Dar niebios czy dzieło szatana? O oddziaływaniu muzyki na człowieka

0
2146
[bsa_pro_ad_space id=5]

ks. Leonard Amselgruber FSSPX

Wprowadzenie

W Boże Narodzenie na polach wokół Betlejem śpiewali aniołowie. Ich muzyka była niebiańskim podarunkiem dla pasterzy, dodatkiem do wielkiego daru, który przygotował Pan Bóg. Ta muzyka zachwyciła pasterzy, umocniła ich i podtrzymała w zamyśle odwiedzenia nowonarodzonego Dzieciątka w stajence.

[bsa_pro_ad_space id=8]

Szef satanistów Aleister Crowley ogłosił w poprzednim wieku, jako zasadę, stwierdzenie: „Nie ma żadnego prawa, poza: czyń, co chcesz”. Wskazał również, jakimi krokami można to osiągnąć: poprzez niczym nieograniczone oddawanie się seksualności, zażywanie narkotyków oraz przez słuchanie muzyki z mocnym i stale powtarzającym się rytmem. W tym kontekście muzyka wydaje się być bezpośrednim narzędziem piekła.

Skąd więc możemy wiedzieć, czy muzyka jest dobra czy zła, czy pochodzi z nieba czy z czeluści piekielnych, czy nam przynosi korzyści czy szkodzi? My, chrześcijanie, opieramy się na kryterium zawartym w Ewangelii, by zdecydować, czy coś jest dobre czy złe. Nasz Pan powiedział: „Z owoców ich poznacie” (Mt 7, 16). Dobre drzewo przynosi dobre owoce, złe drzewo – złe owoce. Z tego powodu chciałbym przedstawić właśnie owoce muzyki, mianowicie – jej oddziaływanie na człowieka.

Działanie muzyki

Już starożytni filozofowie wiedzieli, że muzyka oddziałuje na człowieka. Tak mówił Platon: „Dlatego muzyka jest najważniejszą częścią wychowania. Rytmy i dźwięki wdzierają się najgłębiej do duszy i wstrząsają nią najpotężniej. Czynią człowieka przy właściwym wychowaniu dobrym, w przeciwnym wypadku złym”.

Następujące słowa pochodzą od Konfucjusza: „Jeśli chcecie wiedzieć, czy kraj jest dobrze rządzony i obyczajny, to posłuchajcie jego muzyki”.

Z kolei św. Jan Chryzostom pisał, najpewniej opierając się na swoim duszpasterskim doświadczeniu: „Albowiem ze świeckich pieśni bierze się zepsucie, śmierć i poważne nieszczęścia. To, co w tych pieśniach jest niemoralne i pozbawione umiaru, opanowuje zakamarki duszy i czyni je słabymi i miękkimi”.

Muzyka oddziałuje na człowieka, często nawet wtedy, kiedy nie jest on tego świadom. Może decydować o jego działaniu. Jak silne jest działanie muzyki, zależy od wielu czynników: od przestrzeni, w której rozbrzmiewa, od głośności, od jej struktury wewnętrznej i zawartości informacyjnej, od indywidualnego nastroju, konstytucji psychicznej, a także od wykształcenia muzycznego, względnie – przyzwyczajeń muzycznych.

Rośliny i muzyka

Również nauka stwierdza, że muzyka oddziałuje nie tylko na człowieka. Nawet niższe formy życia reagują na muzykę. Chciałbym tu przytoczyć kilka interesujących przykładów ze świata roślin i zwierząt.

W Stanach Zjednoczonych w latach 70. XX wieku Dorothy Retallack razem z prof. Francisem Bromanem doszła do zaskakujących wniosków w kwestii oddziaływania muzyki na rośliny. Prowadziła eksperymenty w Colorado Woman’s College w Denver. Zachowując te same warunki, wystawiała różne rośliny w różnych przedziałach czasowych na działanie dźwięków.

Pierwszą grupę testową tworzyły petunie, dynie i rośliny migracyjne. Rośliny te „słuchały” przez osiem tygodni muzyki klasycznej. Rosły nadzwyczajnie, poza tym kierowały swoje łodygi w stronę głośników, podobnie jak roślina, która zwraca się do słońca. Jedna dynia chciała nawet owinąć się wokół membrany głośnika. Bach, Brahms i Schubert podobały im się szczególnie.

Inne rośliny dostały do słuchania muzykę rockową. Przez pierwszy tydzień rośliny „odżywiały się” muzyką Pink Floyd, a w drugim twórczością Jimiego Hendrixa i Led Zeppelin. Rośliny migracyjne nie wytrzymały dłużej niż 10 dni – obumarły. Petunie najpierw rosły niezwykle wysoko, jednak potem wypuszczały bardzo małe listki. Dynie coraz bardziej oddalały swoje łodygi od głośników. Również gdy ponownie próbowano je przymusić, odwracając doniczki w stronę, z której dochodziły dźwięki muzyki, trwały przy swoim i odwracały się w przeciwnym kierunku. Uciekały przed dźwiękiem syntetyzatorów i gitary elektrycznej.

W dalszych testach wystawiono rośliny na działanie północnoindyjskiej muzyki sitar, muzyki organowej Bacha, jazzu i atonalnej muzyki Arnolda Schönberga i Antona Weberna oraz dla porównania – na działanie muzyki rockowej. Najwyższe „uznanie” roślin znalazła gra na sitarze, a także Bach i jazz. Przy dodekafonii rośliny odwracały się o 10–15 stopni od głośników, przy muzyce rockowej o 30–70 stopni.

Można by się zastanawiać, jak roślina w ogóle może słyszeć, bo przecież nie dysponuje organami zmysłu. W komórkach rośliny znajdują się jednakże membrany, które reagują na każdy rodzaj szmeru. Stąd też dźwięki mają wpływ na wzrost roślin. Przy określonych falach dźwiękowych otwierają się pory i poprzez dźwięki pobudzany jest metabolizm. Podobnie jest, nawiasem mówiąc, u człowieka. Właśnie nowoczesna muzyka rozrywkowa, gdy jest słuchana bardzo głośno, jest odbierana nie tylko przez uszy, lecz w większej części również przez całe ciało, szczególnie przez rejon podbrzusza.

Naukowcy we Włoszech z uniwersytetu we Florencji odkryli, że winorośl pod wpływem muzyki klasycznej jest bardziej zdrowa, rozwija się szybciej i jest większa. Różnica w stosunku do wzrastających w zwykłych warunkach roślin sięgała aż 30%. Poza tym nie było konieczne stosowanie pestycydów, ponieważ po prostu nie chorowała.

Zwierzęta i muzyka

Jakie jest działanie muzyki na zwierzęta? W tej dziedzinie rezultaty osiągnął w 1997 r. szesnastoletni wówczas uczeń, David Merrell. Przeprowadzał eksperymenty na 72 genetycznie podobnych do siebie myszach. Wszystkie były samcami, w tym samym wieku, o tej samej wadze, otrzymywały to samo pożywienie, tę samą ilość światła i były w klatkach o tych samych rozmiarach. Zwierzęta miały tydzień czasu, żeby przyzwyczaić się do otoczenia. Potem David wpuścił każde zwierzątko trzy razy pod rząd do labiryntu o rozmiarach 1,5 x 1 m i mierzył czas stoperem. Przeciętnie, gryzonie potrzebowały dziesięciu minut, aby znaleźć drogę do wyjścia.

Następnie David utworzył trzy grupy myszy, w każdej były 24 zwierzątka. Przez kolejne trzy tygodnie pierwszą grupę poddawał działaniu skocznej muzyki Mozarta – każdego dnia przez dziesięć godzin. Druga grupa słuchała w tym samym czasie hardrockowej grupy Anthrax. Poziom natężenia dźwięku wynosił w obydwu przypadkach 70 decybeli, co mniej więcej odpowiada hałasowi odkurzacza z odległości jednego metra albo włączonego telewizora. Pozostałe 24 myszy były trzymane bez muzyki – tworzyły grupę kontrolną.

Po tygodniu myszy znowu musiały trzy razy z rzędu dreptać w labiryncie, a David mierzył stoperem czas, w którym przemierzały poszczególne rundy. Należałoby przypuszczać, że myszy przynajmniej częściowo zapamiętały drogę przez labirynt. Tak też było. W dwunastym i ostatnim biegu przez labirynt, myszy, które przebywały w ciszy, potrzebowały tylko połowy czasu, a więc już nie dziesięciu, lecz pięciu minut. Fenomenalne było osiągnięcie myszy, które słuchały Mozarta: pokonały tor przeszkód w ciągu półtorej minuty – to jest mniej niż jedna trzecia najlepszego czasu grupy kontrolnej! Z kolei myszy „hardrockowe” zataczały się prawie jak pijane, bądź też obijały się o ściany labiryntu. Przed „terapią hard rockiem” potrzebowały, jak pozostałe myszy, dziesięciu minut na przemierzenie labiryntu. Teraz średni czas wynosił trzydzieści minut! Tym samym potrzebowały dwadzieścia razy więcej czasu, niż myszy po muzyce Mozarta. David Merrell zauważył, że myszy „hardrockowe” ani razu nie podnosiły nosków do góry, żeby wywęszyć zapach śladów osobników tego samego gatunku, które przebyły trasę przed nimi. Wydaje się, że twarda rytmiczna muzyka całkiem przytępiła ich zmysły.

David Merrell chciał przeprowadzić ten eksperyment już rok wcześniej. Jednak musiał przerwać go przedwcześnie. Powód: David trzymał wszystkie myszy należące do jednej grupy we wspólnej klatce. Potraktowane hard rockiem gryzonie były jednak tak agresywne, że pozagryzały się. Po trzech tygodniach pozostała przy życiu tylko jedna mysz. Dlatego też David, przeprowadzając eksperyment po raz drugi, trzymał każdą mysz oddzielnie. Potencjał przemocy, który zebrał się na skutek oddziaływania muzyki metalowej u myszy, które są raczej spokojnego usposobienia, utrzymywał się dłużej, niż oczekiwano. Po eksperymencie zakończonym sukcesem David chciał się pozbyć tych 72 zwierzątek. Umieścił więc wszystkie myszy z każdej grupy razem w dużym plastikowym akwarium, by móc przewieźć je do najbliższego sklepu zoologicznego. Udało się to przeprowadzić bez problemów, dopóki nie doszedł do przekwaterowywania myszy „hardrockowych”. Jak tylko zwierzęta znalazły się razem, zaczęły ze sobą walczyć. Po godzinie trzeba było je oddzielić od siebie, ponieważ obawiano się, że myszy nie dotrą żywe do sklepu. Tak więc David zarządził dla myszy kolejny tydzień urlopu w spokojnych klatkach-izolatkach. Ostatecznie podczas transportu do sklepu nadal walczyły ze sobą, lecz ta krótka podróż nie zakończyła się dla żadnej myszy śmiercią.

Zatem twarda rytmicznie, agresywna muzyka całkiem jednoznacznie nie tylko osłabia zdolność uczenia się, lecz również zakłóca zachowanie społeczne myszy.

W 2008 r. w ogrodzie zoologicznym w Belfaście miały miejsce eksperymenty, w których poddano działaniu muzyki słonie. Ponieważ te zwierzęta w swoim środowisku naturalnym przywykły do przemierzania ogromnych obszarów, a w zoo muszą żyć na bardzo ograniczonej przestrzeni, rozwinęły dość szczególne typy zachowań, np. kołyszą się na boki, wykonują dziwaczne ruchy stopami, rzucają pniami drzew. Pod wpływem muzyki Händla, Elgara, Mozarta i Beethovena zanikły te wzorce zachowań.

Jeśli muzyka wywiera wpływ na rośliny i zwierzęta, to możemy założyć, że nie będzie inaczej w przypadku ludzi.

Ludzie i muzyka

Człowiek składa się z ciała i duszy. Są one ze sobą jak najściślej związane, tak, że przeżycia duchowe mogą być odczuwalne w ciele, np. przy strachu czy zdenerwowaniu przed wkrótce mającym nastąpić wydarzeniem puls może być przyspieszony, względnie, np. choroba ciała może mieć wpływ na psychikę. Gerhard Harrer, psycholog i naukowiec z Salzburga, zajmujący się badaniem układu nerwowego, prowadził badania nad wpływem muzyki na człowieka. Doszedł do wniosku, że wrażenia, jakie docierają do człowieka poprzez narząd słuchu, wywołują pewną reakcję emocjonalną. Siła tej reakcji jest zróżnicowana w zależności od treści informacji akustycznej oraz osobistej relacji i znaczenia dla słuchacza. Wewnętrzne poruszenie, jakie przeżywa się przy słuchaniu, wyraża się (zewnętrznie) w zmianach fizycznych w funkcjach wegetatywnych. Te z kolei mogą zostać stwierdzone empirycznie. Udowodniono, że przy słuchaniu muzyki może być aktywowanych wiele obszarów w mózgu, że zmienia się tętno, częstotliwość oddechu, ukrwienie i kontrakcja naczyń. Im silniej dana osoba łączy się ze słuchaną muzyką, tym silniejsze są też reakcje. Muzyk profesjonalista, który sam gra na instrumencie, przeżywa muzykę silniej niż słuchacz zmęczony pracą, który wieczorem do czytania gazety włącza sobie radio i poddaje się falom dźwięków.

Mózg i muzyka

Bardzo złożona i fascynująca jest czynność różnych obszarów mózgu przy słuchaniu czy też wykonywaniu muzyki. Jak wiadomo, lewa półkula mózgu odpowiada za logikę, matematykę, języki, a prawa raczej za uczucia i kreatywność, również za postrzeganie całościowe i wzajemne powiązania. Nasze czasy raczej nie sprzyjają zrównoważonemu rozwojowi mózgu. Na studiach i w pracy zawodowej dominuje w większości wiedza, logika i racjonalność, podczas gdy uczucia rzadko dochodzą do głosu. W nowej Mszy świadomie postawiono na rzeczowość i dlatego też demonizowano wszelką wspaniałość, np. w szatach liturgicznych, w modlitwach, śpiewach, w architekturze. Jednakże człowiek potrzebuje również strony afektywno-emocjonalnej i próbuje zaspokoić tę potrzebę. Stąd też wielu ludzi karmi swoje uczucia w dość powierzchowny sposób, który wymyka się kontroli rozumu. Istotną rolę odgrywa w tym względzie muzyka pop, która bezpośrednio celuje w uczucia. Jeszcze będzie o niej mowa. Również dla tak zwanego kiczu punktem wyjściowym są emocjonalne potrzeby człowieka.

Wróćmy do rozumu. W 2013 r. zespół naukowców w Iyväskylä w Finlandii prowadził badania nad procesami zachodzącymi w mózgu w czasie słuchania muzyki i zobrazował je przy pomocy funkcjonalnej tomografii magnetorezonansowej (fMRT). Zlokalizowano oddziaływanie pewnych konkretnych elementów muzyki w różnych obszarach mózgu oraz odkryto różnice w aktywności mózgu przy różnych stylach muzyki. Kilka jego obszarów było aktywnych przy wszystkich rodzajach muzyki. Bardziej złożone utwory muzyczne (raczej z dziedziny muzyki klasycznej) wywoływały wyższą aktywność w prawym płacie skroniowym, również muzyka z tekstem miała większe oddziaływanie w prawej półkuli. Zasadniczo – muzyka jest odbierana w różnych obszarach mózgu jednocześnie.

Ponadto, można powiedzieć, że mózgi zawodowych muzyków znacząco różnią się od mózgów ludzi niebędących muzykami. Obszary, które odpowiadają za słuchanie, wyobraźnię przestrzenną i czasową, wykonywania ruchów, są u muzyków znacząco większe, tak samo jak połączenie między prawą i lewą półkulą mózgu w corpus callosum (ciało modzelowate). Można to wytłumaczyć wysoce złożonym procesem wykonywania muzyki, który wymaga jednocześnie słuchania tego, co jest grane, niekiedy korygowania, a także myślenia z wyprzedzeniem i przygotowywania.

Chciałbym zwrócić uwagę na dalsze, zadziwiające fakty. Londyński magazyn specjalistyczny „New Scientist” donosi o badaniu naukowym, w którym brały udział całe klasy szkolne. Udzielano im, zamiast jednej bądź dwóch lekcji, pięciu lekcji muzyki tygodniowo, przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby godzin dydaktycznych z matematyki i języka. Dzieci z klasy „muzycznej” osiągały z matematyki tak samo dobre wyniki jak grupa kontrolna ze zwyczajną liczbą lekcji, natomiast zrobiły większe postępy w nauce języków. Ten fakt bynajmniej nie dziwi, gdy sobie przypomnimy, jak muzyka oddziałuje na mózg i na ośrodek odpowiedzialny za naukę języków.

Niemiecki muzykolog Hans Günther Bastion potwierdził w swoim obszernym badaniu naukowym, że intensywna nauka muzyki na poziomie szkoły podstawowej bardzo mocno wspiera zachowania społeczne i rozwój dzieci. Nie tylko iloraz inteligencji (IQ) uczniów znacząco wzrasta. Również więź społeczna w klasach wspieranych muzyką była ponadprzeciętnie wysoka.

W Wenezueli szeroko zakrojony i cieszący się dużym uznaniem na arenie międzynarodowej program wspierający muzykę nazwany „El Sistema”, otworzył wielu młodym ludziom prawdziwe perspektywy życiowe. Projekt jest adresowany do dzieci i młodzieży z najbiedniejszych dzielnic, ze slumsów, które dzięki sensownym zadaniom zostały uchronione przed prawie nieuniknionym stoczeniem się w świat narkotyków i przestępczości i zostały w pełni uspołecznione. Niektórzy z tych młodych ludzi grają dzisiaj w najznakomitszych europejskich orkiestrach, jak np. w Filharmonii Berlińskiej.

Zastosowanie działania muzyki

Wiedza na temat działania muzyki jest dzisiaj stosowana w różnych dziedzinach. Znana jest terapia muzyką, przy której faktycznie osiąga się sukcesy w procesie leczenia. Nawet u starszych osób bardzo pozytywy wpływ ma intensywne zajmowanie się muzyką: proces zaniku tkanki mózgowej w płacie czołowym następuje u nich wolniej niż u osób, które nie muzykują, bądź wcale nie zachodzi, tak więc rzadziej cierpią na demencję.

W różnych domach towarowych puszcza się pewien określony rodzaj muzyki, żeby zachęcić klientów do zakupów czy też trzymać na dystans złodziejów sklepowych. Ta sprzyjająca zakupom muzyka, która jest tworzona według ściśle określonych wzorów, może powodować, jak wykazano, że klienci dłużej pozostaną w sklepie, może wspierać decyzję zakupu na korzyść konkretnego produktu, a także, poprzez dopasowanie do gustów muzycznych konkretnej docelowej grupy klientów, może wpływać na wzrost obrotów. Dzięki odtwarzaniu muzyki Mozarta, Bacha, Brahmsa i Czajkowskiego przed sklepami, właściciele w Stanach Zjednoczonych mogli przepędzić grupy nastolatków napastujące klientów i zniechęcające ich do zakupów. Znany jest również fakt, że na dworcach kolejowych w wielu wielkich miastach Niemiec i Austrii poprzez muzykę klasyczną, bez użycia siły, rozpędzany jest półświatek narkotykowy.

Muzyka jako wzmacniacz emocji jest stosowana w branży kinematograficznej dla osiągnięcia konkretnych celów. Twórcy muzyki filmowej dokładnie wiedzą, jak środki muzyczne wpływają na słuchaczy i odpowiednio stosują je w trakcie filmu.
Jednak widzowie odbierają muzykę w większości tylko nieświadomie.

Muzyka w duszy

Muzyka oddziałuje na człowieka. Oddziaływanie w sferze fizycznej można zmierzyć. Natomiast, co dokładnie dzieje się w duszy, dla nauki nie jest już tak łatwo dostępne.

Muzyka wpływa na psychikę człowieka i uczucia. Może dawać bodźce i motywować, może powodować agresję, przytępiać zmysły, prowadzić do apatii. Może wznieść na wyżyny piękna, jak to miało miejsce np. w przypadku św. Cecylii. We wspomnienie św. Cecylii w antyfonie zawarte są słowa: „Podczas gry na organach Cecylia śpiewała Panu i wzywała Go: «Niech będzie serce moje nieskalane… abym się nie zawstydził»” (Ps 118, 80). Tak więc muzyka przywiodła ją do aktu poświęcenia się Panu Bogu. Jako że muzyka jest w stanie wywyższyć człowieka, Kościół chętnie dopuszczał do liturgii muzykę, która właśnie powoduje takie skutki. Św. Pius X wstawiał się bardzo za muzyką kościelną na najlepszym poziomie, ponieważ był świadomy tego, że muzyka może dotykać głębi duszy i znacząco wspierać cele duchowe.

Muzyka pop

Niestety nie możemy przemilczeć, że jest też muzyka, która nie buduje człowieka, która z jednej strony skłania człowieka do gwałtowności i zachowań niemoralnych, z drugiej strony – prowadzi do letargu i gnuśności, do wewnętrznej obojętności. To oczywiście nie odpowiada ideałowi chrześcijańskiemu. Mowa jest tutaj o nowoczesnej muzyce pop. Jest to zjawisko społeczne o wielu obliczach.

Jedną z głównych przyczyn upadku moralności seksualnej naszych czasów jest właśnie muzyka pop. Ta moralność jest w dużym stopniu naznaczona czy też zmanipulowana tym typem muzyki. Wiele prac badawczych z ostatnich lat (np. Padillah-Walker) wykazało, że odbiorcy muzyki pop praktykują swoją seksualność zdecydowanie bardziej swobodnie. Jej konsumpcja wśród młodzieży stoi niewątpliwie w związku z wcześniejszym wiekiem inicjacji seksualnej (oczywiście nie w uporządkowanej sytuacji w małżeństwie). Około 70% – 90% tekstów do muzyki pop głównego nurtu zawierają tematykę seksualną. Przy tym bez ogródek propagowana jest nowoczesna ideologia gender i płciowość wbrew naturze. Oprócz tego szerzony jest obraz kobiety wyłącznie jako obiektu pożądania, który zupełnie nie odpowiada chrześcijańskiej godności człowieka.

Seksualizujące oddziaływanie muzyki pop to poza tym nie tylko problem tekstów, które często pod względem moralnym są nie do przyjęcia. Już całkiem abstrahując od tych w większości odrażających materiałów wideo, za to działanie odpowiedzialne są cechy wewnętrzne samej muzyki.

Na początek coś o podstawowym rytmie, który łatwo jest naśladować. Odbiorca daje mu się łatwo unieść. Lecz rzutuje to również na postawę wewnętrzną słuchacza. Dając się unosić rytmowi, nie uzewnętrznia żadnych osobistych odczuć. Dopasowuje się, staje się obojętny, otwiera się na inne perspektywy. Przypomnijmy sobie wymienione na początku postulaty satanisty Crowleya.

Kolejnym elementem wprowadzającym lubieżność do piosenek pop jest głos. Nie jest stosowany w sensie klasycznym. Ideał dźwięku w tego typu muzyce charakteryzuje się przydechem, a sam śpiew, nieczystym wprowadzaniem dźwięku, co jest określane jako dirty. Również różnego rodzaju szmery, występujące pomiędzy dźwiękami, jak oddech, jęki, gdakanie, pełnią istotną rolę i określają charakter tej muzyki. Są wzmacniane przez mikrofon, który jest nienaturalnie blisko ust wokalisty. Do tego dochodzi elektronicznie zmieniony głos, który w ten sposób ogromnie prowokuje zmysły i działa uwodzicielsko. Jest ogólnie wiadome, że setki piosenek w stylu pop mają, jako podkład muzyczny, szmery oddechowe nagrane podczas aktu płciowego.

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć również o zachowaniu wokalistów. Ich nienaturalne ruchy są zwierciadłem nowoczesnego, niechrześcijańskiego życia. Niestety, odbiorcy tej branży muzycznej przejmują często bezkrytycznie przekonania i przedstawiony im w ten sposób ideał i żyją według niego.

Często stawiano pytanie, czy nawet czyniono próby stworzenia chrześcijańskiej muzyki pop, to znaczy przede wszystkim tekstów z chrześcijańską, a nie niemoralną treścią. Jednak tego rodzaju próby są z góry skazane na niepowodzenie, bowiem cała muzyka pop, jej muzyczne cechy wewnętrzne, nie da się połączyć z powagą i wiążącą mocą religii chrześcijańskiej. Nie da się przekazać ważnego i głębokiego duchowo orędzia, gdy czyni się to w ramach, które sugerują całkowitą dowolność i ordynarną zmysłowość.

Ideał muzyki chrześcijańskiej

Postawmy pytanie: jakie powinno być działanie muzyki z chrześcijańskiego punktu widzenia? Oczywiście muzyka może służyć różnym celom, może spełniać rozmaite funkcje. Pieśń ludowa czy też taniec ludowy może uspołeczniać. Muzyka kościelna albo muzyka towarzysząca uroczystościom ma inny charakter, niż muzyka relaksująca i służąca rozrywce. Wszystkie te muzyczne style, jakkolwiek by różniły się między sobą, mają rację bytu w życiu człowieka.

Św. Ignacy podaje nam na początku swoich rekolekcji, w pierwszym rozważaniu, ważną zasadę i kryterium różnicujące. Mówi najpierw o celu człowieka. Następnie o środkach, które prowadzą do tego celu. Wszystkie stworzenia są środkiem. Powinniśmy ich na tyle używać, na ile są nam pomocne w osiągnięciu ostatecznego celu i tak dalece unikać, na ile nas od tego celu odciągają.

Także muzyka jest środkiem. Muzyka, która nas uwzniośla, jest korzystna, natomiast należy unikać muzyki, która w nas wznieca najniższe namiętności. Zacytuję w tym miejscu papieża Piusa XII, który bardzo pięknie i jasno się wyraził: „Sztukę i jej utwory należy osądzać według tego, czy jest zgodna i znajduje się w całkowitej harmonii z ostatecznym celem człowieka. […] Odwieczne i niewzruszalne prawo stanowi, że zarówno sam człowiek, jak i jego czyny powinny uwidaczniać, […] nieskończone doskonałości Boga i w miarę możności – naśladować Go”1.

„Sztuka i muzyka powinny wznosić zmysły z przemijających małości i marności do tego, co jest wieczne, prawdziwe i piękne. Nie mówimy tutaj o sztuce niemoralnej, której celem jest poniżenie duchowych sił duszy i podporządkowanie ich zmysłowym namiętnościom. „Sztuka” i „niemoralność” to dwa pojęcia, które pozostają wobec siebie w jaskrawej sprzeczności”2.

Człowiek jako całość

Człowiek mieści w sobie kilka stopni bytu. Z roślinami dzieli funkcje życiowe, takie jak przemiana materii i rozmnażanie. Ze zwierzętami ma wspólną zdolność do przyjmowania informacji poprzez organy zmysłu. Jako człowiek posiada ducha, dzięki któremu ma poznanie i wolę. Duch jest ściśle związany z jego ciałem. Miejscem łącznikowym jest serce. Tutaj mają swoje źródło uczucia. I wreszcie wraz z łaską uświęcającą człowiek zawiera w sobie jeszcze jedną zasadę życiową – stał się podobny do Boga.

Wielka sztuka – muzyka chrześcijańskiego Zachodu, symfonie Ludwika van Beethovena, msze Giovanniego Pierluigiego da Palestriny, utwory instrumentalne i wokalne Jana Sebastiana Bacha, jak również preludia fortepianowe Fryderyka Chopina mają jedno wspólne: przemawiają do człowieka na wszystkich jego poziomach i to we właściwym porządku. Dominuje to, co duchowe. Zachodnioeuropejska muzyka klasyczna zrodziła się doprawdy z chrześcijańskiego obrazu człowieka i została stworzona dla chrześcijan.

Inne dziedziny muzyki nie są adekwatne do poszczególnych poziomów człowieka, toteż nie mogą im służyć. Na przykład techno utknęło w dość niskich regionach, w obszarze wegetatywnym, może niekiedy dochodzą do tego efekty, które sięgają do sfery uczuć. Muzyka pop, jeśli chodzi o punkt ciężkości, jest umiejscowiona w dziedzinie emocji. Przy częstym jej słuchaniu zachodzi niebezpieczeństwo, że człowiek zacznie przyjmować uczucia za kryterium i będzie wydawał osądy według uczuć. Nas chrześcijan powinien prowadzić przy podejmowaniu decyzji rozum.

Istnieją też rodzaje muzyki, które są ukierunkowane zbyt racjonalnie, przy całkowitym wyłączeniu płaszczyzny wegetatywnej i emocjonalnej. Mam na myśli dodekafonie Arnolda Schönberga. Całkiem mijają się z istotą natury człowieka i nie są w stanie wywołać naprawdę pozytywnego działania. Badanie naukowe, przeprowadzone na przykładzie wiedeńskich filharmoników pokazało, że na próbach tego rodzaju dźwięków część muzyków dostawała mdłości.

Muzyka zachodnioeuropejska, która także w naszym stuleciu może wydawać dobre dzieła, przemawia zatem do człowieka na wszystkich jego poziomach i jej cel jest zbieżny z celem człowieka. Jest wyważona, może oczyścić nasze uczucia. To właśnie jest wielka korzyść z dobrej muzyki.

Muzyka i piękno

Poza tym wszystkim, wielkie dzieła artystyczne w swym duchowym wymiarze są dla nas bramą do Bożego piękna. W średniowieczu porównywano dzieła sztuki do witraży, przez które przedostaje się światło słoneczne i powoduje, że jaśnieją. Podobnie poprzez dzieła sztuki prześwieca jakby coś z tego cudownego porządku i piękna Boskiej światłości. W tym sensie sztuka i muzyka odgrywają nad wyraz istotną rolę w życiu chrześcijańskim. Mogą być przedsmakiem i odbiciem Bożego piękna.

Przestrzeń życiowa chrześcijan

Na koniec jeszcze jedna myśl. Roślina musi być posadzona we właściwej dla siebie glebie, potrzebuje odpowiedniego pokarmu. Gdy posadzimy bardzo wrażliwą roślinę na pustyni, to obumrze w krótkim czasie. Potrzebuje dobrej ziemi, wody, właściwej temperatury i nasłonecznienia itd.

Nasze życie chrześcijańskie jest podobne do takiej rośliny. Potrzebuje odżywczego gruntu, odpowiedniego środowiska, by przetrwać. W Europie kultura była przez całe wieki przeniknięta pierwiastkami chrześcijańskimi. Mamy chrześcijański sposób bycia, a umysły przeniknięte duchem chrześcijańskim stworzyły dobrą, wspierającą chrześcijan kulturę. Kultura jest wyrazem przekonania. Jeśli powstała z przekonań chrześcijańskich, to zawiera w sobie chrześcijański obraz człowieka i jest w pewnym względzie ukierunkowana na cel ostateczny. W dzisiejszych czasach środowisko, w którym żyjemy, coraz bardziej jest naznaczone niechrześcijańskimi ideami. Nie jest neutralne, gdyż korzenie muzyki pop nie są chrześcijańskie. Nie propaguje cnót chrześcijańskich, wręcz przeciwnie – wspiera brak cnoty. Jesteśmy na co dzień poddawani jego działaniu w różnych sytuacjach, bez możliwości obrony. Dlatego potrzebna nam jest pozytywna przeciwwaga, bowiem we wrogim Bogu otoczeniu bardzo trudno jest pozostać chrześcijaninem.

Chciałbym mocno zachęcić do zainteresowania się wielkimi dobrami kultury z dziedzictwa chrześcijańskiego. Mogą nas wzmacniać w przekonaniach chrześcijańskich oraz prowadzić do źródła wszelkiego piękna i doskonałości.

Przypisy:

  1. Encyklika Musicæ sacra disciplina.
  2. Przemowa do artystów z 3 września 1950 r.

Za: Zawsze Wierni

[bsa_pro_ad_space id=4]