Bóg dopuszcza ujawnienie się niszczących mocy zła po to, aby uchronić przed większym złem bez kresu i ratunku, czyli przed piekłem.
Pokonanie trudności życia w walce ze złem w sobie i wokół siebie wymaga mocy. Wiara w Boga daje moc pochodzącą z wysoka, pozwala słabości i niemocy stać się narzędziem Bożego działania. Kto polega na sobie, jest zwycięzcą albo zwyciężonym w walce o życie w czasie jego trwania, ale gdy ono się kończy, przegrana, po ludzku biorąc, wydaje się nieuchronna. Tymczasem jednak wola Boga wobec nas przekracza skalę doczesnych osiągnięć. Czytamy w drugiej niedzielnej lekcji 11 marca: Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę; a to pochodzi nie od was, lecz jest to dar Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił; jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili (Ef 2,8-10).
Pełnienie dobra w duchu stanowczości, śmiałości, odwagi i męstwa, wprowadza Boży ład w życie ziemskie i otwiera drogę ku radości i chwale życia wiecznego we wspólnocie nieba.
Pierwsza lekcja ukazuje skutki pogańskiego bałwochwalstwa i zbezczeszczenia świątyni aż po jej zburzenie razem z Jerozolimą przez Chaldejczyków i niewolę babilońską wygnanych z ziemi ojczystej. Bieg historycznych wydarzeń wraz z narodowym nawróceniem umożliwi powrót do ojczyzny po latach niewoli (2 Krn 36,14-23).
Odbudowanie wyzwalającej się Polski bez nawrócenia jest niemożliwe: własne społeczne siły nie wystarczą, sojusze zagraniczne zawodzą. Projekt rozwiązań kompromisowych, ugodowych i tolerancyjnych, oddziela kalkulacje polityczne od wierności władzy Chrystusa Króla i Maryi Królowej Polski. Mieszanie dobra ze złem na ziemi nie może podobać się Niebu. Gdy w miejsce przemocy jawnej, brutalnej i okrutnej, wchodzi przemoc ukrywana pod fałszywym rozumieniem wolności w stylu przekraczania wszelkich naturalnych granic, gdy odwagę myli się z bezczelnością i tupetem, gdy feminizacja mężczyzn oznacza tchórzostwo i słabość, a maskulinizacja kobiet – agresję i nienawiść, tworzy się nijaki świat zakłamanych znaczeń podatny na wszelkie możliwe formy nowego bałwochwalstwa.
W Ewangelii niedzielnej mówił Jezus do Nikodema: Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła (J 3,21). Światło prawdy rozprasza ciemności kłamstwa. Jeżeli jednak samo rozróżnienie prawdy i kłamstwa, światła i ciemności, uznaje się za źródło zniewolenia, a pluralizm postrzega się jako niby równouprawnienie wszelkich poglądów i opcji z wyjątkiem tych, które rzekomo odbierają wolność, chociaż są jej warunkiem, wówczas wchodzi się w świat chaosu, przedsionek piekła.
Bóg dopuszcza ujawnienie się niszczących mocy zła po to, aby uchronić przed większym złem bez kresu i ratunku, czyli przed piekłem. Chrystus Król uobecnia zwycięską miłość Bożą, kto w to uwierzy – nie zginie (zob. J 3,16).
Ks. prymas Stefan Wyszyński powiedział w Lublinie 7 marca 1976: Brak wrażliwości na to, co sprawiedliwe i co słuszne, doprowadza do tego, że prawo jest bardzo często udręką dla człowieka, zamiast być pomocą. Może być i tak, że nawet nadmiar praw, ich rozmaitość i rozbieżność, może doprowadzić do rozkładu społecznego Rzeczypospolitej. Obywateli może to ustawić w pozycji nie tyle „wykonać prawo”, co „bronić się prawem”. Współcześnie zjawiskiem niemal powszechnym, rozkładającym wszędzie społeczność polityczną, jest obrona człowieka – istoty wolnej i rozumnej – przed prawem i jego konsekwencjami. Bardzo często prawo wykonywane – jeżeli jest przeciwko naturze ludzkiej – jest początkiem rewolucji społecznej „wnętrza człowieka”, jego ładu, myślenia i działania, ku któremu człowiek zmierza.
Prawo stanowione nie może być sprzeczne z prawem naturalnym, Bożym i w pełni ludzkim.
Obecna władza tzw. „dobrej zmiany” w Polsce ociąga się z dobrą zmianą ustawy pozwalającej na zabijanie dzieci poczętych. Przedłożony projekt przewiduje zaniechanie dzieciobójstwa ze względów eugenicznych, pomijając inne względy, jest więc w założeniu kaleki, ale i on mimo społecznego i kościelnego poparcia, nie zyskał dotychczas zgody władz III RP, aby go przyjąć. Odpowiedzią jest zwlekanie i unik: „ani tak, ani nie” z powodu lęku przed histerią zwolenników prenatalnego ludobójstwa.
Kto Boga się nie boi, lęka się ludzi, niech przy tym nie udaje katolika. Chociaż skuteczność ustaw ma swoje ograniczenia, prawo stanowione nie może zezwalać na zło ani go ułatwiać i popierać w sposób instytucjonalny. Kto koniecznie chce zabijać i w perspektywie swojego wyboru pójść do piekła, w które nie wierzy, podobnie jak ktoś, kto nie chce wiedzieć, że choroba nieuleczalna sprowadza śmierć, tym się różni od postawy bezsilności chorych (chociaż i w sprawach ciała cuda się zdarzają), że swoją złą wolę może łatwiej zmienić, odwołując się do mocy i miłosierdzia Boga razem ze wstawiennictwem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, niż polegać na medycynie i lekarzach.
Gdy przeżywamy bezsilność i bezradność wobec chwilowo zwycięskiego zła, pozostaje modlitwa, przekazana ks. Dolindo Ruotolo: „Jezu, Ty się tym zajmij”. Ponieważ sam Jezus do takiej modlitwy wzywa, gdy rzeczywiście zawodzą ludzkie środki, ufamy, że odpowiedni sposób spełnienia naszej błagalnej prośby Jezus znajdzie, co nie musi być całkiem po naszej (jak np. nie po myśli wielu przywódców w Polsce jest intronizacja Jezusa Chrystusa na Króla Polski).