Autor: Andrzej Zapałowski
Nie ulega najmniejszej wątpliwości fakt, iż gdyby nie zaangażowanie się Waszyngtonu w „rewolucję” na Ukrainie w 2013 roku, to stan trwania Ukrainy, jako państwa „wielowektorowego” trwałby nadal, nawet nękany wstrząsami związanymi z brakiem deklaracji proeuropejskich ze strony rządzących. Zasadnicze pytanie, które ucieka w debacie na temat tego konfliktu, nie dotyczy tego czy i jak głęboko USA angażują się na Ukrainie, ale jakie są w tym ich cele strategiczne. Jest to istotna kwestia z punktu bezpieczeństwa narodowego Polski, gdyż pozwala ona w pewnym zakresie zdefiniować skalę zagrożeń dla tego obszaru, a co za tym idzie, przygotować odpowiednią strategię obronną.
Dla wielu znawców stosunków międzynarodowych nie ulega wątpliwości, iż teorie geopolityczne, które powstały kilkadziesiąt lat temu w USA, Rosji, Niemczech czy też Wielkiej Brytanii, są nadal aktualne w odniesieniu do swoich zasadniczych celów. Renesans geopolityki, który obserwujemy na głównych uczelniach w wymienionych państwach, trwający już trzecią dekadę, wymaga od badaczy i obserwatorów sceny politycznej zwracania uwagi także na te obszary działalności ośrodków wpływających na bieżącą politykę. To, że niekiedy podważa się wiele z tych teorii jest, według mojej opinii próbą naukowej debaty w obszarze doktryn politycznych, a tak naprawdę świadomą dyskredytacją w opinii publicznej starych koncepcji, które są nadal realizowane, aby ich aktualność i w pewnym zakresie wdrażanie, zdjąć z głównego pola widzenia mediów i polityków.
Właśnie w tej debacie umyka jakby stara koncepcja Nicholasa Spykmana, amerykańskiego geopolityka. Według jego koncepcji obszar, który nazwał Rimlandem, czyli pas półwyspowy, który otacza Eurazję, ma największe znaczenie geostrategiczne i jest największym źródłem konfliktów na świecie. Utrzymanie międzynarodowego pokoju i statusu USA, jako mocarstwa światowego jest, według autora, możliwe tylko dzięki utrzymaniu baz wojskowych w Europie i na Dalekim Wschodzie. Także istotnym elementem wspomnianej koncepcji jest niedopuszczenie do opanowania Rimlandu przez Rosję. W jednym zdaniu wspomniana koncepcja wyrażała się w tezie: „Kto kontroluje obrzeża ten rządzi Eurazją, kto rządzi Eurazją, kontroluje losy świata”. Oczywiście wspomniana teoria nie jest w czystej formie implementowana do polityki USA. Dużą rolę w jej polityce odgrywają także inne teorie m.in. Amerykanina Alfreda Thayera Mahana, o konieczności budowy potęgi morskiej, który twierdził, iż amerykańska potęga tkwi w sile morskiej.
Obszar Rimlandu według N. Spykmana1
Wspomniane hasłowo doktryny geopolityczne, do dzisiaj odgrywają istotną rolę w polityce międzynarodowej USA. Dlatego też analizując konflikt, na Ukrainie bez odwołania się do pewnych teorii w tym zakresie, było by pozostawieniem rozważań tylko na poziomie relacji bieżących, bez odniesienia się do zasadniczych celów polityki. Bardzo dobitnie wspomniane tezy owych doktryn do dzisiaj implementuje do polityki zagranicznej USA twórca Stratfordu, George Friedman, autor znanych w Polsce licznych książek i artykułów z tego zakresu2.
To właśnie on w swoim wystąpieniu na spotkaniu Rady do Spraw Globalnych w Chicago, które odbyło się 3 lutego 2015 roku3, w kontekście celów USA w świecie wyraźnie stwierdził, iż to nie islam jest podstawowym, egzystencjonalnym celem USA, a jest nim zbliżenie pomiędzy Niemcami i Rosją. Dlatego też, jak to nazwał, istnienie kordonu sanitarnego pomiędzy tymi krajami w postaci Polski i Ukrainy, jest podstawowym interesem Waszyngtonu. Chęć poszerzenia tego obszaru o zwasalizowaną Ukrainę, a przez to odsunięcie Rosji od Niemiec jest jednym z podstawowych celów polityki tego państwa. Oczywiście dla Polski w pewnym zakresie ten scenariusz jest także pożądany, pytanie tylko, jaka ma być owa Ukraina i czy w przyszłości nie będzie ona problemem dla Polski poprzez tradycyjny sojusz nacjonalistów ukraińskich z Niemcami, z czym mieliśmy do czynienia w okresie I i II wojny światowej.
Bezrefleksyjne podchodzenie do tego tematu ze strony Polski, może doprowadzić do stanu wielodekadowego skonfrontowania Warszawy z Moskwą w sytuacji, gdzie Kijów będzie rywalizował z Polską o pozycję w Europie Środkowej, otrzymując w tym zakresie pomoc Berlina. Nie ulega wątpliwości, iż Stany Zjednoczone nie będą się przejmowały takim scenariuszem, gdyż istotne swoje cele strategiczne, w postaci wpływów na Ukrainie, będą miały zapewnione. Tak więc poparcie Polski dla Kijowa powinno mieć swoje granice w postaci nie wiązania się w trwały konflikt z Moskwą, gdyż w pewnych warunkach to ostatnie państwo może się okazać w przyszłości nie wrogiem, ale sojusznikiem.
Dla Stanów Zjednoczonych problem islamu, jak twierdzi Friedman, nie jest zasadniczy. USA kontroluje wszystkie oceany jednocześnie nie zrobiła tego dotychczas żadna potęga, dlatego ten kraj może najeżdżać państwa w Azji, Afryce czy też w Europie, bez konsekwencji jego zagrożenia czy też niebezpieczeństwa w zakresie nielegalnej imigracji. Natomiast konsekwencje tych działań są i będą zawsze problem sojuszników Waszyngtonu. Przy realizacji tej polityki Amerykanie zdają sobie sprawę z tego, iż są za słabi, aby trwale okupować jakieś państwo w Eurazji, z uwagi na dysproporcje demograficzne. Zasadnicza strategia tego państwa polega właśnie na prowokowaniu przeciw sobie poszczególnych podmiotów politycznych na tym obszarze, a zakres interwencji USA ogranicza się w wielu wypadkach do wsparcia finansowego jednej ze stron, czy też wysyłaniu doradców i sprzętu. Wspomniani stratedzy zdają sobie przy tym sprawę, iż w wielu rejonach świata nie jest możliwa budowa demokracji w wydaniu zachodnioeuropejskim, dlatego też samo założenie jej implementacji jest zasadniczo tylko elementem gry informacyjnej, potrzebnej do utrzymania poparcia we własnym społeczeństwie i opinii międzynarodowej. Przy tym dodatkowo interwencje według amerykańskich strategów powinny mieć charakter selektywny i powinno dochodzić do nich w sytuacjach ekstremalnych. Biorąc pod uwagę konflikt na Ukrainie jasno ze wspomnianych założeń wynika, iż celem USA jest instalacja wpływów w tym państwie i wsparcie określonej strony konfliktu w ograniczonym zakresie, który nie pozwoli z jednej strony na przejecie całkowitej inicjatywy przez Rosję, a z drugiej strony na zbyt głębokie zaangażowanie się w ten konflikt.
Amerykanie, opracowując swoją strategię interwencji, brali nauki z przeszłości. Mianowicie imperia, próbujące trwale okupować jakiegoś obszary, upadały a te, które podporządkowywały sobie elity danego kraju i jego administrację, trwały poprzez stulecia. Tę lekcję odrobiła także Moskwa i tak naprawdę wojna, która się toczy na Ukrainie, będzie bardziej walką o wpływy, niż realnym dużym konfliktem konwencjonalnym. W tej wojnie są i będą wykorzystywane elementy wojny informacyjnej skierowane do wewnątrz i na zewnątrz państw, jak również aktywa finansowe i uderzenia na przeciwnika w obszary gospodarcze. To, że Rosja w tym konflikcie stawia także na wybrane elementy militarne ma związek z faktem, iż konflikt rozgrywa się zaledwie kilkaset kilometrów od stolicy państwa i czynnik siłowy ma być ostatecznym zabezpieczeniem, w razie przegrania konfrontacji w postaci wojny informacyjnej na Ukrainie.
Nie ulega także wątpliwościom, iż neutralna Ukraina jest minimum, na które może zgodzić się Rosja. Wszelkie próby wykroczenia poza tę linię będą powodowały działania rosyjskie na granicy działań mających na celu dezintegrację w sferze obszarów interesów USA, a co za tym idzie w Azji, na Bliskim Wschodzie i w Afryce.
Dla Polski jest jasne, iż powinna ona mieć po wschodniej granicy państwo ukraińskie, niezależnie od jego wielkości. Państwo, które nie będzie obarczone wpływami nacjonalistów ukraińskich i państwo, które będzie w miarę stabilne, a co za tym idzie zamieszkałe przez społeczności, które będą stanowiły w poszczególnych jednostkach administracyjnych w miarę tożsame społeczeństwo pod względem cywilizacyjnym i historycznym. Dla Warszawy jest obojętny zakres wpływów USA na tym obszarze, ważne, aby stan tych wpływów, był tolerowany przez Moskwę i był ograniczony przez Berlin, gdyż tylko to gwarantuje stabilizację regionu. Naturalnym sojusznikiem w tym względzie są Węgry i po części Rumunia, która po pogodzeniu się z trwałą utratą wpływów w Naddniestrzu, będzie naszym sojusznikiem w tym obszarze.
Obserwując obecną sytuację na froncie ukraińskim widać, iż strony są przygotowane na różne warianty rozwoju sytuacji. Rosja i separatyści są gotowi do uzyskania wpływów w kolejnych obwodach Ukrainy i odblokowania Krymu i Naddniestrza. USA są gotowe do dalszej destabilizacji tego państwa poprzez kontrolowaną aktywność militarną. Ukraińskie władze są gotowe do pacyfikacji nieprzychylnych nastrojów w społeczeństwie, aby zachować władzę, a nacjonaliści ukraińscy rozgoryczeni wysiłkiem włożonym w EuroMajdan i walkach nacjonalistycznych batalionów z separatystami, w braku realnej władzy i spychaniu ich na margines polityczny państwa, są gotowi do walki o władzę.
Dla Polski nasuwa się jednoznaczna strategia na tym obszarze. Granicą realnego zagrożenia naszych interesów na wschodzie jest osiągniecie przez Rosję linii Dniepru. Do tego momentu nasze działania polityczne w odniesieniu do stron konfliktu powinny być wyważone, żeby nie powiedzieć – neutralne. Relacje z Rosją powinny być utrzymywane na poziomie nie konfrontacyjnym i w zakresie spokojnych relacji gospodarczych. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że dla obecnych elit na Ukrainie nie jesteśmy istotnym partnerem politycznym i gospodarczym, a celem administracji w Kijowie jest jak najgłębsze wciągniecie nas w konflikt z Rosją.
1 http://www2.johnabbott.qc.ca/~geoscience/ME/Lectures/Geopolitics/sld019.html
2 Chodzi mianowicie o m.in. Następne 100 lat: prognoza na XXI wiek, Warszawa 2009 czy też: Następna dekada: gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy, Kraków 2012.
3 https://www.youtube.com/watch?v=UccLAgszLE8
test