Pisanie na nowo naszej rodzimej historii nabiera coraz większego rozmachu. W kontekście powyższego nie powinno dziwić, że duchowi spadkobiercy sanacji, w ramach wali z kultem jednostki, planują postawić w centrum Poznania pomnik Piłsudskiego.
Związki „marszałka” z przedwojennym Poznaniem cechowały się daleko posuniętą wzajemnością. Ziuk, głęboko zakorzeniony w prowincjonalnej mentalności kresowej, Wielkopolan nie rozumiał i im nie ufał. Powszechną opinię przedwojennych poznańczyków o wąsatym brygadierze najlepiej zaś oddają słowa Dmowskiego (skądinąd poznańczyka przyszywanego): „Nie rozumie Polski, jest kombinacją starego romantyka polskiego z bolszewikiem moskiewskim. Otrzymawszy posadę Boga od jołopów, którzy go otaczają, usiłuje być większym, niż go Pan Bóg stworzył”. Powszechnienie znana jest anegdotka z wizyty jaką w latach trzydziestych Piłsudski złożył w Poznaniu. Tłum skandował wówczas w kierunku karocy w której jechał marszałek: „Niech żyje Józef! Niech żyje Józef!’”. Gdy Ziuk wstał, by podziękować, ten sam tłum ryknął na całego „Ale Haller! Ale Haller!”.
Gdyby cała kwestia ograniczała się do dykteryjek sprzed stulecia można by na nią swobodnie przymknąć oko. Niestety Piłsudski zapisał się naszej historii z zdecydowanie bardziej konkretny i zdecydowanie bardziej ponury sposób. 12 maja 1926 roku, wpierany przez grupę wojskowych postanowił zdeptać demokracje i przeprowadzić zamach stanu. Przewrót majowy (bo pod taka nazwą wydarzenia z roku 1926 przeszły do historii) kosztował życie 215 żołnierzy i 164 cywilów. To jednak dopiero początek ofiar, które obciążają rachunek Piłsudskiego i jego wojskowej junty.
Okres sanacyjnej dyktatury cechowały bezwzględne prześladowania opozycji. W nocy z 9 na 10 września 1930 r. na polecenie ministra spraw wewnętrznych gen. Felicjana Sławoja Składkowskiego, bez nakazu sądowego, żandarmeria wojskowa i policja aresztowały 19 przywódców opozycji i byłych posłów, w tym Wincentego Witosa. Listę aresztowanych osobiście zatwierdził Piłsudski. Doszło do kuriozalnego „procesu brzeskiego”, na skutek którego część przywódców demokratycznej opozycji została zmuszona do emigracji.
Tyle „szczęścia” nie mieli generałowie Włodzimierz Zagórski i Tadeusz Rozwadowski. Ten pierwszy, jako dawny oficer wywiadu Cesarsko-Królewskiej Armii oraz dowódca 3. pułku piechoty II Brygady Legionów miał nieszczęście być posiadaczem niewygodnej wiedzy o Piłsudskim. Uwięziony po zamachu majowym opuścił areszt 6 sierpnia 1927 r. Został odebrany z więzienia przez adiutanta marszałka Piłsudskiego, kapitana Lucjana Miładowskiego po czym w tajemniczy sposób zaginął.
Generał Rozwadowski miał natomiast nieszczęście wygrać bitwę warszawską, czego samozwańczy marszałek nie wybaczył mu do końca życia. Podobnie jak Zagórski został aresztowany po zamachu majowym. Więziony był aż do maja 1927 r., i to pomimo decyzji Wojskowego Sądu Okręgowego nr 1, który w październiku 1926 r. orzekł, że generał jest niewinny i nie ma żadnych podstaw, aby dalej przebywał w areszcie. W wiezieniu Rozwadowski zapadł na tajemniczą chorobę i zmarł niespodziewanie 18 października 1928 r. Sanacyjna władza zabroniła przeprowadzenia sekcji zwłok generała.
Jednak nie tylko polityczni oponenci i osobiści rywale „marszałka” mogli czuć się zagrożeni. Mało znanym epizodem naszej międzywojennej historii są strajki chłopskie, które miały miejsce w latach trzydziestych. Wielki kryzys ekonomiczny szybko dotarł na polską prowincję. Pogłębił ubóstwo polskiej wsi doprowadzając część chłopów do skrajnej nędzy. Junta piłsudczyków na każdy przejaw społecznego sprzeciwu reagowała przemocą. Podczas krwawo tłumionych strajków chłopskich w latach 1932-37 zginęło od 107 do 117 osób. Jak więc widzimy Ziuk i jego kompani mają na sumieniu całkiem sporo paskudnych historii.
Odrębną sprawą jest jednak krytyczna ocena stylu sprawowania władzy przez wojskową juntę Piłsudskiego a odrębną ocena skutków tych rządów. A były to skutki z wszech miar tragiczne. Kilkanaście lat kolesiowsko-etatystycznych rządów sanacji oznaczało dla Polski gospodarczy zastój. Polska wieś była biedna i zacofana, kultura rolna rozwijała się powoli, plagą był analfabetyzm. Gospodarka była anachroniczna a struktura własnościowa handlu niekorzystna. Przespaliśmy lata trzydzieste. Bezpośrednią tego konsekwencją była klęska wrześniowa i upadek rządzonej przez piłsudczyków Polski.
Na temat Piłsudskiego do tej pory funkcjonuje wiele mitów, skutecznie podsycanych przez jego ideowych spadkobierców. Na przykład, że „dał nam niepodległość”. Tymczasem ostatni rok Wielkiej Wojny Piłsudski spędził uwięziony w Magdeburgu, więc jego wpływ na kluczowe wydarzania tego okresu był żaden. Zwolniony przez Niemców po przybyciu do Warszawy otrzymał władzę z rąk Rady Regencyjnej. Apologeci „marszałka” często podkreślają też jego rolę podczas bitwy warszawskiej. W istocie jedyną zasługa Piłsudskiego było złożenie dymisji, co umożliwiło przejęcie dowodzenia przez bardziej kompetentnych oficerów, szczególnie przez wspomnianego wcześniej gen. Rozwadowskiego. I tak dalej, i tak dalej…
Zatem czy Józef Piłsudski zasługuje na naszą pamięć? Z pewnością tak. Jako zły przykład. Warchoł, który być może nawet i chciał dobrze jednak per saldo doprowadził do tragedii. Pamiętajmy o Piłsudskim, choćby po to by wystrzegać się kolejnych „Piłsudskich”. Jednak pomników mu nie stawiajmy. Nie zasłużył na nie.
Przemysław Piasta
za: mysl-polska.pl