Niemiecki Sąd Najwyższy uznał, że można bezkarnie pomawiać Polskę i Polaków o niemieckie zbrodnie

0
1035
[bsa_pro_ad_space id=5]

dr Leszek Pietrzak

[bsa_pro_ad_space id=8]

Niemiecki Trybunał Sprawiedliwości (odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego) 21 sierpnia stwierdził, że wyroki polskich sądów nie obowiązują w Niemczech. Tym samym uznał, że niemiecka państwowa telewizja ZDF nie musi przepraszać za użycie kłamliwego terminu „polskie obozy koncentracyjne” w sposób, który nakazał polski Sąd Apelacyjny w Krakowie. Ten wyrok stoi w rażącej sprzeczności z unijnym prawem, które nakazuje respektować wyroki sądów wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej, ale jak widać są równi i równiejsi.

Wolność kłamania

W grudniu 2016 r. polski sąd zobowiązał ZDF do umieszczenia na stronie głównej swojego internetowego serwisu oświadczenia z przeprosinami Karola Tendery. Ten były więzień obozu Auschwitz, pozwał niemiecką stację za użycie w jednym z programów terminu „polski obóz koncentracyjny” w odniesieniu do niemieckiego obozu zagłady, którym był Auschwitz.

Skandaliczny wyrok Niemieckiego Trybunału Sprawiedliwości ma bardzo ciekawe uzasadnienie. Otóż sędziowie potwierdzili, że termin „polskie obozy” jest kłamliwy, ale jednocześnie uznali, iż nakaz publikacji przeprosin, które orzekł polski sąd, jest „niedopuszczalną ingerencją w wolność niemieckiej prasy i naruszałaby niemiecki porządek prawny”, czyli mówiąc wprost: najważniejszy sąd w Niemczech uznał, że wolność słowa w niemieckich mediach oznacza również prawo do pisania oczywistej nieprawdy i nieprzepraszania za to.

Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) w Karlsruhe to, jak wspomniałem, odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego.

Było o nim głośno w Polsce lipcu b.r., gdy na jego zaproszenie do Karlsruhe udała się była pierwsza prezes naszego Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Prezes niemieckiego Trybunału Sprawiedliwości Bettina Limperg w czasie tego spotkania zakomunikowała, że zwolnienie Gersdorf z pełnionego urzędu było sprzeczne z polski prawem i że sytuacja w Polsce w ogóle napawa ją głębokim niepokojem. W ten sposób Limperg dała jasno do zrozumienia, kogo w Polsce wspierają dzisiaj sędziowie Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe.

Proces o prawdę

Zanim sprawa wyroku polskiego sądu na ZDF trafiła do Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe przeszła przez kilka instancji sądowych zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Wszystko zaczęło się w lipcu 2013 r., gdy niemiecka ZDF w wyemitowanym programie dokumentalnym użyła kłamliwego określenia „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz”. Za użycie tego określenia Karol Tendera postanowił pozwać niemiecką telewizję i sprawa trafiła do sądu. Tendera w swoim pozwie podniósł, że użyte przez niemiecką telewizję sformułowanie naruszyło jego dobra w postaci jego godności i tożsamości narodowej. Jak stwierdził w skierowanym do sądu pozwie, użyte określenie w sposób karygodny fałszuje bowiem historię i sugeruje, jakoby to naród polski był sprawcą nazistowskich zbrodni.

Sprawa trafiła wówczas do sądu w Krakowie i zaczął się proces. Wsparcia Tenderze udzieliło olsztyńskie Stowarzyszenie Patria Nostra, które od lat podejmuje działania na polu prawnym przeciwko używaniu przez zachodnie media terminu „polskie obozy koncentracyjne”. Jego prezes mecenas Lecha Obara został nawet pełnomocnikiem Tendery w tym procesie. Obara dowodził w czasie tego procesu, że poprzez użycie tego kłamliwego terminu naruszone zostały dobra osobiste jego klienta i domagał się od niemieckiej stacji przeprosin. Ta z kolei najpierw podnosiła argument, że w tej sprawie polski sąd nie jest właściwym terytorialnie i jeśli już, to cała sprawę powinien rozpatrzyć niemiecki sąd. Potem pełnomocnicy ZDF podnosili, że powód został już skutecznie przeproszony – i to aż dwukrotnie w listach, jakie zostały przesłane na ręce jego pełnomocnika oraz w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej stacji. Po wielu miesiącach sąd pierwszej instancji oddalił powództwo Tendery. Ten z kolei zaskarżył wydane postanowienie i sprawa niejako ponownie wróciła do sądu, tym razem był to Sąd Apelacyjny w Krakowie. Ten ponownie rozpatrzył sprawę i w grudniu 2016 r. nakazał niemieckiej telewizji zamieszczenie przeprosin Tendery za użycie kłamliwego określenia „polskie obozy koncentracyjne” na stronie głównej serwisu internetowego.

Jednak niemiecka stacja nie wykonała wspomnianego wyroku, tak jak nakazał to jej krakowski sąd apelacyjny. ZDF zamieściła bowiem oświadczenie z przeprosinami nie na swojej stronie głównej, a jedynie na jednej z jej zakładek, co było znacznie mniej widoczne. Powstał wówczas problem, jak wyegzekwować od ZDF orzeczony przez krakowski sąd wyrok. Tymczasem niemiecka telewizja postanowiła zaskarżyć wyrok krakowskiego sądu do niemieckiego Sądu Krajowego w Moguncji, który w jej ocenie posiadał właściwość w tej sprawie. Ten 11 stycznia 2019 r. uznał, że ZDF musi jeszcze raz przeprosić Tenderę za nazwanie obozów zagłady z czasów II wojny światowej „polskimi” i musi zrobić to dokładnie tak, jak określił to Sąd Apelacyjny w Krakowie. Ale niemiecka stacja nie zamierzała pogodzić się z orzeczeniem sadu w Moguncji i odwołała się do najwyższego niemieckiego sądu – Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe. Ten jak już wspomnieliśmy skutecznie rozwiązał ZDF problem wyroku polskiego sądu.

Wyrok niezgodny z unijnym prawem

Wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Karlsruhe wywołał w Polsce oburzenie wielu środowisk. Stało się tak z wielu powodów, ale dwa z nich wydają się być kluczowymi. Po pierwsze chodzi o 96-letniego Karola Tendery – byłego więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, (numer obozowy 1000430), który raczej nie doczeka się już zadośćuczynienia za kłamstwo, jakiego dopuściła się niemiecka stacja, stwierdzając, że obóz w którym przebywał Tendera był „polskim obozem koncentracyjnym”.

Po drugie niemiecki trybunał wydał wyrok, rażąco naruszający ustawodawstwo Unii Europejskiej, której Niemcy są dzisiaj przywódcą. Na ten aspekt zwrócił uwagę wspomniany mecenas Lech Obara z olsztyńskiego Stowarzyszenia Patria Nostra, który jak już wspomnieliśmy był pełnomocnikiem Tendery w tym procesie. W wydanym przez to stowarzyszenie komunikacie Obara zwrócił uwagę na to, że Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe naruszył wydanym wyrokiem unijne rozporządzenia w sprawie wzajemnego uznawania i wykonywania wyroków.

A poza tym, jak zaznaczył Obara, unijne ustawodawstwo (rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE) mówi jasno, że „orzeczenie wydane w państwie członkowskim nie mogą być w żadnym wypadku przedmiotem kontroli merytorycznej w wezwanym państwie członkowskim”. Zdaniem mecenasa Obary „ten wyrok to policzek dla wszystkich polskich sędziów, bo sąd w Karlsruhe potraktował ich, jakby był wyższą instancją nad polskim wymiarem sprawiedliwości”.

Za: Gazeta Warszawska

[bsa_pro_ad_space id=4]