Wojna o pieniądz 4: Wulkan stóp odsetek, czyli dzień sądu ostatecznego [odcinek 4]

0
995
[bsa_pro_ad_space id=5]

Książka w języku polskim została wydana w 2018 roku przez Wydawnictwo Wektory, natomiast Song Hongbing ukończył ją w 2013 roku.

[bsa_pro_ad_space id=8]

Ta książka nie pozostawia złudzeń – wielki kryzys i załamanie opartej na dolarze światowej gospodarki, są nieuniknione. Współczesna aktywność gospodarcza nie jest wynikiem racjonalnych przesłanek, lecz niskich pragnień i instynktów, takich jak: chciwość, zawiść, pożądanie.

Wybrane fragmenty rozdziału IV poniżej, w tym m.in. o ustąpieniu szefa FED Bernanke, Banku Rozrachunków Międzynarodowych i standardach Bazylea III, o historii stopy Libor i jej manipulowaniem, problemach mieszkańców Nowego Jorku czy bankructwie miasta Detroit:

 



Pośród wszystkich danych i liczb związanych z gospodarką i finansami prawdopodobnie nic nie jest ważniejsze od stopy odsetek od dziesięcioletnich amerykańskich obligacji skarbowych. Jest to ostatnia latarnia sygnalizacyjna wskazująca drogę ucieczki przed wybuchem wulkanu stóp odsetek. Gdy zacznie intensywnie migotać, zostaje już niewiele czasu.

Ktoś, kto nigdy nie słyszał o swapie stóp odsetek, powinien jak najszybciej sprawdzić ten termin w wyszukiwarce Google. Swap stóp odsetek w bliskiej przyszłości, podobnie jak CDS – swap niewykonania kredytu (credit default swap) w roku 2008 – niebawem wstrząśnie światem. W roku 2008, rozbijające amerykański system finansowy, CDS negatywnie wpłynęły na warty 60 bilionów dolarów rynek instrumentów pochodnych, natomiast swap stóp odsetek IRS (interest rate swap) ma skalę siedmiokrotnie wyższą. Jeśli przyjąć, że CDS posiada siłę odstraszania bomby atomowej, to IRS ma wagę porównywalną do bomby wodorowej.

W historii świata nigdy nie mieliśmy sytuacji, w której poszczególne państwa zbiły stopy odsetek do tak niskiego poziomu, co więcej, trwały przy takiej polityce przez tak długi czas. Rzadko spotykane cieplarniane warunki skrajnie niskich odsetek wspierały rosnącą bańkę aktywów, której efektem będzie kryzys gospodarczy, finansowy, a także społeczny. Ilościowe poluzowanie QE oraz bańka aktywów niemal osiągnęły już swój kres, a wysiłki banków centralnych poszczególnych państw, mające na celu obniżanie stóp procentowych, ostatecznie zakończą się klęską.

 

Nagła „impotencja” Rezerwy Federalnej. Bernanke zrywa umowę

18 września 2013 roku Rezerwa Federalna ogłosiła kontynuację polityki QE3 i utrzymanie miesięcznej skali wykupu obligacji skarbowych na poziomie 85 miliardów dolarów. Gdy tylko wiadomość się rozeszła, na Wall Street ponownie zawrzało. S&P 500 oraz Dow Jones pobiły nowe rekordy wzrostów, a stopa odsetek od dziesięcioletnich obligacji skarbowych USA z 2,9 procent spadła do 2,7 procent. W reakcji na te wiadomości giełdy państw rynków wschodzących, rynek papierów wartościowych i wymiany walutowej poszły ostro w górę. Złoto, srebro oraz ropa naftowa również silnie się odbiły.

Decyzja Rezerwy Federalnej była zupełnie odmienna od oczekiwań rynku.

Od maja Bernanke wciąż mówił o „rozwodnieniu” (tapering) i luzowaniu gorsetu QE. Globalnym rynkiem finansowym targały wstrząsy związane z odsetkami od obligacji skarbowych, możliwą wojną w Syrii, punktem, z którego nie byłoby już odwrotu. Akcje i papiery wartościowe gwałtownie reagowały na każde nowe wiadomości. System finansowy łaknął pieniędzy, raptownie wznosiła się fala powrotu dolara, a rynki wschodzące wpadły w panikę.

Bernanke wystraszył się. Z jego punktu widzenia „zwężanie” wcale nie oznaczało początku monetarnego napięcia, lecz jedynie zwolnienie szybkości dodruku banknotów. Mówiąc ogólnie, wciąż miała to być luźna polityka monetarna, a rynki nie powinny szczególnie w nią wnikać. Czy naprawdę konieczne było, aby opatrywać swoje deklaracje zastrzeżeniami w rodzaju „jeżeli” czy „załóżmy”? W ciągu tych wszystkich lat urzędowania Bernanke wielokrotnie grał „zarządzaniem prognozami”, ale tym razem nagle wszystko przestało działać. Chodziło zwłaszcza o gwałtowny wzrost stopy zysku od obligacji skarbowych, który praktycznie wymknął się spod kontroli. Bernanke i Rezerwa Federalna wpadli w panikę.

W czasie trwania polityki QE wewnątrz Rezerwy Federalnej, jak również instytucji takich, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a także wewnątrz określanego mianem „banku centralnego banków centralnych” Międzynarodowego Banku Rozliczeniowego BIS, istniały pogłębiające się z dnia na dzień rozbieżności. Frakcja monetarnych gołębi, reprezentowana przez Bernankego i kierownictwa poszczególnych banków centralnych, uważała, że luźna polityka monetarna uratowała system finansowy i jest w stanie wesprzeć gospodarki poszczególnych krajów: wystarczy tylko trochę czasu i pojawi się cud ożywienia gospodarczego. Frakcja monetarnych jastrzębi uważała natomiast, że w ciągu pięciu lat od zakończenia kryzysu finansowego banki centralne zmarnowały cenny czas. Zbyt luźna polityka monetarna prowadziła do ekonomicznego paraliżu, gospodarki wielu państw znajdowały się w stanie nierównowagi zbyt długo i deficyt budżetowy pogłębiał się. Rynek zatrudnienia nie rozwijał się, nastąpiła za to powódź bańki aktywów. Wszystko to przypominało sytuację z roku 2007, a ryzyko finansowe było nawet poważniejsze.

Postawa BIS wobec QE była względnie negatywna. Były główny ekonomista tego banku, William White, przed wrześniowym zebraniem Rezerwy Federalnej sformułował ostre ostrzeżenie: „wydaje mi się, że mamy do czynienia z powtórką roku 2007. Wszystkie ówczesne problemy nierównowagi gospodarczej wciąż nie zostały rozwiązane, łączne zadłużenie sektora publicznego i osób prywatnych w krajach rozwiniętych, w porównaniu z PKB, wzrosło o 30 procent, co więcej, przybył nam całkiem nowy, trudny problem bańki na rynkach wschodzących. Owa bańka obecnie może pęknąć (…). Amerykańskie niskie stopy procentowe są podstawowym motorem dla świata bańki aktywów, kiedy jednak stopy procentowe zaczną rosnąć, każdy otrzyma potężny cios”. Ekonomista BIS wręcz sugerował winę europejskich i amerykańskiego banków centralnych, które ponownie używały werbalnego „zarządzania prognozami”. Sugerował, że obniżanie długoterminowych stóp procentowych już „w zasadzie zakończyło się porażką”, a „dobre metody komunikacji polityki banków centralnych oraz siła kontroli nad rynkami również podlegają ograniczeniom, które obecnie są wyraźnie widoczne”1.

Wypowiedź zawierała bardzo cenną uwagę: amerykańskie skrajnie niskie stopy procentowe są podstawowym motorem globalnej bańki aktywów. Im bardziej dmuchana jest istniejąca bańka, tym staje się większa, a im więcej w niej magii, tym owa magia staje się czarniejsza. Sztuczki już dawno przestały być bezpieczną zabawą i obserwatorzy z BIS oraz MFW liczyli na to, że dojście do władzy silnych, monetarnych jastrzębi zakończy tą szaloną grę. Ich nadzieją był były sekretarz skarbu USA, Larry Summers.

Kilka dni po ustąpieniu Bernankego z funkcji, podczas wyścigu o fotel przewodniczącego Rezerwy Federalnej, uznawany za najbardziej kompetentnego Larry Summers nagle ogłosił wycofanie kandydatury. Nowa liderka frakcji monetarnych gołębi, Janet Yellen, poinformowała o swoich aspiracjach. Yellen fanatycznie ufała luźnej polityce monetarnej, tak że przy niej sam Bernanke wyglądał na jastrzębia. W czasie wszystkich głosowań dotyczących polityki monetarnej na zebraniach Rezerwy Federalnej Yellen bez wyjątku wspierała luźną czy wręcz skrajnie luźną politykę monetarną. W roku 2010 domagała się wprowadzenia ujemnych bazowych stóp procentowych. Nawet szef frakcji gołębi Berananke, a także były prezes japońskiego banku centralnego nie posiadali tak „szalonej odwagi”. Cóż – kto powiedział, że kobiety są gorsze od mężczyzn?

Bernanke odszedł, nadeszła Yellen. Umarł król, niech żyje król. Trwająca od trzech miesięcy polityka „rozwadniania” ostatecznie zakończyła się.

Titanic QE

W maju 2013 roku Rezerwa Federalna rozpoczęła przekazywanie sygnałów o planowanym porzuceniu polityki QE. Globalny rynek ogarnęła konsternacja. Gwałtowny wzrost stopy zysku od amerykańskich obligacji skarbowych tłumaczył poziom wstrząsów na rynku. Polityka QE3 była realizowana dopiero od pół roku, amerykańska giełda, rynek papierów wartościowych, rynek nieruchomości wykazywały dochody, rezultat ponownego wzrostu wartości aktywów niedawno przybrał konkretną formę, dlaczego więc Bernanke tak niecierpliwie chciał zakończyć politykę QE?

Bardzo niewielu zdawało sobie sprawę z rzeczywistej sytuacji. Do tej grupy należał Bank Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku, analitycy z BIS, IMF oraz mniejszość naukowców, którzy w swoich raportach i na internetowych forach dyskutowali o tym problemie. Praktycznie nie wzbudziło to żadnego zainteresowania ze strony mediów głównego nurtu. Dopiero w maju 2013 roku część z nich, niczym zbudzona z pijackiego snu, rozpoczęła dyskusje na temat trudnej sytuacji rynku odkupu, o którym wcześniej większość zwykłych obywateli nigdy nie słyszała.

23 maja „Wall Street Journal” ogłosił: „Rezerwa Federalna atakuje parabanki, akcja wykupu obligacji skarbowych przez bank centralny prowadzi do niedoboru produktów zastawu na kluczowym rynku odkupu”. W artykule pisano, że „w ciągu ubiegłych 30 lat metody tworzenia pieniądza i kredytu przeszły potężną metamorfozę, możecie więc wyrzucić swoje podręczniki, są przestarzałe”. Mimo, że w artykule błędnie rozumiano pojęcie „transferu zastawu”, to precyzyjnie uchwycono główne sprzeczności polityki QE: „zalegające na rachunkach Rezerwy Federalnej 1,8 biliona dolarów w obligacjach skarbowych przyczynia się teraz do stanu niedoboru bezpiecznych produktów pod zastaw na rynku odkupu, wzmacniając efekt powiększania pieniądza, wynikający z transferu zastawu. Oznacza to, że realnej gospodarce brakuje około pięć bilionów dolarów kredytu. Oto niespodziewane konsekwencje dotychczasowych działań. Polityka Rezerwy Federalnej i Bernankego, polegająca na tym, by poprzez druk banknotów zmuszać rząd USA do przeprowadzania wielkiego deficytu i debetu poniosła już klęskę”.

Zasady są proste. Rynek odkupu potrzebuje produktów pod zastaw. Gdy obligacje skarbowe są najważniejszym z produktów pod zastaw, akcja ich wykupu jako fundament polityki QE doprowadziła do konkurencji i konfliktu pomiędzy rynkiem odkupu a FED. Tak więc im dłużej jest kontynuowana polityka QE przez Rezerwę Federalną, tym słabsze są możliwości wytwarzania para pieniądza poprzez odkup zastawu.

(…)

Powstaje pytanie, jak traktuje się produkty zastawu przy odkupie przez politykę QE? Można powiedzieć, że problem jest palący.

W czasie manipulacji QE, kiedy Rezerwa Federalna wykupuje obligacje skarbowe na rynku, w istocie wykupuje papiery zarówno krótko- jak i długoterminowe, choć głównie koncentruje się na zakupie obligacji średnioterminowych. Z tego powodu zbiór obligacji w portfelu FED jest niezwykle skomplikowany: są tam papiery o wszystkich możliwych terminach, w różnych ilościach. Jedną z teorii naukowych jest odnalezienie prostej zmiennej jako zamiennika w skomplikowanym systemie (proxy), by poprzez analizę zmiennej zamiennika zrozumieć stan całego systemu. „Ekwiwalenty obligacji dziesięcioletnich” są właśnie taką efektywną zmienną zamiennika w zbiorze obligacji FED, która wykorzystując daną ilość obligacji dziesięcioletnich jako zamiennik, szacuje stopy ryzyka dla znajdujących się w różnych ilościach obligacji o różnym terminie. Upraszczając, waga wszystkich posiadanych w portfelu FED obligacji skarbowych może być reprezentowana przez „ekwiwalenty obligacji dziesięcioletnich”.

Kalkulując zgodnie metodą „ekwiwalentów obligacji dziesięcioletnich” można stwierdzić, do sierpnia 2013 roku FED posiadała w swoim portfelu 30 procent wszystkich znajdujących się w obiegu obligacji skarbowych. W przypadku kontynuowania polityki zakupów obligacji zgodnie z tempem QE3, w roku 2014 udział ten wzrośnie do 45 procent, w 2015 do 60 procent, w 2016 do 75 procent, w 2017 do 90 procent i przed końcem roku 2018 wszystkie znajdujące się w obiegu obligacje skarbowe zostaną przejęte przez Rezerwę Federalną. Oczywiście, nim to nastąpi, runie rynek odkupu.

Prawdopodobnie Bernanke nie przewidział tego, że QE doprowadzi do tak złej sytuacji na rynku odkupu. Niedobór parapieniądza wynoszący 7-9 bilionów dolarów wystarczyłby do offsetu rezultatów działań drukarek Rezerwy Federalnej. W przypadku kontynuacji przejmowania papierów MBS i obligacji skarbowych z szybkością 85 miliardów dolarów na miesiąc, presja implozyjna na rynku odkupu sięgnie zenitu.

Oto prawdziwy powód, dla którego Bernankemu tak pilnie zależało na zakończeniu polityki QE3 w roku 2014.

Jeśli Rezerwa Federalna z szybkością 85 miliardów dolarów na miesiąc odzyskuje produkty z rynku, to w ciągu jednego roku doprowadzi to do ubytku produktów zastawu wartych bilion dolarów. Biorąc pod uwagę, że skala wszystkich aktywów zastawu na amerykańskim rynku trzystronnego odkupu nie przekracza dwóch bilionów dolarów, utrata nakrętek z taką szybkością musi budzić olbrzymie

obawy. (…)

Wzrost niedoboru produktów zastawu

Dokładnie w czasie kiedy „Wall Street Journal” przedstawił raport na temat niedoboru produktów do zastawu na rynku odkupu, Międzynarodowy Bank Rozliczeniowy, który znacznie wcześniej analizował ten problem, opublikował szczegółowy raport o niedoborach „produktów do zastawu o wysokiej jakości” (High Quality Collateral).

BIS przez cały czas okazywał bardzo krytyczną postawę wobec luźnej polityki monetarnej USA, Japonii, czy państw europejskich i już znacznie wcześniej rozpoczął formułowanie nowych zasad gry, określanych jako Umowa z Bazylei III. Czym jest BIS? Dlaczego przygotowana przezeń umowa musi być przestrzegana przez światowe instytucje finansowe? W jaki sposób owa „komisja nadzoru bankowego” zdobyła swoją pozycję?

Historia BIS jest skomplikowana. Mentor prezydenta USA, Billa Clintona, znany profesor historii z Uniwersytetu Georgetown, Carroll Quigley, pewnego razu wystawił bankowi BIS poniższą ocenę:

„Siły kapitału finansowego mają dalekosiężny plan, jego celem jest ustanowienie kontroli nad światem przez system finansowy, czyli mechanizmu kontrolowanego przez mniejszość, zdolnego do dominacji nad systemem politycznym i ekonomicznym świata. System ten jest kontrolowany przez rodziny bankierów z banków centralnych za pomocą modelu feudalnego. Jego zadaniem jest wprowadzanie w życie tajnych decyzji podjętych na zebraniach tych rodzin. Rdzeniem tego systemu jest Bank Rozliczeń Międzynarodowych ulokowany w szwajcarskiej Bazylei. Jest to prywatny bank, a kontrolujący go bank centralny również jest prywatną firmą. Każdy bank centralny poświęca swoje wysiłki na rzecz kontroli polityki skarbowej i kredytu, manipulowania kursami wymiany walutowej, oddziaływania na stopień aktywności gospodarczej państwa, w sferze handlowej wspiera system wypłaty nagród dla współpracujących z nim polityków, by w ten sposób kontrolować poszczególne rządy.”

Ostatecznym celem BIS jest naturalnie ochrona interesów rodzin międzynarodowych bankierów oraz przekraczanie kompetencji suwerennych państw i bezpośrednie zarządzanie światowym systemem bankowym, tak by poprzez siłę finansową wpływać na rządy i poprzez pieniądz kontrolować świat. W celu osiągnięcia swoich „dalekosiężnych aspiracji” BIS jest zmuszony do zdecydowanego odrzucenia owych krótkowzrocznych, chciwych i nieodpowiedzialnych działań finansowych. Źródłem sukcesu BIS jest surowa samodyscyplina. Umowa z Bazylei III jest właśnie takim wezwaniem do samodyscypliny.

W przypadku braku siły zdolnej do wprowadzenia w życie danej umowy, staje się ona tylko kartką papieru. Jakie mogą być konsekwencje w przypadku, gdy pewien bank odrzuca kierowniczą rolę BIS i nie wprowadza w życie ustaleń z Umowy w Bazylei III? Odpowiedź jest prosta: inne banki z całego świata odmówią prowadzenia wspólnych interesów finansowych z takim „zadymiarzem”. Chce przetransferować pieniądze do innego banku? Żaden bank się na to nie zgodzi. Pragnie dokonać zbiórki środków kapitałowych przez odkup na rynku finansowym? Nie znajdzie partnera transakcyjnego, który ośmieliłby się udzielić mu pożyczki. Zamierza udzielić klientowi kredytu? Jego czeków nikt nie zaakceptuje. Któż odważyłby się na deponowanie pieniędzy w takim banku? Wyrzuconemu poza system finansowy „zadymiarzowi” pozostaje tylko droga ku klęsce.

Co natomiast stanie się jeśli to nie bank, a państwo odmówi wykonania postanowień z Ugody w Bazylei III? Otóż konsekwencją jest wyrzucenie wszystkich banków tego państwa poza międzynarodowy rynek finansowy, co jest odpowiednikiem finansowych sankcji. Handlowa działalność eksportowa i importowa tego państwa zostanie przerwana, albowiem nie będzie możliwości przeprowadzania międzynarodowych płatności; inwestycje zagraniczne tego państwa również zostaną zakłócone, albowiem kapitał z zagranicy nie będzie mógł przypłynąć. Jak długo nowoczesne państwo może wytrzymać bez handlu międzynarodowego i inwestycji zagranicznych? Dla małego kraju przypomina to wtrącenie do więzienia, dla dużego finansową banicję.

To jest właśnie najmocniejszy punkt Umowy w Bazylei III. Suwerenny rząd danego kraju musi się jej podporządkować. Profesor Quigley pół wieku temu dokładnie to przejrzał: mniejszość kontrolująca BIS jest prawdziwym właścicielem świata. Ludzie ci nie przeszli przez weryfikację demokratycznych wyborów, nie akceptują żadnego nadzoru, nie tylko nie są odpowiedzialni przed obywatelami, lecz nie są też odpowiedzialni przed rządami. Jest to potężna i nadzwyczajna siła, niezwykle rzadko spotykana w społeczności międzynarodowej. W przewidywalnej przyszłości ten trend będzie najprawdopodobniej kontynuowany, gdyż taki jest ostateczny cel finansowej globalizacji.

Nadzwyczajna siła nie oznacza braku odpowiedzialności, lecz odpowiedzialność tylko wobec siebie, a więc wobec ludzi z wąskiego grona. Jeśli zdecydowana mniejszość, która zdobyła taką siłę i władzę, posiada wielką mądrość i zdolności, ich zarządzanie może wręcz zwiększyć efektywność zarządzania i przynieść jeszcze lepsze rezultaty. Przynajmniej właściciele BIS w ten sposób myślą.

Z punktu widzenia płynności Umowa w Bazylei III stawia przed bankami większe wymagania. Wszystkie banki muszą utrzymywać w portfelach wystarczającą ilość produktów pod zastaw wysokiej jakości, takich jak amerykańskie obligacje skarbowe, by zapewnić, że w przypadku radykalnego pogorszenia się sytuacji, w oparciu o sprzedaż tych aktywów będą zdolne do utrzymania trzydziestodniowego obrotu gotówką. Tylko ten zapis prowadzi do niedoboru produktów zastawu wysokiej jakości o wartości 2,3 biliona dolarów. Dodd-Frank Act w USA stawia jeszcze większe wymagania wobec depozytów dla transakcji na finansowym rynku instrumentów pochodnych, co z kolei prowadzi do niedoboru produktów pod zastaw o wysokiej jakości o wartości pomiędzy 1,6 biliona a 3,2 biliona dolarów. Poza tym, w wyniku nadzoru nad transakcjami walutowymi i polityki monetarnej poszczególnych państw, ich rezerwy walutowe z 6,7 biliona dolarów w 2007 roku wzrosły do 10, 5 biliona dolarów w roku 2012. Oficjalny popyt na produkty zastawu o wysokiej jakości uległ zwiększeniu. Licząc w ten sposób, w ciągu kilku przyszłych lat, w przypadku spokoju i stabilności na rynku finansowym, niedobór produktów zastawu o wysokiej jakości wzrośnie do około 5,7 biliona dolarów.

Tak będzie, o ile sytuacja utrzyma się w normie, ale co, jeśli rynek napotka na presję? Amerykański Departament Skarbu szacuje: niedobór aktywów pod zastaw o wysokiej jakości gwałtownie wzrośnie do 11,2 bilionów dolarów5.

Nieszczęście goni nieszczęście. Polityka QE już doprowadziła do niedoboru produktów pod zastaw o wysokiej jakości. Używający wysokiej dźwigni system parabanków znajduje się pod rosnącą presją, Umowa z Bazylei III i Dodd-Frank Act zwiększają nacisk na zdobycie aktywów o wysokiej jakości, a to wszystko zmusza rynek odkupu do wytrzymywania presji jeszcze większego ciężaru.

Góra lodowa nie roztopiła się, wręcz przeciwnie, jest coraz większa. (…)

 

Wulkan stóp odsetek, ostateczny zabójca bańki aktywów

Jeśli przyjąć, że kontynuacja polityki QE oznacza zderzenie z lodową górą odkupu, to odwrócenie polityki QE zapoczątkuje wybuch wulkanu stóp odsetek.

Obecnie rynek odkupu znajduje się pod śmiertelną presją ze strony polityki QE. Jeśli w roku 2014 nie nastąpi wyjście z tej polityki, to 45 procent obligacji skarbowych na rynku zostanie wykupione przez Rezerwę Federalną. Ponieważ presja na papiery MBS jest jeszcze większa niż w przypadku obligacji skarbowych, rynek odkupu stanie przed sytuacją wyschnięcia źródła produktów zastawu. Tak więc w krótkiej perspektywie czasowej Rezerwa Federalna będzie zmuszona do zakończenia polityki QE.

W przypadku pełnego wyjścia z polityki QE w 2014 roku Bernanke zapowiedział tymczasowe pozostawienie stóp bazowych na niezmienionym poziomie i prawdopodobne podniesienie stóp procentowych w roku 2015. Prognozy na koniec roku 2016 mówią o stopach procentowych na umiarkowanym poziomie pomiędzy 2-2,5 procent. Tak niskie bazowe stopy procentowe nie powinny negatywnie wpłynąć na gospodarkę. To jednak jest tylko fasada problemu.

(…)

Coroczne kłótnie w Kongresie dotyczące limitu długu są tak komiczne i interesujące, jak przedstawienia w cyrku, czy ośmielą się podnieść limit zadłużenia? Czy można założyć deficyt budżetowy? Skala zadłużenia USA znacznie wykroczyła już poza poziom z lat dziewięćdziesiątych XX wieku. 60 bilionów dolarów tradycyjnego zadłużenia plus obciążenia parabanków osiągnęły już poziom 370 procent PKB. Wzrost stóp odsetek o 1 procent to wzrost presji na przypływ kapitałów w rzeczywistej gospodarce o przynajmniej 600 miliardów dolarów. W przypadku zaistnienia „ponownego ustawienia” stóp odsetek o 600 pkt. bazowych, kapitał w cyrkulacji będzie musiał wytrzymać presję o wartości przynajmniej od trzech do czterech bilionów dolarów, jest to wartość zbliżona do 20 procent PKB, znacznie wykraczająca poza przychody Departamentu Skarbu. Można wtedy będzie zapomnieć o ożywieniu gospodarczym i przygotowywać się na niesienie ratunku z kolejnego kryzysu finansowego.

Polityka skrajnie niskich odsetek nie tylko odpowiada interesom USA, lecz jest ich najważniejszym, śmiertelnym interesem.

Dlaczego Stany Zjednoczone z nienawiścią spoglądają na wzrost ceny złota? Albowiem cena złota reprezentuje oczekiwania całego świata wobec przyszłej inflacji, duży wzrost ceny złota zmieni oceny rynku wobec kosztów kapitałowych, pożyczkodawcy zażądają wyższych odsetek, aby zabezpieczyć się przed stratami wynikającymi z inflacji, stąd cena złota bezpośrednio wpływa na prognozy trendu ruchu stóp odsetek. Można też sytuację odwrócić, duży wzrost stóp odsetek zmieni oczekiwania rynku wobec inflacji i nastąpi korekta szacunków ceny złota.

USA naturalnie żywią nadzieję na wieczne funkcjonowanie w środowisku niskich odsetek. Taka bańka aktywów może rosnąć bez ograniczeń, sytuacja jest identyczna z rokiem 2008, kiedy ludzie gorąco pragnęli wiecznego wzrostu cen nieruchomości. Ludzkie nastroje można wytłumaczyć, ale ostatecznie trzeba stawić czoła rzeczywistości. Bez względu na wszystko, Rezerwa Federalna musi jak najszybciej wycofać się z polityki QE, a ceną za to jest duży wzrost stóp odsetek.

Jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, wzrost stóp odsetek przemieni się w górę lodową, co doprowadzi do wybuchu jeszcze większego kryzysu.

Swap stóp odsetek

Kiedy jadąc samochodem z New Jersey zbliżasz się bramy Manhattanu, przed tobą rozpościera się długi na 1,5 mili tunel Lincolna. Pod koniec roku 2012 opłata za przejazd wzrosła do 13 dolarów, co oznaczało wzrost o 50 procent. Kiedy przybędziesz na Manhattan i zejdziesz do metra szybko odkryjesz, że bilet za pojedynczy przejazd zmienił cenę na 2,5 dolara, jest to 60 procent więcej w porównaniu z czasem sprzed kryzysu finansowego. Kiedy ostatecznie zameldujesz się w hotelu i odkręcisz kurki w łazience, pragnąc umyć twarz, zdasz sobie sprawę, że przed południem jest przerwa w dostawie wody. Kiedy zadzwonisz na recepcję z pytaniem o wodę, recepcjoniści odpowiedzą, że rury kanalizacyjne wymagają remontu, a im brak jest rąk do pracy.

Witaj w największym mieście USA – Nowym Jorku.

Brak środków finansowych na usługi dla mieszkańców, którego doświadczają władzę lokalne Nowego Jorku nie jest spowodowany przez wielkie inwestycje w infrastrukturę czy podwyżki płac pracowników, lecz przez wpadnięcie w znaną bardzo niewielu pułapkę swapu stóp odsetek Interest Rate Swap.

W standartowej sytuacji władze lokalne i stanowe pożyczają pieniądze głównie na naprawy dróg, mostów, tuneli, szkół, budynków publicznych i innych elementów infrastruktury, by następnie dzięki zbiórce lokalnych podatków dokonywać spłaty odsetek. Ponieważ czas tych napraw i budów jest długi, a koszty wysokie, podczas emisji swoich papierów wartościowych, rządy lokalne bardzo często wybierają te dwudziesto-, trzydziestoletnie. Przy emisji długoterminowych papierów wartościowych rząd lokalny może dokonać wyboru sztywnej stopy odsetek, może też zdecydować się na opcje odsetek ruchomych. Zaletą sztywnych stóp odsetek jest możliwość kontroli ryzyka ich fluktuacji, a budżet kosztów jest znany; złą stroną tej opcji jest trochę wyższy poziom odsetek w porównaniu z poziomem odsetek na rynku, stąd łączny koszt jest wyższy. Natomiast koszt emisji papierów wartościowych o ruchomych stopach odsetek jest tańszy, jakkolwiek przyszłe fluktuacje na rynku mogą doprowadzić do fatalnego, gwałtownego wzrostu sumy płatności odsetek. W takiej sytuacji czułe na potrzeby klientów banki proponują rządom lokalnym rozwiązanie zadowalające obie strony, a więc pozwalają władzom na korzystanie z stosunkowo niskich stóp ruchomych odsetek podczas emisji papierów wartościowych, zapewniając o „zamknięciu” przyszłej fluktuacji stóp odsetek. Opcja promowana przez banki wydaje się tak atrakcyjna, jak darmowy obiad. Jednak, choć na świecie nie ma darmowych obiadów, rządy lokalne wierzą, że są.

Stopy odsetek od emitowanych przez rządy lokalne papierów wartościowych wciąż są ruchome, lecz bank życzy sobie podpisania z rządem jeszcze innej umowy, rząd zobowiązuje się do spłaty wobec banków stałej stopy odsetek od łącznej wartości zbiórki środków kapitałowych, natomiast bank obiecuje spłatę wobec rządu ruchomej stopy odsetek. Mówiąc inaczej, stały przypływ gotówki od rządu ulega wymianie na ruchomy przypływ gotówki od banku – i to jest tak zwany swap stóp odsetek.

Swap stóp odsetek z istoty swej jest formą ubezpieczenia stóp odsetek, papiery wartościowe samorządu miejskiego są długoterminowe, na okres od 20 do 30 lat, a ich stopy odsetek co dzień ulegają zmianom, czasem wręcz dramatycznym. W tak długim okresie wypłacanie władzom lokalnym odsetek jest obarczone wielkimi obawami i ryzykiem. W celu uniknięcia takiego niebezpieczeństwa, bank oferuje samorządowi formę ubezpieczenia stopy odsetek: jeśli stopa odsetek utrzymuje się poniżej pewnej granicy, na przykład 6,07 procenta, jest to ryzyko stóp odsetek, którego ciężar bierze na siebie samorząd; poniżej 6,07 procenta samorząd płaci bankom odsetki pomniejszone o rynkową wartość stóp odsetek tytułem składki ubezpieczeniowej stóp odsetek; natomiast część, która przekracza wartość 6,07 procent jest pobierana jako rekompensata dla banku. W grudniu 2007 roku biuro ds. komunikacji i transportu Nowego Jorku (MTA) dokonało zakupu wynoszącego 6,07 procent ubezpieczenia stóp odsetek. (…)

Gdyby samorząd miasta Nowy Jork znał zamysły Rezerwy Federalnej, nigdy nie powinien stawiać na wzrost stóp odsetek, albowiem stopy procentowe są najważniejszą podstawą dla wyceny amerykańskich aktywów finansowych. Jeśli idą w górę, oznacza to bessę na rynku finansowym, coś, czego Rezerwa zdecydowania pragnie uniknąć. Duży wzrost długoterminowych stóp procentowych może mieć miejsce tylko w jednej sytuacji, a mianowicie utraty przez Rezerwę Federalną kontroli nad stopami odsetek. Bankierzy doskonale to rozumieli i w ciągu minionych 30 lat, dzięki manipulacjom Rezerwy Federalnej, poziom odsetek nieustannie spadał, a bańka aktywów rosła. Banki nie tylko najpierw pobierają potężną opłatę za organizację emisji papierów wartościowych, lecz również bardzo szybko zaczynają korzystać z darmowych obiadów, a koszmar samorządu miasta Nowy Jork trwa dzień po dniu.

W roku 2008 wielkie banki z Wall Street wyprodukowały kryzys finansowy. By je ratować, rząd federalny zbił stopy procentowe niemal do poziomu zera i w rezultacie samorząd Nowego Jorku został zmuszony do wypłacania bankowi sztywnych odsetek o wysokości 6,07 procent, podczas gdy banki płaciły samorządowi coraz mniej. W roku 2007 płaciły 3,36 procent, w roku 2008 odsetki spadły do 0,7 procent, a w roku 2009 spadły jeszcze niżej, do 0,09 procent i w rezultacie bank na czysto zarabiał 6,06 procenta. Była to tylko jedna z wielu umów typu swap interest rate zawarta z bankami przez MTA. W latach 2000-2011 biuro ds. transportu miasta Nowy Jork wypłaciło łącznie 658 milionów dolarów, a proces powstawania strat jest kontynuowany.

Dla wszystkich realizujących emisję papierów wartościowych, którzy mieli nadzieję na utrzymanie kosztu odsetek na sztywnym poziomie, ubezpieczenie stóp odsetek nie tylko doprowadziło do potężnych strat, również ruchome odsetki od papierów musiały być spłacane w zwykłym trybie. Emitujący papiery wartościowe mieli nadzieję na sytuację obopólnych korzyści z bankami, ale w konsekwencji doświadczyli podwójnej porażki.

Nie wolno zapominać, że swap stóp procentowych to tylko jedna z umów spoza emisji papierów wartościowych. Pierwotna płatność ruchomych stóp odsetek wciąż obowiązuje. Niestety, ponieważ strona zlecająca emisję papierów wartościowych źle odczytała trend na rynku, teraz jest zobowiązana do spłaty dwóch opłat, po pierwsze zwykłych ruchomych odsetek od papierów wartościowych wypłacanych wierzycielom, po drugie wypłaty bankom wysokich kosztów składki ubezpieczenia stopy odsetek.

(…)

Sprawcy kryzysu finansowego nie tylko otrzymali biliony dolarów pomocy finansowej ze strony rządu federalnego, cały czas pobierali od miasta Nowy Jork 236 milionów dolarów rocznych subsydiów, wynikających z rozliczania odsetek. W przypadku gdyby Nowy Jork chciał zrzucić owe „złote kajdany” swapu stóp odsetek, cena wykupu wynosiła 1,4 miliarda dolarów. Kiedy Nowy Jork zwrócił się z kontrofertą, bank powiedział „nie”, gdyż jego zdaniem przypływ gotówki zapisany w umowie na tak wiele lat warty był dokładnie tyle.

Zwróćmy uwagę, że władze Nowego Jorku nie tylko zapłaciły bankom za przeprowadzenie emisji swoich papierów wartościowych, ale teraz rok po roku są zmuszone do wypłaty bankom gigantycznych „rekompensat”, a wszystkie te pieniądze pochodzą z podatków płaconych przez mieszkańców Nowego Jorku. W roku 2008, kiedy organizowano ratunek dla Wall Street, mieszkańcy miasta zostali już raz ostrzyżeni, teraz niespodziewanie ostrzyżono ich ponownie, co więcej, strzyżenie będzie trwać jeszcze przez wiele lat. Teraz jest chyba jasne dlaczego nowojorczycy chcą okupować Wall Street.

Jeszcze bardziej irytujące jest to, że w przypadku bankructwa banków z Wall Street miasto Nowy Jork niespodziewanie wciąż jest zobowiązane do spłaty „opłaty pogrzebowej” aż do zakończenia czasu umowy swapu stóp odsetek. Swap stóp odsetek wymaga gwarancji trzeciej strony. Nawet jeśli Nowy Jork będzie wykonywał umowę, ale dla przykładu trzecia strona napotka na problemy, co doprowadzi do zakończenia całej umowy, to miasto Nowy Jork wciąż będzie winne bankom pieniądze. Dla przykładu, w roku 2008 upadł Lehmann Brothers, ale zarząd MTA Nowego Jorku został zmuszony do zapłaty 9,4 miliona dolarów celem zakończenia dwóch umów swapu stóp odsetek.

Stan Nowy Jork oraz miasto Nowy Jork podpisały z Wall Street 86 umów swapu stóp odsetek, zaangażowane w to kapitały sięgają 10,6 miliardów dolarów. Poza departamentem transportu i komunikacji, biblioteki publiczne, zarząd wodociągów, zarząd rozwoju handlu i przemysłu oraz inne instytucje podpisały takie umowy. Przeciętny czas umów wynosi 17 lat, niektóre pozostają ważne aż do roku 2036.

Pieniądze, które władze Nowego Jorku powinny wydawać na remonty i utrzymanie infrastruktury, nieprzerwanym strumieniem płyną do kieszeni Wall Street. 1800 pracowników zostało zwolnionych, opłata za przejazd tunelem Lincolna wzrosła, cena biletów metra wzrosła, liczba autobusów uległa redukcji, budżet miasta skurczył się, w hotelach występują przerwy w dostawie wody, jakość usług w mieście znacznie się pogorszyła, ale miasto wciąż musi płacić haracz bankierom.

Jeśli uznamy, że sytuacja Nowego Jorku, który wpadł w potężne tarapaty finansowe spowodowane przez swap stóp odsetek jest bardzo zła, to jeszcze bardziej tragiczny los spotkał Detroit.

 

Czarna ręka swapu odsetek za kurtyną bankructwa Detroit

Kiedy 18 lipca 2013 roku dług, znanego jako „miasto samochodów”, Detroit przekroczył sumę 18 miliardów dolarów, miasto oficjalnie złożyło wniosek o upadłość, stając się największym w historii USA miastem, które ogłosiło bankructwo.

Czy miasto może zbankrutować? Może. Kiedy jego stan finansów staje się beznadziejny, bankructwo jest jedną z opcji.

Detroit nie pozostawało bez dochodu skarbowego, nie nastąpiło całkowite przerwanie przypływu gotówki. Miasto straciło jednak zdolność do terminowego spłacania odsetek od swojego zadłużenia i jednocześnie utraciło w przewidywalnej przyszłości możliwość spłaty zadłużenia. Jeśli dane miasto wciąż potrafi płacić swoje rachunki na czas, to sędzia sądu upadłościowego, zgodnie z lokalną sytuacją finansową miasta i jego zdolnością do dalszego funkcjonowania, ogłosi zgodę lub niezgodę na wniosek o upadłość.

Jeśli Detroit zbankrutuje, kto zatem zwróci 18 miliardów dolarów zadłużenia? Odpowiedź jest prosta: nikt. Wierzyciele dokonają sprzedaży aktywów władz miasta i rozdzielą pomiędzy siebie całą nadwyżkę wartości. Kim są wierzyciele? Wszyscy, którym władze Detroit obiecały pieniądze i nie wywiązały się z tej obietnicy. Ich liczba wynosi ponad 100 tysięcy, pośród nich 20000 emerytów. Ich emerytury zostały drastycznie obcięte. Poza tym, banki, właściciele papierów wartościowych, gwaranci papierów wartościowych również zaliczają się do grona wierzycieli.

Mimo że ludzie są sobie równi, to nie jest tak w przypadku wierzycieli. Wszyscy wierzyciele posiadający zastaw aktywów (na przykład budynki, gwarancje dochodów), nie tylko dalej mogą korzystać ze spłaty zadłużenia przez Detroit, lecz również mają prawo do wykorzystywania bądź sprzedaży zastawionych aktywów. Pozostali wierzyciele, chyba że występuje szczególna sytuacja, mogą wyłącznie cierpliwie oczekiwać na decyzję sądu. W trakcie oczekiwania nie otrzymują ani centa. Mimo że infrastruktura Detroit niekoniecznie jest coś warta, to w muzeum malarstwa znajduje się kolekcja obrazów olejnych wartych trzy miliardy dolarów. Jeśli wierzycielom będzie się spieszyć, dzieła sztuki, tak jak i antyki, najprawdopodobniej zostaną sprzedane na aukcji.

Jak więc nastąpił upadek Detroit, miasta-symbolu amerykańskiego przemysłu, które niegdyś dumnie spoglądało na świat.

Główną przyczyną tego upadku jest, następujące od roku 1971, kiedy USA porzuciły parytet złota, wypieranie rzeczywistej gospodarki przez zły pieniądz.

Wraz z postępującą deindustrializacją, która przeczesała wschodnie i zachodnie wybrzeża USA, aktywa o wysokiej jakości, zdolne do tworzenia stabilnego przypływu gotówki, przenoszą się za granicę, natomiast nowe aktywa nie są zdolne do zrównoważania start gospodarczych wynikających z utraty tych pierwszych. Rezultatem jest pogorszenie sytuacji i ciągła kumulacja zadłużenia. Detroit jest doskonałym przykładem rdzewiejącej amerykańskiej gospodarki.

Ostatecznie przyczyną śmierci miasta okazało się zadłużenie. W roku 2005 Detroit zaciągnęło 1,4 miliarda dolarów pożyczek, które samorząd planował wykorzystać na ratowanie dwóch szybko kurczących się rachunków emerytalnych. Emerytury byłych pracowników miasta uległy już wówczas poważnym cięciom i zwlekanie z rozwiązaniem problemu groziło bardzo poważnymi konsekwencjami.

Zaciąganie nowych pożyczek na spłatę starych jest błędną drogą i w rezultacie popełniając błąd za błędem miasto podpisało z bankami serię tragicznych w skutkach umów swapu stóp odsetek, wśród których były Merrill Lynch i UBS. Po kryzysie finansowym umowy te nie tylko doprowadziły do przerażającego odpływu gotówki, lecz również przeistoczyły się w gigantyczne obciążenia. W roku 2009 ocena ratingowa Detroit została obniżona, co automatycznie uruchomiło kończenie umów swapu stóp odsetek. Detroit zostało zmuszone do wypłaty bankom tytułem „obowiązkowego wykupu” setek milionów dolarów.

Biedne, znajdujące się już od dawna w złej sytuacji Detroit nie posiadało tak ogromnych kapitałów, pozostawało mu jedynie prosić Merrill Lynch i UBS o litość. W tym czasie bankom ciężko szło zarabianie pieniędzy, nie mogły więc pozwolić sobie na wypuszczenie z sieci tak dużej ryby. Dlatego zaproponowały Detroit pożyczkę pieniędzy na „wykup”. Warunkiem był zastaw dochodów skarbowych miasta. Pozostające w sytuacji bez wyjścia Detroit mogło jedynie grzecznie na taką propozycję przystać. Później rzeczywistość stawała się coraz bardziej okrutna. Detroit z jednej katastrofy wpadło w kolejną, jeszcze poważniejszą. Dzięki tej transakcji Merrill Lynch i UBS z pozycji nieposiadającego zastawu zwykłego wierzyciela wskoczyły do kategorii wierzyciela dzierżącego zastaw przychodów skarbowych, nie tylko korzystając ze spłaty zadłużenia kontynuowanego w czasie bankructwa, lecz również uzyskały pierwszeństwo przy podziale wysokowartościowych aktywów.

Metody Merrill Lynch i UBS były skrajnie brutalne. Pierwotny dług Detroit nie został zredukowany nawet o centa, a miasto utraciło prawo hipoteczne do przychodów skarbowych.

W czerwcu 2013 roku, kiedy nastąpiło rozliczenie rachunków, wszyscy wpadli w przerażenie. Pierwotne 1,4 miliarda dolarów zadłużenia raptownie podskoczyło do 2,7 miliardów dolarów, a więc praktycznie uległo podwojeniu. 770 milionów dolarów z tej kwoty bezpośrednio wynikało z „wykupu” zakończonych swapów stóp odsetek, znacznie wykraczając poza 500 milionów dolarów pełnej sumy odsetek. W celu zwrotu tego nowego długu, uzupełnionego o konieczne wydatki, na przykład na emerytury, Detroit musiało poświęcić 65 procent swoich przychodów do roku 2017.

Detroit zostało zmuszone do wejścia na drogę bez wyjścia.

Merrill Lynch i UBS poczuły, że nie postąpiły zbyt etycznie. Uczestniczący w sprawie upadłościowej reprezentant banków przyznał: „dobrze, to są nasze pieniądze, lecz nikt nie chce być takim bankiem, który zmusił do bankructwa wielkie miasto przemysłowe Stanów Zjednoczonych”.

 

Od swapu stóp odsetek do „pułapki” stóp odsetek

Poza władzami lokalnymi do ofiar swapu stóp odsetek zaliczały się również szkoły oraz szpitale.

58 procent kapitałów operacyjnych Służby Medycznej Uniwersytetu Maryland (UMMS) pochodziło z lokalnych przychodów podatkowych. Uniwersytet zadłużył się na sumę 180 milionów. Tak nieszczęśliwie się złożyło, że dług ów również był rezultatem podpisanej z bankiem umowy swapu stóp odsetek. Tak jak w przypadku miasta Nowy Jork, UMMS błędnie przewidział kierunek zmiany ruchu stóp procentowych i wpadł w pułapkę swapu stóp odsetek.

W wyniku nieprzemyślanych zakładów hazardowych na stopy odsetek, umowy swapu stóp odsetek stały się gigantycznym obciążeniem dla UMMS. Umowa swapu odsetek wymaga zastawu aktywów. Kiedy stopy odsetek spadały, UMMS szybko tracił wartość i zastawione aktywa już nie wystarczały. Jako kontrpartner zakładów hazardowych bank natychmiast zażądał szybkiego uzupełnienia wartości zastawu aktywów, w rezultacie zmuszając UMMS do zamrożenia aktywów wartych 93 miliony dolarów. Dla instytucji, której roczny dochód wynosił tylko 70 milionów dolarów, równało się to śmierci. Coroczne, milionowe odsetki były nieszczęściem, a zamrożenie 93 milionów dolarów jeszcze bardziej pogorszyło sytuację; przypływ gotówki UMMS stanął przed groźbą całkowitego unicestwienia. Wówczas agencje ratingowe zaczęły bardzo uważnie przyglądać się rachunkowi obciążeń aktywów UMMS. Gdy następuje spadek ratingu, koszty zbiórki środków kapitałowych dla UMMS rosną i coraz więcej aktywów ulega zamrożeniu. Wszystko to prowadzi do dalszego pogorszenia się sytuacji finansowej.

UMMS zarządzał 11 szpitalami i zatrudniał 5000 pracowników. Pod presją zamrażania aktywów i niedoboru gotówki został zmuszony do grupowych zwolnień oraz redukcji standartowych kosztów leczenia. W systemie służby zdrowia opartym głównie o przychody z podatków zbieranych od mieszkańców, kiedy pacjenci potrzebowali lekarzy, pielęgniarek, lekarstw czy sprzętu medycznego, ratujące życie kapitały wpływały do kieszeni banków. UMMS mógł zakończyć umowę swapu stóp odsetek, wymagało to jednak wypłacenia bankowi rekompensaty na sumę 183 milionów dolarów, co w istocie odpowiadało pełnemu obciążeniu całego systemu. Poza ogłoszeniem upadłości UMMS nie posiadał innej drogi do wyrwania się spod zaklęcia swapu stóp odsetek.

(…)

Siedzący na 30 miliardach dolarów Uniwersytet Harvarda jest postrzegany jako jeden z najbogatszych Uniwersytetów na świecie, mimo to w roku 2009 niespodziewanie stanął przed groźbą totalnej katastrofy, którą sprowadził na siebie, podpisując umowy swapu stóp odsetek. Gdyby szybko nie podjął właściwej decyzji, tak jak wymagała tego sytuacja i –, zapłaciwszy rekompensatę wysokości 500 milionów dolarów – nie zakończył swapu stóp odsetek, konsekwencje byłyby jeszcze poważniejsze. W istocie w specyficznej sytuacji, łączna skala aktywów nie jest ważna, kluczem jest przypływ gotówki. Gdy tylko przypływ gotówki zostanie przerwany, wierzyciele mogą szybko podać sprawę do sądu upadłościowego. W tamtym czasie CFO Uniwersytetu Harvarda, rozważając swap stóp odsetek, przestraszył się dalszych konsekwencji; „kiedy wejdziemy w semestr jesienny, napotkamy bardzo poważny problem braku płynności, zamrożenie aktywów zastawionych pod transakcję swapu stóp odsetek będzie jednym z nich”.

Okazało się, że w roku 2005 Harvard z wielką pompą przygotowywał się do powiększenia kampusu i w tym celu dokonał emisji wartych setek milionów dolarów papierów wartościowych o ruchomych stopach odsetek. Zamierzając zamknąć problem ryzyka stóp odsetek 30 czerwca 2005 roku podpisał z bankiem wartą 370 milionów dolarów umowę swapu stóp odsetek. Ówczesnym rektorem Harvardu był najpoważniejszy kandydat do objęcia fotela szefa Rezerwy Federalnej po Bernankem, Larry Summers. Jest jeszcze bardziej interesujące, że w latach dziewięćdziesiątych XX wieku Summers pełnił funkcję sekretarza skarbu i był wielkim adwokatem odwołania Glass and Steagel Act. Uważał, że rozdział na banki handlowe oraz banki inwestycyjne był przestarzały, a finansowe instrumenty pochodne nie wymagają rządowej kontroli, tak więc należy zaufać rynkowi i jego prawom, a wówczas zapanuje powszechne szczęście.

Podpisanie pod okiem Summersa umowy swapu stóp odsetek okazało się niemal zabójcze dla Uniwersytetu Harvarda. Gdyby odchodzący z funkcji rektora Harvarda, Larry Summers pod koniec 2006 roku zakończył umowę swapu stóp odsetek, to w roku 2009 nie byłoby gigantycznych pięciusetmilionowych start wynikających z braku tej decyzji.

Na przykładzie tej jednej sprawy możemy ocenić zdolność oceny rynku finansowego przez Larry’ego Summersa.

 

Przyczyna powstania LIBOR-u

Ponieważ stopa ruchomych odsetek w umowach swapu stóp odsetek bardzo często jest związana z LIBOR-em, to banki zarabiają netto na różnicy pomiędzy sztywną stopą odsetek a wypłacaną przez nie ruchomą stopą odsetek. Stąd, mówiąc o bankach, im niższa jest stopa LIBOR, tym więcej zarabiają netto. Oto motyw banków do współdziałania w celu sterowania stopą LIBOR.

Dlaczego więc ów LIBOR jest traktowany jak świętość? Dlaczego USA i wszystkie światowe instytucje finansowe prowadzą interesy w oparciu o jego stopę odsetek? Czy znaczy to, że siła oddziaływania stopy LIBOR jest większa od regulowanej przez Rezerwę Federalną bazowej stopy procentowej? By zrozumieć ten problem należy poznać historię LIBOR.

LIBOR to London Interbank Offered Rate, a jego początki sięgają lat sześćdziesiątych XX wieku. Był to czas potężnego wzrostu w Europie oraz wzrostu dolara. Po zakończonej drugiej wojnie światowej Europa stopniowo podnosiła się z gruzów, odnotowując nadwyżki w handlu z USA, które poprzez wojnę koreańską, wietnamską, wyścig zbrojeń z ZSRR, broniły swojej militarnej dominacji. Wraz planem tak zwanego Wielkiego Społeczeństwa doprowadziło to do nadmiernych wydatków budżetowych i ostatecznie problemy musiały być rozwiązywane przy pomocy drukarek banknotów.

W latach sześćdziesiątych kraje europejskie notowały gigantyczne nadwyżki dolarowe w handlu z USA. Ponadto, zagraniczne inwestycje dolarowe amerykańskich korporacji, rezerwy dolarowe w ZSRR, państwach Europy Wschodniej oraz krajach – eksporterach ropy naftowej z Bliskiego wschodu, wydatki w dolarach na utrzymanie amerykańskich baz wojskowych poza granicami USA – wszystkie one gromadziły się na europejskim rynku finansowym. Ilość dolarów poza granicami USA po raz pierwszy przekroczyła amerykańskie rezerwy złota, dolar z rzadko spotykanego dobra stał się nadwyżką, a „bezużyteczne” europejskie dolary wyczekiwały nowej okazji inwestycyjnej.

W latach sześćdziesiątych Europa znajdowała się w trudnym położeniu. Z jednej strony doświadczała nadwyżki dolarów, z drugiej jej rynek finansowy znajdował się w kiepskim stanie. Międzynarodowe pożyczki i inwestycje były rzadko spotykane, przepływ kapitałów ulegał kolejnym blokadom, a wszystkie finansowe sprawy europejskich firm były bardzo często zarządzane przez banki w ich własnych krajach. Dlaczego europejskie dolary nie odpływały do USA? Ponieważ mechanizm nadzoru amerykańskiego systemu finansowego był bardzo wymagający. W tej sytuacji Londyn ponownie aspirował do pozycji centrum finansowego i wierzył, że europejskie dolary same mogą doń wpłynąć. Kiedy Sigmund Warburg po raz pierwszy wpadł na pomysł europejskich papierów wartościowych w dolarach, ogromne ilości dolarów rozpoczęły napływać ze wszystkich zakątków kontynentu do cieszącego się wysokim poziomem wolności finansowej Londynu. Różnego rodzaju papiery wartościowe rozliczane w dolarach pojawiały się jak grzyby po deszczu.

Wszelako owe wyceniane w dolarach papiery wartościowe miały jedną wadę. Była nią mała skala kapitalizacji, najczęściej wynosząca nie więcej niż 20 milionów dolarów, podczas gdy opłata manipulacyjna banków za jej prowadzenie wynosiła aż 2,5 procent. Powodem tego stanu rzeczy była trudność, przed jaką stawał napływający z kontynentu do Londynu kapitał. Standardowe papiery wartościowe wymagają nadzwyczaj niskich kosztów manewrowania kapitałem, by możliwa była ich emisja na wielką skalę. Było jasne, że zdewastowane rynki finansowe oraz mechanizm kontroli przelewów zagranicznych ograniczały napływ dolara na wielką skalę.

Trudności owe przyciągnęły uwagę innego asa świata finansów. Był nim Minos Zombanakis, którego ochrzczono go mianem „ojca LIBOR-u”.

W latach sześćdziesiątych XX wieku Minos pracował w rzymskiej fili Manufacturers Hanover, która bynajmniej nie była fabryką, lecz stuletnim sklepem nowojorskiej branży bankowej. W roku 1913 stała się jednym z udziałowców założycieli Nowojorskiego Banku Rezerwy Federalnej, posiadając w nim duży udział siedmiu procent. W latach siedemdziesiątych XX wieku w zarządach 130 najważniejszych amerykańskich korporacji Manufacturers Hanover posiadała 89 miejsc. Jakiś czas później Manufacturers Hanover weszła w skład JP Morgan Chase. Minos Zombanakis był pod wrażeniem sukcesów emisji europejskich dolarowych papierów wartościowych, mimo to wiedział, że istniał tu pewien nierozwiązany problem: jak wyłamać się z ograniczeń pomniejszających skalę kapitalizacji papierów wartościowych?

Plan Minosa polegał na założeniu wielkiego konsorcjum bankowego, które doprowadzi do stworzenia nowych pomysłów „europejskich dolarowych papierów wartościowych” oraz „europejskich kredytów dolarowych”. Mocno wierzył, że gigantyczne kredyty w dolarach mogą jeszcze lepiej usatysfakcjonować potrzeby kapitałowe wielkich firm czy suwerennych rządów. Jego konkurencją były odważne, innowacyjne banki inwestycyjne. Minos przekonał do swoich pomysłów kilka banków oraz firm ubezpieczeniowych, wśród nich bank Rothschildów, co więcej, uzyskał zgodę Banku Anglii, rozpoczynając w roku 1969 nową epokę.

Pierwszym z problemów do rozwiązania był termin ważności kredytu. Wielcy potencjalni kredytobiorcy chętniej spoglądają na pożyczki pięcioletnie lub o jeszcze dłuższym terminie. W tamtym czasie banki handlowe nie posiadały depozytariuszy na tak długi czas, co więcej, nie rozważały możliwości udzielania tak długich pożyczek.

Drugim z problemów była skala pożyczki. W tamtym okresie ani jeden bank nie przejawiał chęci do samodzielnego ponoszenia ryzyka tak dużej pożyczki. Dlatego elementem planu Minosa było stworzenie bankowego konsorcjum: jeden z banków miał pełnić funkcję nadzoru, inny być odpowiedzialny za wdrażanie planów, od wewnątrz takie same warunki kredytowe, na zewnątrz identyczna reklama i promocja.

W celu rozwiązania problemu zbyt długiego czasu pożyczki Milo wpadł na pomysł, by banki – członkowie konsorcjum – brały na siebie jedną pożyczkę na krótszy czas dla przykładu trzy lub sześć miesięcy. Owe krótkie pożyczki mogły być dopasowane do depozytów/rezerw o takim samym czasie i za każdym razem, gdy upływał termin, miała być przeprowadzona korekta stóp odsetek. W ten sposób Minos opracował program sterowania: pozwalał bankom, członkom konsorcjum na przekazanie do banku wykonawczego raportu o poniesionych przez siebie kosztach zbiórki środków kapitałowych na dwa dni przed upływem terminu kredytu, by następnie dodać 1/8 procenta do pobieranych przez bank zysków. W ten sposób ukształtowała się stopa odsetek krótkoterminowych pożyczek.

Oto źródło powstania LIBOR-u.

Innowacja Minosa przyniosła wielki sukces i w ciągu kilku miesięcy przygotowano wartą setki milionów dolarów „europejską pożyczkę dolarową”, a pozostałe banki jeden za drugim zaczęły te działania naśladować. Do początków lat siedemdziesiątych XX wieku wielkość rynku „europejskich pożyczek dolarowych” przekroczyła miliard dolarów i setki banków stały się jego uczestnikami.

Idea wyceny stóp odsetek od krótkoterminowych pożyczek stworzona przez Minosa została szeroko rozpropagowana: w Tokyo powstał TIBOR, w całej Europie EURIBOR, w Singapurze SIBOR, w Szanghaju SHIBOR. British Bankers Association w latach osiemdziesiątych XX wieku wprowadziła nazwę LIBOR, która od tego czasu stała się standardem określania ceny stóp odsetek dla zagranicznych dolarów na całym świecie.

Ponieważ 2/3 z emitowanych dolarów odpływało za granicę, siła oddziaływania LIBOR-u na dolarowe stopy odsetek wręcz przewyższyła moce Rezerwy Federalnej, w sposób dużo bardziej realny oddając relację pomiędzy podażą a popytem na dolara. Zazwyczaj poziom odsetek LIBOR lekko góruje nad bazową stopą procentową Rezerwy Federalnej, stając się głównym oknem do obserwacji globalnego kierunku ruchu kursu dolara. Jeśli LIBOR znacznie góruje nad bazową stopą procentową, jest to wynikiem coraz większego braku zaufania pomiędzy bankami, co często jest zapowiedzią nadchodzącego kryzysu.

LIBOR posiada oferty stóp odsetek dla 10 głównych walut w 15 różnych terminach ważności, pośród nich najważniejsza jest trzymiesięczna oferta cenowa na LIBOR dolara USA. 18 banków każdego dnia o godzinie 11:00 publikuje celowe stopy odsetek. Następnie odrzucane są 4 najwyższe i 4 najniższe oferty, a przeciętna wartość pozostałych 10 stanowi cenę LIBOR w danym dniu.

Minos nawet nie marzył, że standard stóp odsetek, który zaproponował dla rozwiązania problemów zarządzania wewnątrz konsorcjum bankowego, wykroczy poza kategorię rozliczeń krótkoterminowych pożyczek pomiędzy bankami. Warte biliony dolarów pożyczki hipoteczne, różnego rodzaju papiery wartościowe, weksle handlowe, karty kredytowe czy wręcz ropa naftowa, złoto, zboża i inne towary – wszystkie są związane z LIBOR-em, natomiast bilionowy rynek swapów od stóp odsetek jest z LIBOR-em związany jeszcze silniej.

W epoce Milo nie dochodziło do manipulacji stopami odsetek LIBOR-u. Poziom uczciwości był wyższy niż obecnie, brakowało też motywów dla takiej manipulacji. Niegdyś LIBOR był obliczany dla wewnętrznych departamentów konsorcjum banków „europejskich kredytów dolarowych” jako koszt stóp odsetek, nie był zaangażowany na innych polach finansowych i nie dotyczył innych finansowych wskaźników. Obecnie stopa odsetek LIBOR, zgodnie z szacunkami „The Economist”, jest związana z określaniem ceny globalnych aktywów finansowych o wartości blisko 800 bilionów dolarów.

Każdy, kto pragnie zadziałać na tym rynku, wie, że fluktuacja 0,1 procent może doprowadzić do wygenerowania obiektywnych zysków liczonych w setkach milionów dolarów.

LIBOR jest naturalnie wyraźnie funkcjonującą dziurą. Najpierw oferty cenowe przedstawiane przez 18 banków są ich własnymi „szacunkami”, nie będąc wykorzystywane do realnych transakcji pomiędzy tymi bankami i dlatego też utracono jakikolwiek „dowód”, którego można użyć, by się im dokładniej przyjrzeć. Nawet londyński system określania ceny złota jest znacznie bardziej racjonalny od LIBOR-u. Ostatecznie cena złota wynika z transakcji pomiędzy klientami pięciu największych firm handlujących złotem. Mówiąc dokładnie, LIBOR nie jest rzeczywistą ceną rynkową, lecz ceną „wyobrażoną” przez owe 18 banków. Skoro jest to wyścig wyobraźni, każdy z uczestniczących banków ma silne motywy do kłamstwa, albowiem dzienna stawka LIBOR bezpośrednio wpływa na ich zyski, pozwalając nawet na domysły na temat ich pozycji kredytowej. Mechanizm LIBOR daje uczestniczącym w nim bankom motywy do fałszerstw, jak również tworzy warunki, w których tych fałszerstw dokonują.

Pozostaje tylko problem, jak daleko banki potrafią się posunąć w swoim szaleństwie.

 

Kto manipuluje stopami odsetek?

Plotki związane z manipulowaniem stopami LIBOR są powszechne w kręgach finansowych, rzadko wszakże zdarza się, aby oszuści złapani na machinacjach nie byli zdolni zaprzeczyć dowodom i wszystkiego się wyprzeć.

Najwcześniej manipulacje stopami LIBOR ujawnił „Wall Street Journal” w swoich artykułach z kwietnia i maja 2008 roku. Autorzy tekstów podejrzewali, że pewne banki celowo zaniżają ponoszone koszty pożyczek. Po publikacji artykułu rozpętała się medialna wojna dwóch przeciwstawnych opinii. Brytyjskie Stowarzyszenie Banków zdecydowanie podkreśliło swoje zaufanie wobec stopy LIBOR, twierdząc, że jest ona wiarygodnym wskaźnikiem rynkowym, nawet w przypadku kryzysu finansowego. Bank Rozliczeń Międzynarodowych BIS oznajmił: „obecnie posiadane dane nie wspierają przesłanki, że banki czerpią zyski z manipulowania stopami odsetek”. Międzynarodowy Fundusz Walutowy z kolei stwierdził: „pomimo że niektórzy uczestnicy na rynku oraz media finansowe powątpiewają w uczciwość wyliczania dolarowej stawki LIBOR to fakty potwierdzają, że stawka LIBOR wciąż pozostaje wartym zaufania precyzyjnym miernikiem dla krótkoterminowych rozliczeń bez zastawu kapitału pomiędzy bankami”.

Urzędy, media, środowiska akademickie rozpoczęły wojnę opinii na temat manipulowania stopą odsetek. Środowiska akademickie również przystąpiły do wojny, znacznie bardziej precyzyjnie opisując problem manipulacji stopami odsetek, lepiej opisując jego znaczenie. Studia naukowe ujawniają, że banki, wykorzystując połączenie aktywów z LIBOR-em, manipulują stawką LIBOR w celu osiągnięcia ogromnych zysków. Dla przykładu, w roku 2009 nominalna wartość umów swapu stóp odsetek w Citibank sięgnęła 14,2 biliona dolarów, w Bank of America 49,7 biliona dolarów, JP Morgan Chase 49,3 biliona dolarów. Przy tak gigantycznych umowach swapu stóp odsetek wystarczyło delikatne powiększenie ryzyka, by dzięki manipulacji stawką LIBOR wygenerować kolosalne zyski. W swoim raporcie z 2009 roku Citibank przyznał, że przez obniżenie stopy odsetek co kwartał o 0,25 procent, odbiorca odsetek uzyska warty 936 milionów dolarów zysk; w przypadku redukcji o 1 procent zysk wynosi 1,9 miliarda dolarów.

Jak obniżenie stopy odsetek może pozwolić bankom na zarabiania tak zatrważających sum? Nie wolno zapomnieć, że rzesze władz lokalnych z amerykańskich stanów, hrabstw, miast, tak jak i szkoły, szpitale, biblioteki, wodociągi, agencje transportowe podpisywały z bankami umowy swapu stóp odsetek i redukcja stóp procentowych zmuszała je do wypłacania bankom gigantycznych sum z tytułu składki ubezpieczenia stóp odsetek.

W rzeczywistości administracja rządowa doskonale wiedziała o manipulacjach LIBOR-em i nie była to żadna tajemnica. Pod koniec 2008 roku szef Banku Anglii, Mervyn King, tak charakteryzował LIBOR w brytyjskim parlamencie: „stawka LIBOR na wielu płaszczyznach jest odrzuceniem przez banki stopy odsetek od krótkoterminowych rozliczeń, a nie upragnioną przez wszystkich rzeczywistą stopą odsetek od kredytu”.

Nowojorski Bank Rezerwy Federalnej przymykał oko na manipulacje stawką LIBOR. W roku 2008 pracownik Barclays Bank przekazał Nowojorskiego Bankowi Rezerwy Federalnej dokumenty w których wskazywano: „zdajemy sobie sprawę, że nie podajemy prawdziwej ceny LIBOR. Czynimy tak, gdyż nie chcemy zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi”. Piastujący stanowisko szefa Nowojorskiego Banku Rezerwy Federalnej Timothy Geitner w roku 2008 wysłał do Banku Anglii memorandum, w którym uprzedzał Mervyna Kinga, by ten zwrócił uwagę na problem manipulacji LIBOR-em, jednak nie podjął żadnej akcji mającej na celu zmuszenie Banku Anglii do przeprowadzenia właściwego dochodzenia. Kilka miesięcy po memorandum Geitnera jeden z pracowników Banku Barclays powiedział Nowojorskiemu Bankowi Rezerwy Federalnej, że LIBOR to „absolutny śmieć”.

„Wall Street Journal” nie przejmował się zbytnio historią manipulowania stawką LIBOR w marcu 2011 roku, ale w lutym 2012 roku wypuścił informację, że amerykańskie organa nadzoru oraz sądy wszczęły dochodzenie kryminalne w sprawie manipulowania stawką LIBOR.

W tym miejscu powstał problem. Manipulacje stawką LIBOR miały miejsce w Londynie, zaś amerykański nadzór administracyjno-prawny jest ograniczony do terytorium USA, powstaje więc pytanie: na jakich podstawach amerykański departament sprawiedliwości miałby prowadzić śledztwo i oskarżać zamieszane w całą sprawę osoby? Dlatego, że stawka LIBOR jest również standardem określania ceny dla amerykańskich kredytów hipotecznych, kart kredytowych, pożyczek studenckich i innych produktów finansowych. Manipulacja stawką LIBOR jest złamaniem amerykańskiego prawa krajowego, dlatego też amerykański wymiar sprawiedliwości ma prawo do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa i zebrania dowodów.

Powyższa zasada stosuje się także do pozostałych państw, dla przykładu, raz krajowe [chińskie] media podały, że w Kunmingu, w prowincji Yunnan pewien człowiek oskarżył USA o dewaluację wartości dolara poprzez politykę QE, która jego zdaniem, zadały straty dolarowej wartości jego zdeponowanych oszczędności, stąd oskarżył USA przed chińskim sądem. Takie oskarżenie znacznie wykracza poza zasięg administracyjny chińskiego wymiaru sprawiedliwości, mimo to, jeśli prawnik pozywającego wykaże w przekonujący sposób, że dewaluacja dolara ma negatywny wpływ na legalne interesy swojego klienta oraz przedstawi dowody, że jest to poważne złamanie chińskiego prawa krajowego, takie oskarżenie daje chińskiemu wymiarowi sprawiedliwości prawo do przeprowadzenia międzynarodowego dochodzenia. Chiny nie posiadają międzynarodowego doświadczenia, mimo to chińska gospodarka już od dawna mocno związała się z gospodarką światową. Kiedy akcje mające miejsce poza granicami Chin naruszają chińskie interesy w kraju, Chiny powinny przystąpić do działania celem ochrony swoich interesów, a przynajmniej poprzez analizę amerykańskiego dochodzenia w sprawie stawki LIBOR uświadomić sobie konieczność ochrony własnych interesów. (…)

 

Wyjście z QE to poszukiwanie śmierci, kontynuacja QE to oczekiwanie na śmierć

Luźna polityka monetarna zbliża się do końca swojej historii, nie istnieje jednak żadna bezpieczna metoda wyjścia z QE.

Albo świat doświadczy kolejnego potężnego finansowego kryzysu, albo lokalnej wojny i wielkich wstrząsów społecznych. Najgorsze jest że najprawdopodobniej doświadczy obu tych zjawisk naraz.

Chmury wojny w Syrii są tylko zasłoną nad globalnym kryzysem. W przyszłości Bliski Wschód, Azja Południowa, Azja Wschodnia czy Azja Południowo- Wschodnia znajdą się w geopolitycznym pasie konfliktów. Historia pokazuje, że kiedy kryzys gospodarczy i finansowy staje się niemożliwy do opanowania, wojna okazuje się najlepszą metodą rozwiązywania problemów.

Wnioski

W bezpiecznym mieście gospodarstwa domowe nie muszą instalować antywłamaniowych drzwi czy okien. Jeśli zarządcy miasta skupią się na walce z kradzieżami, zamiast likwidować fundamenty biedy i powody do przestępstw, to nawet drogi sprzęt antywłamaniowy nie będzie zdolny stawić czoła masowej kradzieży.

Fluktuacje stóp odsetek na rynku mają miejsce od 5000 lat. Od czasów początków cywilizacji w Mezopotamii ryzyko stóp procentowych podąża za rozwojem cywilizacji. Zabezpieczenie się przed ryzykiem nie jest tylko wyłącznie problemem współczesnym. Epoka rewolucji przemysłowej, rewolucji samochodowej, nawigacji kosmicznej zawsze współistnieje z ryzykiem stóp procentowych, jakkolwiek w czasach przed pojawieniem się „europejskich dolarów” ludzie nie musieli nadmiernie martwić się fluktuacją stóp procentowych. W tamtym czasie wartość pieniądza była stabilna, a fala fluktuacji nie mogła wznieść się zbyt wysoko.

Po wyjściu USA z systemu parytetu złota kotwica dla pieniądza odeszła w niepamięć i wkrótce nadwyżka dolara poważnie zakłóciła monetarną stabilność świata. Stopy odsetek zaczęły gwałtownie rosnąć lub spadać, kursy wymiany walutowej podlegać wielkim wahaniom, świat finansów raptownie stracił bezpieczeństwo, negatywne skutki uczyniły ludzi przezornymi, gospodarstwa domowe zaczęły zabezpieczać się przed ryzykiem za pomocą takich środków jak swapy stóp procentowych, swapy międzywalutowe, CDSy, sekurytyzacja aktywów czy instrumenty pochodne, które stały się kolejnym źródłem problemów. Zdeformowany rozrost rynku instrumentów pochodnych nie wynika bynajmniej z prosperity gospodarczej, ale jest rezultatem monetarnego chaosu.

Tak zwane zabezpieczenie się przed ryzykiem to wyłącznie zakup ubezpieczenia. Im niebezpieczniejszy staje się świat, tym bardziej potrzebne jest ubezpieczenie. Pokazuje to, że pokój i bogactwo są iluzją. Widzimy wręcz zwiastuny nadchodzącego końca naszego świata.

Zabezpieczenie przed ryzykiem jest kosztem koniecznym. Jeśli każdy z członków społeczeństwa potrzebuje takiego zabezpieczenia oznacza to wielokrotny wzrost kosztów dla tego społeczeństwa. Kiedy wszystkie gospodarstwa domowe zainstalują drzwi antywłamaniowe, nie doprowadzi to do wzrostu społecznej prosperity, ucieszy to jedynie producentów i sprzedawców takich drzwi. Producenci i sprzedawcy drzwi antywłamaniowych oczekują od społeczeństwa, by wchodziło w stan coraz większego nieporządku, natomiast mieszkańcy miasta naturalnie pragną tylko spokojnie żyć i pracować.

Dla dużego kraju, którego wsparciem jest rzeczywista gospodarka, im większa jest skala finansowych instrumentów pochodnych, tym większe oznacza to koszty ponoszone na wypłacanie składek ubezpieczeniowych. Nie jest to pomoc dla prawdziwej gospodarki, lecz eksploatacja przestrzegających prawo obywateli. W tak złowrogim i złym środowisku naturalnym dobrzy obywatele przemieniają się w złych, a pracowitość przemienia się w podstępność.

Ironią jest, że zabezpieczenie przed ryzykiem wcale nie prowadzi do zmniejszenia ryzyka finansowego, lecz wręcz przeciwnie, wytwarza katastrofę finansową o jeszcze bardziej niszczycielskiej sile.

 



Poprzedni odcinek:

Wojna o pieniądz 4: Lęk przed niedoborem pieniądza, czyli bachanalia lunatycznych cieni [odcinek 3]

[bsa_pro_ad_space id=4]