PRZYPOMINAMY SŁOWA, KTÓRE PISALIŚMY W NASZYM MIESIĘCZNIKU PRZED WYBORAMI PARLAMENTARNYMI 2015 ROKU. NIE STRACIŁY NIC NA AKTUALNOŚCI ! WYBIERZMY MĄDRZE 21 PAŹDZIERNIKA. JEST WIELE DOBRYCH KANDYDATÓW.
Od Redakcji
Zdrajcą jest nie tylko ten, kto odsłania tajemnice wrogom ojczyzny, ale także ten, który podczas pełnienia funkcji publicznych, świadomie nie podejmuje niezbędnych kroków w celu poprawy warunków życia ludzi, którymi współrządzi…”
Tukidydes (460-398 p. Chr.)
Powyższy cytat, znany od 2400 lat w naszym kręgu cywilizacyjnym, jesteśmy zmuszeni postawić ponownie na porządku dnia. Kto z nas w pamiętnym 1989 roku mógł przypuszczać, że po 26 latach – życia w wolności, w warunkach pokoju i nieskrępowanej współpracy międzynarodowej oraz niespotykanej koniunktury, w sytuacji, w której mamy zapewnioną konstytucyjnie wolność słowa, zrzeszania się i wolne wybory – będziemy poczynania naszej klasy politycznej rozpatrywać w kategoriach zdrady? Kto z nas mógł wówczas przypuszczać, że olbrzymia społeczna energia i entuzjazm do budowania państwa jako naszej wspólnej wartości, będącego ostoją wolności, bezpieczeństwa i godnego życia, zostaną tak szybko zmarnowane przez tych, których wybieramy, aby służyli naszym interesom?
Powinniśmy określić wszystkie przyczyny, które doprowadziły do niesłychanego upadku naszego życia społecznego i politycznego, do tej niespotykanej w warunkach pokoju degradacji funkcji państwa, które jest słabe i nieudolne tam, gdzie powinno być silne. Powinniśmy określić przyczyny, które wytworzyły olbrzymią próżniaczą klasę polityczną, żyjącą własnym życiem, obracającą się, niezależnie od formacji partyjnej, w kręgu własnych egoistycznych interesów, oderwaną od dążeń i aspiracji obywateli. Nie mogą nas tu zadowolić powierzchowne schematy i emocjonalne oceny. Polska nie jest samotną wyspą na oceanie. Przeciwnie, żyjemy w miejscu, gdzie krzyżują się sprzeczne ze sobą interesy wielu naszych bliższych i dalszych sąsiadów. Przyczyny upadku naszej polityki tkwią głęboko w działaniach sił zewnętrznych, pragnących podporządkować nas swoim interesom, bezceremonialnie i coraz częściej skutecznie wymuszających swoje żądania, zainteresowanych w utrzymywaniu słabości struktur naszego państwa. Są też nimi niewątpliwie błędne zasady ustrojowe, służące powstawaniu i utrwalaniu społecznych, ekonomicznych i politycznych patologii. Są nimi również nasze własne zaniechania; niezdolność do twórczej i skutecznej samoorganizacji w warunkach kryzysu jakiejkolwiek dziedziny naszego życia, spowodowanej biernością naszych polityków i urzędników oraz nasza nieodpowiedzialna ucieczka od polityki, przejawiająca się w demonstracyjnym braku zainteresowania sprawami publicznymi, w tym również wyborami.
Jednym z przejawów dojrzałości politycznej społeczeństwa jest jego zdolność do rozliczania swoich polityków nie tylko z błędnych decyzji, ale również z braku decyzji, które powinny być podejmowane dla niezbędnego i prawidłowego rozwoju wspólnoty narodowej i państwa. Tej dojrzałości brakuje nam od 1989 roku, zaś jej osiągnięcie będzie pierwszym dobitnym znakiem społecznego i politycznego odrodzenia. Osiągniemy to tylko wówczas, gdy będąc zaangażowani w życie publiczne, zdobędziemy się na wysiłek takiego zrozumienia otaczającego nas świata i rządzących nim praw, aby w sposób aktywny dokonywać świadomych i odpowiedzialnych wyborów. Będziemy rozliczali wówczas z łatwością polityków nie tylko za ich działania, ale również za ich zaniechanie, gdy wymaga tego nasz żywotny interes.
Stajemy u progu nowych wyborów parlamentarnych. Czy w ich wyniku nastąpi przełom w naszej polityce? Czy wybierzemy polityków na tyle kompetentnych, uczciwych i odważnych aby skutecznie mogli zmierzyć się obecnymi i nadciągającymi wyzwaniami? Nic zdaje się nie zapowiadać oczekiwanego od dawna przełomu. Oczekujemy od partii głównego nurtu aby porzuciły zgubny model wodzowskiego i koteryjnego zarządzania, ucinający wewnątrzśrodowiskową dyskusję i konieczne dla prawidłowego rozwoju ścieranie się różnorodnych poglądów i programów. Wzywamy, aby układy partyjne nie likwidowały arogancko niezależnie myślące jednostki lub grupy we własnych obozach w obawie o swoje dotychczasowe wpływy. Różnorodność poglądów i postaw powinno byś siłą tych partii, bowiem tylko w gorących merytorycznych sporach, walce na argumenty, mogą powstać śmiałe, koniecznych dla uzdrowienia państwa i gospodarki projekty ustaw, tylko w otwartej, publicznej dyskusji mogą wyłonić się politycy, którzy, pod społeczną kontrolą, podejmą odpowiedzialność za ich wdrożenie.
Z drugiej strony ugrupowania antysystemowe muszą zdać sobie sprawę, że uzbrojone jedynie w program rozwalenia istniejącego układu, bez przedstawienia odpowiedzialnej i stabilnej alternatywy, skazane są na marginalizację. Muszą mieć ambicje wyjścia w programie dalej poza życzeniowe postulaty i hasła. Muszą mieć świadomość, że dobór kandydatów do Sejmu i Senatu nie może odbywać się na zasadzie kryterium skuteczności zbierania podpisów poparcia na listy potrzebne do zarejestrowania komitetów wyborczych, a na zdolności, kompetencji i przydatności do przyszłej ciężkiej pracy parlamentarnej. Walka o pierwsze miejsca na listach powinna być walką na argumenty merytoryczne i programowe, walką kandydatów o jasno sprecyzowanych poglądach, które wyborcy mają prawo znać, a nie być wynikiem środowiskowych tarć o wpływy i parytety. Tylko z tak wyłonionych parlamentarzystów ugrupowania antysystemowe będą mogły stworzyć nową jakość w polskiej polityce.
Na jaką politykę czekamy? To bardzo proste w wyrażeniu i jakże trudno osiągalne w polskiej praktyce. Czekamy na ruch polityczny, który w oparciu o polskie dziedzictwo cywilizacyjne i obecne aspiracje określi cele, jakie my jako naród mamy osiągnąć. Cele strategiczne w perspektywie dziesiątków lat i cele bieżące, których realizacja jest warunkiem osiągnięcia celów strategicznych. Ruch, który określi w sposób precyzyjny i realistyczny, jaką drogą mamy te cele osiągnąć i jakie zasoby ludzkie są potrzebne do ich realizacji. Tylko wielkie, szlachetne cele, służące naszemu rozwojowi duchowemu i materialnemu, są w stanie wyrwać nas z letargu i zjednoczyć.