Dr Michał Siudak
Na temat stanu faktycznego emigracji z Ukrainy nie dysponujemy w chwili obecnej rzetelnymi i obiektywnymi danymi badań naukowych. W 2015 r. polskie konsulaty na Ukrainie wydały 925 tys. wiz (Schengen i narodowych) typu D, uprawniających do pracy. Są to jednak dane niepełne – można przyjąć, że przyjezdnych z Ukrainy jest ok. 1 000 000 osób, według dziennikarzy Polskiego Radia może być ich nawet 2 do 2.5 mln. Mamy do czynienia z emigracją ekonomiczną z polityczną nadbudową w postaci tzw. aktywistów majdanu oraz osób związanych z rożnego rodzaju organizacjami pozarządowymi działającymi w Polsce i posiadającymi swoje odgałęzienia na Ukrainie, za którymi najprawdopodobniej stoją interesy obcych ośrodków wpływu oraz lobby ekonomicznych.
Imigranci z Ukrainy są bardzo ciekawym zjawiskiem socjologicznym. Warto zauważyć, że pojęcie „emigracja ukraińska”, utożsamiane z imigrantami z Ukrainy jest bardzo nieprecyzyjne i mylące. Bardziej dokładne byłoby tutaj określenie „obywatele Ukrainy”, gdyż wśród nich znajdują się ukraińscy Rosjanie i ukraińscy Żydzi, Polacy, Białorusini, Mołdawianie oraz osoby mające mieszanie korzenie narodowe.
Źródło: ipf.jobs
Polityka imigracyjna
Stosując ułatwienia dla imigrantów z Ukrainy, Polska może potencjalnie stworzyć sobie mniejszość rosyjską, która może stać się potężnym narzędziem w polityce zagranicznej Federacji Rosyjskiej oraz mniejszość żydowską. Imigranci z Ukrainy często nie władają, bądź bardzo słabo władają językiem ukraińskim, zaś w kontaktach społecznych używają języka rosyjskiego i znajdują się w sferze wpływów kultury rosyjskojęzycznej, której centrum znajduje się w Moskwie i Petersburgu. Problem ten dotyczy nie tylko osób wyrosłych w Związku Sowieckim, ale również młodzieży policealnej i studenckiej.
O ile do niedawna przeważali przybysze z Ukrainy Zachodniej, o tyle dzisiaj przyjeżdżają do Polski ze wszystkich regionów, także z tzw. Ludowej Republiki Donieckiej i Ługańskiej. Znam osobiście takich, którzy uważają, że dobrze się stało, iż Rosja anektowała Krym. Pragnę nadmienić, że weryfikacja pochodzenia narodowego imigrantów jest niezwykle trudna, o ile, wobec znacznej ich ilości – wręcz niemożliwa. W warunkach politycznego zamieszania, kryzysu i chaosu decyzyjnego na Ukrainie, można również przyjąć, że wśród przyjeżdżających, są osoby ze sfabrykowaną tożsamością.
Bezpieczeństwo Polski w kontekście nowelizacji ustawy o IPN
Konsekwencje dla polskiego bezpieczeństwa narodowego tej sytuacji mogą być bardzo poważne, szczególnie w sytuacji, kiedy stosunki polityczne polsko – ukraińskie ulegają poważnemu zaostrzeniu. Nie mam wątpliwości, że wśród pozytywnie ustosunkowanych do Polski gości z Ukrainy, znajduje się obca agentura. I zapewne nie są to agenci tylko służb ukraińskich, ale również rosyjskich (białoruskich, kazachskich) – i nie są to długonogie agentki i szalenie przystojni i elokwentni funkcjonariusze. Dzisiaj emigranci z Ukrainy wykonują zawody sprzątaczki czy kuriera – dobre z punktu widzenia nie tylko tzw. „twardego wywiadu”, ale też wywiadowni gospodarczych, czy agentury wpływu. Poważne problemy mogą się pojawić, gdy emigranci zaczną zajmować wysokie i odpowiedzialne stanowiska, choćby informatyków. Jest to jednak problem z tzw. „górnej półki”, którego rozwiązaniem powinny zajmować się odpowiednie i niewidoczne służby.
Ja chciałbym zejść na poziom niżej i pokazać w jaki sposób z problemem emigracji radzą sobie służby tzw. „pierwszego kontaktu”, czyli polska Policja i Prokuratura. Śmiem twierdzić, że elita rządząca Polską postawiła przed funkcjonariuszami zadanie niezwykłej trudności. A nawet powiem więcej, ta elita nie wyposażyła funkcjonariuszy w odpowiednie narzędzia, bo nie przewidziała przed jakimi problemami, związanymi z wpuszczaniem imigrantów, staną te służby. Po pierwsze, ze świecą szukać wśród policjantów i prokuratorów osób władających językiem rosyjskim (o języku ukraińskim nawet nie wspomnę, zresztą dla Polaków j. ukraiński i j. rosyjski, to jest to samo). Zgłoszenie zagubienia dokumentów przez obywatela Ukrainy często wymaga obecności tłumacza, bo strony nie potrafią się porozumieć. Wpuszczając emigrantów trzeba było pomyśleć o tym, żeby funkcjonariuszy wysłać na kursy językowe, zresztą uważam, że w Szkole Policji w Szczytnie nauka rosyjskiego powinna być obligatoryjna i kończyć się egzaminem, ponieważ obszar po-sowiecki będzie w najbliższej przyszłości podlegać procesom destabilizacji. Co więcej, jest to obszar o dość wysokim stopniu kryminalizacji, na czele którego w chwili obecnej stoi Ukraina. Ale zamiast rosyjskiego, polscy funkcjonariusze uczą się rozpoznawania „mowy nienawiści” i doszukiwania się w piastowskim Szczerbcu elementów faszystowskich.
O znajomości kultury wschodniego półświatka, ale też i w ogóle charakteru kultury Ukrainy, wśród polskich funkcjonariuszy nie może być nawet mowy. I tutaj zmierzam do sedna problemu. Policja i prokuratura są na pierwszej linii frontu dbania o bezpieczeństwo Polski i Polaków i powinni być szkoleni w znajomości obszaru po sowieckiego. Np. w jaki sposób można spróbować odróżnić obywatela Ukrainy, dokonującego po raz pierwszy przestępstwa, od kryminalisty z bogatą więzienną przeszłością.
Ignorancja czy brak wiedzy?
Funkcjonariusz Policji zadaje przesłuchiwanemu kilka standardowych pytań, po których powinien zorientować się z kim ma do czynienia. Są to np. pytania o karalność (w przypadku obywateli Ukrainy niesprawdzalne, opierają się na deklaracji przesłuchiwanego) czy przebyte choroby i operacje oraz posiadanie tatuaży. W jednym ze znanych mi osobiście przypadków, przesłuchiwany odpowiedział, że posiada tatuaże, które chętnie okazał. Jego plecy i tors pełne były symboliki religijnej, motywów cerkiewnych i krzyży. Do tego symbole na prawej ręce. Na pytanie o operację pokazał kilkunastu-centymetrową ranę na udzie, mówiąc, że miał operację na nogę. Wcześniej zadeklarował, że nie był karany na terytorium Ukrainy. Kilka godzin wcześniej jechał pod wpływem, spowodował wypadek, został zatrzymany, skuty w kajdanki, posadzony na tylnym siedzeniu w radiowozie, gdzie awanturował się za nieumożliwienie mu zapalenia papierosa, a po odmowie wyjął swoje z kieszeni i odpalił, wyzywając Policjantów od k.., a gdy ci usiłowali go obezwładnić, rozwalił pół radiowozu i wyciągnął interweniującemu policjantowi broń. Faceta musiały obezwładnić posiłki z prewencji. Nadmienię, że kozak miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Sędzia, który zmuszony był prowadzić po godzinach postępowanie przyspieszone, skupiał się na tym, że ze względu na posiadanie przez oskarżonego zamieszkania na terytorium RP, można było prowadzić w trybie zwykłym (czyli przeprowadzić rozprawę za rok) oraz czy rosyjskie „блять” – można przetłumaczyć jako polskie „kurwa”. Policjanci dostali reprymendę za decyzje swojego komendanta o charakterze postępowania, a oskarżony zawiasy, po ogłoszeniu wyroku sądu, wyszedł na wolność.
Pierwsza linia obrony
A teraz wyjaśniam nieprzygotowanie polskich służb „pierwszego kontaktu” do obrony polskiego bezpieczeństwa narodowego. Na Ukrainie istnieje coś, co nazywamy kulturą więzienną. Kozak miał wytatuowaną prawą rękę oraz ciało w motywach ikonograficznych – oznacza to wysoki stopień wtajemniczenia i przeszłości kryminalnej, z przynależnością do struktur zorganizowanych włącznie. Ranę mógł odnieść w wyniku porachunków mafijnych, a jego niepowstrzymana potrzeba zapalenia i niewspółmierna do sytuacji reakcja na zakaz, mogła być związana z syndromem PTSD. Powinien zostać określony w papierach jako ”potencjalnie niebezpieczny”, a jego akta znaleźć się na biurku funkcjonariusza ABW.
Wnioski
Funkcjonariusze Policji i Prokuratury, którzy są filtrem i żołnierzami polskiego bezpieczeństwa narodowego na poziomie podstawowym, nie znają języka, wschodniej symboliki przestępczej. Zarzuceni papierową robotą, sprawy związane z obcokrajowcami traktują jako nieprzyjemny obowiązek. Należy pamiętać, że odcinek wschodni jest i będzie niezmiernie ważny dla polskiego bezpieczeństwa narodowego. Dlatego, koniecznym jest, aby w każdej komendzie Policji Państwowej była osoba odpowiedzialna za kontakty z emigrantami z tzw. „obszaru wschodniego”, znająca język, kulturę (w tym kulturę przestępczą) Ukrainy, Rosji i Białorusi. I tylko ta osoba, bądź zespół osób, miałby prawo kontaktu z cudzoziemcami z obszaru po- sowieckiego. A nie tak jak dziś – wypadkowy funkcjonariusz, który akurat ma służbę, co może kończyć się spychotechniką i w rezultacie, pozostawieniem bez jakiejkolwiek kontroli mafii i kryminalistów ze Wschodu.
Do powyższego problemu dochodzi nauczenie wybranych funkcjonariuszy umiejętności rozpoznania i interpretacji tzw. „wschodniego świergolenia” – ale, obawiam się, w Polsce brakuje specjalistów, znających i mających świadomość istnienia oraz złożoności problemu.
Politycy zdecydowali o wpuszczeniu imigrantów z Ukrainy bez przewidzenia skutków tej decyzji. Emigranci już tutaj są, ale proces przygotowania do tej sytuacji w polskich, zbiurokratyzowanych służbach, potrwa lata. W polskim interesie narodowym jest skrócenie tego czasu do minimum.
Zapraszamy do komentarzy oraz zgłaszania swoich sugestii jak można rozwiązać ten problem
Za: http://bastiondialogu.pl/emigracja-z-ukrainy/