Słowo na 16. niedzielę: PAN JEST MOIM PASTERZEM [ks. Stanisław]

0
715
[bsa_pro_ad_space id=5]

Zuchwalstwo i bezczelny tupet nie są znakiem odwagi naszych wrogów, ale przykrywką ich tchórzostwa, polegającego na poddaniu się obcej sile.

[bsa_pro_ad_space id=8]

Bóg jest Pasterzem, mówi Psalmista (Ps 23,1;80,2), a zarazem ustanawia pasterzy, aby paśli ludzi jak trzodę (zob. Jr 23,4). Natomiast „biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce Bożego pastwiska” (Jr 23,1). O złych pasterzach czytamy w pierwszej lekcji mszalnej w niedzielę 22 lipca z księgi Jeremiasza, a także w proroctwie Ezechiela (34, 1-10) oraz Zachariasza (10,3). Gdy ludzie są podobni do owiec niemających pasterza (Mk 6,34) lub poddani są zgubnej władzy złych pasterzy, przychodzi Jezus przejęty litością, gromadzi porzuconych i naucza, głosząc sprawiedliwość i pokój. We władzy pasterskiej Jezusa Chrystusa uczestniczą apostołowie i uczniowie.

Obchodzone w latach PRL-u święto 22 lipca (znacząca zbieżność z datą i liturgią niedzieli) oznaczało hołd dla złych pasterzy u władzy, której przez kilkadziesiąt lat poddana była Polska.

Zadaniem i powołaniem dobrego pasterza jest gromadzić, jednoczyć, prowadzić, bronić i karmić ludzi jak owce. Chrystus w swoim ciele i krwi „z dwóch rodzajów ludzi stwarza w sobie jednego, nowego człowieka, wprowadzając pokój (…) zadawszy śmierć wrogości”, czytamy w drugiej niedzielnej lekcji (Ef 2,15n). Do Dzieciątka Jezus w stajni betlejemskiej przychodzą z darami pasterze, zaś Aniołowie głoszą pokój ludziom dobrej woli.

Czcigodny sługa Boży ks. prymas Stefan Wyszyński naśladując i uobecniając nauczającego Chrystusa powiedział w Krakowie 11 maja 1975 r.: „Obowiązkiem pasterza jest być mocnym w wierze. Nie wolno mu się chwiać ani na prawo, ani na lewo. Nie może on ulegać najrozmaitszym pokusom świata, nie może poddawać się mdłym doktrynom, opiniom, pogłoskom, hipotezom. Musi nauczać z mocą jak z mocą uczył Chrystus, który zapewniał swoich słuchaczy: Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”.

W kazaniu wygłoszonym w Warszawie 9 czerwca 1977 r., ostrzegał ksiądz prymas przed złymi pasterzami – nauczycielami: „Boimy się ludzi, którzy mając zdemoralizowaną duszę chcieliby być nauczycielami dzieci narodu – jak to się nieraz wyczuwa w różnych programach wychowania, zwłaszcza w tzw. programie wychowania seksualnego. Jakże trzeba czuwać nad tym, aby wychowanie nasze było narodowe, religijne i czyste! Od tego zależy moc i energia życiowa naszego narodu oraz jego przyszłość i siła wytrwania”.

Widzimy z lękiem w ojczyźnie ofensywę edukacyjną wyznawców ideologii gender, chcących odebrać Kościołowi i Polsce dzieci, korzystając z obojętności i tchórzostwa, z postaw niewiedzy, niewiary i zgody w pokoleniu rodziców na zło nazywane dobrem. Obce i wrogie wierze i kulturze rewolucyjne działania wyznawców zła i Złego powinny spotkać się ze skuteczną kontrrewolucją obrońców prawdy i wiary. Mamy przecież w Polsce odważnych pasterzy gotowych wyrażać i wypowiadających sprzeciw publicznej wrogości wobec tego co w nas Boże i ludzkie zarazem. Korzystamy z darowanego nam udziału w potrójnej władzy Chrystusa: kapłańskiej, prorockiej i pasterskiej. Ten, kto jest tej władzy poddany, ma obowiązek ją sprawować zgodnie ze swoim powołaniem, „a ponieważ kapłan ma władzę czerpaną wyłącznie z wieczystego kapłaństwa Chrystusa, nikt więc dodać nic kapłanowi katolickiemu nie może”, powiedział ks. prymas w Warszawie 4 czerwca 1953 r., krótko przed aresztowaniem i uwięzieniem.

Korzystajmy w pełni z tych mocy i zdolności, które darował nam Bóg wzywając do odwagi, męstwa i wytrwania.

Zuchwalstwo i bezczelny tupet nie są znakiem odwagi naszych wrogów, ale przykrywką ich tchórzostwa, polegającego na poddaniu się obcej sile. Moc Boża, gdy po nią sięgamy, przewyższa siłę ludzką i diabelską. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą”, mówi Chrystus. Wzory odwagi aż po męczeństwo mamy w Polsce liczne w czasie wojny.

Spryt i cynizm przeciwnika wyraża się w orwellowskiej nowomowie, nazywającej trwającą wojnę pokojem. Tymczasem „nie ma pokoju dla bezbożnych”. Pomieszanie bezbożności z pobożnością, wyraża się w dwóch postawach: być wierzącym i niepraktykującym oraz być praktykującym i niewierzącym. Wiara bez praktyki i miłości jest martwa (diabły też wierzą ale wierności nie praktykują), podobnie martwa i zakłamana jest praktyka bez wiary. W praktyce selektywne podejście do wiary i samych praktyk sprawia, że powstaje mieszanka trudna do rozpoznania i nazwania, wyrażająca się m.in. w popełnianiu świętokradztw (takich jak niegodziwe przyjmowanie komunii świętej przez osoby trwające w ciężkim grzechu popełnianym publicznie) lub w grzechach myślą z fałszywym przekonaniem, że złe myślenie nie jest złe, byleby nie wyrażało się w drastyczny sposób w słowach i czynach. W spowiedzi powszechnej na pierwszym miejscu wymieniamy grzechy popełnione myślą przeciwną myśleniu Bożemu, zawartemu w prawdach wiary, przykazaniach i nauce Kościoła.

Bóg przykazuje nam jedność myśli, słowa i czynu, zgodność tego co osobiste i prywatne z tym co wspólne i społeczne, wierność praw stanowionych z prawem powszechnym, naturalnym, odróżnianie prawego sumienia od przekonań i poglądów. Jedność wyraża się w życiu zewnętrznym i wewnętrznym, w relacjach z Bogiem i z ludźmi. Pełnią jedności jest świętość. Widzialna świętość objawia się nam i darowuje w Chrystusie, Maryi Matce i świętych Kościoła. Świętość jest przedmiotem wiary i pragnienia w zgodzie z wolą Boga.

ks. Stanisław Małkowski

[bsa_pro_ad_space id=4]