Według śledczych z ONZ Izrael mógł dopuszczać się zbrodni wojennych i przeciw ludzkości, kiedy siły tego państwa dopuszczały się brutalnego tłumienia protestów Palestyńczyków w ubiegłym roku. Ich bilans to 189 ofiar śmiertelnych i ponad 6100 rannych w czasie demonstracji w Strefie Gazy. Tel Awiw odrzuca te oskarżenia.
Dzisiaj opublikowany został raport Rady Praw Człowieka ONZ dotyczący tej sprawy i okresu od 30 marca do 31 grudnia 2018 roku. W dokumencie zarzuca się, że siły izraelskie „zabijały i raniły palestyńskich demonstrantów, którzy nie stanowili bezpośredniego zagrożenia (…) ani nie uczestniczyli bezpośrednio we wrogich aktach”.
Wskazuje on, że wśród śmiertelnych ofiar było 35 dzieci, dwóch dziennikarzy oraz trzech „wyraźnie oznakowanych” ratowników medycznych. Eksperci ONZ uznali, że niektóre z działań Izraela mogą być zbrodniami wojennymi albo zbrodniami przeciwko ludzkości i zaznaczono, że Izrael powinien rozpocząć śledztwo w tej sprawie. Podano też “poufne informacje” o tych, którzy są odpowiedzialni za zbrodnie – izraelskich dowódcach i snajperach. Komisarz ONZ ds. praw człowieka Michelle Bachellet ma przekazać ustalenia dokumentu do Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Izrael odrzuca te oskarżenia i nazywa je “teatrem absurdu”. P.o. szefa izraelskiej dyplomacji, a znany przede wszystkim z rasistowskich i antypolskich wypowiedzi Israel Katz (ten sam, co obraził cały Naród Polski) oskarżył ONZ o „wyprodukowanie kolejnego wrogiego, zakłamanego i stronniczego raportu przeciwko Państwu Izrael”.
– Nikt nie może odmówić Izraelowi prawa do samoobrony i obowiązku bronienia swych obywateli i granic przed atakami – stwierdził Katz. Palestyńczycy od zeszłego roku protestują na granicy między Strefą Gazy i Izraelem i domagają się złagodzenia blokady tej enklawy oraz uznania przez Izrael ich prawa do powrotu do swoich domów na terytorium Izraela, z których zostali wygnani po 1948 roku, kiedy powstało państwo Izrael.
za: tvp.info
