Michael Berkowitz, ekspert w dziedzinie tzw. elastycznych miast z Fundacji Rockefellera, która promuje agendę „zrównoważonego rozwoju”, chwali pracę wykonaną przez wiele europejskich miast w przygotowaniach do zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi, rebeliami społecznymi itp. Nie kryje jednak, że najistotniejsze w tym programie jest zbieranie wrażliwych danych o obywatelach i przyznanie znacznie większych uprawnień podmiotom lokalnym kontrolowanym przez instytucje globalne.
We wrześniu 2015 roku światowi przywódcy przyjęli 17 celów „zrównoważonego rozwoju” (SDGs) w ramach Agendy 2030 na rzecz ekorozwoju. Jedenasty cel stanowi, że „należy uczynić miasta i osiedla ludzkie bezpiecznymi, stabilnymi, zrównoważonymi oraz sprzyjającymi włączeniu społecznemu”.
Fundacja Rockefelera pilotażuje od grudnia 2013 roku program 100 Resilient Cities. Wybrano 100 miast na świecie, które wdrażają systemy zapobiegania i reagowania nie tylko na powodzie, tajfuny, czy trzęsienia ziemi lecz przed wszystkim na bunty społeczne.
Obecnie w miastach mieszka 50 proc. ludzi na świecie. Do 2050 roku ONZ szacuje, że będzie w nich mieszkać 80 proc. ludności. Miasta takie, a właściwie zarządzające nimi władze mają być przygotowane na przetrwanie i dostosowanie instytucji, firm do nowej sytuacji, powstałej w wyniku wstrząsów społecznych wywołanych chociażby dużym bezrobociem.
Michael Berkowitz jest dyrektorem zarządzającym w Fundacji Rockefellera i prezesem inicjatywy „100 elastycznych miast”. Wcześniej był globalnym szefem zarządzania ryzykiem operacyjnym (ORM) w Deutsche Bank i redaktorem biuletynu dla specjalistów zarządzania w sytuacjach kryzysowych.
W rozmowie z Jorge Valero z portalu euracitv.com stwierdził, że duże miasta muszą przygotować się na nowe wyzwania związane z terroryzmem i masową imigracją. Jego zdaniem miasta muszą przyjmować i jak najszybciej integrować przybyszy. By jednak mieć pełną kontrolę nad nimi i w ogóle obywatelami, konieczna jest zmiana przepisów dotyczących ochrony danych. Dzięki wrażliwym informacjom władze mogą przewidzieć, skąd będzie wywodzić się przestępczość i radykalizacja.
– Uważam, że prawo do prywatności w Europie jest zbyt daleko idące. Aby Europa mogła rozwijać się, trzeba znaleźć realne rozwiązanie niektórych kwestii dotyczących zachowania prywatności – stwierdził Berkovitz.
Jako przykład podał kwestię danych o uchodźcach, które jego zdaniem powinny być powszechnie dzielone wśród różnych instytucji społecznych. Władza dysponując wieloma danymi o obywatelach i przybyszach – według Berkovitza – będzie lepiej przygotowana na radzenie sobie z radykalizacją, a także z integracją „nowych utalentowanych obywateli i pracowników”.
Berkovitz nie kryje, że celem programu jest także zmiana nastawienia mieszkańców miast do imigrantów, by ich przyjmować.
Dlatego jego zdaniem miasta powinny uzyskać znacznie większe kompetencje niż mają teraz. – W żadnym mieście na świecie, nawet w tych najpotężniejszych, burmistrzowie nie dysponują pełnią władzy, by zapewnić elastyczność tych miast. Mogą jednak korzystać zarówno z formalnej, jak i nieformalnej władzy. My zachęcamy ich do korzystania z władzy bardziej nieformalnej, ponieważ, jeśli uda ci się zwrócić to miasto w określonym kierunku, będziesz zaskoczony, jak wiele osób podąży za tobą – tłumaczył ekspert Fundacji Rockefellera.
Dodał, że rzeczywiście największym wyzwaniem obecnie jest zapewnienie ładu i w związku z tym decydenci światowi zastanawiają się, w jaki sposób można uzyskać odpowiedni poziom władzy, który nie jest zbyt szeroki, a z drugiej strony nie ogranicza uprawień instytucji samorządowych.
Berkovitz nawet nie krył, że poza uniezależnieniem miast i podporządkowaniem ich instytucjom globalnym „innym wyzwaniem jest integracja”. Integracja rozumiana w specyficzny sposób. Zwrócił uwagę, że „zawsze istnieje ryzyko związane z dobrze zaprojektowanymi, ale odgórnie narzucanymi rozwiązaniami”.
„Ekspert” tłumaczył, że obywatele mogą nie chcieć przyjąć „dobrych rozwiązań” odgórnie narzuconych. Dlatego konieczna jest… indoktrynacja. – Potrzebne jest zaangażowanie ludzi, nie jednej, dwóch osób, ale wielu – mówił. To sprawi, że miasta staną się „silniejsze” i odporne na wstrząsy, jakie by one nie były.
Za: Pch24.pl, euractiv.com, foto mmconsulting