A. Ścios o śledztwie ws. ks. Jerzego: Od marca 2016 r., gdy Z. Ziobro objął stanowisko ministra sprawiedliwości, sytuacja powinna się zmienić!

0
1043
[bsa_pro_ad_space id=5]
Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy – kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

19 października 2019

[bsa_pro_ad_space id=8]

==============================

Każdy, kto nosi w sobie pragnienie wolnej Polski, musi zrozumieć, że sprawa zabójstwa Księdza Jerzego nie jest „tematem historycznym” ani „kwestią polityczną”, lecz wciąż żywą, nieprzedawnioną rzeczywistością, która ukształtowała fundamenty III RP i nadal decyduje o naszej przyszłości.

Przez 30 lat, w oparciu o ustalenia farsy tzw. „procesu toruńskiego” wmawiano Polakom, że winni tej zbrodni ponieśli już karę.

Ówczesna władza stworzyła powtarzaną do dziś legendę o wyłącznej winie funkcjonariuszy SB i na tym kłamstwie oparła koncepcję „historycznego kompromisu” katów z ofiarami. Legendę uwiarygodnili sami esbecy, do końca odgrywając swoje role.

Ukryto informacje, że grupa Piotrowskiego była przez miesiąc monitorowana przez ludzi Wojskowej Służby Wewnętrznej (tzw. kontrwywiad PRL), którzy – zdaniem prokuratora Andrzeja Witkowskiego, przejęli Księdza Jerzego z rąk porywaczy, sfałszowano datę śmierci Kapłana i zatajono prawdę o Jego wielodniowym męczeństwie. Nigdy nie ujawniono roli sowieckiego GRU ani udziału kapusiów i donosicieli z otoczenia Księdza.

W niezmienionej formie, esbeckie kłamstwo „procesu toruńskiego” zostało przyjęte i zaakceptowane w III RP i do dziś stanowi „wersję oficjalną”, powielaną przez polityków, historyków i hierarchów Kościoła. Odtąd wszystkie środowiska, uczestniczące w zmowie milczenia, przyjęły na siebie rolę zakładników zbrodni i wzięły odpowiedzialność za ukrywanie prawdziwych sprawców i mocodawców.

Depozyt tej zbrodni daje gwarancję bezkarności środowiska służb wojskowych PRL, czyniąc z nich rzeczywistych decydentów tego państwa i jest „aksjologicznym spoiwem”, łączącym katów, ludzi Kościoła i „demokratycznej opozycji”.

Przypomnę, że Polacy i polski Kościół otrzymali też szczególny nakaz od świętego Jana Pawła II. 27 listopada 1984 roku, nasz papież zobowiązał polski Kościół do wyjaśnienia prawdy o śmierci Księdza Jerzego i w słowach – „Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani” – zawarł niespełniony do dziś testament.

Wszelkie próby zdemaskowania prawdziwych okoliczności zabójstwa, były i są blokowane. To jedna z najważniejszych wskazówek, że mamy do czynienia ze sprawą fundamentalną dla bytu III RP.

W niewyjaśnionych okolicznościach ginęli świadkowie, innych zastraszano i nakłaniano do milczenia. Ludzi, którzy wykazali dość odwagi, by naruszyć tajemnicę nazwano szaleńcami i fantastami. Odmówiono im prawa do zajmowania się tematem, przemilczano ich argumenty, szykanowano lub skazano na zapomnienie. Tak postąpiono z prokuratorem Andrzejem Witkowskim, tak również potraktowano księdza Stanisława Małkowskiego i Wojciecha Sumlińskiego.

Zawsze utrzymywałem, że III RP zaczęła się nad grobem Księdza Jerzego i skończy wówczas, gdy tajemnica tej zbrodni zostanie ujawniona. Tylko prawda o tym – kto naprawdę Go zabił, kim byli mocodawcy zbrodni i ludzie towarzyszący esbeckim porywaczom, może zburzyć fundament, na których wspiera się triumwirat morderców, tchórzy i donosicieli.

Bez zrozumienia tego obowiązku, próżne są deklaracje patriotyzmu i wierności polskim ideałom, próżne epatowanie walką z patologiami tego państwa.

Póki tryumfuje kłamstwo o zbrodni założycielskiej i trwa tchórzliwa zasłona milczenia – nie może być wolnej Polski.

Przypominałem, że od roku 2015 jesteśmy świadkami wyjątkowo niegodziwej, ordynarnej mistyfikacji, której ofiarą ponownie staje się prawda o śmierci świętego Jerzego.

Jeśli ktoś sądził, że śmierć ober-oprawcy Kiszczaka cokolwiek zmieniła, niech odrzuci takie mrzonki. „Strażnicy tajemnic” nadal trwają na posterunku, a interesy właścicieli III RP są chronione przez nowy układ rządzący.

Do obecnego lokatora Pałacu Prezydenckiego skierowano co najmniej pięć petycji, których autorzy domagali się podjęcia sprawy zabójstwa Kapelana Solidarności i powierzenia śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu.

Mam na myśli petycję autorstwa Wojciecha Sumlińskiego, Jadwigi Chmielowskiej i innych, podpisaną przez kilkanaście tysięcy Polaków [LINK], apele księdza Stanisława Małkowskiego, Kornela Morawieckiego i środowiska kibiców oraz apel prof. dr hab. Stanisława Mikołajczaka, złożony w imieniu naukowców i pracowników uniwersyteckich zrzeszonych w Akademickich Klubach Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W tym ostatnim apelu znalazły się słowa szczególnie ważne:

Odzyskaliśmy niepodległość także dzięki ofierze Księdza Jerzego. Dlatego mamy obowiązek stać po stronie prawdy i dążyć do jej całkowitego ujawnienia”.

Z nowszych wystąpień, warto odnotować apel Zarządu Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność” z lutego 2018r., skierowany do wszystkich klubów parlamentarnych Sejmu RP o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie wyjaśnienia okoliczności tej zbrodni. Związkowcy zwrócili się również się do Prokuratora Generalnego Z. Ziobry, o przywrócenie do śledztwa prokuratora Andrzeja Witkowskiego.

Andrzej Duda, który 5 maja 2015, w trakcie swojej kampanii wyborczej, składał wieniec na grobie świętego Jerzego i w dziesiątkach werbalnych deklaracji zapewniał Polaków o „wsłuchiwaniu się w ich głos” i „podjęciu misji służenia narodowi” – nie zechciał udzielić odpowiedzi na żadną z tych petycji.

Przemilczał je i zignorował.

Nie ma ani jednej wypowiedzi, w której ten człowiek wspomniałby o sprawie zabójstwa Księdza Jerzego lub odniósł się do postulatu wznowienia śledztwa. Z odpowiedzi udzielanych telefonicznie przez urzędników Kancelarii Prezydenta wynikało, że petycje były automatycznie przekierowane do ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Ksiądz Stanisław Małkowski, w wypowiedzi z 12 grudnia 2015 roku przypomniał:

Trzeba wyjaśnić motywy i sposób przeprowadzenia tej zbrodni, a także cele założone pierwotnie, jak i realizowane w wyniku pewnej zmiany, oferty złożonej przez Mazowieckiego i Geremka przedstawicielom władzy komunistycznej i PRL. Śledztwo w tej sprawie było prowadzone bardzo sumiennie przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego i dwukrotnie było mu odbierane. Z końcem tego roku Andrzej Witkowski przechodzi w stan spoczynku. Trzeba to wstrzymać. Pytałem telefonicznie pana ministra Zbigniewa Ziobrę, czy jest możliwe przywrócenie do śledztwa prokuratora Witkowskiego i wstrzymanie jego przejścia na emeryturę. Powiedział, że będzie to możliwe dopiero w marcu, kiedy prokuratura będzie podporządkowana, miejmy nadzieję, ministerstwu sprawiedliwości. W tej chwili prokuratura z panem Seremetem na czele uczyni wszystko, aby nie doprowadzić do kontynuowania śledztwa w tej sprawie i wyjaśnienia prawdy.”

Wydawało się, że od 4 marca 2016 r., gdy Zbigniew Ziobro objął stanowisko ministra sprawiedliwości w rządzie PiS, sytuacja powinna się zmienić. Od tej chwili, nie było bowiem żadnych „przeszkód formalnych”, by obecny układ podjął śledztwo, a jego prowadzenie powierzył prokuratorowi Witkowskiemu. Wydawało się to tym bardziej oczywiste, że w roku 2007 Jarosław Kaczyński obiecał Andrzejowi Witkowskiemu, że uczyni wszystko, by prokurator mógł prowadzić to śledztwo.

Warto więc podkreślić, że z chwilą przejęcia prokuratury przez PiS, różni „objaśniacze intencji” i zawodowi „egzegeci” Dudy, Kaczyńskiego i innych, utracili koronne argumenty, a każdy, kto używa dziś prostackiego frazesu – „trzeba jeszcze poczekać”, jest pospolitym głupcem i wspólnikiem złej sprawy.
Poza wszelką wątpliwością, wolno dziś stwierdzić, że rządząca III RP „formacja patriotyczna” nie chce wyjaśnienia okoliczności zbrodni założycielskiej.

Śledztwa nie podjęto, a prokurator Witkowski został przeniesiony w stan spoczynku.

Można wprawdzie pytać: dlaczego tak się dzieje i dociekać przyczyn wszechobecnej zmowy milczenia, ale w realiach tego państwa, to pytanie trafi w pustkę.

Podzielam opinię prokuratora Witkowskiego, że nie ma dziś woli politycznej, by ujawnić Polakom okoliczności zabójstwa Księdza Jerzego. W tym przypadku, określenie „nie ma woli”, oznacza nie tylko rezygnację z prawdy, ale zamysł ochrony środowiska, które stoi za tą zbrodnią.

Z przerażeniem, dostrzegam też obojętność moich rodaków na sprawę, która swoim ciężarem przewyższa wszystkie afery i tajemnice tego państwa.

Bo jeśli nie ma takiej woli i nie ma odwagi podjęcia tematu – nie ma też szans zerwania z komunistyczną sukcesją i zbudowania wolnego państwa. Nie ma możliwości pokonania układu, którego fundamentem była ta zbrodnia.

Rząd, który nie wykazuje woli zmierzenia się z tajemnicą zabójstwa świętego Jerzego, nie znajdzie też sił do wyjaśnienia zbrodni smoleńskiej.

Te sprawy łączy głęboka, nierozerwalna więź. Doświadczenie tragedii smoleńskiej, stanowi bowiem kontynuację tamtego kłamstwa i tamtej wizji świata, które skazały na śmierć Księdza Jerzego. Jak wówczas, tak i dziś, ta sama, antypolska nienawiść wyznaczyła drogę – do tamy we Włocławku i do smoleńskiej pułapki.

Kto lęka się naruszyć zbrodnicze układy sprzed trzech dekad, jakże mógłby osądzić dzisiejszych zdrajców i bandytów?

Można mocno zaciskać oczy i opowiadać sobie brednie o „dobrej zmianie”, ale nie sposób uciec od prawdy, że to zaniechanie kładzie się hańbą na intencjach lokatora Pałacu i ludziach partii Jarosława Kaczyńskiego.

Nie da się go usprawiedliwić żadną pokrętną sofistyką.

Od czterech lat – całe odium za ukrywanie prawdy o zabójstwie świętego Jerzego, za tysiące matactw i niegodziwości związanych z tą sprawą, za szatański pakt zawarty nad grobem Kapłana, spada na polityków PiS i tych, którzy wtórują ich milczeniu.

Dzieje się tak, bo mamy niepodważalne prawo wymagać od ludzi, z którymi Polacy wiązali nadzieję i którym powierzyli losy kraju. Nikt o zdrowych zmysłach, nie odważyłby się stawiać podobnych żądań ludziom pokroju Tuska czy Komorowskiego. Nikt rozsądny nie pokładałby ufności w intencje tchórzy lub zaprzańców.

Dlatego wielka jest odpowiedzialność polityków Prawa i Sprawiedliwości. Tym większa, im bardziej chcieliby nas przekonać o swojej prawości i patriotyzmie. Miarą tych wartości musi być stosunek do zbrodni założycielskiej, próbą zaś – to, co uczynią z depozytem największej tajemnicy III RP.

Prawda o męczeństwie Księdza Jerzego nie jest nam potrzebna, by szukać sensacji.

Nawet nie po to, by stawiać sprawców przed sądem, wznawiać procesy, oskarżać i ferować wyroki.

Potrzebujemy jej dlatego, by z tej śmierci wyrosło dobro – takie, którego chciał Ksiądz Jerzy dla Polski i dla Polaków.

Ludzie obecnej władzy, którzy utrzymują nas w fałszywym przeświadczeniu o przesłaniu świętego Jerzego, podkreślają często słowa: zło dobrem zwyciężaj – i nie chcą pamiętać, że poprzedza je równie ważna dyspozycja: nie daj się zwyciężyć złu.

Nie doświadczymy owoców tego męczeństwa ani darów tej świętości, jeśli nie złamiemy zmowy milczenia i fałszu ustaleń toruńskich.

Nie z pragnienia zemsty czy dochodzenia ludzkiej sprawiedliwości, ale po to, by nie dać się zwyciężyć złu, które zatruwa dziś życie mojej Ojczyzny.

III RP, która zaczęła się nad grobem Księdza Jerzego, nadal strzeże zbrodniczej tajemnicy. Ludziom uczestniczącym w ukrywaniu prawdy, tym, którzy będą dziś klękali przed grobem, by kolejną fotografią oszukać moich rodaków, na zawsze powinny brzmieć w uszach słowa Księdza wypowiedziane do oprawców – Panowie, dlaczego mnie tak traktujecie…

Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że niezwykle rzadko formułuję tu apele lub prośby.

Ze względu na pamięć o ofierze świętego Jerzego i znaczenie tej sprawy dla przyszłości naszej Ojczyzny, usilnie dziś proszę, by nie ustawać w żądaniu podjęcia śledztwa i powierzenia go prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu.

To jest obowiązek każdego z nas.

Póki żyją świadkowie tamtych wydarzeń i są ludzie gotowi dawać świadectwo prawdzie, póki jest prokurator zdolny udźwignąć ciężar tej tajemnicy – trzeba domagać się od lokatora Pałacu i rządu PiS podjęcia postępowania.

Takie żądania, trzeba stawiać każdemu politykowi Prawa i Sprawiedliwości.

Trzeba żądać od luminarzy partyjnych mediów, od żurnalistów, mieniących się niezależnymi.

Niech ciężar tej sprawy obnaża ich intencje, niech uwiera sumienia i burzy fałszywą narrację.

Nie wolno bać się głosów ludzi podłych i głupich, którzy w takich postulatach chcą widzieć „krytykę” partii rządzącej lub formę „ataku” na prezydenta.

Proszę nie zapominać o tej zbrodni i nie pozwolić, by zapomnieli o niej inni.

Jeśli rządzący odrzucą to żądanie i uciekną od obowiązku wyjaśnienia zbrodni założycielskiej – niech zostaną na zawsze odrzuceni przez Polaków i skazani na infamię.

Osądzi ich Bóg, gdy staną przed Jego obliczem.

Za: bezdekreatu.blogspot.com

[bsa_pro_ad_space id=4]