Szumowski contra Ruda Śląska

0
1513
[bsa_pro_ad_space id=5]

Jacek Matusiewicz

[bsa_pro_ad_space id=8]

Nasz „nieoceniony” Minister Zdrowia wydał kolejne rozporządzenie, które z powrotem zaostrza rygory profilaktyki antywirusowej w wybranych miastach/powiatach, w których ostatnio odnotowano największe przyrosty stwierdzonych zakażeń tajemniczym koronawirusem.

Zaznaczam – stwierdzonych, co siłą rzeczy „faworyzuje” miasta/powiaty w których wykonywana jest największa ilość testów na koronawirusa, a więc np. miasta, których wielu mieszkańców pracuje na kopalniach.

I takim miastem (na prawach powiatu) jest położona na Górnym Śląsku i w sercu aglomeracji (socjolog powiedziałby: konurbacji) katowickiej Ruda Śląska. To niemal 140-tysięczne dziś miasto, złożone z 11 dzielnic, do niedawna w większości stanowiących osobne organizmy zostało przez min. Szumowskiego oznaczone kolorem czerwonym. Co oznacza, że jego mieszkańcy poddani będą surowszym, niż choćby sąsiednie miasta restrykcjom, jeśli chodzi np. o nakaz noszenia maseczek, dozwoloną liczbę osób w środkach transportu czy lokalach gastronomicznych itp.

Dla każdego przytomnego mieszkańca aglomeracji jest jednak oczywiste, że w tym przypadku to rozwiązanie jest absurdalne. W graniczących ze sobą miastach aglomeracji (konurbacji), od niedawna zorganizowanych w Górnośląsko – Zagłębiowską Metropolię funkcjonuje np. wspólna komunikacja zbiorowa (kolej, autobusy, tramwaje). Ruda Śląska graniczy m.in z Katowicami, Chorzowem, Bytomiem, Zabrzem i Świętochłowicami.

Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, gdy w tramwaju, autobusie czy pociągu przed wjazdem na teren Rudy Śląskiej pojawia się jakiś mądrala, który ogłasza zdumionym pasażerom, że jakaś ich część musi wysiąść na najbliższym przystanku bo jest ich za dużo jak na wyobrażenia min. Szumowskiego o Rudzie Śląskiej. Albo, że komuś wlepia się mandat za brak maseczki, bo ma pecha, że znalazł się w Rudzie Śląskiej, zaś ktoś inny się śmieje, bo jest kilkanaście metrów obok, czyli poza „strefą zagrożenia”. Granice między miastami aglomeracji są często niezauważalne. Ale zdaje się min. Szumowski z warszawskiej perspektywy dostrzega je bardzo wyraźnie.

Naśmiewam się, bo działalność Ministerstwa Zdrowia w sprawie tzw. „pandemii” nosi wszelkie znamiona tragikomedii. Moją opinią można się naturalnie niespecjalnie przejmować, ale w podobnym tonie wypowiada się również np. poseł koalicji rządowej – dr Andrzej Sośnierz, były szef NFZ i wcześniej Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych.

za: mysl-polska.pl


RÓWNIEŻ NA TEMAT:

Nie istnieją wiarygodne testy na SARS CoV-2

[bsa_pro_ad_space id=4]