdzielone wśród pracowników, (które dla wygody określimy jako wypłata „A”) są tylko jedną częścią ceny produktu. Producent ponosi także inne koszty oprócz wynagrodzeń za pracę (nazwijmy je płatnościami „B”), które nie są rozdzielane w formie pensji i zarobków. Są to opłaty za surowce, podatki, opłaty bankowe, koszty zużycia (np. wymiana maszyn) itd.

Cena detaliczna produktu składa się ze wszystkich tych kosztów: zarobków („A”) i innych płatności („B”), czyli cena detaliczna produktów musi być przynajmniej sumą „A”+„B”. Jest oczywiste, że same pensje („A”) nie mogą kupić całej sumy kosztów („A”+„B”). Dlatego w obecnym systemie mamy chroniczny niedobór siły nabywczej.

Jest więcej powodów dla istnienia luki między cenami a siłą nabywczą. Kiedy skończony towar znajdzie się na rynku, wchodzi on tam z dołączoną do niego ceną. Ale część pieniędzy włączona w tę cenę była rozprowadzona być może sześć miesięcy albo rok temu, albo nawet wcześniej. Inna część zostanie rozprowadzona wtedy, kiedy dobra zostaną sprzedane i kupiec odciągnie swój zysk. Jeszcze inna część będzie prawdopodobnie rozprowadzona za dziesięć lat, kiedy zużyte maszyny – których zużycie włączone jest jako wydatek w cenę – zostaną wymienione na nowe itd. Potem mamy tych, którzy otrzymują pieniądze, ale ich nie wydają. Te pieniądze są włączone w ceny, ale to nie jest siła nabywcza tych, którzy potrzebują dóbr. Spłata krótkoterminowych pożyczek bankowych i obecny system fiskalny zwiększają dalej lukę między cenami a siłą nabywczą. Stąd akumulacja towarów, bezrobocie i wszystko, co z tego wynika.

Niektórzy mogą powiedzieć, że przedsiębiorstwa, które otrzymują płatności „B” (przedsiębiorstwa dostarczające surowce, maszyny itd.), wypłacają potem pensje swoim pracownikom i dlatego część płatności „B” staje się płatnościami „A”. Nie zmienia to niczego w stosunku do tego, o czym mówiliśmy powyżej: są to tylko zarobki rozprowadzane na innym etapie produkcji i te zarobki „A” nie mogą być rozprowadzane bez włączenia ich w cenę, która nie może być mniejsza od A + B. Luka pozostaje w dalszym ciągu.

Jeśli ktoś próbuje zwiększyć pensje i wynagrodzenia, powiększenie to automatycznie będzie włączone w ceny i to nie rozwiąże niczego. (Jak osioł na rysunku, goniący za rzepą.) Żeby można było kupić całą produkcję, potrzebny jest dodatkowy dochód, pochodzący ze źródła innego niż wynagrodzenia i pensje, dochód co najmniej równy B. To jest to, co uczyniłaby dywidenda Kredytu Społecznego, przekazywana każdego miesiąca każdemu obywatelowi kraju. (Ta dywidenda byłaby finansowana przy pomocy nowych pieniędzy, tworzonych przez naród, a nie przez pieniądze podatników.)

 

Dywidenda Kredytu Społecznego zwiększy dochody bez zwiększania cen, zarobków, i podatków

 

Co utrzymuje system przy życiu ?

Bez tego innego źródła dochodu (dywidendy) będziemy mieli, teoretycznie, wzrastającą górę niesprzedanych dóbr. Ale, jeśli dobra są mimo wszystko sprzedawane, to dlatego, że mamy w zamian rosnącą górę długu! Ponieważ ludzie nie mają wystarczającej ilości pieniędzy, kupcy detaliczni muszą zachęcać do kredytu konsumpcyjnego, żeby sprzedać swoje towary: kup teraz, płać później (albo powinniśmy powiedzieć bardziej precyzyjnie: płać wiecznie…). Ale to nie wystarcza, żeby zapełnić lukę w sile nabywczej. Istnieje więc także wzrastający nacisk na konieczność tworzenia miejsc pracy, które rozprowadzą pensje bez wzrostu ilości dóbr konsumpcyjnych na sprzedaż, takich jak prace publiczne (budowa mostów i dróg), przemysł zbrojeniowy (budowa łodzi podwodnych, samolotów itd.).

Ale to także nie jest wystarczające. Zatem każdy kraj będzie usiłował osiągnąć „korzystną równowagę handlową”, to znaczy eksportować, sprzedawać do innych krajów więcej dóbr, niż otrzymuje, w celu uzyskania od tych zagranicznych krajów pieniędzy, których brakuje ludziom w kraju na zakup swoich własnych produktów. Jednakże niemożliwe jest, żeby wszystkie narody posiadały „korzystną równowagę handlową”. Jeśli jakieś kraje eksportują więcej dóbr, niż importują, muszą też być, oczywiście, kraje, które otrzymują więcej dóbr, niż eksportują. Ale żaden kraj nie chce się znajdować w takiej pozycji, więc powoduje to konflikty handlowe między narodami, które mogą zamienić się w konflikty zbrojne.

Następnie, jako ostatnie źródło, ekonomiści odkryli nowy rynek eksportu, miejsce, gdzie możemy wysyłać nasze dobra bez możliwości przysyłania stamtąd czegokolwiek z powrotem, miejsce, gdzie nie mieszkają żadni ludzie: księżyc, przestrzeń kosmiczną. Niektóre kraje wydają miliardy dolarów na budowę rakiet lecących na księżyc czy inne planety. Całe to wielkie trwonienie zasobów naturalnych tylko po to, żeby wytwarzać zarobki, które będą używane na zakup produkcji pozostawionej w naszych krajach. Nasi ekonomiści naprawdę pozostają w chmurach!

 

Postęp usuwa potrzebę ludzkiej pracy

Drugą wadą obecnego systemu jest to, że produkcja przydziela siłę nabywczą tylko tym, którzy w niej uczestniczą. Im więcej produkcji wykonują maszyny, tym mniej potrzeba ludzkiej pracy. Dzięki maszynom produkcja wzrasta nawet wtedy, gdy zmniejsza się niezbędne zatrudnienie. Zatem postęp, który eliminuje potrzebę pracy ludzkiej, jest w konflikcie z systemem, który przydziela siłę nabywczą tylko ludziom pracującym. Natomiast wszyscy mają prawo do życia, a więc do zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Dobra ziemskie zostały stworzone przez Boga dla wszystkich, a nie tylko dla ludzi, którzy są zatrudnieni lub zdolni do pracy. Kredyt Społeczny zmieniłby obecną niesprawiedliwą sytuację. Nie likwidując wynagrodzenia za pracę, przydzieliłby wszystkim okresowy dochód pod nazwą „dywidendy narodowej”. Byłby to dochód związany z osobą, a nie z zatrudnieniem.

 

Dobra ziemskie stworzone dla wszystkich

Jest to najprostszy i najbardziej konkretny środek zagwarantowania każdej osobie ludzkiej korzystania z jej fundamentalnego prawa do udziału w dobrach ziemskich. Każda osoba posiada to prawo, nie jako zatrudniona w produkcji, ale po prostu jako człowiek.

Papież Pius XII powiedział w swoim przemó­wieniu radiowym na Zielone Świątki 1 czerwca 1941 r.:

„10. Dobra materialne zostały stworzone przez Boga dla wszystkich ludzi i muszą dostawać się wszystkim, według zasad sprawiedliwości i miłości. Każdy człowiek, jako istota żyjąca i obdarzona rozumem, ma rzeczywiście z natury zasadnicze prawo korzystania z materialnych dóbr ziemi, chociaż ustalanie szczegółowych wskazań dla realizacji tego prawa w praktyce pozostawiono woli ludzkiej i prawnym formom poszczególnych narodów. To osobiste prawo do dóbr materialnych w żaden sposób nie może być zniesione, nawet przez inne prawa pewne i powszechnie uznawane.

Bogactwo gospodarcze jakiegoś narodu nie polega właściwie na obfitości dóbr, mierzonej prostym, czysto materialnym rachunkiem ich wartości, lecz na tym, aby owa obfitość przedstawiała i dawała rzeczywiście i skutecznie podstawę materialną, wystarczającą do należytego rozwoju osobistego jego członków.

Gdyby tego rodzaju słuszny podział dóbr nie został urzeczywistniony albo gdyby wprowadzono go w życie w sposób niedoskonały, wówczas nie zostałby osiągnięty prawdziwy cel ekonomii państwowej. Nawet gdyby była do dyspozycji, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, wielka obfitość dóbr, to naród nie dopuszczony do uczestniczenia w nich, nie byłby bogaty, lecz biedny.

Sprawcie natomiast, aby tego rodzaju słuszny podział został dokonany rzeczywiście i w sposób trwały, a zobaczycie, iż naród, mając do dyspozycji nawet mniejsze dobra, stanie się i pozostanie ekonomicznie zdrowy.”

Papież powiedział, że wybór metod pozwalających każdemu człowiekowi na korzystanie ze swojego prawa do udziału w dobrach ziemskich zależy od samych ludzi, poprzez ich prawa i regulacje. Dywidenda Kredytu Społecznego dla wszystkich doprowadziłaby do tego. Żaden proponowany system nie był, jak dotąd, tak skuteczny, nawet nasze obecne prawa ubezpieczenia społecznego.

 

Dlaczego dywidenda dla każdego

Dywidenda społeczna dla wszystkich? Ależ dywidenda zakłada istnienie kapitału produkcyjno-inwestycyjnego! Słusznie! Ponieważ wszyscy członkowie społeczeństwa są współkapitalistami kapitału realnego i niezmiernie produktywnego. Powiedzieliśmy powyżej, i nigdy nie będzie tego powtarzania dosyć, że kredyt finansowy jest od początku własnością całego społeczeństwa. Jest nią, ponieważ opiera się na kredycie realnym, na zdolności produkcyjnej kraju. Ta zdolność produkcyjna jest z pewnością w części wynikiem pracy i kompetencji tych, którzy uczestniczą w produkcji, ale w coraz większym stopniu jest wynikiem innych czynników, które należą do wszystkich.

Przede wszystkim są to bogactwa naturalne, które nie stanowią produkcji żadnego człowieka: są one darem Bożym, darowizną, która musi służyć wszystkim. Ponadto są to wszelkiego rodzaju wynalazki dokonane przez pokolenia, rozwijane przez nie i przekazywane z jednego na drugie. Stanowią one dzisiaj najważniejszy czynnik produkcji. Żaden człowiek nie może rościć pretensji, żeby być jedynym właścicielem tego postępu, który jest owocem wielu pokoleń. Niewątpliwie do wyzyskania tego postępu potrzeba współczesnych ludzi – i mają oni prawo do wynagrodzenia, które otrzymują w postaci zapłaty: pensji, poborów itd. Jednak kapitalista nie uczestniczący osobiście w przemyśle, w którym ulokował kapitał, ma prawo, zupełnie takie samo, do części wyników ze względu na swój kapitał. Zatem największym kapitałem realnym nowoczesnej produkcji jest całkowita suma odkryć i wynalazków, które przyczyniają się do postępu i dają nam dzisiaj więcej produktów przy mniejszym nakładzie pracy. A ponieważ wszyscy żyjący są, z tytułu równości, współdziedzicami tego ogromnego kapitału, który stale wzrasta, wszyscy mają prawo do udziału w owocach produkcji.

Zatrudniony ma prawo do dywidendy i do swojej pensji. Niezatrudniony nie ma pensji, ale ma prawo do dywidendy, którą nazywamy społeczną, gdyż jest dochodem z kapitału społecznego.

Pokazaliśmy właśnie, że dywidenda Kredytu Społecznego opiera się na dwóch elementach: dziedzictwie zasobów naturalnych i wynalazkach poprzednich pokoleń. To właśnie napisał papież Jan Paweł II w 1981 r. w encyklice Laborem exercens o pracy ludzkiej (13): „„Człowiek, … łatwo może zdać sobie sprawę z tego, że pracą swoją wchodzi w podwójne dziedzictwo – mianowicie w dziedzictwo tego, co jest dane wszystkim ludziom w zasobach natury, oraz tego, co inni przed nim już wypracowali na gruncie tych zasobów, przede wszystkim rozwijając technikę, czyli kształtując zespół coraz doskonalszych narzędzi pracy; człowiek pracując, wchodzi zarazem w ich pracę.”

 

Fałszywy bożek pełnego zatrudnienia

Mówienie o pełnym, powszechnym zatrudnieniu jest sprzeczne z postępem w technikach i procesach produkcyjnych. Nowe i coraz lepsze maszyny nie są wprowadzone po to, żeby związać człowieka z produkcją, ani nie są po to wprowadzone nowe źródła energii, służące celom produkcyjnym, ale są one wprowadzone do produkcji po to, żeby odciążyć człowieka w pracy. Ale niestety, wydaje się, że straciliśmy cele z oczu. Mieszamy cele ze środkami. Mylimy poprzednie z późniejszym. Jest to wypaczenie, które zatruwa całe nasze życie ekonomiczne i uniemożliwia ludziom pełną radość z owoców postępu. Przemysł nie istnieje po to, żeby zapewniać zatrudnienie, ale po to, żeby produkować towary. Jeżeli odnosi sukces w produkcji dóbr, to osiąga swój cel. I im kompletniej osiąga ten cel przy minimum czasu i minimum zatrudnienia rąk ludzkich, tym jest lepszy.

 

Technologia powinna służyć każdemu człowiekowi

Czy technologia jest złem? Czy powinniśmy powstać i zniszczyć maszyny, ponieważ odbierają nam pracę? Ależ nie, jeśli praca może być wykonana przez maszynę, to wspaniale; ludzie będą mogli wtedy przeznaczyć wolny czas na inną działalność, na zajęcia wybrane przez nich samych. To wszystko będzie możliwe pod warunkiem, że ludzie otrzymają dochody, które zastąpią pensje utracone wraz z zainstalowaniem maszyn i robotów. Inaczej bowiem maszyna, która powinna stać się sprzymierzeńcem człowieka stanie się jego wrogiem, ponieważ pozbawi go ona dochodu i uniemożliwi mu życie.

„Technika w wielkim stopniu przyczyniła się do dobra ludzkości; uczyniła tak wiele dla poprawy warunków życia człowieka, w jego służbie i w ułatwieniu oraz doskonaleniu jego pracy. Jednakże w pewnych momentach technika już nie wie, gdzie jest jej miejsce: czy ma być za ludzkością, czy przeciw niej… Dlatego kieruję swój apel do wszystkich zainteresowanych… do każdego, kto może przyczynić się do zapewnienia tego, by technika służyła rzeczywiście każdemu mężczyźnie, każdej kobiecie i każdemu dziecku na tej ziemi i na całym świecie.” (Jan Paweł II, homilia w Toronto, Kanada, 15 września 1984 r.)

Zaledwie w 1850 r. rozpoczął się okres produkcji, jaką znamy dzisiaj, z ludźmi, wykonującymi wtedy 20% pracy, zwierzętami, których udział w pracy wynosił 50% i maszynami z udziałem tylko 30%. W roku 1900 ludzie wykonywali jedynie 15% pracy, zwierzęta 30%, a maszyny 55%. W 1950 r. ludzie wykonywali już tylko 6% pracy, a maszyny resztę – 94%. (Zwierzęta zostały uwolnione!). (…)

W swojej książce Koniec pracy amerykański autor Jeremy Rifkin cytuje ostatnie badania szwajcarskie, które mówią, że „za trzydzieści lat mniej niż 2% obecnej siły roboczej wystarczy do wyprodukowania wszystkich dóbr, których potrzebują ludzie”. Trzech spośród czterech pracowników – od ekspedientów sklepowych do chirurgów – zostanie ostatecznie zastąpionych przez komputerowo sterowane maszyny.

Jeśli zasada, ograniczająca dystrybucję dochodu do tych, którzy są zatrudnieni, nie zostanie zmieniona, społeczeństwo czeka chaos. Byłoby czymś absurdalnym opodatkowanie 2% pracowników, żeby utrzymać 98% ludzi niezatrudnionych. Zdecydowanie potrzebujemy źródła dochodu, które nie jest związane z zatrudnieniem. Problem ten jasno sprzyja dywidendzie Kredytu Społecznego.

 

Praca swobodna

To, co odróżnia człowieka od zwierzęcia to to, że ma on nie tylko potrzeby materialne, lecz również potrzeby duchowe i kulturalne. Jezus mówił w Ewangelii: „Nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Księga Powtórzonego Prawa 8, 3). Zatem zmuszanie człowieka do spędzania całego jego czasu na zabezpieczaniu potrzeb materialnych oznacza narzucenie filozofii materializmu, ponieważ zaprzecza ona temu, iż człowiek ma także wymiar duchowy i duchowe potrzeby.

Lecz gdy człowiek nie jest zatrudniony w pracy płatnej, co będzie robił ze swoim wolnym czasem? Spędzi go na zajęciach swobodnych, zajęciach, które sam wybierze. To właśnie w czasie wolnym człowiek może rzeczywiście rozwijać swoją osobowość, rozwinąć talenty, które otrzymał od Boga i używać ich mądrze. Ponadto, to w czasie wolnym rodzice mogą zadbać o swoje religijne, społeczne i rodzinne obowiązki: wychowanie dzieci, praktykowanie wiary (znać, kochać i służyć Bogu) i pomoc swoim bliźnim. Wychowanie dzieci jest najważniejszą pracą na świecie. Jednak, ponieważ matka, która pozostaje w domu, żeby zająć się wychowaniem dzieci, nie otrzymuje wypłaty, wielu ludzi mówi, że ona nic nie robi, że ona nie pracuje! (Zapytajcie jakąkolwiek matkę, pozostającą w domu, czy ona nie pracuje?!).

Być uwolnionym od konieczności pracy wykonywanej dla zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych nie oznacza, że ktoś staje się próżniakiem. Znaczy to po prostu, że człowiek zostałby umieszczony w pozycji, w której mógłby uczestniczyć w rodzaju aktywności, która mu odpowiada. System Kredytu Społecznego spowoduje rozkwit twórczej aktywności. Na przykład największe wynalazki, najlepsze dzieła sztuki były stworzone w czasie wolnym. Jak powiedział Douglas:

„Większość ludzi woli być zatrudnionych, ale przy rzeczach, które raczej lubią, niż przy zajęciach, których nie lubią wykonywać. Propozycje Kredytu Społecznego w żadnej mierze nie są pomyślane, by tworzyć naród próżniaków… Kredyt Społeczny pozwoli ludziom znaleźć się w takich miejscach pracy, w których będą oni zadowoleni. Praca, którą wykonujesz dobrze jest pracą, którą lubisz, a praca, którą lubisz jest pracą, którą wykonujesz dobrze.”

 

Pełne zatrudnienie jest przestarzałe

Właśnie to powiedział papież Jan Paweł II 18 listopada 1983 r. podczas audiencji dla uczestników krajowej konferencji sponsorowanej przez Komisję Problemów Społecznych i Pracy Konferencji Episkopatu Włoch. Oto wyjątki z przemówienia Papieża:

„Zasadniczym fundamentem pracy jest faktycznie sam człowiek… Praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy… Co więcej, nie możemy nie martwić się opiniami tych, którzy utrzymują dziś, że dyskusja na temat mocniejszego uczestnictwa jest teraz przestarzała i bezużyteczna i żądają, by ludzka subiektywność była realizowana w tak zwanym wolnym czasie. Nie wydaje się słuszne, w rzeczywistości, przeciwstawianie czasu poświęconego pracy, czasowi wolnemu od pracy, o tyle że cały czas ludzki trzeba widzieć, jako cudowny dar Boży dla całkowitego i absolutnego uczłowieczenia. Niemniej, jestem przekonany, że czas wolny zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ jest to czas, w którym ludzie mogą i muszą wypełniać swoje rodzinne, religijne i społeczne obowiązki. Czas ten, żeby dawał poczucie swobody i był społecznie użyteczny, powinien być raczej spędzany z dojrzałą świadomością etyczną w perspektywie solidarności, co wyraża się także w formie wspaniałomyślnych usług i prac społecznych”.

(L’Osservatore Romano, wydanie tygodniowe w jęz. angielskim, 9 stycznia 1984 r., str. 18)


Poprzedni odcinek znajduje się poniżej:

Środowe lekcje o pieniądzu: Pieniądze wolne od długu, tworzone przez społeczeństwo

[bsa_pro_ad_space id=4]