Słowo „burza” chyba najbardziej definiuje czas, w którym żyjemy. Mamy burzę wewnątrz Kościoła w tej łodzi Piotrowej i mamy burzę na zewnątrz Kościoła. Właściwie cały świat ogarnięty jest burzą. I niektórzy z Was mogą już wołać:
„Boże, przyjdź już w końcu, Marana tha. To jest nie do zniesienia”.
Burza w Kościele. Burza na zewnątrz. Panie, gdzie się schronić? Możecie też być kuszeni taką myślą:
„Panie, już nie wiem, i nie znajduję żadnego miejsca na ziemi, gdzie bym się czuł bezpiecznie”.
Burza. Błyskawica. Gdy pojawia się błyskawica, to tak jakby rozbłyska na niebie od jednego końca widnokręgu po drugi koniec. Od zachodu po wschód, od wschodu po zachód. Błyskawica. Piorun. Światło wśród ciemności. To słowo w jęz. greckim brzmi „astrape” – błyskawica, światło, blask. Więc nie musi się to słowo kojarzyć pejoratywnie, jak jakiś piorun, który strzelił w kogoś, zniszczył go, poparzył, zadał mu śmierć. Ale błyskawica ma też konotacje pozytywne – to blask i światło. Gdy Pan mówi: „Światłość przychodzi na świat” i „zachowujcie tę światłość i nie chowajcie jej pod korcem, nie dajcie jej sobie zabrać’, mówi o sobie, to też mówi „astrape” – Ja jestem osobą dynamiczną, rozświetlającą wszystkie mroki życia, będącą źródłem ciepła i bezpieczeństwa, błyskawicą.
My nie powinniśmy się zastanawiać, co teraz będzie i że chyba już koniec czasów, koniec świata, kiedy Pan się objawi, bo jest tak źle, tyle zgorszenia, tyle odejścia od Boga. Nie. My dzisiaj czytamy: oto bowiem królestwo Boże jest obok was, a w tekście oryginalnym czytamy: w Was, w Tobie. Wobec tych mroków i tej burzy, tego sztormu, jakiego doświadcza Kościół, wewnątrz i wobec sztormu, tych błyskawic, piorunów, które ciskają od zewnątrz w Kościół, Ty masz chronić w swoim sercu Jezusa. Tu, w Twoim sercu ma być Królestwo Boże. Tu ma rozbłyskać błyskawica. Od wschodu Twojego istnienia po zachód. Od wschodu Twojego dnia po zachód Twojego dnia. Ty się nie wpatruj w te wszystkie błyskawice zbytnio, bo one Cię pochłoną. To zły duch chce je wykorzystać, aby ciebie wysadzić za burtę Kościoła. To jest czas na bardzo indywidualne opowiedzenie się za Jezusem. Już nie na jakieś uwieszanie się na kimś, tylko uwieszenie się tylko i wyłącznie na Jezusie, który jest w Kościele, bardzo konkretnie – Jego Ciało, Jego Krew, Jego Miłosierdzie. Przestrzega nas, zauważając tę burzę, kard. Sarah, choćby w tej książce „Wieczór się zbliża”. Mówiąc o Judaszach w Kościele, którzy byli dawniej i są teraz, mówi:
„Trzymajcie się doktryny Kościoła, trzymajcie się, gdy Kościołem wstrząsa burza i sztorm, trzymajcie się bardzo mocno Kościoła, nauki Kościoła, Ewangelii Jezusa. Nie rozglądajcie się, nie interpretujcie tak czy inaczej tych wydarzeń, bo to rozproszy Was wewnętrznie”.
Z kolei Jan Bosko ma wizję, ma sen, gdy właśnie łodzią Piotrową wstrząsa sztorm, burza, ona sobie płynie, inne statki uderzają w tę główna łódź i następnie ta główna łódź, Kościół, jest bardzo mocno zakotwiczona w 2 kolumnach – w Eucharystii i w Maryi.
POR. SEN ŚW. JANA BOSKO O DWÓCH KOLUMNACH [SALEZJANIE.PL]
Matka Najświętsza chyba pierwsza miała prawo odstąpić, odpaść od wiary. I zanegować to, co jej powiedział Gabriel w Zwiastowaniu. Taką próbę ognia, takie pioruny, jakich Ona doświadczyła w życiu, to chyba nikt nie doświadczył. I trwała wiernie na Golgocie, kiedy wydawało się, że już wszystko skończone, że nie ma Mesjasza, że Jej syn, który miał być Synem Bożym, zginął jak najgorszy z ludzi. Ona trwała, w oczach ludzi wyśmiewana. Golgota dla postrachu, ku przestrodze innych była usytuowana przy głównej drodze, która wiodła do świątyni jerozolimskiej, i tłumy pielgrzymów pobożnych z Palestyny i nie tylko z Palestyny szły na Paschę, największe święto, i gardziły Matką Syna Bożego. Widziały w niej najgorszą z matek. Jak wychowała swojego syna, że on kończy na krzyżu jak zabójca, jak złoczyńca. Jak przeklęty przez Boga. To była straszna ciemność. Bo ciemność ogarnęła ziemię, gdy Jezus umierał, a potem ta błyskawica, przedarcie w świątyni Pana tej zasłony na połowę, czyli ten symboliczny dostęp do Ojca, jaki przez swoją własną śmierć Jezus każdemu z nas wysłużył na Krzyżu.
Ciemność ogarnęła świat. Co dało Maryi siłę, żeby przetrwać ? Właśnie ta wewnętrzna jej błyskawica, to światło, ten blask, ta więź z Bogiem, bo naprawdę będziesz kuszony w tym czasie bardzo mocno, aby zostawić Kościół. Mówię do tych, którzy mają wątpliwości, nie są tak gorliwi w wierze. Wielu odpadnie wskutek zgorszeń, jakie wywołuje burza w Koście i poza kościołem. Wielu odpadnie. Diabeł będzie nas kusił, żebyśmy byli drugą Irlandią czy drugim Chile, ale to wszystko musi być odsłonięte. Głęboko wierz w to, że to, co się dziś dzieje ze światem i w Kościele, dzieje się z woli Bożej. To tak jak mówił Piotr Skarga, niezmordowany kaznodzieja, mówił, że Bóg wykorzystuje miecz pogan, żeby wykosić tych, którzy odpadli od wiary już dawno. A udawali, że są. To jest ta błyskawica. Wszystko musi być odsłonięte i oczyszczone. Ciekawe, że w języku hebrajskim to słowo „błyskawica” brzmi „barak” (z akcentem na drugie a), a „barak” znaczy też oczyszczony metal, oczyszczone złoto, srebro.
Wszystko musi być oczyszczone i ujawnione, ale diabeł będzie wykorzystywał tę sytuację do tego, abyś zostawił łódź, a ty masz się jeszcze mocniej trzymać tej łodzi, tej
burty, jeszcze mocniej, w tej burzy, kiedy doświadczamy tych błyskawic, bo ma prawo cię ta sytuacja porazić, twoje serce. Serce to centrum człowieka i rzeczywiście piorun jak poraża, to uderza w serce. Możesz być porażony tymi sytuacjami, faktami, ale nie daj Boże, abyś porażony wyskoczył z łodzi, zostawił Kościół. Wielu młodych ludzi zostawi Kościół, i tak go zostawia, a my mamy się za nich modlić, mamy tak bardzo mocno rozpalić błyskawicę Chrystusa i światło w sobie, aby być świadkami Jego miłości dla kolejnych pokoleń i dla ludzi młodych. Mamy rozpalić w sobie tak ogień Bożej miłości, żeby Bóg działał bardzo mocno poprzez nas wśród ludzi młodych i wśród ludzi, do których my idziemy. Tu jest napisane, że Jezus wpierw musi wiele wycierpieć i być odrzucony przez to pokolenie ludzkie. Wskutek błyskawic, burz i piorunów, nasz Pan zostanie odrzucony przez wielu. Ale my mamy radykalnie i bardzo mocno przylgnąć do niego, jeszcze mocniej, aby nie zostawić Kościoła, aby w Kościele dopłynąć jako w tej łodzi, razem z Maryją, karmiąc się Eucharystią nieustannie, do końca swojego życia. Nie wolno ci zostawić Kościoła. Poza Kościołem nie ma zbawienia. Poza Kościołem jest potępienie. Musisz zostać w Kościele. A to co się dzieje, jest z woli Bożej i jest do odsłonięcia, do oczyszczenia Kościoła. Kościół musi przejść oczyszczenie, odsłonięcie.
Amen
o. Jakub Szymczycha
Jasna Góra, 12 listopada 2020 r.