Jubileusz 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości jest dobrą okazją do odkrywania istotnego znaczenia tego Opatrznościowego daru. Dlatego podążamy za wskazaniami Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego, którego niezłomna służba Kościołowi i narodowi, w czasach zmagania o zachowanie ducha narodu, czyni patronem naszej wolności. Wiernie szedł on śladami wielkich Polaków, którzy w przeszłości bronili duchowej tożsamości Ojczyzny. Święty Stanisław biskup i męczennik, życie swoje oddał w obronie ładu moralnego w naszej Ojczyźnie. Walczył z despotyzmem. Stanął w obronie zasad sprawiedliwości chrześcijańskiej. Mówił o nim kardynał Wyszyński: „To nie zdrajca – to przeciwnik zła, przeciwnik nadużyć, przeciwnik niszczonego ładu moralnego. On przypomniał, że Ewangelia jest dla wszystkich. Nie tylko dla podwładnych, ale i dla władzę mających”.
Święty Stanisław stał się symbolem obrony duchowych wartości najważniejszych w życiu narodu, bez których nie może on istnieć i rozwijać się. Pisał jeden z wieszczów narodowych czasów rozbiorów, Zygmunt Krasiński: „Niczym Sybir, niczym knuty, lecz Narodu duch zatruty – to dopiero bólów ból”. Szczęściem narodu polskiego jest żywa wiara. Ale wciąż powracającym dramatem – życie niezgodne z wiarą. Boża Opatrzność ciągle nas ratuje. Wielkim darem Boga było odzyskanie niepodległości po blisko 130 latach niewoli. Jak dar ten był podjęty przez nas? Kardynał Wyszyński pytał z bólem: „Czy dostrzegliśmy palec Boży w dziejach naszego odrodzenia? Czy ukorzyliśmy się przed Majestatem Pańskim w uznaniu, że «prawica Pańska uderzyła nieprzyjaciela»? Ileż [pośród nas było] pychy, wyniosłości targów, wzajemnego pomiatania i lekceważenia własnych zasług, wydzierania sobie tytułu do chwały! A wśród tego jarmarcznego zgiełku małych wielkości, nie zrozumieliśmy cudów Twoich ani pamiętaliśmy na wielkość miłosierdzia Twego”.
Ciągle powraca smutna prawda, że tak mało doceniamy dar wolności i niepodległości. Prymas Wyszyński pisał: „Długa niewola nie wyleczyła nas z ducha buntu. W walkach partyjnych zapomniano o tym, gdzie kończy się dobro partii, a zaczyna dobro wspólnej Matki. Czyż walki partyjne, przez które Polska przeszła, nie były, jakże niestety często bywało, sabotażem uprawianym kosztem Ojczyzny? Widzieliśmy ten system działający do ostatniej chwili. Wybitni nawet przedstawiciele społeczeństwa, mający na ustach miłość Ojczyzny, sabotowali państwo w przededniu wojny, odmawiając mu uporczywie podatków. Jakich to łajdactw nie robiono, by uchronić się od spełnienia obowiązku! Iluż to przepisało tytuł własności mienia, tworząc fikcje prawne; wielu z nich potem skwapliwie płaciło podatki najeźdźcy, podczas gdy dla własnego państwa nie mieli nic prócz przekleństw, że zostawiło ich bezbronnymi”. Jakże aktualne są te słowa księdza Wyszyńskiego pisane w 1946 roku.
Z pokorą trzeba nam wyznać, że niepoprawni jesteśmy i tak trudno nam podjąć odpowiedzialność za dar wolności, nie myląc jej z samowolą, która jest nieszczęściem dla narodu. Wśród największych zagrożeń kardynał Wyszyński piętnuje rozwiązłość i niszczenie życia rodziny. „Po ziemi naszej – pisał – hulał grzech zdrady małżeńskiej, seksualizmu, wygodnictwa propagującego dzieciobójstwo na wielką skalę. Rozbicie małżeństw, handel religią dla zmiany żony czy męża, porzucone dzieci, rozbite rodziny, tragedie opuszczonych matek, wśród których były żony ludzi wysoko postawionych w hierarchii państwowej, zdradzających niekiedy nie tylko matkę własnych dzieci, ale i matkę matek – Ojczyznę. Czyż tacy ludzie mogli dać dobry przykład? Oni to upowszechnili swą postawą rozpasanie powszechne! Czyż tacy ludzie, którzy nie mieli siły, by opanować własne namiętności, mogli mieć siłę do obrony państwa w chwilach grozy? Zabrakło im sił, których nie wyćwiczyli w zaciszu domowego ogniska”.
Większe mocarstwa niż Polska rozpadły się na skutek upadku życia moralnego. Spróchniałe drzewo długo się nie ostoi. Prymas Tysiąclecia zachęca nas, abyśmy tego, co jest największym dobrem dla naszego życia narodowego, uczyli się… od wrogów: „Wrogowie wiedzą, co narodowi służy, a co mu szkodzi. I jeśli chcą mu szkodzić – niszczą to, co mu pomaga. Dlatego też najeźdźcy zawsze niszczyli Kościół. Dlatego starali się naród upodlić i rozpić. Wrogów naszego Narodu poznajemy po tym, jak się odnoszą do Boga i do moralności chrześcijańskiej. Umieją oni ocenić sens tej moralności dla nas, wiedzą, że jest ona siłą i mocą narodu, że najlepiej służy jego bytowi, całości i jedności. I dlatego, chcąc zniszczyć naród, niszczą jego wiarę i moralność chrześcijańską. Uczmy się najmilsi od wrogów doceniania tego, co najlepiej służy wolności i trwałości narodu. (…) Są to lekcje z niedawnej przeszłości. Obyśmy ich szybko nie zapomnieli, mogą się nam bowiem przydać!”.
Królowo Męczenników – pomóż nam stać na straży powierzonego dziedzictwa wiary i strzec moralności chrześcijańskiej.
Składamy dzisiaj przed Tobą słowa Milenijnego Aktu Oddania:
Bogurodzico Dziewico, Matko Kościoła, Królowo Polski i Pani nasza Jasnogórska (…). Oddajemy dziś ufnym sercem w Twą wieczystą, macierzyńską niewolę miłości wszystkie dzieci Boże ochrzczonego Narodu i wszystko, co Polskę stanowi, za wolność Kościoła w świecie i w Ojczyźnie naszej. (…) Przyjmij naszą ufność, umocnij ją w sercach naszych i złóż przed Obliczem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Amen.