To, że osoba jednoznacznie antypolska i przesiąknięta ideologią banderyzmu przestała funkcjonować na czele machiny propagandowej – jest pozytywną rzeczą, natomiast nie należy się łudzić i oczekiwać, że będą jakieś radykalne zmiany – powiedział prof. Włodzimierz Osadczy z Centrum Ucrainicum KUL w rozmowie z RIRM.
Jak informowaliśmy, w środę na Ukrainie pojawiły się doniesienia, że następcą „kłamcy wołyńskiego” Wołodymyra Wjatrowycza na stanowisku szefa ukraińskiego IPN został Anton Drobowycz, ekspert w dziedzinie edukacji i kultury, pracujący w katedrze kulturologii Narodowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Drahomanowa. Jest członkiem władz Młodzieżowego Stowarzyszenia Religioznawców, a także kierownikiem programów edukacyjnych Centrum Memorialnego Holokaustu „Babi Jar”.
W rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja prof. Włodzimierz Osadczy, historyk z Ośrodka Badań Wschodnioeuropejskich – Centrum Ucrainicum KUL powiedział, że wybór Drobowycza jest iskrą nadziei na stopniowe osłabienie ukraińskiego banderyzmu, choć jego zdaniem, większego przełomu nie należy się spodziewać.
– Osoba wybrana na nowego szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej to osoba mało funkcjonująca w przestrzeni polityki pamięci realizowanej bardzo aktywnie na Ukrainie przez ostatnie pięć lat w duchu wojującego banderyzmu i promocji ideologii organizacji nacjonalistów ukraińskich, więc jest to jakiś plus. Poza tym jak wiemy, jest to dyrektor muzeum Babi Yar, czyli muzeum związanego z pamięcią Żydów pomordowanych w znacznej mierze przez ukraińskich nacjonalistów – powiedział profesor.
Zdaniem prof. Osadczego, jest to sygnał pozytywny, ponieważ można zakładać, iż „wojująca i bezwzględna propaganda banderyzmu zostanie albo wstrzymana, albo wytonowana”.
– Trudno powiedzieć, jak będzie postępowała sprawa w zakresie polityki pamięci, gdyż mieliśmy wielkie nadzieje, oczekiwania i spodziewania, że prezydent Zełenski bardziej w sposób określony i jednoznaczny będzie w tym obszarze występował, a tego nie ma
– zaznaczył ekspert. Przypomniał, że banderyzm wciąż jest ideologią obowiązującą na Ukrainie.
– To, że osoba jednoznacznie antypolska i przesiąknięta ideologią banderyzmu przestała funkcjonować na cele machiny propagandowej – jest pozytywną rzeczą, natomiast nie należy się łudzić i oczekiwać, że będą jakieś radykalne zmiany
– podkreślił prof. Osadczy.
Dodajmy, że sam Wjatrowycz nominację swojego następcy zdążył już ostro skrytykować .
„To już nie pomyłka, to zwrot w innym kierunku. W narodowej pamięci może zabraknąć miejsca dla Ukrainy i Ukraińców”
– napisał w mediach społecznościowych były szef UIPN, a obecnie deputowany ukraińskiego parlamentu z frakcji Europejska Solidarność Petra Poroszenki.
Profesor zwrócił też uwagę, że problemem w relacjach z Ukrainą jest brak adekwatnego ustosunkowania się polskiego rządu do szerzenia się antypolskich nastrojów na Ukrainie. Dodał, że problem nie leży po stronie Ukrainy, bo jest to państwo w bardzo trudnej sytuacji, do tego funkcjonujące „poza standardami europejskimi i świata cywilizowanego”.
– (…) musimy to stwierdzić jednoznacznie, bo zakaz ekshumacji szczątków ofiar ludobójstwa jest faktem świadczącym o tym, że podejmując taką decyzję Ukraina się wyniosła poza obręb świata cywilizowanego – zaznaczył. – Natomiast to, jak my się ustosunkowujemy, co my robimy w tej sytuacji, to jest problem bardziej bolesny i wymagający nagłośnienia. Żadnych adekwatnych gestów w stosunku do tej postawy państwo polskie nie poczyniło, a to jest wstyd i hańba – podsumował prof. Osadczy.
Wcześniej pisaliśmy, że w listopadzie br. Drobowycz w rozmowie z Istoryczną Prawdą deklarował, że chce, by UIPN nie był postrzegany jako „tuba agitacji, walki ideologicznej i propagandy”. Zamiast tego Instytut ma być narzędziem „normalizacji dialogu publicznego i wzmocnienia zdrowej tożsamości”. Przyszły szef UIPN postulował też zwiększenie wysiłków w celu zachowania pamięci o „wspólnej historii Ukraińców i ukraińskich [sic!] Polaków, Żydów, Ormian, Tatarów, Bułgarów i innych”. Oceniając działania ekipy Wjatrowycza stwierdził wówczas, że wykonała ona „dużo pracy”, ale nie wszystkie użyte metody i rozwiązania podobają mu się. „Niektóre rzeczy wymagają przerobienia lub ukończenia w inny sposób” – mówił Drobowycz. Na pytanie o „czerwoną linię” w polsko-ukraińskich dyskusjach o czasach II wojny światowej Anton Drobowycz odpowiedział, że jest nią uczciwość i prawda historyczna. „Tylko tego nie można lekceważyć. Reszta jest znacznie mniej ważna” – mówił. Drobowycz deklarował też, w kontekście przyszłej pracy w UIPN, iż ma odpowiednią ekipę oraz wizję dalszych działań tej instytucji.
Przypomnijmy, że poprzednik Drobowycza, Wołodymyr Wjatrowycz, to znany „kłamca wołyński”, historyk, który zrobił karierę na Ukrainie gloryfikując OUN-UPA i zaprzeczając ludobójstwu wołyńsko-małopolskiemu, które nazywa „drugą wojną polsko-ukraińską”.
W celu przekonania ukraińskiej opinii publicznej do swoich tez uciekał się do fałszerstw i manipulacji. Kierowany przez niego UIPN w odpowiedzi na rozbiórkę nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach zablokował prowadzenie na Ukrainie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych polskich specjalistów. W czasie prezydentury Petra Poroszenki Wjatrowycz realizował politykę historyczną, w wyniku której spuścizna skrajnie nacjonalistycznych i ludobójczych organizacji OUN i UPA została usankcjonowana przez ukraińskie państwo. Weterani OUN-UPA, włącznie z tymi, którzy byli skazani za przestępstwa przeciwko ludzkości, otrzymali uprawnienia kombatanckie a elementy symboliki tych organizacji weszły do oficjalnego użycia. Banderowskie zawołanie stało się oficjalnym pozdrowieniem ukraińskiej armii, a hymn OUN – oficjalnym marszem ukraińskich sił zbrojnych i policji.
Kresy.pl, RIRM
Fot. Anton Drobowycz, Wołoldymyr Wjatrowycz. Fot. facebook.com.KlitschkoFoundation, 1tv.com.ua
MOŻE CIĘ TEŻ ZAINTERESUJE: