Izabela BRODACKA
Stare mądre przysłowie mówi, że dobrymi intencjami jest wybrukowane piekło. Przede wszystkim chodzi tu o rzekomo dobre intencje, które maskują bezwzględne zło poprzez używanie fałszywego języka. Na przykład mordowanie arystokracji komuniści nazywali walką o prawa uciemiężonych klas, a mordowanie własnych bezbronnych dzieci współczesne lewactwo nazywa wolnością czy prawem wyboru.
Niestety bywa jednak i tak, że prawdziwie dobre intencje czy idee prowadzą również do zła. Cóż jest bowiem złego w idei bezwzględnej równości wszystkich ludzi? Tyle, że idei tej nie da się zrealizować inaczej niż przez terror. Pokazały to zarówno rewolucja francuska jak i rosyjska oraz jej odpryski w postaci komunizmu instalowanego w innych krajach, w tym w Polsce.
Pamiętam bajkę dla dzieci, którą można traktować jako metaforę rewolucji. Otóż ogrodnik, który chciał mieć na klombie wszystkie róże dokładnie tej samej wysokości, zniecierpliwiony bezskutecznymi zabiegami ściął je wszystkie kosiarką przy samym gruncie pozostawiając żałosne kikuty, które po tym zabiegu były faktycznie równe.
Zupełnie zrozumiała i godna pochwały jest chęć ochrony zwierząt przed cierpieniem. Sama myśl o zabijaniu zwierząt futerkowych przez wprowadzanie im do odbytu elektrody może skłonić niejedną kobietę do rezygnacji z noszenia futra, a myśl o rzeźni do wegetarianizmu. A jednak ustawowy zakaz hodowli zwierząt futerkowych jest idiotyczny przez swoją wybiórczą niekonsekwencję. Dlaczego cierpienia norki mają być dla dobrego człowieka ważniejsze niż cierpienia kurczaka czy karpia? Logiczną konsekwencją stanowiska obrony wszelkiego bez wyjątku życia byłby zakaz zabijania również pasożytów, a może nawet bakterii i wirusów. Wirusy są na pograniczu świata żywego i martwego ( jeżeli się mylę proszę mnie poprawić ) ale to jednak białko. Jak napisała Osiecka: „Życie jest formą istnienia białka, tylko w kominie czasem coś załka” –
„Zahoduj sobie lojzy” wrzeszczał do obrońcy życia żab mieszkaniec Augustowa, któremu ze względu na brak obwodnicy przez całą noc przejeżdżały pod oknem tiry. Zgodnie z poglądami obrońców żab – dzieci miały ginąć pod kołami ciężarówek w Augustowie żeby tylko nikt nie naruszył spokoju żab nad Rospudą.
W świecie w którym istnieje łańcuch pokarmowy obrońcy zwierząt wykazują całkowity brak logiki. Jeżeli chcemy uważać człowieka za ssaka naczelnego, to jak każde zwierzę ma prawo uczestniczyć w łańcuchu pokarmowym. Jeżeli uważamy natomiast, że człowiek w przyrodzie pełni rolę nadrzędną ma prawo korzystać z jej zasobów. Wydaje się jednak, że dla ekologów głębokich człowiek stoi w hierarchii bytów poniżej wszelkich zwierząt, jest gatunkiem zagrażającym Matce Ziemi i całej przyrodzie więc jego populacja powinna być ograniczana. Ekologowie głębocy i wszelkiej maści lewacy prezentują przy tym zdumiewający brak solidarności gatunkowej. Rozczulają się nad jagnięciem wyjmowanym z macicy owcy w celu otrzymania futra zwanego karakułem ( któż nosi dzisiaj karakuły? ) natomiast są na ogół zwolennikami równie okrutnego traktowania płodów własnego gatunku.
Kolejnym dobrym przykładem dobrych intencji, które przynoszą tragiczne skutki jest sprowadzenie do Europy plagi uchodźców. Nazwanie uchodźców plagą jest bardzo niepoprawne politycznie, ale proponuję tym bardziej poprawnym żeby zaprosili rodzinę arabską do swego domu, oddali im połowę mieszkania i zapewnili bezterminowe utrzymanie.
Sprowokowanie wędrówki ludów jest w każdym przypadku głupotą gdyż wędrówka ludów jest i zawsze była plagą dla ludności terenów przemierzanych przez wędrujących. Powinniśmy im współczuć i życzyć im jak najlepiej, ale przez głupie decyzje nie rozwiążemy ich problemów. Możemy pomagać im indywidualnie, możemy również starać się zmienić warunki w ich krajach. Konieczna jest tu jednak rozwaga i ostrożność.
Powiem więcej, na ogół przeciwstawia się rozwiązania systemowe dobroczynności indywidualnej na korzyść tych pierwszych. Ja przeciwnie, uważam, że w każdym z opisywanych przypadków pożądana i godna uznania jest przede wszystkim pomoc indywidualna natomiast próby systemowego rozwiązywania nierozwiązalnych problemów prowadzą tylko do zła.
Weźmy na przykład problem eutanazji. Znane są przypadki, że ktoś pomógł w samobójstwie bliskiej osobie nie mogąc znieść jej cierpień wywołanych nieuleczalną chorobą, a sądy w uzasadnionym przypadku odstępowały od skazania tego człowieka. Wprowadzenie eutanazji jako praktyki społecznej i prawnej otworzyło jednak puszkę Pandory. W Holandii liczne są przypadki zmuszania starych i schorowanych osób przez rodzinę a także przez lekarzy do poddania się eutanazji, eutanazja stała się metodą pozbywania się kłopotów i kosztów związanych z ich leczeniem i opieką nad nimi. Osoba która pomaga bliskiemu uniknąć cierpień fizycznych ryzykując wyrok i potępienie społeczne przyjmuje odpowiedzialność moralną za swój czyn, może więc być nawet godna podziwu. Podziw nie przysługuje człowiekowi, który wykorzystuje prawo do pozbycia się uciążliwego krewnego dla wygody albo dla spadku, wręcz przeciwnie zasługuje na potępienie. Takie kryminogenne prawo jest częścią cywilizacji śmierci skierowanej przeciwko człowiekowi, prowokującej go a nawet nakłaniającej do czynów niemoralnych.
Wracając do aktualnych ostatnio problemów zwierząt. Każdy ma prawo kochać zwierzątka, ratować przed uśpieniem pieski i kotki, poświęcać swój majątek na działania dla nich korzystne. Ma prawo prywatnie albo w ramach fundacji wykupywać z rzeźni stare konie i ofiarować im dożywocie w dobrych warunkach. Zakaz używania koni do pracy obraca się jednak przeciwko tym koniom, nie każdy będzie chciał utrzymywać zwierzęta tylko dla ich dobra, więc powędrują do rzeźni a najbardziej sprawna fundacja nie jest w stanie wykupić z rzeźni wszystkich ofiar.
Walka o prawa zwierząt obraca się więc najczęściej przeciwko zwierzętom, podobnie jak walka o prawa dzieci przeciwko dzieciom, walka o prawa kobiet przeciwko kobietom a rewolucja proletariacka przeciwko proletariatowi.