Energia potrzebna do obalenia bzdury jest o rząd wielkości większa niż potrzebna do jej wyprodukowania.

0
1296
[bsa_pro_ad_space id=5]

MITY GLOBALNEGO OCIEPLENIA

Marcin Adamczyk Wyd. 3S Media, 2019

[bsa_pro_ad_space id=8]

Wstęp

Popularność przeróżnych opowieści o potworach, złoczyńcach, upiorach i demonach, popularność sięgająca korzeniami najdawniejszych dziejów ludzkości, świadczy o tym, że jakaś naturalna potrzeba strachu jest immanentną cechą ludzkiej psychiki. Zaspokajanie tej naturalnej potrzeby i straszenie publiczności zawsze więc było zajęciem bardziej wdzięcznym i bardziej popłatnym niż owych strachów demaskowanie. Autor niniejszej pracy ma inklinację raczej do tej drugiej czynności, co przynosi mniejszy poklask i mniejsze zarobki, ale za to daje znacznie większą satysfakcję intelektualną. Publikacja, którą Czytelnik trzyma w ręku, zajmuje się najpopularniejszymi ze współczesnych strachów. Występują one zresztą w swoistym pakiecie i są ze sobą ściśle powiązane.

Najbardziej intensywnie obecnie propagowane są tzw. zmiany klimatyczne, jeszcze niedawno zwane globalnym ociepleniem”, które czyhają na niewinnych, aby ich strącić do rozpalonego piekła w sensie dosłownym. W ślad za nimi idzie zmora globalnego przeludnienia, wizja setek i tysięcy ludzi gnieżdżących się na każdym dostępnym skrawku planety i zjadających się nawzajem w walce o ostatnie resztki zasobów. Trzeci jeździec apokalipsy to zagłada naszej cywilizacji związana z rzekomym wyczerpywaniem się zasobów, ropy, wody, żywności, ryb etc. Ostatni upiór to zniszczenie środowiska naturalnego spowodowane ekspansją człowieka i jego gospodarki na wszystkie zakątki Ziemi. Ekspansja ta odbywa się kosztem środowiska przyrodniczego, które tym samym ulega daleko znaczącej degradacji. Upiory te, zgodnie z klasycznymi regułami tworzenia proroctw apokalipsy, powstają z ludzkich wad i grzechów. W tym konkretnym przypadku z „nadmiernej konsumpcji”, przejawiającej się w posiadaniu dzieci, samochodu, podróżowaniu samolotem czy spożywaniu mięsa.

I zgodnie z klasycznymi regułami można je odegnać, składając im odpowiednie ofiary. Bardzo wielkie ofiary.

Uwierzyć w demony jest bardzo łatwo, wystarczy kilka odpowiednio dobranych, emocjonalnych obrazków, przedstawiających dymiące kominy, ławice śmieci pływających w morzu, walące się do oceanu lodowce i smutnego białego misia na topniejącej krze.

Demistyfikacja strachów wymaga jednak znacznie większego intelektualnego wysiłku i znajomości chociaż odrobiny fizyki i matematyki. Upiory głoszą bowiem swoją „naukowość’”, tak samo jak kiedyś marksizm czy rasowe doktryny nazizmu. Wyznawcy demonów zaś, nigdy nie mówią o sobie inaczej niż per „naukowcy”, zawsze w trzeciej osobie liczby mnogiej.

Dlatego też właśnie na gruncie naukowym można i należy te zmory zwalczać. Poprzestanie na samym bowiem aspekcie społecznym i politycznym – jak czyni to wielu publicystów niewiele owym, czerpiącym siłę z „naukawości ”, strachom szkodzi. W odróżnieniu więc od innych tego typu opracowań, to ma charakter popularnonaukowy, przed czym lojalnie autor uprzedza.

Demaskowanie fałszywości ekologicznych upiorów nie jest bynajmniej łatwe, bo zgodnie z tzw. prawem Brandoliniego, energia potrzebna do obalenia bzdury jest o rząd wielkości większa niż potrzebna do jej wyprodukowania. Najlepiej widać to w przypadku próby reakcji na stosowany przez wytrawnych adeptów erystyki – a w tej dziedzinie wyznawcy współczesnych upiorów osiągnęli prawdziwe mistrzostwo – galop Gisha, czyli wypowiedź składającą się z mnóstwa luźno ze sobą związanych informacji, półprawd i błędnych interpretacji mających przytłoczyć samą swoją masą. Masą ta jednak nie należy się przerażać, tylko cierpliwie, punkt po punkcie, jej fałsz demaskować, czego właśnie autor w niniejszym opracowaniu zamierza dokonać. W tym celu musi on jednak wykorzystać osiągnięcia naukowe, zwłaszcza z zakresu termodynamiki, ekonomii i ekologii.

W szczególności będziemy obcować z modelami matematycznymi przedstawionymi za pomocą odpowiednich wzorów i wykresów. Czytelnicy proszeni są w tym miejscu o niepanikowanie. Zakres trudności nigdy nie przekroczy poziomu szkoły średniej, chociaż oczywiście czas poświęcony na lekturę i wysiłek umysłowy z tym związany, na mocy prawa Brandoliniego, będzie, lojalnie ostrzegamy, znacznie większy niż przy lekturze homiletyki masowo produkowanej przez wyznawców wspomnianych demonów.

Zaczynamy zatem od demona ociepleniowego.

CDN…

[bsa_pro_ad_space id=4]