Plan Coudenhove-Kalergi. Czy na naszych oczach dochodzi do zniszczenia Europy w jej tradycyjnym, historycznym i kulturowym kształcie?

0
2453
[bsa_pro_ad_space id=5]

Jest to więc kolejna odsłona wojny wydanej cywilizacji łacińskiej.

[bsa_pro_ad_space id=8]

Piotr Lewandowski

I. Paneuropejczyk

W analizach wskazujących na coraz bardziej totalniackie oblicze, jakie przybiera współczesna Unia Europejska, słusznie przypomina się jej ideologicznych antenatów, takich jak Antonio Gramsci czy Altiero Spinelli.

W cieniu tej dwójki pozostaje jednak jeszcze jedna postać, która wywarła nie mniejszy wpływ na kształt współczesnej Europy oraz umeblowanie umysłów brukselskich elit. Mowa o jednym z prekursorów europejskiego federalizmu – Richardzie Coudenhove-Kalergim. Ten austriacki arystokrata (pełne nazwisko – Richard Nicolaus hrabia Coudenhove-Kalergi) urodzony w 1894 r. w Tokio (zm. 1972) jako syn austro-węgierskiego dyplomaty Henryka Jana Marii Coudenhove-Kalergiego i Japonki Mitsu Aoyamy, zasłynął jako twórca idei paneuropeizmu – kolejnej niebezpiecznej i potencjalnie wręcz zbrodniczej utopii, jaka legła u podstaw „zjednoczonej Europy”, a której założenia wdrażane są przez brukselską kastę mandarynów i patronujących im przywódców czołowych państw kontynentu z przerażającą skrupulatnością.

Pozornie mogłoby się wydawać, że paneuropeizm jest wykwitem nieszkodliwego idealizmu. Sformułowana w latach 20. XX w. doktryna (główne dzieła Kalergiego „Pan-Europa”, „Praktyczny idealizm” oraz trzytomowa „Walka o Paneuropę” to odpowiednio lata 1923, 1925 i 1925-1928) przewidywała zjednoczenie Europy „od Polski po Portugalię”, m.in. zakładając potrzebę oporu przed rosnącą w siłę sowiecką Rosją. Nie bez wpływu było tu również doświadczenie okropieństw Wielkiej Wojny, czemu w przyszłości miała zapobiec paneuropejska federacja.

Jeśli jednak poskrobać głębiej, okazuje się, że mamy do czynienia tak naprawdę z precyzyjnym planem zniszczenia Europy w jej tradycyjnym, historycznym i kulturowym kształcie. Jest to więc kolejna odsłona wojny wydanej cywilizacji łacińskiej.

 

II. Stany Zjednoczone Europy

Jakie oblicze miała według Coudenhove-Kalergiego przybrać Europa przyszłości? Byłyby to Stany Zjednoczone Europy – na wzór Stanów Zjednoczonych Ameryki, które (podobnie jak Szwajcaria) były inspiracją dla austriackiego filozofa.

Już samo to wyklucza istnienie państw jako suwerennych podmiotów – w grę może wchodzić co najwyżej jakaś szczątkowa autonomia, lecz oczywiście bez możliwości secesji. W tak rozumianej, zunifikowanej Europie jakiekolwiek „exity” nie byłyby możliwe. Podejściu temu hołdują również dzisiejsze elity europejskie, stąd ich nieopanowana wściekłość po brytyjskim referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej – teraz jeszcze nie były w stanie zapobiec Brexitowi, lecz gdy spojrzymy na sposób negocjacji z Londynem, ewidentnie mający zniechęcić potencjalnych naśladowców, widzimy, że ich celem jest właśnie Europa „bezalternatywna”.

Nie bez przyczyny reakcją na Brexit było ogłoszenie „przyśpieszenia i pogłębienia integracji”, tak by nie dopuścić do kolejnych wystąpień z UE. Ogłoszony wspólny budżet strefy euro (na razie szczątkowy, ale jest to dopiero pierwszy krok), wzmożone naciski na ociągające się kraje członkowskie, by przyjęły eurowalutę, czy intensyfikacja zabiegów o powołanie europejskiej armii z prawdziwego zdarzenia są wyraźnym sygnałem, że koncepcja Kalergiego wciąż pozostaje nadrzędnym celem zawiadywanego odgórnie procesu integracji.

Ciekawostka na marginesie – obecny kształt instytucjonalny UE również nawiązuje częściowo do projektu Kalergiego. Głosił on bowiem potrzebę powołania dwuizbowego parlamentu z Izbą Narodów reprezentującą Europejczyków i Izbą Państw, w skład której wchodziliby przedstawiciele europejskich rządów. Ta pierwsza nosi dziś nazwę Parlamentu Europejskiego, ta druga zaś to Rada Unii Europejskiej i Rada Europy.

Kolejne, realizowane od czasów powołania Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, założenie Coudenhove-Kalergiego to głęboka unifikacja gospodarcza kontynentu. Europa stanowić ma jednolity system ekonomiczny ze „zracjonalizowaną” produkcją, nad którą czuwa centralny ośrodek władzy gospodarczej. Jeżeli spojrzymy pod tym kątem na radosną twórczość Komisji Europejskiej i podległych jej agend, wówczas te sterty pozornie absurdalnych zakazów i nakazów, rozmaitych kwot produkcyjnych, począwszy od mleka i innych płodów rolnych, a skończywszy na limitach CO2, całe to prostowanie bananów i wojny z tradycyjnymi żarówkami oraz tysięczne normy wdrażane pod pozorem przychylenia nieba poddanym (bo o obywatelach trudno już tu mówić) – wszystko to nagle zaczyna nabierać sensu. Co więcej, Coudenhove-Kalergi był również prekursorem wojny gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi, w których upatrywał głównego rywala Europy. Wspomniane ujednolicenie gospodarki służyć miało właśnie uczynieniu Europy realną konkurencją dla USA, do czego nie byłyby zdolne poszczególne państwa narodowe. Być może pamiętają jeszcze Państwo tzw. strategię lizbońską (2000 r.) według której Europa miała do 2010 r. wyprzedzić w rozwoju Stany Zjednoczone? Skutek był wprawdzie zerowy, ale tego typu plany, wciąż popularne wśród eurokratów, wypływają właśnie z ducha paneuropeizmu.

 

III. Eugenika społeczna

Dziś niektóre fragmenty „Paneuropy” brzmią wręcz profetycznie, chociażby te stwierdzające już w pierwszej połowie lat 20., że Europa jest na drodze do kolejnej wojny (co wypełniło się, jak wiemy, w 1939 r.). Rzecz w tym, że prócz rozwiązań instytucjonalnych będących prefiguracją dzisiejszej Unii Europejskiej – mających uczynić Europę liczącym się graczem w globalnej skali i zapobiec wyniszczającym wojnom – Richard Coudenhove-Kalergi był również propagatorem dalece posuniętej inżynierii społecznej, bez której pełna integracja kontynentu nie byłaby możliwa. Za jedno z głównych zagrożeń uważał nacjonalizm, toteż stał na stanowisku, że poszczególne narodowości muszą ustąpić przyszłemu „narodowi europejskiemu”, do którego powstania należy doprowadzić poprzez eliminację kulturowych partykularyzmów oraz swoistą eugenikę, zakładającą mieszanie się ras i wyhodowanie w ten sposób „nowego człowieka”.

Poglądy te najdobitniej wyraził w dziele „Praktyczny idealizm” (1925). Oddajmy teraz głos samemu autorowi: Człowiek w dalszej przyszłości będzie mieszańcem. Dzisiejsze rasy i kasty staną się ofiarą wzmagającej się łatwości pokonywania przestrzeni, czasu i uprzedzeń. Ta euroazjatyco-negroidalna rasa przyszłości, podobna zewnętrznie do egipskiej, zastąpi różnorodność ludów różnorodnością osobowości.

Widzimy zatem, że w obecnym szaleństwie eurokratów oraz politycznych i prywatnych sponsorów ideologii multikulturalizmu nie ma przypadku. Realizują oni po prostu program swojego duchowego poprzednika, mający na celu zglajszachtowanie Europejczyków i przekształcenie ich w jednorodną masę. Otwarcie na oścież drzwi przed migracyjną falą z Bliskiego Wschodu i Afryki jak najbardziej mieści się w koncepcji eugeniki społecznej Coudenhove-Kalergiego.

Co więcej, nad tym jednolitym narodem pieczę ma sprawować „arystokracja ducha”, która zajęłaby miejsce tradycyjnych warstw przywódczych. Tutaj taranem według Kalergiego miał być socjalizm, niszczący dotychczasową arystokrację i wyłaniający w jej miejsce nową. Dawne „niesprawiedliwe nierówności” miałyby zostać zastąpione… „nierównościami sprawiedliwymi”, gdzie miejsce w społecznej hierarchii wynikałoby z naturalnych przymiotów. Coś nam to przypomina? Wystarczy spojrzeć na współczesną „arystokrację brukselską”, ową nadętą pychą „kastę mandarynów”, by zorientować się, że również i ten element dorobku bohatera niniejszego tekstu jest jak najbardziej po ich myśli. Stąd też ich wstręt przed poddaniem się demokratycznej weryfikacji i dążenie do zawiadywania Europą z pominięciem woli obywateli, w których upatruje się co najwyżej „nawóz historii” – masę przeznaczoną do urabiania w jedynie słusznym duchu przez samozwańczych demiurgów nowego ładu.

IV. Droga do eurokołchozu

Richard Coudenhove-Kalergi po II wojnie światowej założył (1947 r.) Europejską Unię Parlamentarną, do końca życia zabiegając o urzeczywistnienie swych utopii – a że zmarł w 1972 r., to miał okazję ujrzeć jednoczącą się Europę na własne oczy. Nie dziwi więc, że jako pierwszy został w 1950 r. uhonorowany Nagrodą Karola Wielkiego – tą samą, którą później otrzymali m.in. Bronisław Geremek, Donald Tusk oraz szereg prominentnych eurokratów (chciałoby się powiedzieć: współczesnych „arystokratów ducha”).

Sam Coudenhove-Kalergi doczekał się stowarzyszenia swojego imienia z siedzibą w Wiedniu – przyznaje ono co dwa lata Nagrodę Europejską, której laureatami są takie postaci jak Jean-Claude Juncker, Herman van Rompuy czy Angela Merkel. Dziś, po niemal 100 latach od publikacji jego programowych dzieł, perspektywa federacyjnej Europy, w której „państwa narodowe winny być gotowe do oddania swej suwerenności” (Angela Merkel), wydaje się być bliska jak nigdy wcześniej. Warto o tym pamiętać, gdy przyjdzie głosować w wiosennych wyborach do europarlamentu, bo wszystko wskazuje na to, że to już ostatni dzwonek, by powstrzymać realizację opętańczych wizji duchowych ojców założycieli eurokołchozu.

Autor publikuje w sieci pod nickiem Gadający Grzyb

Za: polskaniepodlegla.pl

[bsa_pro_ad_space id=4]