O referendum jeszcze: To Naród musi przejąć inicjatywę

0
914
[bsa_pro_ad_space id=5]

Wojciech Błasiak, Tomasz J. Kaźmierski  

[bsa_pro_ad_space id=8]

Ta ordynacja z czynnego prawa wyborczego tworzy istotną fikcję, gdyż obywatele wybierają, ale tylko spośród kandydatów już wybranych przez partyjne kierownictwa.

20 lipca 2018 Prezydent Andrzej Duda złożył w Senacie projekt postanowienia o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego – w dniach 10-11 listopada 2018 r. – dotyczącego zmian w konstytucji.

Niecały tydzień później, 25 lipca, Senat odrzucił inicjatywę Prezydenta stosunkiem głosów 30 do 10. Pozostali senatorowie wstrzymali się bądź nie głosowali.

Żadne z zaproponowanych dziesięciu pytań nie było konsultowane z istotnymi polskimi środowiskami opiniotwórczymi i nie powstało w wyniku szerokiej debaty publicznej o zasadniczych problemach ustrojowych. Prezydent Andrzej Duda powtórzył błąd swego poprzednika Bronisława Komorowskiego z 2015 roku. Pytania zostały narzucone z góry, ogłoszone zaledwie około trzy miesiące przed proponowaną datą referendum, a Senatowi dano zaledwie kilka dni na rozpatrzenie wniosku Prezydenta.

Mimo że nie wszystkie pytania Prezydenta dotyczyły fundamentalnych materii ustrojowych, to dwa z zaproponowanych pytań zasługują na uwagę. Jest to pytanie drugie o rolę referendów ogólnokrajowych i pytanie czwarte o sposób wybierania posłów.

Te dwa pytania są dlatego fundamentalne, bo dają narodowi możliwość utworzenia dobrze funkcjonujących mechanizmów wykonywania zwierzchniej władzy suwerena w państwie.

Najważniejszym z przedstawionych pytań jest pytanie czwarte, kluczowe ustrojowo pytanie o sposób wyboru posłów do Sejmu RP.

W naszej tradycji konstytucyjnej Sejm już od 1505 roku, dużo wcześniej niż w innych krajach Europy, jest nadrzędną instytucją państwa, kontrolowaną tylko przez naród oraz w imieniu narodu tworzącą prawa i sprawującą nadzór nad oddzieloną od siebie administracją oraz sądownictwem. Wszystkie inne zagadnienia ustrojowe są wtórne. To większość sejmowa bowiem wyłania rząd jako władzę wykonawczą i określa kierunki reform, decydując tym samym o jakości państwa.

Dlatego pytanie o sposób wyboru posłów do Sejmu, pytanie o ordynację wyborczą do Sejmu, jest pytaniem o jakość polskiego Sejmu, o jakość władzy wykonawczej w polskim państwie i w konsekwencji o jakość polskiego państwa. Jest to najważniejsze pytanie ustrojowe.

Aktualna ordynacja wyborcza do Sejmu, zwana proporcjonalną, jest ustrojową wadą polskiego państwa. Ta ordynacja odbiera bowiem obywatelom należne im bierne prawo wyborcze, gdyż obywatel nie może swobodnie wystartować w wyborach jako obywatel, a wyłącznie jako przedstawiciel partyjnych komitetów wyborczych, a faktycznie partii politycznych.

Ta ordynacja z czynnego prawa wyborczego tworzy istotną fikcję, gdyż obywatele wybierają, ale tylko spośród kandydatów już wybranych przez partyjne kierownictwa. Ta ordynacja tworzy silnie fasadową demokrację, która w swej ustrojowej treści jest partyjną oligarchią wyborczą i praprzyczyną wszelkich patologii, jakie toczą III Rzeczpospolitą.

Tylko bezpośrednia zależność posłów od wyborców, a szerzej bezpośrednia zależność polityków od wyborców, jaką tworzą Jednomandatowe Okręgi Wyborcze w ordynacji większościowej, ukróci strukturalnie korupcję, niepraworządność i niekompetentność w polskiej polityce.

Tylko pełna realizacja biernego prawa wyborczego, a więc równa dla wszystkich obywateli swoboda kandydowania, jaką najłatwiej zrealizować w 460 małych okręgach wyborczych, uruchomi proces oddolnej, pozytywnej selekcji elit politycznych i wyrzuci „kiepskich” z polskiej polityki. Konieczność uwzględniania przez posłów interesów większości wyborców w okręgu, a faktycznie wszystkich wyborców, co wymuszają JOW-y, będzie tworzyć w Sejmie reprezentację tego co wspólne, a nie tego co różne. Wprowadzenie 460 JOW-ów w wyborach większościowych do Sejmu stworzy Sejm wyłaniający stabilne, kompetentne i patriotyczne rządy.

Kolejny fundamentalny problem to sposób sprawowania władzy zwierzchniej przez naród w drodze bezpośredniej poprzez referendum. Drugie z zaproponowanych pytań, o unormowanie w Konstytucji RP obowiązku przeprowadzenia referendum ogólnokrajowego na wniosek obywateli, daje wreszcie Polakom szansę na odrzucenie dotychczasowej praktyki ograniczania bezpośredniej woli społeczeństwa przez parlament w postaci akceptowania lub nie akceptowania wyników referendów. Jest to rzecz niebywała i przekreślająca konstytucyjną regułę suwerenności narodu.

Wynik referendum, jako bezpośredniej decyzji suwerena, nie może podlegać jakiemukolwiek unieważnianiu przez parlament. Parlament i administracja muszą tylko wykonać bezpośrednią wyrażoną wolę narodu. Dlatego drugie pytanie daje szansę na przywrócenie referendom ich właściwej funkcji, jaką jest mechanizm bezpośredniego stanowienia prawa przez naród. Powstaje oczywiście problem liczby podpisów i frekwencji referendalnej, aby wynik referendum był wiążący dla parlamentu. Wymaganie miliona podpisów jest zbyt wygórowane, a wymóg minimalnej frekwencji jest społecznie szkodliwy, niepraktykowany w najlepiej działających demokracjach, takich jak na przykład Wielka Brytania i Szwajcaria. Wymóg minimalnej frekwencji zamazuje bowiem różnicę między biernością i aktywnością w życiu publicznym, co działa zniechęcająco.

Niestety, żadne z przedstawionych pytań nie odnosi się do sposobu funkcjonowania sądownictwa w państwie. A jest to przecież kolejny, fundamentalny problem ustrojowy. Zasadniczą wadą obecnego sądownictwa jest brak społecznej i obywatelskiej kontroli wyłaniania korpusu sędziowskiego oraz społecznej i obywatelskiej kontroli sposobu jego funkcjonowania. Rozwiązanie tego problemu leży w głębokiej reformie systemu władzy sądowniczej w Polsce, z rozważeniem możliwości wybierania części sędziów, aż po wprowadzenie ławy przysięgłych.

Mimo wad, na szczęście, lista przedstawionych pytań zawiera pytanie najbardziej fundamentalne, czyli pytanie o sposób wybierania posłów do Sejmu. Jeśli cały skład Sejmu będzie wybierany w 460 jednomandatowych okręgach wyborczych, gdzie każdy obywatel ma łatwą możliwość kandydowania na równych zasadach i gdzie sami obywatele sprawują nadzór na procesem liczenia głosów i lokalnego ustalania wyników wyborów, to Sejm stanie się prawdziwą reprezentacją narodu. Powstaną uzdrawiające mechanizmy pozytywnej selekcji polityków oraz bezpośredniej zależności posłów od wyborców, a nie od liderów partyjnych. Te mechanizmy doprowadzą z czasem do poprawy wszystkich pozostałych wad ustrojowych.

Jak to osiągnąć? Oglądanie się na klasę polityczną jest jałowe i nie przyniesie żadnych efektów. Żadna z urzędujących dziś w Sejmie grup politycznych nie ma ani interesu i ani zamiaru skutecznego działania i doprowadzenia do reform strukturalnych. Ta postawa aż bije w oczy z ich jałowych działań i wyrażanych, tyleż głośno, co nieszczerze, pustych sloganów.

Współczesna historia Europy zna przykład skutecznie przeprowadzonej reformy prawa wyborczego. Było to zdecydowane odrzucenie narzuconej Włochom po wojnie proporcjonalnej ordynacji Pierwszej Republiki Włoskiej w referendum w kwietniu 1993 roku. Niezwykłość tamtej reformy polegała na wymuszeniu zmiany przez mobilizację mas obywatelskich, nieformalnego ruchu Maggioritario. Mobilizacja ta przestraszyła klasę polityczną. Referendum włoskie w 1993 roku zostało wymuszone na niechętnej klasie politycznej poprzez działania grup społecznych poza tą klasą. Sukces referendum był efektem masowego niezadowolenia. Udało się we Włoszech, to może uda się i u nas?

Za: jow.pl

[bsa_pro_ad_space id=4]