Próba wierności – rozmowa ND z JE kard. JEm. ks. kard. Raymondem Leo Burkiem

0
1148
Cardinal Raymond Leo Burke attends a news conference by the conservative Catholic group "Voice of the Family" in Rome, on October 15, 2015. Photo courtesy of REUTERS/Alessandro Bianchi
[bsa_pro_ad_space id=5]

Publikujemy wywiad z kardynałem Raymondem Leo Burkiem, zamieszczonym w Magazynie 9-10 czerwca br. w Naszym Dzienniku. Podkreślenia od redakcji Polityki Polskiej.

[bsa_pro_ad_space id=8]


zdjęcie

Zdj. Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z JEm. ks. kard. Raymondem Leo Burkiem, patronem Suwerennego Zakonu Maltańskiego, członkiem Sygnatury Apostolskiej, rozmawia Beata Falkowska

Nasz Dziennik: Eminencjo, obecna wizyta w Polsce jest bardzo intensywna i bogata w spotkania z wiernymi. Podziela Eminencja opinię, że w Polsce walka o prawdę trwa, podczas gdy na Zachodzie w wielu obszarach została już przegrana?

Kard. R. Leo Burke: To prawda. Widzę podczas tej wizyty, że nadal bardzo wiele osób w Polsce ma silną tożsamość chrześcijańską, identyfikuje się z Chrystusem i prawdą naszej wiary, stoi mocno po stronie wartości katolickich i walczy w ich obronie. W wielu częściach Europy ludzie nie chcą już się uznawać za chrześcijan i mniej lub bardziej walczyć za Chrystusa i prawdę. Dlatego macie ważną misję do spełnienia w dziele nowej ewangelizacji Europy Zachodniej i innych państw.

ND: Także w Polsce jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo utraty wiary, sprowadzenia jej do pustej formy. Co, po pierwsze, musimy czynić, aby tego skarbu niesionego w glinianych naczyniach nie utracić?

Kard L.B.: Aby zachować wiarę w ludzie Bożym, Kościół przede wszystkim powinien dobrze formować nowych księży w seminariach, tak aby wierni mieli dobrych pasterzy, prawdziwych obrońców wiary, przygotowanych do bycia z ludźmi i prowadzenia ich. Kościół musi być bardzo uważny w nominowaniu biskupów, aby mieli czystą doktrynę, byli odważni i gotowi bronić wiary. Rola pasterzy jest dziś kluczowa. Co zrobił nasz Pan, aby powołać do istnienia Kościół? Natychmiast powołał dwunastu mężczyzn, aby byli pasterzami stada. Jeśli pasterze nie troszczą się o stado, ono się rozprasza. I to się dzieje często dzisiaj. Ludzie czują się opuszczeni, ponieważ ich biskupi nie uczą ich mocno, jaka jest prawda, nie korygują błędów. Jest sławny fragment w Księdze Zachariasza: „Uderz Pasterza, aby się rozproszyły owce” (13,7). Z kolei wierni świeccy powinni nieustannie pogłębiać wiarę i wiedzę o naszej wierze poprzez studiowanie Katechizmu Kościoła Katolickiego, dobrej, solidnej literatury katolickiej. Istotną kwestią jest również wyłanianie liderów katolickich, wiernych nauczaniu Kościoła.

ND: Podziela Eminencja opinię, że dziś wierni potrzebują dobrej edukacji, aby móc właściwie rozeznawać ideologiczne zasadzki? Obecnie niestety i katoliccy nauczyciele szerzą w szkołach lewicową propagandę, często nieświadomie.

Kard L.B.: Dlatego musimy formować, kształtować nauczycieli w duchu solidnej filozofii i teologii, w innym przypadku przejmą oni ideologię marksistowską, ideologię przeciwną naszej wierze. Bardzo ważne jest kształcenie dzieci, gdyż wiele szkół uczy w sposób wręcz wrogi nauce katolickiej i usiłuje zniszczyć dobro wyniesione z domu. Kwestia edukacji młodego pokolenia musi być w orbicie zainteresowania każdego katolika, bo ma ona fundamentalne znaczenie. W wielu szkołach dzieciom zaszczepiana jest dziś wrogość do wszystkiego, co wiąże się z wiarą katolicką, niszczone jest wszelkie dobro, które wynoszą one z domów. W USA zmagamy się z propagowaniem gender w szkołach, co prowadzi do destrukcji naszej kultury. Rodziców zachęcam, by budowali mocne życie rodzinne i byli silnie obecni w procesie edukacji swoich dzieci, by ich nie stracić. Czasem może się to wiązać – tak jak często dzieje się to w USA – z nauczaniem dzieci w domu.

ND: Niestety i w Polsce ludzie deklarujący wiarę ulegają wpływom świata – popierają rozwody, antykoncepcję. Jednym ze sposobów niszczenia Kościoła jest obecnie dewastowanie moralności wiernych?

Kard L.B.: Muszę przyznać, że podczas tego pobytu w Polsce zszokowały mnie dane dotyczące liczby rozwodów w waszym kraju. Nie podejrzewałbym, że ten odsetek jest tak wysoki. Słyszałem także o bitwie, którą toczycie w Polsce wokół innej formy zła, jaką jest aborcja. Możecie być pewni, że materializm i sekularyzm Unii Europejskiej przejawiający się w szerzeniu gender czy legalizacji związków jednopłciowych będzie forsowany także w waszej Ojczyźnie.

ND: Szczególnie atakowana jest młodzież. W irlandzkim referendum aborcyjnym aż 90 proc. młodych ludzi opowiedziało się za legalizacją zabijania dzieci poczętych.

Kard L.B.: To, co wydarzyło się w Irlandii, jest bardzo bolesne. Młodzież w Irlandii jest jednak inna niż w Polsce. W Irlandii aborcja była zakazana i perspektywę zmiany tego stanu rzeczy ludzie uznali za coś dobrego. W Polsce, podobnie jak w USA, wielu młodych ludzi jest silnie pro-life, ponieważ urodzili się w czasie, gdy aborcja była legalna, dostępna dla ich rodziców, dorastająca młodzież mogła obserwować to, czym jest mentalność anty-life, jak niszczy ona rodzinę i kulturę. Niezmiernie ważne jest, aby zachęcać młodych do angażowania się w działalność na rzecz ochrony życia i na rzecz rodziny, szczególnie w sytuacji agresywnej agendy homoseksualnej forsowanej w zachodniej kulturze. Kościół kocha każdego człowieka, także tego, który skłania się ku osobom tej samej płci. Tym osobom trzeba okazywać pomoc, być blisko nich i pomagać im przezwyciężyć ten nieprawidłowy pociąg seksualny i to robi Kościół, przypominając jednocześnie, że same związki homoseksualne nie są Bożym zamysłem. Takie skłonności szkodzą zarówno osobom, które im ulegają, jak i całym społeczeństwom.

ND: W kontekście promocji związków jednopłciowych katolicy są terroryzowani fałszywymi koncepcjami miłosierdzia czy indywidualnego sumienia.

Kard L.B.: Zafałszowywanie tych pojęć czyni ogromne spustoszenie. W efekcie ludzie oddzielają miłosierdzie od sprawiedliwości, od porządku i relacji międzyludzkich, ofiarowanych nam przez Boga, podczas gdy Boże Miłosierdzie przede wszystkim uzdalnia nas do prowadzenia sprawiedliwego i moralnie poprawnego życia. Nasz Pan przebaczył kobiecie, którą przyłapano na cudzołóstwie, ale powiedział jej: „Idź i nie grzesz więcej”. Było to związane z przebaczeniem grzechów. Rozpoczął swoją publiczną działalność od słów: „Przybliżyło się do was Królestwo Niebieskie, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Inne bardzo niebezpieczne pojęcie to „tolerancja” – gdy nie jest oparta na miłości, staje się zła, ponieważ zakłada ona akceptację, a wręcz docenienie wszystkiego, nawet złych czynów, ponieważ nie robi rozróżnienia między grzesznikiem a grzechem. To z kolei czyni Kościół: nienawidzi grzechu, lecz kocha grzesznika.

ND: Również pojęcie „konserwatyzm” jest wytykane jako przejaw intelektualnego obskurantyzmu, występowania przeciw „nowoczesności”, człowiekowi i światu, który się „rozwija”. Taki zarzut stawiany jest także Kościołowi.

Kard L.B.: Sam Chrystus przyszedł, aby zbawić świat. Misja powierzona Kościołowi jest taka sama. Kościół nie nienawidzi świata, Kościół chce służyć światu zgodnie z Bożym planem jego przekształcenia na końcu czasów. Wychodzimy, by spotykać kulturę tego świata, ale kiedy jest ona opanowana przez agendę zła, którą szatan wtłoczył w umysły i serca ludzi, Kościół musi się z tą kulturą konfrontować, korygować ją. Ale w istocie nie jest to stawanie przeciwko kulturze, ale przeciwko antykulturze w imię kultury właściwej. Chcemy budować kulturę wieczną. Widzieliśmy tego znaki w przeszłości, w średniowieczu i jakkolwiek tamte czasy nie były doskonałe, to odznaczały się poczuciem królowania Chrystusa w sercach ludzi.

ND: Ta tak hołubiona nowoczesność wraz ze swą antykulturą wprost czyni ludzi niewolnikami?

Kard L.B.: Media pokazują wiele złych rzeczy tak, jakby były bardzo dobre. Tak samo szatan przekonał ludzi, że jedzenie z Drzewa Poznania Dobra i Zła uczyni ich jak Bóg. Świat pokazuje nam różne rodzaje przyjemności, związane z materialnym posiadaniem i próbuje przekonać nas, że to doprowadzi nas do szczęścia bez przestrzegania tego, co mówi Bóg. Oczywiście tak się nie dzieje. Tak ludzie są zniewalani. W Kościele musimy spotykać kulturę, ale musimy to czynić z pozycji bardzo silnej katolickiej tożsamości. W przeciwnym razie świat nas pochłonie i sami na końcu ulegniemy sekularyzacji.

ND: Droga powrotu świata do Boga wiedzie przez rodzinę?

Kard L.B.: Jestem o tym przekonany. Doskonale rozumiał to św. Jan Paweł II, dlatego tyle miejsca w swoim nauczaniu poświęcił rodzinie. Dom rodzinny jest pierwszym miejscem, gdzie poznajemy Chrystusa, żyjemy w Chrystusie i zaczynamy Go naśladować.

ND: Katolickie rodziny stają dziś naprzeciw potężnych i dominujących potęg: mediów, kultury, liberalnego państwa. O czym muszą pamiętać, gdy przychodzi pokusa rezygnacji z toczenia tej batalii?

Kard L.B.: Żyjemy w tym, co św. Paweł nazwał walką „przeciw zwierzchnościom i władzom” (Ef 6,12), powstrzymując samego szatana. Musimy nieustannie walczyć, przyzywając Bożej pomocy i łaski i pamiętając, że to Bóg zwycięży. On zwycięży przez nas, ale my nie moglibyśmy tego dokonać sami. Wszystkie rodziny katolickie zachęcam do odwagi, do tego, żeby nigdy nie traciły nadziei i były gotowe do poniesienia każdej ofiary dla zachowania życia chrześcijańskiego w swoich domach. Sercem życia rodziny musi znów stać się Liturgia. Kiedy ja byłem małym chłopcem, niedzielna Msza św. stanowiła centrum całego tygodnia. Niech w domach tronuje obraz Najświętszego Serca Jezusa oraz pobożność do Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza w maju i październiku. Pamiętam, jak ja z moją mamą zawsze odnawiałem w październiku Różaniec. Rodziny są wezwane do tworzenia prawdziwie chrześcijańskiej kultury w domach.

ND: Sprawa Alfiego Evansa pokazała nam, jak bezwzględne są siły dążące do eliminacji ze świata więzi między rodzicami a dzieckiem. Jak walczyć z destrukcją tych danych nam od Boga relacji? To rodzina chroni w nas Boże życie.

Kard L.B.: Tak, czego nie czyni państwo. Rodziny muszą walczyć o swoje prawa i fundamentalne prawo wolności sumienia, co nie oznacza, że ludzie mają robić, co im się podoba, sami decydować, co jest dobre, a co złe, ale że będą kształtować swoje sumienia i działania w oparciu o obiektywne kryteria dobra i złe. W sprawie Alfiego Evansa widzieliśmy, że rodzice zostali zupełnie odsunięci od decyzji dotyczących przyszłości chorego dziecka. Państwo działające poprzez szpital rości sobie prawo podejmowania wszelkich decyzji w odniesieniu do dziecka. O losach Alfiego rozstrzygały wyłącznie instytucje państwowe. Rodzice nie mogli nawet zabrać dziecka do domu, nie pomogła nawet interwencja Papieża, otwartość włoskiego szpitala na przyjęcie chłopca. Wszystko to zostało zignorowane, co pokazuje, jak głęboko chore są współczesne społeczeństwa.

ND: Walczymy dziś z państwem o każdy kawałek wolności. W Polsce trwa walka o usunięcie tzw. wyjątków aborcyjnych z naszego prawa. Nigdy nie możemy poddawać się bez walki w sprawach tak wielkiej wagi jak ochrona życia?

Kard L.B.: Musimy zawsze walczyć aż do momentu, kiedy walka nie będzie już możliwa, w tym sensie, że będziemy mordowani czy zamykani w więzieniach. Musimy z całą konsekwencją toczyć bitwę o przyrodzoną i niezbywalną godność każdego człowieka od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Struktury zła są silne, ale pamiętajmy, że my także mamy potężne wsparcie. Przywołujmy pomocy świętych w obronie życia i rodziny. Święci Pańscy byli przed nami. Oni nie są tylko historycznymi przykładami, ale zapewniają nam potężne wstawiennictwo.

ND: Nadchodzą czasy jeszcze większych prześladowań?

Kard L.B.: Jestem tego pewien. Już teraz w niektórych miejscach kapłani, którzy nauczają prawdy o ludzkiej płciowości, mogą narazić się na uwięzienie. Istnieje też forma prześladowania polegająca na izolacji, gdy jest się skazanym na wyszydzenie lub zignorowanie przez ludzi. To jest bardzo trudne i może być źródłem cierpienia, ale musimy się tego spodziewać.

ND: Wielu wiernych walczy dziś w ciemności, po ludzku bez nadziei na zwycięstwo. Taka walka pokładająca ufność jedynie w Bogu to prawdziwa próba naszej wiary?

Kard L.B.: W nauczaniu Kościoła jest mowa o czasach ciemności, Antychrysta, o czasie apostazji od wiary, który poprzedzi dni ostateczne. Szczerze wierzę, że właśnie teraz przechodzimy przez ten okres.

ND: Katolicy powinni jednoczyć swe siły?

Kard L.B.: Wierni, którzy próbują wzmocnić swoją wiarę w jej integralności i wspaniałości, powinni się łączyć. Rodziny niech tworzą wspólnoty rodzin. Oczywiście, bolesną raną jest fakt, że dziś różne grupy katolików walczą ze sobą, to nie buduje dobra.

ND: Gdy patrzy Eminencja na współczesny świat, co jest dla Eminencji źródłem nadziei?

Kard L.B.: Tak wiele dobrych rodzin, które spotkałem podczas tej wizyty, a dla większości z nich zachętą jest młodzież. Mam na myśli wielu młodych ludzi głodnych wiary. U wielu z nich ten głód coraz mocniej wyraża się w pragnieniu jak najpiękniejszej i bogatej Liturgii. Stąd pociąga ich nadzwyczajna forma rytu rzymskiego ze względu na jej piękno.

ND: Wciąż są mniejszością.

Kard L.B.: Tak, to mniejszość, ale bardzo mocna. Myślę, że ta mniejszość jest zdolna przyciągnąć wielu innych i stać się większa.

ND: Trudne okoliczności wzmocnią wiarę współczesnych uczniów Chrystusa? Dziś młodzi są w bardzo ciężkim położeniu – w obliczu presji laickiej rzeczywistości muszą być rycerzami Pana, zarówno aktywnymi, jak i rozmodlonymi, znosić prześladowania i kochać nieprzyjaciół.

Kard L.B.: Tak, to tajemnica krzyża. Młodzi ludzie muszą zrozumieć, że droga krzyża nie jest łatwa. To jest droga wyniszczania samego siebie, by Chrystus mógł królować w naszych sercach i w końcu zakrólował nad światem. Pamiętajmy, że Bóg nigdy nie pozbawia nas łaski, której potrzebujemy, żeby prowadzić życie katolickie i Go naśladować. Zamieszanie powoduje fakt, że wielu ludzi nie współpracuje z łaską, nie wzywa Jego pomocy, nie wzywa wstawiennictwa świętych, więc są słabi. Jeśli nie mamy czasu na codzienną modlitwę, jeżeli nie myślimy o Bogu w ciągu dnia, nie odnawiamy komunii z Nim przez komunię duchową, przegrywamy.

ND: Jakie zadania stają w tej batalii przed katolickimi mediami? Czy mogę prosić Eminencję o wymienienie głównych tematów, których mamy pilnować?

Kard L.B.: Wymieniłbym życie, rodzinę i wolność religijną, aby ludzie mogli żyć w społeczeństwie zgodnie ze swoim sumieniem, żebyśmy nie mieli tego fałszywego brania w nawias życia religijnego, które polega na tym, że wiara może być wyrażana tylko w kościele. Katolicy muszą mieć prawo głosić swoją wiarę sprzeciwiającą się aborcji, agendzie homoseksualnej, teorii gender itd.

ND: Eminencjo, poproszę jeszcze na koniec o słowo przesłania dla naszych Czytelników.

Kard L.B.: Miejmy odwagę i nadzieję. Nasz Pan na pewno jest z nami, obiecał być z nami do końca czasów i nigdy nie dopuści, by siły zła przemogły Jego Kościół. Zachęcam Czytelników, by modlili się gorąco każdego dnia, by wchodzili coraz głębiej w misterium Mszy św., by być mocnymi świadkami Chrystusa w naszych czasach.

ND: Dziękuję za rozmowę.

Za: Naszdziennik.pl

[bsa_pro_ad_space id=4]