Sir Julian Rose
Dziś, gdy jesteśmy świadkami rozpadu „bezpiecznych” instytucji finansowych zarządzanych przez spekulacyjnych drapieżców, którym neoliberalne rządy dały wolną rękę dla ich procederu, nie jest trudno dostrzec zwiastuny Apokalipsy. Kiedy to wszystko się skończy? A jak się skończy, to co pozostanie? Prosta odpowiedź brzmi: nie wiemy i możemy tylko zgadywać jak będzie wyglądał koniec tej gry. Zakładając jednak, iż nasz instynkt samozachowawczy jest ciągle wystarczająco silny aby rejestrować sygnały wydaje się bardzo prawdopodobne, że właśnie otrzymaliśmy pilny telegram: „Zmień swoje podejście do systemu”. Wycofaj z niego jak najszybciej swoje środki. Zainwestuj je w przedsięwzięcia o ludzkiej skali i o lokalnym charakterze. Powtórz: „o lokalnym charakterze”. Zacznij odbudowę od dołu. […]
Procesowi ekspansji wielkich korporacji towarzyszyło zjawisko przeniesienia odpowiedzialności finansowej z jednostek na bardziej bezosobowe grupy określające się np. jako spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub korporacje zarządzane przez wybierane zarządy. Członkowie tych ciał nie mieli coraz częściej nie tylko doświadczenia, ale wręcz jakiegokolwiek kontaktu z samą produkcją i w ten sposób alienowali się coraz bardziej od pracy fizycznej i tych którzy ją wykonywali. W ten sposób pojawił się coraz większy i społecznie destrukcyjny rozdźwięk pomiędzy „menadżerami” i pracownikami. Rozdźwięk, który trwa i umacnia się do dzisiaj w niemal wszystkich wielkich korporacjach. Jest on dodatkowo wzmacniany przez rządy zależne od korporacyjnych funduszy napełniających partyjne kasy. Ewolucja gospodarek narodowych i gospodarki globalnej to nie jakiś abstrakcyjny proces. To bezpośredni rezultat naszej ludzkiej wynalazczości i dążenia do zmian. Jednak od samego początku te pozytywne dążenia były skażone przez chciwość, zawiść i wyzysk wypływające z dążenia do zagarnięcia kolejnych, coraz bardziej wszechogarniających szczebli władzy.
W rezultacie nałożenia się tych procesów agresywne dążenie do osobistego bogactwa rozerwało społeczne więzi i relacje jakie kształtowały się podczas wspólnej pracy. Doprowadziło to do dzisiejszej sytuacji, w której poszczególne segmenty społeczeństwa znajdują się w stanie wzajemnego wyobcowania oraz nieświadomości najprostszych prawidłowości i życiowych konieczności.
To wyobcowanie zawiera w sobie także niezdolność do usłyszenia i odpowiedzi na coraz bardziej donośny krzyk bólu naszej od dawna kaleczonej i oszpeconej planety, która cierpi z powodu nie ustającego pochodu chciwości i praktycznie nieograniczonej eksploatacji naturalnego środowiska.
Pomyślność planety jest dzisiaj poważnie zagrożona przez naszą obsesję wyciskania coraz większych zysków z coraz bardziej kurczących się zasobów. Całkowicie niedorzeczna, powtarzana w nieskończoność mantra jakoby „stały wzrost” gospodarczy w skali narodów i całego globu był podstawą stabilnego społeczeństwa, wymusza całkowicie wypaczone rozumienie naszych relacji ze światem fizycznym.
W rzeczywistości ogólnie rzecz biorąc im większy „wzrost gospodarczy”, tym większy stopień utraty światowych zasobów, tym więcej zanieczyszczeń i tym gorszy stan środowiska.
Próby poddania kontroli i utrzymania w ryzach tak gwałtownego parcia na uzyskanie coraz większego wzrostu gospodarek narodowych całkowicie zawiodły. Efektem tego jest sytuacja w której każdy pragnący zachować swoje stanowisko polityk, bankier czy finansista musi (z patologicznym uporem) obstawać, że bez stałego wzrostu gospodarek narodowych i całej globalnej gospodarki świat rozpadnie się w posadach.
Tymczasem świat rozpada się w posadach dokładnie dlatego, że nie udaje się pohamować nieustającej presji prowadzącej do stałego, rabunkowego „wzrostu gospodarczego”.
To nie gospodarki powinny rosnąć, ale różnorodność naszej planetarnej fauny i flory oraz sprawiedliwość podziału wspólnych dóbr. Bioróżnorodność królestwa zwierząt i roślin załamuje się i uwstecznia w stopniu wprost proporcjonalnym do stopnia rozwoju i wyzysku jaki jest udziałem gospodarki w skali świata i poszczególnych krajów. Oba te procesy są w sposób oczywisty wzajemnie z sobą powiązane. Tysiące gatunków, w tym wiele rzadkich roślin leczniczych, ulega zagładzie każdego roku na skutek nadmiernej eksploatacji i coraz częstszego efektu domina, który zakłóca, destabilizuje i w końcu niszczy pulę genową od której wszyscy zależymy.
Pieniądze istnieją po to by wspierać wzrastający dobrobyt i bogactwo natury, w którym zawiera się także inny, aniżeli finansowy, dobrobyt człowieka. Jednak obecna rzeczywistość sytuuje człowieka i przyrodę w bezpośredniej opozycji, wymuszając niekontrolowany, samobójczy pęd do wydobycia z ziemi każdej uncji mających ekonomiczną wartość ostatków surowców, gleby, roślin i wody jakie Ziemia ma jeszcze do zaoferowania.
Skończone zasoby Ziemi to nasz największy dziedziczny kapitał – dar jaki powinien być udziałem wszystkich – a my jesteśmy jego powiernikami. Te zasoby nie są po to żeby je wydobyć, przetworzyć i roztrwonić na produkcję towarów, których większość nie ma żadnego związku z rzeczywistymi potrzebami rodzaju ludzkiego; dobitnie świadczy o tym rosnąca wokół nas góra odpadów.
Pogoń za coraz większymi korzyściami finansowymi i „wzrostem”, którym podporządkowano wszystkie inne wartości jest w dużym stopniu rodzajem psychologicznej kompensacji dla braku ludzkiego współczucia i bogactwa wewnętrznego. To napędzana przez ego psychoza, która doprowadziła nie tylko do skażenia wszystkich życiowych arterii planety, ale podminowała także spójność ludzkich wspólnot i społeczeństw na całym globie.
Wszędzie tam gdzie napędzane ideologią zysku cele gospodarcze stają się dominujące, ci którzy zasługują na największe uznanie otrzymują najmniej. Dla przykładu: odpowiedzialni rolnicy i rybacy, ogół pracowników fizycznych, nauczyciele, pielęgniarki, czy też pracownicy socjalni. Jednocześnie najwięcej finansowych gratyfikacji otrzymują ci, którzy świadczą usługi o drugorzędnym znaczeniu dla społeczeństwa jak na przykład prawnicy, bankierzy, szefowie korporacji, gwiazdy popkultury i sportu.
Logiczną konkluzją takiego trendu jest sytuacja w której wkrótce nie będzie rolników, rybaków lub robotników budowlanych dostarczających usług zaspokajających podstawowe potrzeby, ale będzie mnóstwo przymierających głodem menedżerów.
Światowa gospodarka jest dzisiaj zbudowana na krwi, pocie i łzach tych, którzy nie mają niemal niczego. Są oni także pozbawieni szans na nawet niewielką poprawę swego losu poprzez codzienne wysiłki by utrzymać się na powierzchni. Światowa gospodarka opiera się bowiem na ledwie zawoalowanym niewolnictwie, którego celem jest bezwstydne gromadzenie niebotycznych zysków i wynagrodzeń przez nielicznych.
Globalne zmiany klimatyczne towarzyszą wzrostowi przemysłowej i postprzemysłowej globalnej gospodarki. Jest to znamienne i trudno oczekiwać by było inaczej biorąc pod uwagę drogę regresu jaką obraliśmy. Wynika to również z nadmiernej eksploatacji i skażenia skończonych zasobów ziemi, na których opiera się światowa gospodarka.
Szczególnie destrukcyjna rola przypada w tych procesach narodowym i ponadnarodowym korporacjom, które zdominowały nasze codzienne życie. W ich postaci ogniskuje się psychopatyczna alienacja człowieka ze środowiska i obojętność na niedolę bliźnich. Pęd do gromadzenia coraz większego bogactwa wyrażonego ilością zer na koncie sprawił, że gatunek ludzki stracił kontakt z rzeczywistością i z podstawowymi ludzkimi instynktami.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych około 800 milionów mieszkańców naszej planety żyje obecnie poniżej oficjalnej granicy ubóstwa (zarabia mniej niż dolara dziennie), a dwa i pół miliarda żyje na jego granicy zarabiając dwa dolary dziennie. To szokujące dane. Jednak stają się one jeszcze bardziej szokujące kiedy zestawić je z faktem, że dziesięciu najbogatszych ludzi na świecie posiada zasoby warte 5 razy więcej niż roczny produkt brutto całego kontynentu afrykańskiego, a wiele ponadnarodowych korporacji notuje regularnie roczne zyski w wysokości kilku miliardów dolarów.
Pieniądz utracił jednocześnie jakikolwiek związek z realnymi dobrami i metalami szlachetnymi. Stał się czymś tak samo oderwanym od rzeczywistości jak jego wynalazcy. Stał się swego rodzaju „wirtualna walutą” powiązaną tylko z poziomem zadłużenia i odsetek w labiryncie monstrualnej, bezosobowej, stale zmieniającej się globalnej gospodarki.
Znalezienie sposobu na odzyskanie kontroli nad naszą gospodarką i przywrócenie jej ludzkiej skali i głęboko ludzkiego sensu jest czymś absolutnie koniecznym. Nie mamy innego wyboru niż wspieranie lokalnych i regionalnych inicjatyw, które zmierzają ku humanistycznym i prawdziwie postępowym celom.
Nowa ekonomia będzie charakteryzować się dobrze przemyślanymi działaniami. Poprzez etyczne inwestycje we właściwej skali i we właściwych proporcjach, pozwoli wykorzystać fundusze oraz ludzką inicjatywę dla projektów skierowanych na ludzką pomyślność oraz na wspólne dobro troskliwych wspólnot.
Promowanie systemu gospodarczego prowadzącego do ogromnych różnic w sile nabywczej poszczególnych jednostek jest odbiciem głęboko antyspołecznego i egoistycznego nastawienia. Warunkiem wstępnym dla zrównoważonego i stabilnego społeczeństwa jest zapewnienie każdemu jego członkowi minimum zaspokojenia podstawowych potrzeb i zahamowanie powiększania się przepaści pomiędzy tymi którzy mają i tymi którzy nie mają. Drugim i równie ważnym zadaniem jest wykreowanie, innego niż finansowy, celu i ideału, który byłby w stanie zjednoczyć wokół siebie wszystkich ludzi dobrej woli. Temu poświęcono więcej miejsca w rozdziale na temat sztuki, edukacji i duchowości.
Sprawiedliwy system gospodarczy to taki system, który zapewnia najlepsze możliwości największej liczbie ludzi dla realizacji ich potencjału oraz pomaga całemu troskliwemu społeczeństwu w osiąganiu wspólnych celów i ideałów. Systemy spełniające te kryteria istnieją i działają w różnych niszach na całym świecie. Myślące i wrażliwe jednostki na całym świecie dokonują wielu wysiłków na rzecz powstania bardziej holistycznych, zatroskanych o wspólne dobro społeczności, które byłyby w stanie osiągnąć te cele.
Bogactwo i różnorodność twórczej ekspresji jakie pojawiają się gdy obywatele są zachęcani oraz obdarzeni środkami pozwalającymi na przedsiębiorczość i wynalazczość to bardzo znaczące wskaźniki zdrowego społeczeństwa.
Dlatego wszystkie gospodarki powinny być nastawione na stymulowanie i katalizowanie zdecentralizowanych i samowystarczalnych ekonomicznie struktur, które pozwoliłyby ludziom czuć się bezpiecznie i polegać na sobie. W dążeniu do tego celu powinny się one opierać na realizacji naszego wewnętrznego potencjału, który obecnie pozostaje w ogromnej mierze stłumiony i niewyartykułowany.
Cała infrastruktura powinna służyć celowi jakim jest pomoc ludzkości oraz przyrodzie w osiągnięciu zdrowszego, bardziej subtelnego i dynamicznego poziomu samorealizacji. Wszystkie zasoby finansowe i podatki powinny być skoncentrowane na wspomaganiu jedynie tych celów.
Ludzkie szczęście w swoim najgłębszym wymiarze odzwierciedla radość istnienia, możliwość świętowania życia w całej jego wspaniałej różnorodności. Tym samym celom powinny służyć systemy ekonomiczne, a ich zadaniem jest pomaganie nam w naszym dążeniu do bardziej harmonijnego świata, w którym współżylibyśmy w większej zgodzie z resztą przyrody i z innymi ludźmi. W ten sposób osiągnęlibyśmy to co jest przejawem prawdziwego celu naszego ziemskiego bytowania. Wszystkie inne systemy gospodarcze powinny być uznane za wysoce destrukcyjne wypaczenia.
Rezolucja
- Bankowość i inwestycje mają rację bytu jedynie wtedy gdy służą bezinteresowną pomocą tam gdzie jest to potrzebne i pomagają w zmniejszeniu różnić pomiędzy biednymi i bogatymi.
- Podatki – które mają swój pierwowzór w daninach jakie ściągali władcy od swych poddanych na utrzymanie stałych armii – jeżeli w ogóle mają mieć miejsce muszą być transparentne. Innymi słowy jakiekolwiek daniny pieniężne ściągane przez dłuższy czas muszą mieć jasny i ustalony wcześniej cel.
Obywatele powinni partycypować w kosztach tych przedsięwzięć, które sami uznają wcześniej za pożyteczne w swoich społecznościach, a nie być zmuszani do płacenia za to co słuszne uzna grupa odległych decydentów. Aby uniknąć korupcji i użycia funduszy niezgodnie z przeznaczeniem cały ten proces powinien przebiegać w obrębie tej samej społeczności. Jeżeli natomiast zachodzi potrzeba wsparcia instytucji o zasięgu narodowym lub międzynarodowym powinno to być dokonywane oddzielnie. Wszystkie zebrane środki powinny być inwestowane jedynie w projekty, które sprzyjają pięknu, społecznej spójności i ludzkiemu poczuciu bezpieczeństwa. - Celem obciążeń nakładanych na dochody powinna być taka redystrybucja bogactwa by zostały zaspokojone wszelkie potrzeby danej wspólnoty w zakresie schronienia, żywności, ubrania, opieki medycznej oraz edukacji. Idąc dalej, powinno się dążyć do poprawy jakości życia wszystkich. Jakość oznacza w tym kontekście ubogacenie w zakresie ducha, piękna i wrażliwości.
NIE oznacza natomiast akumulacji bogactwa ani dla niego samego ani z innych niskich pobudek napędzanych żądzą władzy.
Nasz system gospodarczy jest skrajnie niezrównoważony. Mniej więcej 2% światowej populacji zarabia zdecydowanie za wiele, a 20% zdecydowanie za mało. Ta sytuacja kreuje bezwstydne bogactwo i krańcową nędzę w ramach tego samego systemu. Jest to odbiciem ogromnych zniekształceń w kierowaniu strumienia pieniądza i dystrybucji bogactwa.
Spośród tych 2%, które zarabiają zbyt wiele, „x” % wykorzystuje swoje ogromne bogactwo do kontrolowania tych 20%, które zarabiają zbyt mało. Każdy system, który akceptuje tego typu zniekształcenia musi ulec zasadniczym zmianom. Ze względów oczywistych w obecnym momencie historycznym nie jest to możliwe poprzez odgórne rezolucje. Taka zmiana musi dokonać się na poziomie lokalnym, gdzie jej rezultaty mogą być obserwowane, monitorowane i przekazywane dalej.
Podejście wspólnotowe, w którym używa się puli lokalnych zasobów w celu osiągnięcia zaakceptowanych społecznie celów, to droga jaką należy podążać.
Aby dokonać rewolucyjnego w istocie przejścia od obecnej sytuacji w kierunku ekonomi małej skali konieczne są śmiałe decyzje. Mogą się one zacząć od uważnego wyboru banku, sposobu inwestowania i wydawania naszych pieniędzy. Dominujący obecnie system bankowy (o ile jeszcze taki istnieje gdy czytacie tę książkę) lokuje nasze pieniądze w handlu bronią, pożycza je korporacjom zajmującym się inżynierią genetyczną, energią atomową i czymkolwiek bądź, byleby tylko przynosiło to jak największe zyski w dającym się przewidzieć czasie. Zasoby naszej planety są w ten sposób systematycznie eksploatowane za pośrednictwem naszych pieniędzy używanych jedynie dla wąsko rozumianych zysków.
Aby tego uniknąć musimy przerzucić rezerwy naszej gotówki na wspieranie etycznie odpowiedzialnego biznesu oraz instytucji, które wspierają przedsięwzięcia przyjazne środowisku i oparte na idei zrównoważonego rozwoju. Przedsięwzięcia, których najważniejszą motywacją nie jest zysk, przynoszące jednak pewien dochód tym którzy się w nie zaangażują.
Pożytek zamiast chciwości.
Pojawia się obecnie wiele banków i spółdzielni opartych na zasadach etycznych, które torują drogę dla nowych form inwestowania. Jednakże trzeba od razu zrobić w tym miejscu zastrzeżenie: portfele instytucji reklamujących się jako „promujące społecznie odpowiedzialny biznes” muszą być bardzo starannie sprawdzane zanim podejmiemy decyzję o powierzeniu im naszych środków. Niektóre z nich, w celu maksymalizacji zysków, w praktyce daleko odchodzą od swoich deklaracji.
Nie możemy pozwolić sobie na życie w stanie schizofrenii. Przychodzi w końcu moment kiedy musimy użyć naszych pieniędzy zgodnie z naszą wiarą i przekonaniami. (zobacz także rozdział: Rząd, korporacje i globalizacja.) W wielu sytuacjach pieniądz nie musi być podstawowym środkiem wymiany. Zamiast niego możemy w licznych wypadkach wymieniać jedne dobra na inne. Taki sposób przynosi wiele korzyści w porównaniu do transakcji z użyciem pieniędzy, szczególnie na szczeblu lokalnym. Pomaga on wtedy budować wymianę społeczną opartą na lokalnych zasobach i zaufanie pomiędzy większą liczbą jednostek.
Równie ważny jest sposób w jaki wydajemy nasze dochody. Świadomemu wyborowi banków powinno towarzyszyć świadome dokonywanie zakupów. Im więcej spójności i konsekwencji wprowadzimy do naszego życia, tym większy będzie nasz wpływ na społeczeństwo. Dlatego dokonywanie zakupów jako myśląca, dobrze poinformowana i wytrawna w swoim działaniu jednostka, to coś zupełnie innego niż kupowanie dla wygody. Kupowanie od firmy albo od osoby, którą świadomie chcemy wspierać jest czymś zasadniczo lepszym niż kupowanie jedynie ze względu na cenę i wygodę. To pierwsze jest aktem społecznie pożytecznym, podczas gdy to drugie jest aktem egoizmu.
Nie odnosi się to jednak do sytuacji gdy nie stać nas na tego typu altruizm. W tym momencie pojawia się poważne zadanie dla społeczeństwa jako całości. Powinno ono zmniejszyć przepaść w zarobkach pomiędzy różnymi warstwami społecznymi, tak aby każdy mógł dokonać prostych, odpowiedzialnych wyborów i nikt nie był pozbawiany tego podstawowego ludzkiego prawa.
sir Julian Rose, rolnik, aktywista, pisarz, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi – ICPPC. Opuścił Anglię, aby bronić zdrowej polskiej wsi.
Tekst ukazał się w miesięcznika Polityka Polska numer 1/2015
MOŻE CIĘ TEŻ ZAINTERESUJE:
Środowe lekcje o pieniądzu: Cel ekonomii – połączyć dobra z tymi, którzy ich potrzebują
https://politykapolska.eu/2017/12/16/korporacyjny-model-gospodarki-zywnosciowej-zagrozenia-dla-srodowiska-czlowieka/