Od Redakcji
Temat wiodący niniejszego numeru; „Polacy. Dlaczego jesteśmy?”. Postawiliśmy to pytanie z pełną świadomością złożoności problemu, ale również jego wagi dla dzisiejszej i przyszłej kondycji duchowej naszego narodu. We wstępie do pierwszego numeru Polityki Polskiej sformułowaliśmy inne pytanie; czy naród może istnieć i rozwijać się nie mając przed sobą określonego celu? Dzisiaj widzimy, że podstawą odpowiedzi na tamto pytanie jest określenie samej istoty tego, co uformowało nas we wspólnotę narodową przed przeszło tysiącem lat i kształtowało przez wiele następnych pokoleń. Czyli „dlaczego jesteśmy?” odnosi się zarówno do pytania w znaczeniu fundamentalnym, przyczynowym, wynikającym z ducha naszych dziejów, jak również dzisiejszym, określającym „po co, w jakim celu?” Patrząc na naszą dzisiejszą rzeczywistość, widzimy jak wiele straciliśmy nie stawiając sobie tych pytań przez ostatnie kilkadziesiąt lat. I nie chodzi nam tylko o okres 1939-1989, gdy nie było możliwości prowadzenia otwartej dysputy, ale przede wszystkim o ostatnie lata, gdy stanęliśmy przed ogromną szansą przebudowy naszego życia ekonomicznego, społecznego i politycznego tak, aby najpełniej służyło nam i przyszłym pokoleniom w rozwoju materialnym, kulturowym i duchowym. To, że dzisiaj, po 26 latach niepodległości, dwa i pół miliona z nas wyjechało z Polski, a kolejne kilka milionów planuje to zrobić, że wyzuto nas z majątku narodowego, że pozwoliliśmy, aby nasze państwo przestało służyć nam i naszym interesom, jest prostym następstwem tego, że nie postawiliśmy sobie tych fundamentalnych pytań; dlaczego istniejemy jako wspólnota i jakie cele jako naród chcemy zrealizować? Czy jako naród zdobędziemy się na wysiłek, aby te pytania postawić?
Kolejnym zagadnieniem stawianym w tym numerze jest zjawisko zdrady narodowej. Została ona potraktowana przez Prof. Artura Śliwińskiego jako swoisty fenomen. Bo jest nim na pewno fakt, że dzisiejszy polscy politycy nie kryją się z nastawieniem jawnie antynarodowym. To, co przez naszych ojców traktowane było jako oczywista zdrada, dzisiaj przedstawiane jest jako przejaw postępu i otwartości, wręcz „europejskości”. Asymetryczna lojalność sojusznicza, wszechobecna w umysłach naszych polityków, jest również współczesną formą zdrady. „Tylko ludzie głęboko zdemoralizowani i ograniczeni umysłowo, mogą ważyć się na zdradę narodową” – pisze Autor. Wiemy, że nie wszyscy Polacy są moralni i mądrzy, ale wszyscy powinni podążać drogą wewnętrznego doskonalenia, również w relacjach społecznych i narodowych, w atmosferze pełnej świadomości co jest, a co nie jest zdradą. Taka postawa pozwoli oczyścić nasze życie ze zgubnego relatywizmu, który czerpiąc swe uzasadnienie z ideologii globalizmu jest dzisiaj w pełnym rozkwicie. Czytamy dalej; „Trzeba jasno powiedzieć i tego przestrzegać, by służba Bogu odbywała się przez służbę narodowi. Nie można bowiem służyć ludziom jako abstrakcyjnej ludzkości, bo takiej ludzkości nie ma. Tym bardziej nie można zwalczać narodu w imię abstrakcyjnej ludzkości, jest to z gruntu niechrześcijańskie i barbarzyńskie”. Europa się odrodzi, gdy wróci do chrześcijańskich korzeni, gdy odżyją narody zdolne do ofiarnej solidarności. Nie możemy jednak bezczynnie czekać na wiosnę narodów. Ona nie nadejdzie bez naszej ciężkiej pracy i duchowego rozwoju.
Trzecim wątkiem, na który pragniemy zwrócić uwagę naszych Czytelników, są rozważania Dr Cezarego Mecha, odnoszące się do rocznicy 4 czerwca 1989 roku. Autor określa ten dzień mianem „skradzionego zwycięstwa”. Skradzionego dlatego, że owoce naszego zwycięstwa w 1989 roku przypadły nie nam, a przywłaszczyli je bezceremonialnie i bez skrupułów inni. Jak będą oceniały nas w tym kontekście przyszłe pokolenie? Chyba nie będą mogły zrozumieć, jak to się stało, że ich przodkowie, mając państwo i narodowy majątek należący w 100% do nich, potrafili w ciągu pokojowych 26 lat, w warunkach olbrzymiej koniunktury politycznej i gospodarczej, zaprzepaścić olbrzymią część tego majątku, zadłużając się przy tym na niewyobrażalne kwoty oraz stracić suwerenność ekonomiczną i polityczną. Pamiętamy rok 1989 jako wielki przełom, który otwierał nam drogę do nieskrępowanego rozwoju i do wyzwolenia ograniczonego do tej pory olbrzymiego potencjału ludzkiego. Do czego doszliśmy dzisiaj? Rozwój nasz jest krępowany w sposób systemowy a potencjał ludzki marnotrawiony w stopniu nieporównywalnie wyższym niż w poprzednim okresie. Zastanówmy się nad konkluzją artykułu Dr Cezarego Mecha i wynikającymi z niej wnioskami; „…tegoroczne 26 lecie przemian było pod znakiem zaniku suwerenności, deficytu 4 mln dzieci do prostej zastępowalności pokoleń, utratą 2,5 mln młodzieży, która wyemigrowała za chlebem z kraju, a której wychowanie kosztowało Naród ponad sto procent obecnego PKB, jak i wyprzedażą kraju zagranicy na skalę 2 bln zł”.