Stany Zjednoczone powiadomiły ONZ o zamiarze wycofania się z porozumienia klimatycznego zawartego w 2015 roku w Paryżu. Porozumienie przestanie obowiązywać USA za rok, czyli dzień po amerykańskich wyborach prezydenckich.
Jak podaje agencja AP, sekretarz stanu USA Mike Pompeo poinformował, że złożył odpowiednią notę w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rozpoczyna ona proces wycofania się USA z porozumienia, który będzie trwał równo rok. Pompeo w swoim oświadczeniu nazwał porozumienie „nieuczciwym obciążeniem” dla amerykańskiej gospodarki.
Pompeo zapowiedział, że w dyskusjach o klimacie USA będą proponować „realistyczny i pragmatyczny model” pokazujący, że „innowacje i otwarte rynki prowadzą do większego dobrobytu, mniejszej emisji i bezpieczniejszych źródeł energii”.
Porozumienie paryskie podpisane przez prawie 200 państw jest pierwszą w historii umową międzynarodową zobowiązującą państwa do działań na rzecz ochrony klimatu. W jej ramach każdy kraj wyznacza własne cele dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. USA zobowiązały się do obniżenia emisji dwutlenku węgla do 2025 roku o 26-28 proc. w porównaniu do 2005 roku. Unia Europejska wyznaczyła sobie 40-procentową redukcję do 2030 roku z porównaniu do emisji z roku 1990. Redukcja emisji CO2 do atmosfery ma długoterminowo utrzymać wzrost średniej temperatury na świecie poniżej 2 stopni Celsjusza (w razie możliwości poniżej 1,5 stopnia). Donald Trump od dawna zapowiadał, że wycofa USA z porozumienia paryskiego uważając, że szkodzi ono gospodarce, jednak nie mógł tego zrobić, ponieważ przewidywało ono, że po ratyfikacji następuje trzyletni okres, w którym nie można było go wypowiedzieć. Poniedziałek był pierwszym dniem, w którym USA mogły oficjalnie rozpocząć proces wychodzenia z porozumienia paryskiego.
USA są drugim największym po Chinach emitentem dwutlenku węgla na świecie.
Za: Kresy.pl / AP / PAP