W. Turek: Kaczyński w oczach profesora Osęki

0
1106

Wojciech Turek

Pan prof. Piotr Osęka na łamach „Newsweeka” (25 VI 2019) dokonał wiekopomnego odkrycia, że Roman Dmowski nigdy nie wypowiedział słów, jakie przypisał mu Jarosław Kaczyński, gdy w jednym ze swych wystąpień – ostrzegając przed destrukcyjnymi prądami importowanymi z Zachodu do Polski – użył następującego porównania: Pamiętajcie słowa Dmowskiego, on przestrzegał »To, co na Zachodzie grypą, to tutaj gruźlicą«.

Zdaniem prof. Osęki:

Problem w tym, że Dmowski nigdy takich słów nie powiedział. Warto pamiętać, że przywódca Narodowej Demokracji wysoko cenił zachodnią kulturę polityczną i nieraz stawiał ją Polakom za wzór. Owszem, czasem ostrzegał też przed płynącym z Europy „radykalizmem wolnomularskim” oraz „trucizną, którą tam dziś obficie zażywają” – jako przykład podając modę na buddyzm i kabałę – ale tak barwnego porównania, jakie przypisuje mu prezes PiS, nigdy nie użył.

Metafora o grypie i gruźlicy pochodzi z przemówienia zupełnie innego polityka. To Władysław Gomułka, potępiając „zamęt ideologiczny w partii” spowodowany przez „amerykańskie wynalazki” w dziedzinie myśli społecznej, mówił na posiedzeniu plenum KC PZPR w 1957 r. ‘Grypy nawet w najcięższych objawach nie leczy się gruźlicą. Dogmatyzmu nie leczy się rewizjonizmem. Rewizjonistyczna gruźlica może tylko potęgować dogmatyczną grypę’.

Pan prof. Osęka nie ma racji jeśli usiłował wykazać, że Kaczyński przeinaczył sens poglądów Dmowskiego. Dmowski był wprawdzie admiratorem cnót zachodnich, ale w okresie międzywojennym dostrzegał proces degeneracji cywilizacji zachodniej i z tej obserwacji wyprowadzał wnioski, które można streścić słowami: „to, co na Zachodzie grypą, to tutaj gruźlicą”. Dmowski uważał, że proces degeneracji narodów zachodnich ma charakter powierzchownych zmian chorobowych („są to zjawiska, występujące przeważnie na wyższych piętrach ich życia, zjawiska znamienne dla dzisiejszej doby i brzemienne skutkami dla najbliższej przyszłości.”). Widział zagrożenie dla Zachodu, ale nie uważał by było śmiertelnie groźne dla narodów zachodnich w najbliższej przyszłości. Natomiast odnosząc się do Polski, zważywszy jej skromny dorobek cywilizacyjny, Dmowski uważał, że prądy destrukcyjne płynące do nas z Zachodu stanowią dla Polski już obecnie, czyli w okresie międzywojennym, poważne zagrożenie. Pisał w „Kościół, naród i państwo”: Ta trucizna, która tam [na Zachodzie – przyp. WT] się dziś wytwarza i której tam dziś obficie zażywają, dla naszego młodego organizmu jest dziesięćkroć bardziej zabójczą. Gdy starsze narody stopniowo pod jej wpływem rozkładają się, my, starając się dorównać im, rychło zgnijemy.

Jak z powyższego wynika, Jarosław Kaczyński nie zacytował Dmowskiego wiernie, ale prawidłowo odczytał proces rozumowania Dmowskiego i wnioski do jakich doszedł ten najwybitniejszy umysł polityczny. Miał Kaczyński prawo zarówno odwołać się do poglądów Dmowskiego oraz posłużyć się metaforą z grypą i gruźlicą. Natomiast pan prof. Osęka błędnie zinterpretował poglądy Dmowskiego, zmierzając przy pomocy tej manipulacji do wykazania rzekomego związku między poglądami Władysława Gomułki i poglądami Jarosława Kaczyńskiego.

Jak ważna była dla Dmowskiego kwestia zagrożenia degeneracją moralną i intelektualną implementowaną z Zachodu do Polski, świadczą publikacje Dmowskiego, w których jednoznacznie i dobitnie stwierdza, że kraje katolickie muszą zdecydowanie reagować (bronić się) przed niebezpieczeństwem: (…) ta reakcja, która się u nas i w innych krajach katolickich zaczyna, musi pójść szybko, jeżeli ma nas ocalić. A jeżeli nas ocali, to mamy przed sobą wielką przyszłość: zdobędziemy ją naszymi młodymi, świeżymi siłami, rosnącymi i organizującymi się na rzymskich podstawach, z których cywilizacja nasza wzięła swą potęgę i od których odchylanie się prowadzi do upadku.

Po kilkudziesięciu latach, pogląd wyrażony przez Dmowskiego powtórzył najwybitniejszy, w moim przekonaniu, kontynuator myśli Dmowskiego, Wojciech Wasiutyński, pisząc: Przez świat idzie fala dechrystianizacji. Nie chodzi tu o walkę z organizacją kościelną ani z dogmatami religijnymi ale z całym etosem chrześcijańskim, z całą tradycją i urobioną wiekami moralnością. Ta fala dochodzi do Polski. (…) To, co dla narodów zachodnio-europejskich może być przejściową chorobą, w Polsce okazać by się mogło śmiercią kultury narodowej, końcem odrębnego bytu.(„Stronnictwo wielkiego celu”)

Czyli jednak grypa i gruźlica, ale zdecydowanie nie Gomułka z jego dywagacjami o rewizjonizmie. I trafne ostrzeżenie przed wpływem prądów rozkładowych płynących do Polski z Zachodu. Pan prof. Osęka, mówiąc grzecznie, minął się z prawdą i strzelając, zamiast trafić do tarczy, wystrzelił swój pocisk w innym kierunku. Może powinien staranniej celować? Natomiast, skoro mowa o odwoływaniu się do trafnych diagnoz Dmowskiego, może warto zapytać, ale już nie prof. Osękę: dlaczego Polska nie wypowiada konwencji stambulskiej?

Fot. dziennik.pl